Nie było na nich widać twarzy dziewczyny, ale widać było jak ręką dotyka policzków chłopaka i przytula do siebie. Co zobaczyłam? Zobaczyłam moje zdjęcia z mulatem. Wtedy gdy ocierałam mu mokre od płaczu policzki i pocieszałam, bo myślał, że Pezz już go nie kocha. Czyli jednak zrobili nam zdjęcia zanim uciekliśmy. Wyjęłam szybko telefon i wystukałam sms'a do Zayna.
Malik, sytuacja awaryjna. Dom Perrie, szybko. xx
Blondynka znowu zanosiła się płaczem, więc mocno tuliłam ją do siebie. Próbowałam ją uspokoić, ale nic nie skutkowało. Nie mogłam jej powiedzieć wszystkiego sama. Chciałam wyjaśnić to razem z nim. Miałam tylko cichą nadzieję, że Edwards da mu szanse na wytłumaczenie.
- Pezz, to nie tak jak myślisz. On cię nie zdradził – mówiłam gładząc jej plecy.
- Kat, skąd to wiesz? Widziałaś te zdjęcia – wydukała szlochając.
- Zaraz ci to wszystko wyjaśnię – gdy to mówiłam zadzwonił dzwonek do drzwi. – Z małą pomocą.
Wstałam i zostawiłam w salonie zapłakaną i zdezorientowaną dziewczynę na chwilę samą, żeby otworzyć drzwi. Stał przed nimi zdenerwowany Zayn, szybko wyjaśniłam całą sytuacją. Wpadliśmy do salonu, a blondynka zmierzyła nas wzrokiem. Mulat postanowił przerwać niezręczną ciszę, ale to jednak nie był najlepszy pomysł.
- Perrie...
- Nic nie mów! Nie chcę z tobą rozmawiać! Nie chcę...
- Pezz – przerwałam jej i spokojnie dokończyłam. – Daj mu wyjaśnić. Zaufaj mi.
- Ufam ci Kat – spojrzała na mnie i zmierzyła chłopaka wzrokiem. – Byle szybko. Nie mam dla ciebie czasu.
- Pezz – upomniałam dziewczynę.
- No dobrze, już dobrze.
- Posłuchaj – zaczął Zayn. – To nie tak jak myślisz...
- To niby jak?!
- Proszę cię nie przerywaj mu – wtrąciłam błagalnym tonem.
- Przepraszam Kat – zaszlochała. – Już nie będę.
- Więc – ponowił próbę Malik. – Nie zdradzam cię...
- Przecież...
- Proszę cię nie przerywaj mi – widać było, że już go to trochę irytowało, na co dziewczyna wywróciła oczami i skinęła głową. – Pamiętasz, gdy odwołałaś nasze ostatnie spotkanie? Byłem załamany i myślałem, że już mnie nie kochasz. Dziewczyna na zdjęciu to Katrin.
- Jak to?
- Nie, nie zdradziłem cię z Kat – w porę mulat przerwał dziewczynie. – Po prostu mnie pocieszała i wyjaśniła, że na pewno mnie kochasz tylko ze względu na próby musiałaś odwołać nasze spotkanie.
- Kat, to prawda?
- Tak, powiedział dokładnie tak jak było – oznajmiłam, a blondynka mocno mnie przytuliła.
- Dziękuję – wyszeptała.
- Ale, za co?
- Za to, że jak tylko zadzwoniłam i usłyszałaś, że płaczę to przyszłaś i za to, że wyjaśniłaś mu, że go kocham.
- Nie ma, za co, Pezz.
Następnie dziewczyna podeszła i bez słowa wtuliła się w Zayna. Wyglądali słodko. Są idealną para i nie wiem dlaczego wszyscy tak bardzo najeżdżają na Perrie, przecież ona jest cudowna.
- Ja już będę leciała, dam wam trochę prywatności – zaśmiałam się.
- Chcesz wracać teraz sama do domu? – zapytał z dziwną miną chłopak.
- No tak, a co w tym dziwnego?
- Może to, że już dawno minęła północ, a do naszego domu jest 20 minut drogi już pustymi ulicami, które w tych godzinach nie są najbezpieczniejszym miejscem?
- Zayn, daj spokój. Pójdę skrótami.
- No tak. Czyli 10 minut drogi uliczkami, gdzie teraz przesiadują ćpuny. Katrin, nie ma mowy.
