niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 6.

*perspektywa Nialla*

Upadła i usłyszałem tylko jej szlochanie. Nachyliłem się i wziąłem ją na ręce. Nie chciałem, by płakała przy wszystkich. Szedłem z nią, a wszyscy zaczęli się rozchodzić. Stanąłem przy ławce i posadziłem ją na nią, a sam usiadłem tuż obok cały czas tuląc ją do siebie. Martwiłem się o nią. Zaczęła się uspokajać, a ja odetchnąłem z ulgą.

- Dziękuję, że mnie obroniłeś – powiedziała podnosząc głowę i patrząc mi w oczy.
- Nie ma, za co. Wszystko w porządku.
- Nie – odsunęła się delikatnie, ale cały czas siedziała w moich objęciach. – Nic nie jest w porządku. Nic. Nie chcę tu być, nie chcę być nigdzie, chcę zniknąć, zginąć, umrzeć. Nienawidzę życia, jest okropne i niesprawiedliwe. Prze…
Wyrzucała z siebie, jakie to Zycie jest potworne, a ja próbowałem ją uspokoić, ale się nie dała, więc zamknąłem jej usta w delikatnym pocałunku. Bez wahania go odwzajemniła. Wiedziałem, że pewnie już niektórzy ludzie z parku na nas patrzą, ale najważniejsze było to, że ona jest obok mnie, nic więcej się nie liczyło. Przerwałem pocałunek i spojrzałem na mnie, patrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Wczoraj cały dzień próbowałem to zrobić i z Toba pogadać, ale cały czas, gdy zaczynałem i już było tak blisko ktoś mi przerywał. To pewnie nie jest odpowiedni moment, ale musze to powiedzieć. Kocham cię Kat.
- Jak możesz mnie kochać? Znasz mnie trzy dni?
- Osobiście znam cię trzy dni, ale licząc opowieści twojego brata, znam cię dwa lata. Zawsze tak dużo o tobie opowiadał. Mówił, jaka jesteś wspaniała i miał racje – patrzyłem w jej piękne, brązowe tęczówki.

*perspektywa Katrin*


Z jednej strony byłam zaskoczona tym, co właśnie powiedział, ale z drugiej bardzo się cieszyłam, bo ja od samego początku polubiłam go trochę bardziej niż resztę. Cały czas patrzył mi w oczy oczekując na moją reakcję. Jego błękitne tęczówki iskrzyły w niepewności. Mimowolnie się uśmiechnęłam i złączyłam nasze usta w całość. Na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech, ale po chwili pojawiło się zmartwienie.
- Kat, skąd ten chłopka cię znał? Powiesz mi, kim on był? – pytał zatroskany.
- Tak, ale nie tutaj. Chodź, opowiem ci wszystko w domu.
Blondyn uśmiechnął się jeszcze szerzej, założył mi okulary i podał rękę bym wstała. Wracaliśmy do domu, bardzo powoli. Całą drogę mieliśmy splecione ręce i rozmawialiśmy. Nigdzie nam się nie śpieszyło. W drodze spotkaliśmy jeszcze Zayna i Perrie. Dziewczyna od razu podbiegła do nas i dała mi buziaka w policzek, a do Horana się przytuliła.
- Ładnie, ładnie – powiedział Zayn podchodząc bliżej nas. – Życzymy szczęścia.
- Dziękujemy – odpowiedział Niall.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i pożegnaliśmy się. Odkąd wyszliśmy z mieszkania minęły 4 godziny. Weszliśmy do domu, cały czas mieliśmy splecione ręce. Josh podbiegł do drzwi zobaczyć, kto przyszedł i spojrzał na nas wzrokiem żądającym wyjaśnień. Blondyn nie wiedział, co ma powiedzieć. Cisze przerwał jednak krzyk Dana dobiegający z kuchni.
- Josh i co? Jest już ta pizza? – zapytał.
- Nie Dan, to nie pizza – odpowiedział Josh.
- Hej brat, znasz już pewnie Nialla, wiesz to mój nowy chłopak – powiedziałam z głupią miną wybuchając śmiechem, na co oni zareagowali tak samo.
- Witaj w rodzinie stary – powiedział brat i podszedł do Nialla, po czym go uściskał.
- Tego bym się nie spodziewała – skomentowałam cały czas na nich patrząc.
- No widzisz, a jednak – powiedział do mnie i zwrócił się do blondyna. – Stary tylko jej nie zrań, nie chcę, by cokolwiek złego ją spotkało.

