wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 28.


Josh wszedł pierwszy i po chwili spadło na niego wielkie wiadro z zieloną farbą, na co ja zareagowałam ogromnym śmiechem. Najwyraźniej chłopcy zareagowali tak samo, bo słyszałam ich na zewnątrz. Brat stał i próbował sobie uświadomić do czego właśnie doszło, a ja dosłownie turlałam się ze śmiechu. Po chwili, gdy już byłam trochę opanowana, cały czas śmiejąc się otworzyłam szerzej drzwi, ale po chwili żałowałam, że to zrobiłam. Ujrzałam chłopaków z mnóstwem balonów, którymi po chwili we mnie rzucali. Myślałam, że są one wypełnione wodą, ale to była farba, różnego koloru farba. Rzucali we mnie i Josha. Gdy skończyłam im się amunicja otarłam rękoma twarz i spojrzałam na nich złowrogo, na co oni zareagowali jeszcze większym śmiechem niż poprzednio.
- Zemsta będzie słodka – powiedziałam wchodząc do środka.
- Jasne, już się ciebie boimy – skomentował szybko Harry.
- Stary, nie mów tak. Ja się z nią wychowałem. Nawet nie wyobrażasz sobie do czego jest zdolna – poinformował go szybko brat, wymijając chłopaków.
Już miałam wejść na górę, żeby pójść się umyć, ale Liam pociągnął mnie za rękę w ich stronę.
- Zaczekaj, zaraz pójdziesz, ale najpierw musimy ci coś pokazać.
- To na pewno może zaczekać, aż się umyję – odparłam szybko.
- Nie – wtrącił Zayn. – Musisz to zobaczyć teraz.
- Doprawdy? – spojrzałam na niego krzywo i po chwili go przytuliłam. – Przynajmniej nie będę brudna sama. Ktoś jeszcze?
Wszyscy od razu się odsunęli, a Zayn spojrzał na swoją koszulkę, która jeszcze przed chwilą była śnieżnobiała natomiast teraz była kolorowa.
- Wiecie, co chłopaki? – zapytał ich mulat. – Skoro i tak już jestem brudny…
Urwał i przerzucił mnie przez ramię. Aż się bałam tego, co on za chwilę zrobi, więc cały czas krzyczałam, żeby mnie puścił, ale on reagował na to tylko śmiechem, tak samo jak pozostali. Po chwili wyszedł z mieszkania do ogrodu.
- Zayn! Nie! Puść mnie, słyszysz?!
Po chwili, co prawda puścił mnie, ale nie do końca tak jak chciałam, bo wylądowałam w basenie. Postanowiłam, że skoro ja jestem mokra, to nie będę sama.
- Nie umiem pływać! – krzyczałam udając, że się topię.
Chłopaki zaczęli panikować.  Mulat szybko wskoczył do wody, a za nim loczek, po to żeby mnie ratować. Dopłynął do mnie i próbował przytrzymać na powierzchni, na co ja zareagowałam śmiechem i pociągając go za ramiona zanurzyłam go w wodzie, ale był silniejszy, więc długo go nie utrzymałam.
- Udawałaś?! – krzyknął loczek będąc obok mnie.
- Naprawdę sądziłeś, że się topię? – zapytałam ironicznie głupio się uśmiechając.
- TAK! – rozdarli się wszyscy.
Spojrzałam znacząco na Hazze, a po chwili ma Zayna i chyba zrozumieli o co mi chodzi. Podpłynęliśmy do brzegu, podałam rękę Niallowi, żeby mnie wyciągnął, na co ten od razu zareagował i próbował wyciągnąć mnie, ale ja szybko pociągnęłam go w swoją stronę i wylądował w wodzie. Hazza to samo zrobił z Liamem, natomiast Zayn wciągnął za nogi Dana i Louisa. Wszyscy byliśmy w basenie i śmialiśmy się wniebogłosy. Na dworze było już całkowicie ciemno i strasznie zimno, przez co zaczęłam się trząść. Po chwili wszyscy wyszliśmy z wody i weszliśmy do domu, gdzie zastaliśmy Josha, który na nasz widok wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- A ja się zastanawiałem, kto i dlaczego tak krzyczy – mówił przez śmiech.
- Bardzo śmieszne braciszku, ale to nie na nas spadło wiaro z farbą – powiedziałam, a wszyscy wybuchli śmiechem. – Przynajmniej jestem już czysta, pomijając fakt, że mokra.
Poszłam się przebrać, podobnie jak pozostali. Związałam włosy, które tylko osuszyłam ręcznikiem i zeszłam na dół. Wszyscy powoli zbiegali do nas i dosiadali się przed telewizorem. Obejrzeliśmy jakiś film, po którym zjadłam kilka kanapek i poszłam spać, bo było już późno. Zasnęłam niemalże od razu, wtulona w blondaska.