- Zayn...
- Nie. Zadzwonię po Horana i po ciebie przyjdzie, bo ja dziś zostaję u Perrie.
- Dobra, ale mogę sama zadzwonić – wyjęłam telefon i chciałam dzwonić, ale zorientowałam się, że jest wyłączony ze względy na baterię, która się rozładowała. – Wygrałeś, dzwoń.
*perspektywa Nialla*
Chyba zaraz zwariuje. Jest już prawie pierwsza w nocy, a ja już chyba przeszukałem cały Londyn wzdłuż i wszerz w poszukiwaniach Katriny. Cholernie się o nią boję. Wyszła z Harrym, ale zamiast wrócić z nim do domu to, jak to powiedział Hazza, "musiała coś jeszcze załatwić". Co jak jej się coś stało? W dodatku jej telefon jest wyłączony i nie mogę się z nią skontaktować. Boże, proszę ona musi się znaleźć. Czułem jak w moich oczach zbierają się łzy i nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu.
- Słucham? – odebrałem nie patrząc kto dzwoni.
- Cześć Niall – usłyszałem głos Zayna. – Przyjdziesz po Katrin?
- Katrin? Gdzie ona jest?!
- Stary, nie krzycz, doskonale cię słyszę. Jest teraz ze mną w domu Perrie.
- Zaraz będę – rozłączyłem się i spojrzałem w niebo. – Dzięki ci Boże, jesteś wielki.
Rozejrzałem się gdzie jestem. No cóż, na szczęście dom Edwards jest niedaleko z miejsca, w którym aktualnie jestem. Szybkim krokiem ruszyłem w jego stronę, żeby wreszcie zobaczyć całą i zdrową Kat. Już po jakichś 5 minutach stałem pod drzwiami blondynki. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili w drzwiach pojawiła się brunetka. Odetchnąłem głośno czując wielką ulgę.
- Katrino Joanno Devine, dlaczego masz wyłączony telefon?! Martwiłem się!
- Po pierwsze skąd znasz moje drugie imię, a po drugie przepraszam, ale bateria mi się rozładowała, ale to słodkie, że się martwiłeś.
- Imię znam od swojego, tajnego informatora...
- Josh – stwierdziła kiwając głową.
- Skąd znasz imię mojego informatora?
- Ponieważ Niallu Jamesie Horanie to też mój informator – zaśmiała się słodko. – Jakim cudem przyszedłeś tu tak szybko.
- Szukałem cię.
- Jak to?
- Miałaś wyłączony telefon i długo nie wracałaś, więc wyszedłem cię poszukać i przyznam szczerze, że przeszedłem chyba cały Londyn i jestem wykończony. Strasznie się martwiłem.
Pożegnaliśmy się z Zerrie i wyszliśmy. Czekał nas jeszcze spacer do domu, ale najważniejsze, że z nią u boku. Chociaż, gdy dowiedziałem się, że Harry wiedział, gdzie ona jest to miałem ochotę go udusić i chyba to zrobię...
*perspektywa Josha*
- No zamknij się wreszcie! – krzyczała Alex już nawet nie wiem, który raz na Hazze, który cały czas coś do niej szeptał.
- Harry – zacząłem spokojnie. – To już się robi nudne. Tym jej nie zaimponujesz.
- Najwyraźniej bardzo mu się podoba wnętrze mojej szafy – popatrzyła złowrogo na loczka, a ten się wyszczerzył. – Lism, błagam. Zamień się miejscami.
- Jeżeli to sprawi, że będę mógł obejrzeć film bez krzyków to bardzo chętnie – Li wstał z miejsca i zamienił się z dziewczyną. – Nialla nie ma już ponad dwie godziny. Ciekawe czy już ją znalazł.
- Nie wiem, ale zaczynam się martwić – oznajmiłem z powagą.
- Nie martw się Josh. Niall sobie poradzi, a jak nie to go chyba uduszę – uśmiechnęła się Alex przeczesując włosy ręką.
- Jak tak dalej pójdzie to cały zespół nie przetrwa tych wakacji – zaśmiał się Lou, a wszyscy mu zawtórowaliśmy.
- Uważaj sobie Tomlinson – pogroziła mu palcem dziewczyna udając poważną.