Słysząc te słowa rozpłakałam się, przecież on nie zdawał sobie sprawy z tego, że coś złego, a wręcz okropnego, wstrętnego i obrzydliwego już mnie spotkało. Obaj spojrzeli na mnie zdziwieni, przed chwilą się śmiałam, a teraz płaczę. To naprawdę dziwne, ale nie potrafiłam powstrzymać łez. Nialler podszedł do mnie i mocno przytulił, znowu się w niego wtuliłam i poczułam ten cudowny zapach. Można go porównać z dzieciństwem. Piękny, letni poranek na łące pełnej cudnie pachnących kwiatów. Nagle poczułam jak mnie podniósł, usłyszałam, że szepnął coś do Josha, ale nie słyszałam dokładnie i wbiegł po schodach ze mną na rękach. To było słodkie z jego strony. Wszedł do mojego pokoju i posadził mnie na łóżku, a po chwili siedział obok obejmując mnie ramieniem.
- Teraz mi wszystko opowiesz? – zapytał, kiedy juz się uspokoiłam.
- Jesteś pewien, że tego chcesz?
- Chcę, chcę ci jakoś pomóc – powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Wątpię, żebyś potrafił, ale powiem.
- Zobaczymy.
Usiadłam po turecku, a on usiadł naprzeciwko mnie i wyczekiwał, kiedy będę gotowa zacząć opowieść. Nie było to łatwe, ale w końcu zebrałam w sobie siły.
- Chłopak, którego spotkaliśmy w parku to Dylan. Mój były chłopak. Dokładnie pół roku temu z nim zerwałam. W związku byliśmy przez 5 miesięcy. Najgorszy okres mojego życia – wzięłam głęboki oddech. – Na początku było w porządku, naprawdę go kochałam i myślałam, że on mnie też, ale myliłam się. Przez pierwszy miesiąc to była istna bajka. Między nami było tylko 2 lata różnicy, jednak znajomi odradzali mi tego związku. Nie słuchałam ich, niestety. Moi rodzice nie zwracali na mnie uwagi odkąd Josh wyjechał z domu. Tak jakby mnie wcale nie było, jakbym nie istniała. Nie wracałam na noc, czasami nie było mnie przez kilka dni pod rząd, ale oni nic nie zauważali. Wierzyłam, że kiedyś będzie lepiej, ale nic się nie zmieniało. Wplątałam się w ten okropny związek ze względu na to, że po prostu potrzebowałam czyjejś miłości świadomości, że dla kogoś jednak jestem ważna. Jednak to nie do końca był taki kolorowy związek. Dokładnie w czwartym jego miesiącu, kiedy nasze kontakty się pogarszały i prawie wcale nie mogliśmy się dogadać, poszliśmy na imprezę. Dylan strasznie wtedy wypił, nie panował nad sobą i tego dnia wpadł w szał i mnie pobił.
Zatrzymałam się na samo wspomnienie tego, okropnego dnia. Otarłam łzy, które cały czas płynęły po moich policzkach, wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam opowieść.
- Miałam pozdzieraną całą kość policzkową pod prawym okiem oraz głęboko rozciętą wargę z prawej strony. Następnego dnia śmiał się z tego, co zrobił. Nie mogłam uwierzyć, że to go bawi. Nie było mu nawet przykro, wręcz przeciwnie. Zauważył, że zaczęłam się go bać. Czuł dzięki temu nade mną przewagę. Po tygodniu od tego zdarzenia, a dokładnie na początku piątego miesiąca związku, poszłam do niego, by powiedzieć, że to koniec – przerwałam i znowu otarłam cieknące łzy. – Jednak on mnie wyśmiał. Powiedział, że to on zdecyduje, kiedy mu się znudzę. Znowu mnie uderzył, szarpał mnie za włosy i popychał. Robił to bardzo często, był zbyt silny i nie mogłam temu zaradzić. Najgorsze było to, że tamtego dnia poszłam, by wszystko zakończyć, a prawdziwe piekło dokładnie wtedy się zaczęło. Nie chciał mnie wypuścić ze swojego domu, bo bał się, że już do niego nie wrócę. Spędziłam u niego tydzień, a moi rodzice sądzili, że cały czas siedzę w swoim pokoju w czasie, gdy ja płakałam, bo bałam się tego, co będzie kolejnego dnia. W przedostatnim dniu mojego pobytu u niego stało się coś dużo gorszego. Szłam ze szklanką do kuchni, by nalać sobie soku, wtedy złapał mnie w talii i… On wtedy zadawał różne pytania. W końcu zapytał czy go kocham, a ja… Ja, przecież go kochałam, mimo tego, co mi zrobił to cały czas byłam w nim zakochana i wtedy powiedział, że on mnie również. Ucieszyłam się, ale szybko uśmiech zniknął z mojej twarzy. Po chwili dodał, że miłość zobowiązuje i on. Zaczął zdzierać ze mnie ubrania.. Krzyczałam, żeby przestał, ale on mnie nie słuchał. Ja tego nie chciałam, ale on to zrobił. Skrzywdził mnie, tak bardzo mnie skrzywdził.