Zima. Cudowna pora roku. Z nieba sypia białe, piękne, iskrzące płatki, które następnie łączą się w całość i zakrywają ulicę tworząc z siebie biały puszek. Dość chłodny, ale przyjemny. Jestem w Warszawie, poznaje po okolicy. Idę przed siebie, gdzie nagle pojawia się ON. Patrzę na niego z pogardą, a on tylko się szczerzy. Czemu mnie to nie dziwi? Podbiega do mnie i przytula, jak na początku naszej znajomości. Lekko podnosi do góry i szepcze to swoje słynne „tęskniłem, księżniczko”. Zamarłam. To przecież jest nasz początek. Te piękne, bajkowe chwile spędzone ciesząc się sobą. Wtedy podchodzi do nas grupa nieznanych mi ludzi. Wszyscy się przedstawiają. Wśród nich widzę Alex i Eryka. Chcę do nich podejść, ale Dylan kurczowo trzyma moją dłoń zaciskając ją jeszcze mocniej. Oni podchodzą. Widzę w ich oczach łzy.
- Zostaw go. To się nie skończy dobrze – nagły szept Alex.
- Pomóż mi – szepnęłam tylko i nagle zobaczyłam ciemność i jedno światełko daleko ode mnie.
Idę w stronę światła. Może nie powinnam? Może powinnam od niego uciekać? Ale jednak coś każe mi tam iść. Dochodzę do niego i widzę Nialla, a obok niego jakąś blondynkę. Przytula ją i całuje, czuję jak ktoś łapie mnie w talii. Dylan… Odwracam się i widzę ten jego głupawy uśmiech, który towarzyszył mu w dniu tej zaistniałej jak dla mnie tragedii. Krzyczę do blondyna, ale on jest zbyt zajęty dziewczyną, żeby mnie zauważyć, czuję na sobie dłonie Dylana…