- Alex – spojrzałem na jej palec z jakimś napisem. – Co ty masz na palcu?
- To tylko tatuaż – z uśmiechem wzruszyła ramionami.
- Masz ich więcej? – uprzedził mnie z pytaniem Liam.
- Jasne.
W końcu udało nam się wybłagać, żeby je pokazała. Ten, który zauważyłem to napis "hope" na boku środkowego palca, w lewej ręce. Na prawym nadgarstku miała serce z różnymi liniami. Na prawej łopatce miała trzy lecące ptaki, a za lewym uchem nutki. Ogólnie tatuaże prezentowały się ciekawie. Podobały mi się i pasowały do niej. Okazało się, że ma jeszcze kolczyk w karku i w obu obojczykach. Jak na osiemnastolatkę to całkiem nieźle. Siedzieliśmy i zagłębialiśmy się w temat piercingu, gdy nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i wszyscy zerwaliśmy się z miejsc, a następnie pobiegliśmy w ich stronę.
- Natrin! – wykrzyczeliśmy i rzuciliśmy się na parę.
- Dusicie – wymamrotała Kat i wszyscy oprócz blondynki odkleili się od dziewczyny. – Alex, co oni ci zrobili?
- Martwiłam się kretynko! Wyszłaś z tym idiotą i nie wróciłaś tylko poszłaś załatwiać jakieś sprawy, o których nic nie wiedzieliśmy i jeszcze miałaś wyłączony telefon!
- Nie krzycz. Stoję obok. Hazz – zwróciła się do loczka. – Dlaczego im nie powiedziałeś?
- Harold! Wiedziałeś?! – wierzcie mi, że gdyby spojrzenie mogło zabijać to Alex dokładnie w tej chwili zabiłaby Harrego.
- Przecież mówiłaś...
- Hazz – przerwała mu ze spokojem Katrin. – Mówiłam, żebyś nie mówił, o co chodzi, a nie gdzie jestem. Patrzyłeś jak się zamartwiają i nic nie powiedziałeś? Poza tym wiedząc gdzie jestem wypuściłeś Niallerka na samotne poszukiwanie mnie? Zwariowałeś? Co jakby mu się coś stało?
- Kitty – blondynka położyła jej rękę na ramieniu tym samym ją uspokajając. – Ja z przyjemnością zabiję go za ciebie.
- Alex nie!
- Przepraszam Kat, źle cię zrozumiałem – wytłumaczył się loczek.
- Nie gniewam się, ale następnym razem nie wypuszczaj go, żeby sam się szlajał w tych godzinach – mówiąc to wskazała na Horana i spojrzała na Stylesa błagalnym wzrokiem.
- Skarbie, przecież nic mi nie jest – wtrącił Niall.
- A co jakby ci się coś stało? Nie rozumiesz, że to byłaby moja wina, bo to mnie poszedłeś szukać. Nie wybaczyłabym sobie tego.
- Spokojnie. Nic mi się nie stało, mała – przytulił moją siostrę do siebie.
- Dobra dość, bo zaraz rzygnę – wtrąciła Alex z grymasem, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
Następnie Kat opowiedziała nam cała historię. Oczywiście jak blondyn zobaczył zdjęcia to też zażądał wyjaśnień, więc dowiedzieliśmy się wszystkiego od samego początku. Później oglądaliśmy telewizję, oczywiście Kat zasnęła i Niall zanosił ją na górę, a następnie sam też tam został. O dziwo, Alex też zasnęła, ale do zaniesienia jej podjął się Harold. Dziwne. Ona daje mu kosza i cały czas uświadamia mu, że jest beznadziejnym idiotą, a ten nadal próbuje. Osobiście sądzę, że nic z tego nie wyniknie, ale jemu się nie przetłumaczy.
*perspektywa Alex*
Plaża. Równy rok naszego, jak myślałam, cudownego związku. Weekend nad wodą. Tylko my, słońce, ciepły piasek i szum wody. Najlepsze, co mogło mnie w życiu spotkać, ale jednak to nie było mi dane
na zawsze. Adam. Cudowne imię, cztery litery składające się w piękny wyraz i osoba, która zawróciła mi w głowie oraz, która równocześnie pokazała mi, że ludzkie obietnice nie mają znaczenia i że do ludzi nie można się przywiązywać. Ja popełniłam najgorszy błąd, przywiązałam się, emocjonalnie i psychicznie. Pomyśleć, że było tak pięknie. Przy nim nie zwracałam uwagi na innych chłopaków, liczył się tylko on. Szkoda, że to nie działało w dwie strony. Związek z półtora letnim stażem został zniszczony przez tlenioną blondynę z wielkimi cyckami i kilogramem tapety na przebrzydłej twarzy. Nadal nie dociera do mnie fakt, że całowali się na moich oczach. Mimo tego, co zrobił nadal cholernie go kocham i chyba nikt nie będzie w stanie mi go zastąpić...
