sobota, 25 maja 2013

Rozdział 80.

Pierwsze melodie Up All Night, następnie Gotta Be You, później What Makes You Beautiful i wyczekiwana chwila. Niespodziankę czas zacząć.
- Teraz zagramy nową piosenkę – zaczął Liam.
- Napisał ją Harry, a muzykę skomponował Niall – dodał Zayn.
- Jest ona napisana dla wyjątkowej osoby – dokończył Louis patrząc znacząco na loczka.
- Mamy nadzieję, że wam się spodoba. Piosenka nazywa się Summer Love. Jeżeli chcecie wiedzieć dla kogo została ona napisana musicie przekonać Harrego – zacząłem z szerokim uśmiechem. – Wszyscy razem! Harry! Harry!
Po chwili publiczność krzyczała razem ze mną i chłopakami, a Styles najwyraźniej miał ochotę nas zabić.

*perspektywa Alex*

Coś niesamowitego. Wszyscy krzyczeli JEGO imię, a on nie wiedział, co powinien zrobić. Wahał się. Co chwilę otwierał buzię, żeby coś powiedzieć, ale po chwili z powrotem ją zamykał.
- O co chodzi? – zapytała zdziwiona Kitty.
- Właśnie – zaczął Eryk. – Co...
- Cii... – uciszyłam ich widząc, że Harry zaczyna mówić.
- Dobra, już dobra – uciszył wszystkich. – Tak bardzo chcecie wiedzieć, więc wam powiem. Alexandro Johnson! Ta piosenka jest dla ciebie!
Jak on może dedykować komuś piosenkę? Co on... CHWILA! Czy on powiedział Alexandro Johnson? Czy napisał i właśnie zadedykował dla mnie piosenkę? Nie, nie, nie. To nie może być prawda, ale... Przecież słyszałam.

- Alex, zamknij buzie – usłyszałam nagle Kitty i zorientowałam się, że mam szeroko otwarte oczy oraz buzie, chciałam ją zapytać, ale najwyraźniej wiedziała o co chodzi. – Tak, napisał dla ciebie piosenkę.
Nic nie odpowiedziałam, bo usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki. Uważnie wsłuchałam się w jej słowa. Niesamowite. Napisał to dla mnie... Po tym wszystkim. Po tym jak byłam dla niego wredna, chamska i unikałam go, a nawet spławiałam - on napisał piosenkę. Uważnie słuchałam każdego dźwięku i każdego słowa. Poczułam łzy spływające po moich policzkach. Słona mieszanka szczęścia i złości spływająca po mojej twarzy. Byłam zła na siebie, że nie dałam mu szansy, o którą walczył odkąd mnie poznał. Jestem głupia. Oglądałam w skupieniu dalszą część koncertu. Gdy tylko się skończył Eryk i Kitty poszli do siebie, a ja weszłam na TT i napisałam do Harrego. Po chwili dostałam odpowiedź z jego strony. Tak powstała nasza krótka rozmowa, przez którą posypały się reakcje. Takim cudem przybyło mi z 5000 followersów i posypało się mnóstwo hejtów, ale nie interesowało mnie to. Pisałam z Harrym, jednak gdy nie odpisałam na jego ostatnią wypowiedź po kilku minutach usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Szybko go znalazłam i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Naprawdę ci się podobała? – usłyszałam zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Oczywiście! Była cudowna, tak jak ty.
- Strasznie się cieszę, że to mówisz.
- Harry – zaczęłam próbując przestać płakać. – Tak bardzo chciałabym, żebyś teraz tu był.

*perspektywa Katrin*

- Katrin? Już wróciłaś? – usłyszałam głos taty.
- Tak, już jestem – odpowiedziałam zdejmując buty.
- Chodź do nas na chwilę.
Zdjęłam płaszcz i weszłam do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice i najwyraźniej zawzięcie o czymś dyskutowali. Spojrzałam na nich wyczekująco siadając na fotelu.
- Tak się zastanawiamy – zaczęła mama, ale nie potrafiła złożyć zdania.
- No mówcie wprost.
- Najpierw gdzie byłaś? – zapytał tata.
- U Alex.
- Tak długo?
- No bo czekaliśmy, aż skończy się koncert chłopaków, bo go oglądaliśmy.