Nerwowo otworzyłam oczy. W pokoju nie było nikogo oprócz mnie. Spojrzałam na zegarek, była 12:54, pewnie dlatego Niall już nie spał. Schodząc po schodach poczułam cudowny zapach. Weszłam do kuchni, w której urządzał Harry z drobną pomocą Liama.
- Co tak ładnie pachnie? – zapytałam z uśmiechem.
- Obiad – odpowiedzieli razem.
- Za 10 minut będzie, czekaj z chłopakami przy stole – powiedział z uśmiechem Hazz.
Usiadłam przy stole, przy którym panowała grobowa cisza. Nie przerywałam jej. Wzięłam ze stołu gazetę i zaczęłam ją przeglądać. Na pierwszej stronie zdjęcie z kina z Niallem z artykułem o treści „Natrin – miłość kwitnie.”, szybko przekręciłam na kolejną stronę. Był jakiś wywiad, a na jeszcze następnej było moje zdjęcie z Joshem z wczorajszego dnia. Oczywiście z różnymi dopiskami o jakże sławnym rodzeństwie Devine, co za idiotyzm. Przekręciłam jeszcze dalej, a na samym środku znajdowały się nasze wspólne zdjęcia z ostatniej imprezy i jak wszyscy po kolei wychodziliśmy z lokalu. Zgroza normalnie. Zamknęłam gazetę i odłożyłam ją z powrotem na miejsce ze zdenerwowanym wyrazem twarzy.
- Czy tylko ja rzygam swoimi zdjęciami w tej gazecie? – zapytałam zezłoszczona.
- Spokojnie, niedługo przestaną o tobie pisać, skarbie – powiedział Nialler i cmoknął mnie w policzek.
- No to jemy obiad ludzie – wrzasnął Hazza wchodząc do jadalni.
Na dość dużym talerzu ułożone były stłuczone ziemniaki, pieczone mięso oraz warzywa z jakimś sosem, który był bardzo smaczny. Wszystko było przepyszne. Zjadłam, podziękowałam i poszłam się przebrać. Wyjęłam koszulkę na ramiączka i białe szorty. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, po którym związałam włosy i ubrałam się w przygotowane rzeczy. Gdy wróciłam do pokoju, akurat w drzwiach stanął blondyn od razu szeroko się do mnie uśmiechnął i podszedł bliżej. Objął mnie w talii i popatrzył głęboko w oczy. Wpatrywałam się w jego błękitne i tak bardzo kochane przeze mnie tęczówki i czułam jak maluje się na mojej twarzy szeroki uśmiech. Nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa. Zmniejszył odległość między nami i wpił się w moje usta. Oczywiście po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
- Och, chyba jestem nie w porę – w drzwiach stał zmieszany Harry.
- Masz wyczucie – zaśmiałam się.
- Chciałem zapytać, czy idziecie z nami do Milkshake City?
- Nie, my zostaniemy w domu – odpowiedział mu blondyn.
- Okey – już miał opuścić progi moje pokoju, ale na chwilę się wrócił. – Tylko grzecznie tu!
- Hazz! – rozdarłam się posyłając mu rozzłoszczone spojrzenie.
- Dobra, dobra. Ja tam nic nie mówię – cały czas się szczerzył i wyszedł.
Wróciliśmy do naszego poprzedniego zajęcia.
- Kat, ja…
- Oj, no błagam! Nikt nie ma takiego wyczucia jak wy – spojrzałam na próg, gdzie stał tym razem Liam.
- Nieważne, przepraszam, już sobie idę.
Ten również się cały czas szczerzył. Opuścił moje skromne progi, a ja usiadłam na łóżku, gdzie po chwili pojawił się blondyn. Wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam przeglądać różne strony.
- Bilety mamy już załatwione, w każdą stronę – powiedział z uśmiechem blondyn, gdy to omawialiśmy. – Moja mama bardzo się cieszy, że cię wreszcie pozna.
- Też się cieszę – spojrzałam na niego. – Ale również troszeczkę się boję.
- Czego?
- Że mnie nie polubi.
- Przestań. Ona cię pokocha. Tak samo jak Greg i Chris. Jesteś cudowna.
- Tak sądzisz?
- Ja to wiem skarbie.
Przytuliłam się do niego. Rozmawialiśmy i robiliśmy sobie mnóstwo zdjęć. Niall wrzucił jedno na TT z dopiskiem: „z moim skarbem. <3 kocham Cię mała.”, a drugie, które bardziej mi się podobało ja wrzuciłam na facebooka z dopiskiem „kochanie. <3”. Posypało się bardzo dużo komentarzy, głównie pozytywnych, ale również negatywnych. Na te drugie starałam się nie zwracać uwagi. Cały czas byłam zalogowana na skype, więc nagle zaczął dzwonić. Okazało się, że to Carmen, by.ła dziewczyna Eryka i moja przyjaciółka.