*perspektywa Harrego*
Wziąłem blondynkę na ręce i wszedłem z nią po schodach. Kierowałem się w stronę jej pokoju i nagle jej ręce kurczowo złapały się mojej koszulki. Nie zwracając na to uwagi wszedłem do pokoju Alexandry i położyłem ją na dużym łóżku. Chciałem wstać i wyjść, ale wtedy jej ręce bardziej zacisnęły się na moim ubraniu, a spod jej zamkniętych powiek wydobyło się kilka łez. Zapewne koszmary. Okryłem ją kołdrą. Fakt, że dziewczyna mnie trzymała bardzo mi się podobał, ale próbowałem wyobrazić sobie, co ze mną zrobi, gdy obudzi się rano obok. Ale może warto zaryzykować?
*perspektywa Katrin*
Nie mogłam spać. Całą noc miałam koszmary. Najpierw Dylan, później wypadek rodziców, a na samym końcu Niall. Cały czas się budziłam. W końcu po śnie z blondynem wolałam już nie zasypiać. Spojrzałam na zegarek, było po 8:00. Leniwie wstałam z łóżka, zostawiając w nim śpiącego chłopaka i po cichu podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej jakąś koszulkę należącą do Horana i krótkie spodenki, a następnie poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się i związałam włosy w wysoki kucyk. Chciałam zejść na dół i zrobić sobie śniadanie, ale gdy wychodziłam z pokoju usłyszałam obok hałas. Obok jest pokój Alex, więc trochę się przestraszyłam.
- Kurwa! – usłyszałam krzyk dziewczyny.
Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Podeszłam do drzwi, zapukałam i weszłam do środka. Pierwsze, co zauważyłam to Harry leżący na łóżku dziewczyny. Weszłam dalej i przy drugim końcu łóżka stała dziewczyna z nożyczkami w ręku, co było dość dziwne.
- Po pierwsze, co on tu robi, a po drugie, co ty chcesz zrobić? – zapytałam krzyżując ręce na brzuchu.
- Co do pierwszego to nie mam pojęcia, a co do drugiego to nic – przeciągnęła ostatni wyraz, co oznaczało, że w jej głowie narodził się dziwny plan.
- Więc po co ci nożyczki? – podniosłam jedną brew mierząc ją wzrokiem.
- Wcale nie zamierzałam obciąć mu włosów.
- Alex. Błagam.
- No proszę cię, chociaż kilka kosmyków.
- Alex, oddaj nożyczki.
- Ygh. No dobra – podeszła i oddała mi narzędzie.
- Nic mu nie rób. Później się dowiemy jak się tu znalazł, a teraz chodź, zrobimy sobie śniadanie.
- Świetny pomysł, ale najpierw wezmę prysznic.
- Dobra, to ja zrobię kawę. Szybko – powiedziałam i już miałam wychodzić. – Masz mu nic nie zrobić.
- Dobrze, już dobrze.
- Obiecujesz?
- A muszę?
- Tak.
- Dobra, niech ci będzie. Obiecuję.
Uśmiechnęłam się i opuściłam progi jej sypialni. Zeszłam na dół i zrobiłam dwie kawy. Zaczęłam popijać swoją , oczekując na dziewczynę, która po chwili weszła do pomieszczenia. Zmierzyłam ją wzrokiem i wywróciłam oczami.
__________________________________________
jest już 46 rozdział i prawie 4000 wyświetleń. awww. *w*
miłego czytania. ;3
Uwielbiam Alex! Ma świetne teksty i pomysły. Rozdział genialny.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i życzę wesołych Świąt i smacznego jajka :)
Cudo <3
OdpowiedzUsuńWesołych kochana :*
Genialne!! Pisz dalej ;P
OdpowiedzUsuń