- Rozumiemy – wtrąciła mama. – Więc zastanawiamy się, czy nadal jesteś z Niallem? Wiesz, jesteś młoda. On jest gwiazdą, ty masz szkołę. Myślałaś nad sensem tego związku?

- Do czego zmierzacie? – zapytałam przerażona.
- Nie chcemy, żeby on cię zranił, więc sądzimy, że byłoby lepiej gdybyście...
- Nie! Nie dokańczaj! Nie chcę wiedzieć, co chodzi wam po głowach! – wrzeszczałam wstając z miejsca. – Jestem z Niallem i nie zerwę z nim! Zaakceptujcie to! Wytrwamy! Zobaczycie.
Gdy skończyłam mówić wyszłam z pokoju i wbiegłam na górę. Włączyłam laptopa i usiadłam na łóżku obok Sky'a. Pogłaskałam pieska i szybko zalogowałam się na różnych stronach. Wdałam się w krótką wymianę zdań z Horanem na TT, po czym zalogowałam się za skype i rozmawiałam z chłopakiem. Zakończyliśmy rozmowę o 4:00 rano, po czym zasnęłam przytulona do pieska.

*perspektywa Liama*

Obudziłem się w jakimś dziwnym nastroju. Przeczuwałem, że coś się stało, ale pewnie tak mi się tylko wydawało. Wszyscy jeszcze spali, bo dopiero była 10:00. Zszedłem na dół, żeby coś zjeść. Wszedłem do kuchni i zauważyłem czerwoną karteczkę przyklejoną do lodówki. Podszedłem bliżej i zobaczyłem liścik.

Przepraszam, że nic nie powiedziałem wcześniej. Wyjechałem. Nie martwcie się. Wrócę na koncert w środę i wszystko wam wyjaśnię, o ile wcześniej nie dowiecie się z gazet. Nieważne. Nie dzwońcie, bo i tak mam wyłączony telefon. Wszystko jest dobrze.
                                                                                                               Harry. xx

- Ja go kiedyś zabiję – szepnąłem do siebie.