*perspektywa Nialla*


Patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie powiedziała. Gdybym wiedział o tym wcześniej to akcja w parku nie skończyłaby się bez walki, ale nie wiedziałem. Gdy mówiła ostatnie zdanie zaczęła cała się trząść. Wiedziałem, że te wspomnienia, muszą być bardzo bolesne, ale jednak mi o nich opowiedziała. Czyli mi ufa. Przysunąłem się bliżej i przytuliłem ją. Delikatnie gładziłem jej plecy, przez co powoli się uspokajała. Była taka niewinna i bezbronna. Jak ten idiota mógł zrobić jej coś takiego? No ja się pytam jak? Patrząc w jej oczy każdy zauważy te błyszczące, brązowe tęczówki, które wymawiają tylko jedno zdanie: „proszę tylko mnie nie skrzywdź”. Nagle przypomniała mi się rozbita szklanka dziś w kuchni i mnie oświeciło.
- To, dlatego dziś upuściłaś tę szklankę? – zapytałem układając sobie wszystko w głowie.
- Tak, właśnie, dlatego – odpowiedziała szlochając.
- Przepraszam kochanie – moje oczy się zaszkliły i przytuliłem ją mocniej do siebie. – Nie wiedziałem. Obiecuję, że już nigdy więcej nikt cię nie skrzywdzi, obiecuję.
Pocałowałem ją w czoło, powoli dochodziła do siebie, ale jeszcze jeden mały szczegół mnie dręczył.

