Dostałem mąką po twarzy, a ona wybuchła tak głośnym
śmiechem, że chyba cały Londyn ją usłyszał. Otworzyłem zamknięte przed chwilą
oczy i zobaczyłem jak Kat zwija się ze śmiechu. Zamknąłem oczy, żeby nie dostać
w nie mąką, czyli tylko na chwilę, a ona dosłownie leżała na podłodze tarzając
się ze śmiechu. Spojrzałem w swoje odbicie w szybie szafki i dołączyłem do
niej. Nie mogłem opanować śmiechu, a gdy prawie mi się to udało znowu
zobaczyłem swoje odbicie i wszystko na marne.
*perspektywa Katrin*
Próbowałam przestać się śmiać, ale gdy tylko spojrzałam na
jego twarz znowu zaczynałam na nowo. Po jakichś 10 minutach, sądzę, że więcej,
ale niech będzie, że 10, opanowałam śmiech i wróciłam do miksowania ciasta.
- To z czym je robimy? – zapytałam nadal
śmiejąc się pod nosem.
- Mam pomysł – powiedział i podbiegł do szafki na końcu kuchni, następnie
podszedł do mnie i zaczął wystawiać składniki na blat. – Czekolada, bita
śmietana, truskawki i na to wszystko toffi.
- Brzmi pysznie, ale bierzmy się już za to, bo umieram z głodu.
- Jednak coś was łączy z Niallem – zaczął. – Miłość do jedzenia.
Znowu się śmialiśmy, ale tym razem nie tak bardzo. W końcu udało nam się
utworzyć upragnione ciasto i nalewałam je na patelnie, a następnie patrzyłam
jak loczek je smażył i podrzucał na patelni.
Wyszedł ich wielki stos. Podzieliliśmy je po równo i wyszło po 15 dla każdego i
1 pusty, którego zjedliśmy na pół w kuchni. Później wszystkie polewaliśmy
dodatkami. Wyszło idealnie. Rozdaliśmy każdemu talerzyk z jego porcją i
wzięliśmy się za jedzenia.
- Naleśniki są genialne – zaczął Dan. – Ale z czego wy się tak śmialiście?
Na samo wspomnienie wybuchłam śmiechem, z którego, aż się popłakałam. Nie
mogłam wytrzymać. Cały czas stała mi przed oczami twarz Hazzy w mące.
- Harry miał bliskie spotkanie – urwałam robiąc przerwę na śmiech, a po chwili
wybuchłam jeszcze głośniej. – Z MĄKĄ!
- Co? – pytał zdezorientowany Liam, a Lou obok niego wybuchł śmiechem.
- Miał twarz w mącę – ledwo, co mówiłam przez śmiech.
Po moim krótkim wyjaśnieniu wszyscy się śmiali, a gdy skończyli chwalili nasze
naleśniki zrobione w wielkim „trudzie”. Później Dan i Josh poszli do swoich
pokoi, Zayn, Louis i Liam wyszli do dziewczyn, którymi byli umówieni, a Hazz
rozłożył się przed telewizorem. Siedziałam z Niallem na fotelu i zagłuszaliśmy
Harremu telewizor, przez co cały czas, w żartach oczywiście, się sprzeczaliśmy.
- Chodź już, nie będziemy mu przeszkadzali – zaśmiał się Niall. – Chcę ci coś
pokazać.
- Uu – zawył loczek. – Wreszcie dacie mi odpocząć od waszej słodkości.
- No dobra – wybuchłam śmiechem i zwróciłam się do Harrego. – Nie ciesz się
tak, my tu jeszcze wrócimy.
- Przynajmniej dajcie mi dokończyć serial – cały czas się śmiał.
Wstaliśmy i blondyn z szerokim uśmiechem wciągnął mnie na górę, wbiegł do
swojego pokoju, wciągnął mnie za sobą i zamknął drzwi, usiedliśmy wygodnie na łóżku i chłopak otworzył laptopa. Nasze „publiczne” imię
było jego hasłem, a na tapecie pojawiło się nasze wspólne zdjęcie, jakież to
słodkie. Po chwili włączył artykuł, gdzie były filmiki od fanów i słuchaliśmy
jak każdy mówi, że jesteśmy dla siebie stworzeni i że życzą nam szczęścia oraz
wytrwałości. To było cudowne. Później zalogowałam się na skype i zauważyłam, że
Alex jest dostępna, więc od razu do niej zadzwoniliśmy. Horan schował się przed
kamerą, żeby zrobić jej niespodziankę, po chwili odebrała.