*perspektywa Katrin*

Obudziłam się po 13:00. Właściwie to obudził mnie telefon. Boże, kto się do mnie dobija o tak wczesnej porze?! Nie patrząc na wyświetlacz przyłożyłam telefon do ucha.
- Słucham? – wymamrotałam.
- Boże, dziewczyno ileż można do ciebie dzwonić?! – usłyszałam krzyk Harrego.
ZARAZ?! KRZYK... HARREGO?! CO DO CHOLERY?!
- Hazz, nie krzycz ja śpię.
- No to wstań i mnie znajdź.
- Głupi jesteś jak ja mam cię znaleźć.
- Poradzisz sobie. No weź, bo się zgubiłem.
- Boże, jak ty się mogłeś zgubić w mieście, w którym mieszkasz z 3 lata?!
- O czym ty mówisz?! Ja tu nigdy nie byłem.
- Czekaj – poderwałam się szybko z łóżka. – To gdzie ty jesteś?!
- A jak się nazywa miasto, w którym mieszkasz?
- Hazz, błagam nie mów, że jesteś w Warszawie.
- Właśnie tu jestem.
- Boże. Co ty tu robisz?!
- Jak na razie to się zgubiłem. Wszystko ci wyjaśnię tylko błagam nie mów nikomu, że tu jestem, a szczególnie Alex i mnie znajdź, bo zaraz zwariuję, a jak kogoś pytam o drogę to mówi, że mnie nie rozumie.
- Patologia. Gdzie ty jesteś?
- Czekaj, jestem... Widzę Starbucksa.
- Bądź pod nim za 15 minut, żeby cię fanki nie znalazły.
- Ok. Błagam szybko Kat.
Szybko zerwałam się z łóżka i wyjęłam z szafy jakieś ubrania. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam i delikatnie umalowałam. Po czym zbiegłam na dół. Wbiegłam do kuchni i złapałam jabłko, a następnie pobiegłam założyć buty.
- Katrin, gdzie ty tak pędzisz? – usłyszałam zdziwioną mamę.
- Harry, Warszawa, Starbucks! Niedługo wrócę.
Nie czekając na jej odpowiedź złapałam płaszcz i wybiegłam z domu. Do Starbucksa miałam 15 minut drogi spacerkiem. Zdecydowałam, że biegiem będę szybciej, więc pędziłam jak szalona potrącając ludzi, którzy byli na mojej drodze. Po chwili ujrzałam przed głównym wejściem zakapturzonego chłopaka, w ciemnych okularach i obcisłych rurkach. Podbiegłam i rzuciłam się na niego, a w odpowiedzi usłyszałam znajomy, zachrypnięty śmiech. Chłopak stracił równowagę i obydwoje upadliśmy na ziemię, a skończyło się tym, że siedziałam na nim. W dodatku spadły mu okulary, co zostało zauważone.
- Nigdy więcej tego nie rób – mówił przez śmiech.
- W cuda wierzysz? – zaśmiałam się.
- Czy to Harry Styles?! – usłyszałam jakiś pisk.
Szybko się podnieśliśmy i zaczęliśmy uciekać w stronę mojego domu. Po dość długim i wyczerpującym biegu zgubiliśmy piszczący tłum. Po chwili wpadliśmy do mieszkania i wybuchliśmy śmiechem, tak głośno, że ściągnęliśmy do przedpokoju moich rodziców. Stanęłam prosto i przywaliłam Harremu z łokcia, żeby się ogarnął.
- Mamo, tato to jest Harry, Harry poznaj moich rodziców – powiedziałam z uśmiechem.
- Miło państwa poznać – loczek posłał im czarujący uśmiech.
- Nam ciebie również – powiedziała mama po polsku.
- Mamo on mówi tylko po angielsku – puściłam jej oczko.
- Och. W takim razie miło cię poznać – poprawiła się. – Ja cię chyba skądś kojarzę...
- Mamo on jest w zespole razem z Niallem i Joshem – powiedziałam i spojrzałam na nią znacząco, po czym zwróciłam się do chłopaka. – Umieram z głodu i ty pewnie też.
- Troszeczkę.
- Chodź, zjemy coś i żądam wyjaśnień twojej wizyty tutaj i budzenia mnie o tak wczesnej porze.
- Wczesnej porze? Była 13:00.
- Jakbyś poszedł spać o 4:00 inaczej byś gadał.
- Dlaczego... Rozmowa z Niallem? – wyszczerzył się mówiąc to.
- Tak. Chodź jeść. Bieg z rana to nie najlepszy pomysł.
Pociągnęłam chłopaka do kuchni i zrobiliśmy sobie tosty oczywiście przy tym 'walcząc' o to, co kto robi. Następnie usiedliśmy na blacie i wszystko zjedliśmy. Dowiedziałam się, że chłopcy nie wiedzą, że siedzi sobie u mnie, ale napisał im karteczkę. Jasne, na pewno nie będą się martwili. Już w to wierzę. Gdy rodzice wyszli mieliśmy cały dom dla siebie. Oczywiście powiedziałam im, że jakby ktoś pytał to nie ma mnie w domu i Harrego też tutaj nie ma.
- Dobra, jesteśmy sami, mów.
- Ok, więc...