*perspektywa Katrin*


Cały czas siedziałam wtulona w niego, a mój oddech zaczął się wyrównywać. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna, jak jeszcze nigdy. Czułam, że dla niego jednak coś znaczę, że on jest całkiem inny niż Dylan.
- Więc jak wróciłaś do domu? Jednak uciekłaś? – zapytał nagle.
- Nie. Dzień po tym wydarzeniu, któraś sąsiadka usłyszała moje krzyki i przyszła sprawdzić czy wszystko w porządku. Nie pukała, drzwi zawsze były otwarte i każdy dookoła o tym wiedział. Kobieta weszła do środka. Dylan był akurat na górze w toalecie, a ja schodziłam na dół. Zobaczyła, w jakim jestem stanie przeżyła szok. Stanęła w progu mieszkania, a szczęka dosłownie opadła je na ziemię. Nie dziwię się. Wyglądałam strasznie. Od razu kazałam jej bezgłośnie uciekać, a ona najwyraźniej wychodząc zadzwoniła po policję, która przyjechała po godzinie do jego mieszkania. Dylan miał dość duże zarzuty, ale niestety nie zgodziłam się zeznawać. Bałam się, tak bardzo się go bałam i nadal tak budzi we mnie strach – znowu cała drżałam.
- Już spokojnie, teraz jestem ja, no i są jeszcze chłopaki – mówił tuląc mnie do siebie. – Wiesz, że musisz im powiedzieć? Tak będzie lepiej.
- Nie dam rady, drugi raz tego opowiedzieć. Chyba, że ty im powiesz – podniosłam na niego wzrok.
- Jesteś pewna, że chcesz bym to ja wszystko opowiedział.
- Tak, jeżeli cokolwiek zapamiętałeś.
- Pamiętam wszystko. Dobrze, więc chodź. Muszą wiedzieć i to natychmiast, on ci dzisiaj groził.
- Jesteś kochany – ucałowałam go w policzek i wstałam, a on chwycił moją rękę i szedł tuż za mną.
Teraz miałam pewność, że coś dla niego znaczę. Był taki troskliwy i kochany. Nie mogłam nadal uwierzyć w to, że pokochał kogoś takiego jak ja. Schodzą po schodach wytarłam jeszcze rękawem oczy, żeby nie było widać, że płakałam i stanęliśmy w progu pokoju, w którym byli chłopcy. Od razu wszyscy zwrócili wzrok ku nam. Zawahałam się, ale wiedziałam, że powinni wiedzieć, a szczególnie Josh. Weszłam do pokoju i usiadłam na fotelu, a obok mnie usiadł blondyn i objął mnie ramieniem.
- To wy razem? – mówił zdziwiony Lou.
- Jak widać – odpowiedział mu Josh.
- Od kiedy? – pytał zaskoczony Harry.
- Od dziś – odpowiedziałam z uśmiechem.
- A ja i Pezz wiedzieliśmy, jako pierwsi – śmiał się Zayn.
- No, więc życzymy szczęścia – dodał Liam.
- Katrin, tylko nie przejmuj się tymi wszystkimi artykułami w gazetach. Oni potrafią wymyślić wszystko – skomentował Dan.
Gadaliśmy tak jeszcze z 10 minut. Nie sądziłam, że będą mieli tak dużo pytań, ale i stwierdzeń na ten temat.
- Dobra, a teraz musicie o czymś wiedzieć – powiedziałam nagle.
- Chyba nie jesteś w ciąży?! – zapytał przerażony Harry.
- Harry! Nie, nie jestem!
- Nieważne – wtrącił Nialler. – Chodzi o sytuacje dzisiejszej nocy, Kat mi wszystko opowiedziała…
Zaczął opowiadać, a ja się w niego wtuliłam. To było bardzo bolesne, ale wytrzymałam i starałam się nie płakać, ale chwilami łzy same ściekały. Widać było, że chłopcy są w wielkim szoku.

*perspektywa Zayna*

Niall dokładnie wszystko nam tłumaczył. Nie mogłem uwierzyć w to, co on mówi. Patrzyłem to na niego to na Katrinę, która była przytulona do niego, a łzy ściekały jej po twarzy. Widać było przerażenie malujące się na jej twarzy. Te wspomnienia musiały być cierpieniem, nie potrafiłem sobie wyobrazić jej bólu. Gdy Horan skończył opowiadać nastała cisza. Wszyscy próbowali uświadomić sobie to, co on powiedział, a było to dość trudne. Ciszę przerwał Josh, który jak widać był przerażony, podobnie jak my wszyscy.
____________________________________________

z góry przepraszam za to, że wczoraj nie pojawił się rozdział, ale za to jutro pojawią się dwa. :))
dziękuję za tak dużą ilość wejść i wszystkie pozytywne komentarze. <3

8 komentarzy:

  1. No ale co on powiedział?! Pisz pisz!! Ciekawość mnie zżera!! ;D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah. jutro dodam. jestem chora, więc pewnie jutro dodam ze 3 rozdziały z nudów. <3

      Usuń
  2. Cudo <3 Kocham to :* i Cb też :p

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku ! jak ty świetnie piszesz ! ;**
    kocham twojego bloga <3 jest mega ciekawy i proszę jak najszybszy next ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chce next bo inaczej skocze z mostu !!

    OdpowiedzUsuń