- Kitty! – wykrzyczała. – Jak się cieszę, że dzwonisz.
- Hej Alex. Też się stęskniłam.
- Dobra, a teraz się tłumacz, dlaczego nie powiedziałaś mi, że ty i Horan.
- Przepraszam, ale chciałam cię troszeczkę przeciągnąć. Nie wiedziałam, że
wszyscy będą o tym pisać, ale wiem jak ci to wynagrodzić.
- No ciekawe w jaki sposób.
- Wszystko wyjaśni ci Niall – powiedziałam, a on od razu usiadł obok mnie. –
Niall poznaj Alex, Alex poznaj…
- Boże, top prawdziwy Niall Horan, a myślałam, że „hej” Louisa to wszystko, co
mnie spotka.
- Jestem prawdziwy – odezwał się blondyn i pomachał do kamerki. – Miło cię
poznać.
- Nadal w to nie wierzę.
- To teraz może chcesz wiedzieć w jaki sposób ci to wynagrodzę? – wtrąciłam.
- Pewnie, że chcę, ciekawe co wymyśliłaś. Chociaż sam fakt, że on się do mnie
odezwał to już coś – mówiła Alex.
- Kotku mógłbyś? – zapytałam blondyna, na co on dał mi buziaka w policzek, a
Alex zrobiła „oo”.
- Oczywiście – powiedział i zwrócił się do dziewczyny. – Więc Alex, jeżeli byś
chciała to zapraszamy cię w sierpniu do nas, na wakacje.
- Oczywiście, że bym chciała – odpowiedziała szybko, widać było, że jest
zaskoczona i podekscytowana. – Tak się cieszę!
- To idź pogadaj z mamą, żeby cię puściła, a my już kończymy – powiedziałam.
- No ok, postaram się ją namówić, musi się zgodzić. Pa – pomachała nam do
ekranu.
- Pa – powiedziałam razem z Niallerem.
*perspektywa Alex*
Zamknęłam laptop i w całym
mieszkaniu rozległ się mój pisk. Byłam taka szczęśliwa, że chyba nic mi nie
mogło popsuć mojego genialnego humoru. Nie mogłam uwierzyć w to, że Katrin zna
One Direction, a teraz jeszcze zapraszają mnie do nich. To chyba najlepsze, co
mnie w życiu spotkało. Do mojego pokoju nagle wbiegła mama z patelnią w ręku.
- Co się stało? – zapytała wymachując narzędziem.
- Mamo, nic. Dlaczego jesteś tutaj, w dodatku z patelnią?
- Piszczałaś, przestraszyłam się.
- Więc twoim narzędziem obrony koniecznej jest patelnia?
- Chyba lepsze to niż jakaś ścierka, albo łyżka, prawda?
- No niby tak, ale skoro już jesteś to chciałam z tobą pogadać.
- O, naprawdę – była zaskoczona, ale usiadła na łóżku obok mnie. – O co chodzi?
- Mam taką sprawę. Bo wiesz, pamiętasz jak mówiłam ci, że Kitty wyjeżdża do
Londynu?
- Pamiętam.
- Mogłabym polecieć tam do niej?
- Nie.
- Ale mamo – zaczęłam.
- Przecież nie możesz sama zamieszkać w Londynie masz dopiero 16 lat i Katrin
tak samo.
- Mamo, ale ona mieszka z Joshem, a on ma trochę więcej lat i przecież znasz
go, wiesz, że jest odpowiedzialny.
- Skoro będzie tam on też to… ale Alex, skarbie, przecież my nie mamy wystarczająco
pieniędzy na lot do Londynu.
- Ale wydaje mi się, że ja mam już wszystko załatwione. Pogadam z Kitty i
dowiem się dokładnie.
- No skoro tak to dobrze, ale kiedy.
- W sierpniu.
- Więc, szerokiej drogi – przytuliła mnie.
- Dzięki mamo, jesteś najlepsza.