*perspektywa Alex*

- Cześć ciociu, cześć wujku – krzyknęłam widząc w salonie rodziców mojej przyjaciółki. – A Kitty z wami nie przyszła?
- Cześć Alex – odpowiedzieli, po czym ciocia zaczęła się jąkać. – Och... Katrin ona... wyszła!
Czy ona właśnie nie widziała, co powiedzieć? Nieważne. Jakoś dziwnie się zachowuje jak na nią. Skinęłam tylko głową i weszłam na górę. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na TT. Usłyszałam dźwięk dzwonka, ale nie chciało mi się wstawać, więc stwierdziłam, że mama otworzy. Przeglądałam tweety znajomych i jeden z nich przykuł moją uwagę. Harry. Co on kombinuje? Przecież wczoraj z nim rozmawiałam i nie wspominał nic o jakimś planie, ani o tym, że ktokolwiek może być na niego zły. Wzięłam telefon i wybrałam jego numer. Poczta. Świetnie!
- Alex! – usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu. – Poczta do ciebie!
- Poczta? Do mnie?
Zeszłam na dół i zobaczyłam moją mamę stojącą z wielkim bukietem fioletowych róż. Były piękne. Ich cudowny zapach rozniósł się po całym domu. Stanęłam w przedpokoju z patrzyłam na rzecz, którą trzyma moja mama. Spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
- Zamknij buzię, bo ci mucha wpadnie – pouczyła mnie powstrzymując śmiech. – Chyba się komuś spodobałaś, skarbie.
- To? to dla mnie? – zapytałam zaskoczona.
- Tak, to dla ciebie. Proszę – podała mi bukiet.
Weszłam z nim do kuchni, położyłam kwiaty na stole i poszłam po wazon. Nalałam do niego wody i włożyłam bukiet. Zauważyłam pomiędzy różami białą karteczkę z fioletową wstążeczkę. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.

Mam nadzieję, że się spodobały. Piękne kwiaty, dla pięknej dziewczyny. xx

Uśmiechnęłam się czytając kartkę i jeszcze raz spojrzałam na bukiet.
- Ciekawe od kogo – szepnęłam do siebie i weszłam z wazonem na górę.

*perspektywa Katrin*

- Świetnie. W tym ci pomogłam, ale ja mam jutro szkołę, Hazz. Nie dam rady pomóc ci w przygotowaniach – powiedziałam, gdy wchodziliśmy do domu.
- Przecież ja się sam z nimi nie dogadam – zaczął narzekać.
- Dobra. Mam jutro na 9:40 do szkoły. Wstajemy z samego rana, załatwiamy wszystko, ja idę do szkoły, a ty zajmujesz się dekoracjami. Może tak być?
- Jasne! Jesteś kochana – krzyknął i mocno mnie przytulił.
- Wiem, wiem. Teraz chodź pokażę ci twój tymczasowy pokój i idziemy spać. Jest 23:00, a jutro musimy wcześnie wstać.
- Tak. Masz rację. Więc prowadź.
Weszłam na górę i zaprowadziłam chłopaka do jednego z gościnnych pokoi. Dobrze, że takie są w tym domu. Omówiliśmy dokładnie szczegóły jutrzejszej niespodzianki i zdałam sobie sprawę z faktu, że mój "mądry" przyjaciel nie ma przy sobie żadnych ubrań.
- Ten wyjazd był spontaniczny, prawda?
- Troszeczkę tak.
- Ciesz się, że mam półkę z męskimi rzeczami – złapałam go za rękę i pociągnęłam do mojego pokoju, po czym postawiłam go przed moją szafką, a on spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Dlaczego masz półkę z męskimi rze... Albo wiesz co. Chyba wolę nie wiedzieć.
- Głupi jesteś – powiedziałam przez śmiech i walnęłam go w ramię. – Idź spać, przed nami ciężki dzień.

~następnego dnia~


- Głupi budzik – szepnęłam wstając z łóżka.

Szybko udałam się do pokoju Harrego. Rzuciłam go poduszką, żeby wstał, co o dziwo mi się udało i wróciłam do siebie. Wybrałam jakieś ubrania z szafki i poszłam z nimi do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, włosy związałam w lużnego warkocza opadającego na moje lewe ramię i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie i Styles'owi tosty, zjedliśmy, po czym pobiegłam jeszcze po swój plecak, bo z kwiaciarni miałam od razu iść do szkoły. Zarzuciłam go szybko na plecy, zbiegłam do mojego towarzysza, który uroczo wyglądał w moich ciuchach i wyszliśmy. Plan jest świetny, tylko weź się dogadaj z szefem restauracji, żeby wszystko wyszło idealnie, później jeszcze dopilnuj, żeby wszystko było na miejscy o właściwej porze i jeszcze siedź w szkole... Będzie ciężko.