- Hej, hej – powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Cześć – odpowiedziała i zaśmiała się. – Chyba dzwonię nie w porę.
- Coś ty. Dobrze jest. Gadaj jak tam?
Przedstawiłam ich sobie i pogadaliśmy chwilę z dziewczyną. Okazało się, że już powoli pozbierała się po rozstaniu z Erykiem. Kiedyś była jego przyjaciółką, ale po tym ich nieudanym związku przestali rozmawiać, ale nadal przyjaźni się ze mną i Alex. Jest bardzo sympatyczna i rozsądna. Ogólnie nie jestem z nią zbyt blisko, ale wiem, że mogę na niej polegać. Najwyraźniej zrobiła dobre wrażenie na blondynie, bo cały czas rozmawialiśmy. W końcu zawołała ją mama, bo znajomi przyszli i się z nią pożegnaliśmy. Porozmawialiśmy jeszcze trochę i w końcu na oglądaniu jakichś, nudnych zdjęć, zasnęłam.
O dziwo, nic mi się nie śniło. W dodatku obudziłam się wcześnie, bo o 9:10. Nie mogłam spać, byłam strasznie podekscytowana całym wyjazdem. Trzeba było się jeszcze spakować, ale to odłożyłam na później. Zeszłam na dół i nalałam sobie do szklanki soku. Pijąc go zajrzałam do lodówki, świeciła pustkami, więc postanowiłam, ze wybiorę się na jakieś, drobne zakupy. Po cichu weszłam do pokoju, bo spał w nim jeszcze blondyn. Wyciągnęłam z szafki jakieś ubranie i poszłam wziąć prysznic. Włosy związałam w niesfornego koczka i gotowa zeszłam na dół, gdzie jeszcze przed wyjściem zastałam Louisa, który przywitał mnie z uśmiechem.
- Hej Lou, co dziś tak wcześnie?
- Jakoś nie mogłem spać, idziesz gdzieś? – zabawnie zmarszczył brwi.
- Wybieram się na zakupy, bo nasza lodówka jest pusta.
- Zaczekaj, pójdę z tobą.
Z szerokim uśmiechem pobiegł na górę, a po 10 minutach zbiegł gotowy do wyjścia. Całą drogę śmialiśmy się opowiadając sobie kawały.
- To wiesz, ty i Niall, coś już więcej? – zabawnie poruszał brwiami, przez co się roześmiałam.
- Głupi jesteś – powiedziałam, a on udał obrażonego, na co go przytuliłam. – Oj, Louis.
- Wiem, nie umiesz się na mnie gniewać.
- Żebyś się nie zdziwił – pogroziłam mu palcem, na co on przerzucił mnie przez ramię. – Louis, puść mnie!
- Niech pomyślę, nie – zaczął mnie łaskotać, ale nadal nie puszczał, a ja cały czas darłam się i śmiałam, ludzie się na nas patrzyli z dziwnymi minami.
- Tommo, opanuj się!
- Nie potrafię – zrobił smutną minkę i postawił mnie naprzeciwko, żebym ją zauważył.
- Czas się nauczyć – pokazałam mu język i zaczęłam uciekać, a on mnie gonił.
Niestety okazał się szybszy i mnie złapał, po czym znowu podniósł i zaczął się kręcić dookoła, a ja piszczałam i śmiałam się naprzemian.
- Ach, zakochani – skomentowała jakaś starsza kobieta przechodząc obok nas, na co Louis od razu postawił mnie obok siebie i spojrzał na mnie, a następnie razem wybuchliśmy śmiechem.
- To jedna z tych, co nie czytając gazet – wypalił Lou i ruszyliśmy dalej.
W końcu dotarliśmy do supermarketu. Zrobiliśmy zakupy. Mieliśmy już wszystko oprócz mleka i marchewek. Louis poszedł po marchewki, a ja po mleko. Na moje nieszczęście stało ono na najwyższej półce i na marne próbowałam go dosięgnąć. Nagle ktoś zdjął karton i mi go podał, a gdy spojrzałam na tę osobę byłam w lekkim szoku.
________________________________________

wiem, że późno, ale jest. ciągle was przybywa. *,*
miłego czytania. ;3

5 komentarzy:

  1. Czyżby Dylan się pojawił ? Akcja z farbą i basen ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmm,nie cierpie gdy konczysz w takich momentach ;/
    Prooooosze,prosze napisz kolejny jeszcze dzis :3

    OdpowiedzUsuń