*perspektywa Katrin*
Siedzieliśmy i przeglądaliśmy
jakieś strony, gdy nagle Niall zamknął mi laptopa i wyszczerzył się. Spojrzałam
na niego pytająco, a on nadal tylko się cieszył i spojrzał w okno.
- Patrz! Jest wieczór, czas ci coś pokazać – złapał moją rękę.
- Więc chodźmy.
Wyszliśmy z pokoju i szliśmy w głąb
korytarza, stanęliśmy przed niebieskimi drzwiami. Kolejny pokazuje mi jakąś
rzecz i myśli, że jestem wróżką. Harry pokazał mi krzak i wtedy szczerzył się
tak samo, jak teraz ten do tych drzwi, a ja stałam jak głupia i patrzyłam na
blondyna pytająco, co on najwyraźniej ignorował. Ścisnął mocniej moją dłoń i
otworzył drzwi. Zdziwiłam się widząc za drzwiami, SCHODY. Kto normalny, ma
schody za drzwiami? Były szerokie i drewniane w odcieniu ciemnego brązu.
Weszliśmy po nich na samą górę i Niall wyszczerzył się jeszcze bardziej.
Znajdowaliśmy się na dachu, ale nie na takim normalnym dachu. Tutaj był wielki
basen, wręcz ogromny. Dookoła niego rozłożone były małe, zapachowe świeczki,
przez co unosił się wspaniały zapach wanilii. Do tego mnóstwo rozsypanych
płatków róży. Magiczne miejsce pod gołym niebem. Patrzyłam na nie z
niedowierzeniem. Znowu tak blisko gwiazd, ale jeszcze piękniej niż poprzednio.
- Chodź – pociągnął mnie bliżej basenu. – Prawda, że wyjątkowe miejsce?
- Tak, jest wspaniałe.
Przytulił mnie do siebie, staliśmy tak chwilę, a następnie przechylił się w
stronę wody, nie mogłam już złapać równowagi, więc po chwili obydwoje do niego
wpadliśmy i byliśmy cali mokrzy, co nie było zbyt przyjemne. Zaczęłam się
śmiać, a Horan wlepił we mnie swoje, piękne oczy.
- Mokra jesteś jeszcze piękniejsza niż zwykle – powiedział i czule mnie
pocałował.
Gdy skończyliśmy czułam, że się
rumienię, ale nie potrafiłam oderwać od niego oczu. Był taki cudowny i tylko
mój. Przy nim czułam się wyjątkowa. Robił te wszystkie rzeczy tylko dla mnie,
mimo, iż wystarczyłaby mi zwykła ławka w parku i jego obecność to on cały czas
się starał, chciał żeby wszystko było idealnie. Wyszliśmy z basenu i usiedliśmy
na kocu rozłożonym tuż obok niego, po jakimś czasie zaczęło robić się zimno
więc poszliśmy się wysuszyć.
- Boże! Co wam się stało? Wszystko w porządku? – pytał Josh stając przed nami.
- Tak, wszytko dobrze – powiedziałam śmiejąc się. – A teraz jeżeli pozwolisz to
chcielibyśmy się wysuszyć.
- Jasne, chyba powinniście – wybuchł śmiechem.
- Więc bracie.
- Tak?
- Blokujesz nam drzwi.
- Ups. Nieważne. Już sobie idę. Jak będziecie chorzy to będzie wprost świetnie.
- Nie będziemy! – krzyknął blondyn wchodząc za mną do pokoju.
Wysuszyliśmy się, przebraliśmy i usiedliśmy na łóżku. Zaczęliśmy rozmawiać na
różne tematy. Moglibyśmy tak przesiedzieć latami, ale rozmowę przerwał nam
Hazz, który lekko zdyszany wpadł do pokoju.
_________________________________________
hahah, niektórzy spodziewali się pocałunku, mamy pocałunek, ale z mąką. xd
uhuhu. jest 13. zaraz idę oglądać, bo na MTV Live HD będzie One Direction. *,*
Miłego czytania miśki. ;3
Boski :*
OdpowiedzUsuńno wpadł ii??? ;D Genialne
OdpowiedzUsuńekstra !!!!!!!!!!!! genialny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
OdpowiedzUsuńZapraszam dwie-fikcyjne.blogspot.pl