*perspektywa Eryka*

Co jest z tą dziewczyną?! Wczoraj cały dzień mnie spławiała, a dziś nie ma jej w domu. Przecież umawialiśmy się, że o 9:20 ma wyjść. Ja z nią szału dostanę...
- Gdzie ty jesteś?! – wrzasnąłem, gdy wreszcie odebrała telefon.
- Zaraz będę pod domem, czekaj chwilę.
- Kitty, uduszę cię dzisiaj – powiedziałem i się rozłączyłem.
Stałem i rozglądałem się, czy nie idzie. Po chwili zobaczyłem ją biegnącą w moją stronę. Była w spódnicy. Wow. Tego się nie spodziewałem. Ciekawe, gdzie był tak rano...
- Przepraszam, chodźmy już – powiedziała ciężko oddychając.
- Gdzie ty byłaś?
- Musiałam coś załatwić. Eryk, musisz mi pomóc.
- W czym?
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię...

*perspektywa Alex*

Ciężki dzień w szkole? Zdecydowanie tak. Wracałam właśnie do domu, gdy zobaczyłam pod moimi drzwiami listonosza. Co mnie zdziwiło? Stał pod nimi z wielkim bukietem róż, ale tym razem były one różowe. Szybkim krokiem podeszłam do mężczyzny i spojrzałam na niego pytająco.
- Pani Alexandra Johnson?
- Tak.
- Przesyłka dla pani – uśmiechnął się podając mi kartkę, żebym podpisała potwierdzenie odbioru, po czym podał mi bukiet. – Chyba ktoś panią polubił.
- Ciekawe kto? – zamyśliłam się i uśmiechnęłam się czarująco do młodego listonosza. – Może pan wie kim on jest?
- Sądzę, że nie mogę tego pani powiedzieć.
- Na pewno? – zapytałam z nutką nadziei delikatnie gładząc ramie mężczyzny. – Może jednak mi...
- Alex, temu panu pewnie się śpieszy – odezwała się Kitty dosłownie wpychając mężczyznę do jego auta. – Miłego dnia!
- Dzięki. Jeszcze chwila, a by mi powiedział.
- Tak, tak. Też cię kocham. Śmigaj do domu, bo mi się tu nie chce stać.
Zachowywała się jakoś dziwnie. To do niej niepodobne. Oczywiście wśród tych kwiatów też znalazłam liścik. Szybko prezczytałam go na głos, bo moi przyjaciele też słuchali.

Wiem, że ten kolor lubisz bardziej. Pewnie męczy cię moja tożsamość... Spotkajmy się o 18:00 w Restauracji U Kucharzy. Mam nadzieję, że będziesz. xx

- Restauracja U Kucharzy? – zapytałam sama siebie. – To przecież najdroższa restauracja w całej Warszawie.
- I podobno najlepsza – dodał Eryk.
- Nie ma czasu na gadanie! – wrzasnęła Kitty. – Trzeba cię jakoś wystroić! Już, już! Idziemy.
- Kitty, nie idę tam. Co jeśli to jakiś gwałciciel? – powiedziałam, a ona wywróciła oczami.
- To najwyżej skopiesz mu dupę. No chodź.
Ta dziewczyna naprawdę dziwnie się zachowuje. Wbiegłam za nią na górę i zaczęłam się szykować. Właściwie to ona mnie szykowała, ale nieważne. Wybrała dla mnie cudowny zestaw, a moje włosy idealnie zakręciła. Przyznam, że efekt końcowy ciężkiej pracy moich przyjaciół był niesamowity, ale to nie zmieniało faktu, że miałam dziwne wrażenie, że mają z tym wszystkim coś wspólnego...

*perspektywa Harrego*

Kwiaty? Są. Czerwone wino? Jest. Świece? Są. Brak gości? Załatwiony. Czerwona wykładzina? Jest. Przystrojony stolik? Jest. Garnitur? Założony. Dziewczyna? Powinna za chwilę być. Wszystko wyszło idealnie. Nie wiem jak odpłacę się tym wszystkim Kat. Nie dość, że przez cały czas mnie kryła to jeszcze pomogła mi wszystko przygotować. Jest niesamowita. Cholernie się stresuję. Przed restauracją zatrzymała się taksówka. Widziałem przez jedno z małych okienek, że blondynka właśnie z niej wysiadła. Wyglądała idealnie, aż nie mogłem uwierzyć, że naprawdę Kat namówiła ją na przyjście tutaj...

*perspektywa Alex*

Restauracja która zawsze jest perfekcyjnie oświetlona teraz nie wydobywa się z niej żadne światło. Moje obawy zaczęły wzrastać. Jeszcze mam szansę na ucieczkę, prawda? Ale wtedy czeka mnie śmierć z ręki samej Katrin Devine. No cóż. Raz się żyję. Wchodzę. Pchnęłam drzwi i znalazłam się w środku. Czerwony dywan prowadzący do jedynego stolika w całym wielkim pomieszczeniu. Dookoła świece nadające romantyczny klimat. Idealnie nakryty stolik i gość w garniturze stojący za nim. Irytował mnie fakt, że świece nie oświetlają twarzy mężczyzny, który mnie tu ściągnął. Niepewnie dałam kilka kroków w przód powodując, że mój towarzysz zrobił to samo. Po chwili stałam tu ż przed nim. Zielone tęczówki.
- Harry? – zapytałam zdziwiona i mocno wtuliłam się w chłopaka.
- We własnej osobie – szereg białych ząbków. – Uczynisz mi ten zaszczyt i zjesz ze mną kolację?
- Nie potrafiłabym odmówić – uśmiechnęłam się w stronę chłopaka po czym zasiedliśmy do stołu.
Kelner podał nam dania. Nie wierzyłam własnym oczom. Jakim cudem on się tu znalazł? Kitty! Ona wiedziała. Dlatego mnie tak na to naciągnęła. Zamorduję ją, za to że mi nie powiedziała o jego przyjeździe.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że planujesz przyjechać? – zapytałam dokańczając jedzenie.
- Bo nie planowałem – odpowiedział, a z głośników wydobyła się wolna muzyka. – Zatańczysz?
- Z przyjemnością – powiedziałam chwytając rękę chłopaka i wstając z miejsca.
Jedną rękę położył na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie, a drugą splótł z moją. Kołysaliśmy się w rytm powolnej muzyki sprawiającej, że atmosfera była bardziej romantyczna. Cały czas patrzyłam w zieloną przestrzeń, która znowu zawładnęła moim umysłem. Po chwili się odezwał. Wymówił słowa, których bałam się najbardziej odkąd go zobaczyłam.
- Alex – zaczął cicho. – Pamiętam, co mi mówiłaś, ale proszę cię. Uwierz, że może nam się udać. Uwierz w to. Daj mi szansę, daj nam szansę.
Wiedziałam, że mu na tym zależy, ale jednocześnie nie byłam na to gotowa...
_________________________________________________

bum! wbijam z 80 rozdziałem.
zakończyłam w momencie, w którym akurat chciałam to urwać.
jak myślicie? znowu go odrzuci, czy się zgodzi?
wbijajcie na mojego drugiego bloga, jest 4 rozdział.
miłego czytania. ;3

6 komentarzy:

  1. Wspaniały , Świetny i brak słów po prostu < 3
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no błagam niech się zgodzi !!!! On tak się stara ;D ten rozdział jest przecudowny <3 kocham kocham kocham !!;D jeju nie wytrzymam do wtorku ! Chyba umrę z ciekawosci !;*;*
    Jeju !! Czekam!!<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszę Ci to po raz drugi dziś!
    Na serio w takim momencie, na serio?
    Czemu tak bardzo lubisz kończyć w takich momentach!?
    Mam nadzieję, że Alex wreszcie się zgodzi na bycie z Harry'm. To by było takie piękne. ♥
    A rodzice Kitty niech nawet nie próbują rozdzielać tej dwójki! Chodź w sumie, to mogłoby być ciekawe...
    Nie, jednak nie. Nie krzywdźmy Horana!

    http://theway-i-feel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział ! :) Zaczytałam się ;P

    „Ta ciągła niepewność ją wykańczała. Przymknęła na chwilę oczy i oparła głowę o oparcie. Chciała zapomnieć o tym wszystkim. Pragnęła, aby to był tylko sen, okropny koszmar, lecz wiedziała, że tak nie jest.”
    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział :)
    http://one-direction-story-by-my.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. BUbubuubububububuubum :D ! To już 8O rozdział . Aaaj em dżii , Aaaj em dżii :I . Bardzo ciekawy jest , wiesz ? :) . Super akcja .. E tam ja wierzę , że zgodzi się i będzie kolejny , cudowny związeczek *o* . Omomom , jakie to słodkie , że dedykował jej własny utwór , te kiwaty , te RANDEWUU :O . Łoooooooo się działo :) . Ładnie nam przerwałaś kochana . Ja tu sobie już rozkminiam i zarazem uświadamiam , że powie TAK , a tu nic , buba ! " (..) nie była na to gotowa. " - na prawdę ?! Ja wiem , że jest na to gotowa :) . Niech rodzice nie rozdzielają mi Horanka i Kitty . Wiem gdzie mieszkają :D hihih . Czekam na next dział , wpadam na twój drugi blog jednocześnie mam zaszczyt zaprosić cię na mój blog , pierwszy , który jakikolwiek napisałam :D heheh - musi być kiedyś ten I raz . Proponuję zacząć od bohaterów - opisuję ich dosyć szczelnie , że tak powiem xD , potem potykając się o prolog - wszystko zaczyna się od niego i w końcu wpadając na I rozdziałek . A oto coś w skrócie , czyli malutki początek :

    http://whatisthepaincanfriendcandeath.blogspot.com/ --

    " Wstałam grubo gdzieś koło godzinki 11. Niby szczęśliwa , rozkojarzona a zarazem miałam dziwne uczucie , że wczorajsza rozmowa z mamą kiedyś powróci . Chodzi mi tutaj szczególnie o kłótnie . Wiem , że po raz kolejny eksploduję jak bomba atomowa nie rozrywając przy tym siebie , ale innych znajdujących się w moim otoczeniu .. Czy była ona ze mną szczera ? Czy na prawdę będzie poświęcała mi ten czas ? Dotrzyma obietnicy ? Słowa te dudniały w mojej głowie . A co jeżeli wszystko będzie tak jak dawniej ? W sumie czemu się łudzę ? Na pewno tak będzie - poczułam napływające łzy , ale nie dałam się , potrzepałam głową i ochłonęłam . Nie chcę czuć bólu , tego . który rani jak żyletka przecinająca nasze marne ręce , żyły wypełnione krwią , która pod wpływem impulsu pulsuje jakby chciała krzyknąć nie rób tego , to nic nie da . Umrzesz - zrozumiesz , że mówiłam prawdę , tak ja .. Krew , która wypłynęła i nieświadomie uśmierciła ciebie . Przeżyjesz - wybaczysz to , że wpłynęłam na ciebie i zmieniłam zdanie . Uświadomisz sobie jednak z czasem , że miałam racje . Nie robi się czegoś pod wpływem emocji . Nie stoi obok twojego boku ból , który kochasz , lecz ból , który chce cię zabić . Tak ten , który wbijał ci swoje parszywe ostrza w serce , które i tak ma już tyle kolcy , że stanowi bramę ochronną do twojej duszy , miłości .. Pozwoliłam jednej łzie spłynąć po moim policzku ... "

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe obrazki, niezła perspektywa pisania, historia oczywiście wspaniała ni wyśienka na torcie - 1d <3 Jak już zaczęłam porównanie do jedzenia to rozdział schruapałam jak ciastko z kremem, słodko i miło :)Już 80 ciastko hehe XD gratulacje za wytrwałość i czekam na 81 słodkość ;) pozdrawiam
    xxx
    zapraszam na czytanie i komentowanie 3 rozdziału :D http://bond-blood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń