- Proszę – powiedział blondyn.
- Dziękuję – przyjrzałam mu się uważnie i zauważyłam, że to ten sam chłopak, od
którego dostałam naszyjnik i liścik od Dylana do mnie.
- Poprzednio się nie przedstawiłem. Jestem Ashton – posłał mi czarujący uśmiech
i podał dłoń.
- Katrin – uścisnęłam ją niepewnie.
- Wiem kim jestem. Dużo o tobie słyszałem.
- Naprawdę? – uniosłam jedną brew.
- Tak, on cały czas o tobie opowiada.
- Jaki on?
- Dylan – gdy to usłyszałam nerwowo przełknęłam ślinę.
- Jesteś jego przyjacielem? – zapytałam i odruchowo się cofnęłam.
- Raczej kolegą. Przyjaciel to dość mocne słowo. Nie musisz się mnie bać.
- Nie boję się.
- Skoro tak sądzisz. Może dasz się wyciągnąć na jakiś spacer?
- Przykro mi, ale mam chłopaka.
- Wiem, niestety, ale to tylko spacer – upierał się. – Może jutro?
- Niestety jutro wyjeżdżam.
- Rozumiem. Dylan pewnie będzie zły, że nie przyszedł tu ze mną – uśmiech nie
schodził mu z twarzy.
- Ja tam się bardzo z tego powodu cieszę.
- Nieważne. Właściwie to, co tu robisz sama? Dasz radę zanieść to wszystko bez
pomocy?
- Nie jestem sama.
- Twój chłopak tu jest, czy któryś z jego kolegów?
- Chyba nie musze ci się tłumaczyć, kto i gdzie ze mną przebywa – spojrzałam na
niego z irytacją.
- Oczywiście, że nie – odpowiedział natychmiast.
- Kat, masz już to mleko? Mieliśmy się spotkać przy kasie – zza regału
sklepowego wyłonił się narzekający Louis i od razu zmierzył wzrokiem chłopaka,
ale go zignorował.
- Właściwie to w połowie tak, a ty masz marchewki.
- Tylko pół kilo. Pójdziemy jeszcze do spożywczego? Prooooosze?
- Jasne, tylko weź jeszcze 2 kartony mleka, bo ja ich nie dosięgam i chodź do
kasy. Miło było cię poznać Ashton.
- Mi również – odpowiedział, zmierzył wzrokiem mojego towarzysza i odszedł.
- Czego on od ciebie chciał? – zapytał Tomlinson, gdy już zmierzaliśmy do kasy.
- Wyciągnąć mnie na spacer.
- Chyba się nie zgodziłaś?!
- Pewnie, że nie. On zna Dylana, wolę nie utrzymywać z nim kontaktu dla mojego
i waszego z resztą też bezpieczeństwa.
Wyłożyliśmy wszystko na taśmę, a następnie pakowaliśmy zakupione rzeczy. Nie obyło
się bez śmiechu, przez co wszyscy się na nas dziwnie patrzyli. Poza tym kilka
fanów zaczepiło chłopaka, więc musiał rozdawać parę autografów, ale na
szczęście nie było ich tak dużo. Udaliśmy się do spożywczaka i kupiliśmy 4kg
marchewek. Pewnie i tak za jakieś dwa dni ich nie będzie, ale mniejsza o to. W końcu
wracaliśmy do domu. Gdy do niego dotarliśmy była 12:40. Oczywiście wszyscy
jeszcze w piżamach.
- Błagam powiedzcie, że kupiliście coś do jedzenia – łapał się za brzuch Harry.
- Gdzie wy się podziewaliście?! – krzyczał z salonu Josh.
- No patrz. Masz dziś szczęśliwy dzień – zaśmiałam się do loczka, a następnie
zwróciłam się do Josha z ironią. – Ktoś musiał zrobić zapasy do pustej lodówki!
Weszłam do kuchni, gdzie siedział Niall pałaszując jakieś ciastka, a gdy mnie
zobaczył od razu na jego twarzyczce pojawił się promienny uśmiech, co ja odwzajemniłam
kładąc siatki na blacie.
- Hej kochanie – podeszłam do chłopka, pocałowałam go w policzek i zabrałam
ostatnie ciastko.
- Cześć słonko, jadłaś śniadanie? – zapytał z troską.
- Nie, nie miałam kiedy.
- To usiądź sobie i zaczekaj, a ja zaraz coś przygotuję.
- Nie musisz, nie jestem głodna – powiedziałam, a on wybuchł śmiechem.
- Kotku, ja się nie pytam, czy chcesz. Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
- Dobrze, już dobrze.
Lou i Josh stali w progu i obserwując naszą rozmowę udawali odruch wymiotny, po
czym wybuchli śmiechem, a ja zaczęłam ich przedrzeźniać. Blondyn zaczął robić
mi i sobie śniadanie, a Josh razem z Louisem pomogli mi rozpakować zakupy. Następnie
ścigaliśmy się kto pierwszy na kanapie, wygrałam, ale długo się tym nie
cieszyłam, ponieważ Tommo na mnie skoczył i razem z nim spadłam z kanapy, na co
wszyscy wybuchli śmiechem. Po chwili oczekiwania Nialler przyniósł mi talerz,
na którym były grzanki z dżemem i usiadł obok mnie. Zjadłam i włączyliśmy
telewizor.
- Co dziś oglądamy? – zapytałam zanosząc talerze do kuchni w czasie, gdy Zayn skakał
po kanałach.
- Nie ma nic ciekawego – mówił ze zrezygnowaniem.
- to może Kat opowie nam coś o Alex, która ma z nami zamieszkać? – zaproponował
Liam, a mulat wyłączył telewizor i wszyscy na mnie spojrzeli.
- Więc chcecie wiedzieć z kim będziecie mieszkali? – zaczęłam rozsiadając się
na kanapie.
- Dokładnie tak, to opowiadaj – mówił Hazz.
- Alex jest osobą z niesamowitym poczuciem humoru, wszystko potrafi obrócić w
żart. Jest silna, ale jednocześnie bardzo wrażliwa. Oczywiście jest waszą
wielka fanką. Szybko przywiązuje się do ludzi i bardzo łatwo nawiązuje nowe
znajomości. Boi się horrorów nigdy nie chce ich ze mną oglądać, bo później ją
straszę.
- Coś o tym wiemy – skomentował Dan.
- Nieważna – zaśmiałam się. – Kontynuując. Alex jest osobą, do której łatwo i
bardzo szybko można się przywiązać. Jest otwarta na świat i nigdy się niczego nie
wstydzi, powiedziałabym nawet, że ona nie wie co to wstyd. Zawsze, gdy poznaje
nowych znajomych wszyscy mówią jej, że czują jakby znali ją od zawsze. Jest wielka
flirciarą. Zawsze ma swoje zdanie, na każdy temat i potrafi się kłócić cały dzień
dopóki ktoś nie przyzna jej racji. Nie lubi przyznawać się do błędów. Potrafi wysłuchać,
ale jak ona zacznie gadać to ciężko ją uciszyć. Chwilami potrafi być bardzo
chamska i wredna, ale ktoś musi ją naprawdę bardzo zdenerwować, żeby taka była.
Nie zdziwcie się jeżeli zobaczycie ją rano w samej bieliźnie. To jest jej
największa wada, nieważne gdzie jest, zawsze je śniadanie w samej bieliźnie,
ewentualnie ma na sobie jakaś koszulkę, ale to rzadkość.
- Flirciara chodząca w bieliźnie, kogoś mi ona przypomina – powiedział Lou i
zmierzył wzrokiem Hazze.
- Chwilami strasznie ją przypomina – puściłam oczko do Louisa i się zaśmiałam.
- A jaki ma styl? – zapytał Zayn.
- Alex nigdy nie chodzi w spodniach, nie licząc szortów, które i tak rzadko
zakłada. Nienawidzi długich spodni albo legginsów. Nawet w zimę chodzi w
spódnicach, albo szortach. Spódnice i sukienki, a do tego szpilki to jej
miłość.
- Czyli wydaje się całkiem interesująca – skomentował Harry.
- Nienawidzi flirciarzy – dodałam szybko.
- Ale sama nią jest – powiedział zdezorientowany Liam.
- Ona nią jest, ale nienawidzi takich chłopaków. Zazwyczaj umawia się z
chłopakami, którzy potrafią ją rozśmieszyć, bo to jest dla niej niezwykle
ważne. Poza tym musi czuć się przy chłopaku bezpieczna.
- Ma chłopaka? – nie dawał za wygraną loczek.
- Miała, była z nim półtora roku, ale ją zdradził. Wtedy kiedy Louis powiedział
do niej „hej” akurat mi o tym opowiadała.
- Dupek. Jest Directionerką, tak?
- No tak.
- Którego z nas lubi najbardziej?
- Tego nie wiem. Zawsze gdy o was mówiła ja się wyłączałam, nie ukrywam, że
wasza muzyka mnie nie kręciła, nie lubiłam gdy o was mówiła, a robiła to cały
czas.
- Jak ona wygląda? – ciągle wypytywał Harry.
- Jest wyższa ode mnie prawie o głowę, ma długie, chude i cudowne nogi. Jest szczupła
i ma długie włosy. Z natury jest blondynką, ale miejscami jej włosy są
przefarbowane na różowo, ma niebieskoszare oczy.
- W dalszym ciągu wydaje się być interesująca – szczerzył się loczek.
- Hazz, jesteś flirciarzem, nie uda ci się jej tak po prostu zdobyć. Módl się,
żeby cię w ogóle polubiła jak cię bliżej pozna. Poza tym jeżeli już ci się uda,
w co bardzo wątpię, to jeżeli ją zranisz, to mimo, że kocham cię jak brata to
cię uduszę.
*perspektywa Harrego*
- Czy tylko ja się jej zaczynam bać? – zapytał Zayn słuchając
Kat.
- Nie tylko ty – udzielił się Dan.
- Dajcie spokój, ona jest taka słodziutka – pocałował dziewczynę w czoło Niall,
na co ta się zaśmiała.
- Czyli się nie zmieniła – nagle mówił Josh.
- Ani trochę – wyszczerzyła się.
Zastanawiałem się jaka ona będzie. Po tym co powiedziała mi Katrin musze
uważać, żeby czasem nie próbować z nią flirtować, chociaż i tak pewnie będę. Jeżeli
będzie ładna to nie będę potrafił się oprzeć. Może z jej pomocą zapomnę o Kat,
chociaż w to wątpię. Poza tym ona teraz wyjeżdża, w dodatku na cały tydzień. Jak
ja tu bez niej wytrzymam? To jakaś tragedia, ale ona strasznie cieszy się na
ten wyjazd, a kiedy ona jest szczęśliwa to i ja jestem.
*perspektywa Katrin*
Dochodziła 18:00, więc postanowiliśmy zamówić pizzę. Zjedliśmy
ją i ja z Niallem poszłam się spakować, co zaraz po nas uczynił też Josh. On w
końcu tez wyjeżdża. Pakowanie nie zajęło mi długo i po 2h byłam już gotowa. Postawiłam
walizkę przy szafie i położyłam się na łóżku, pogrążona w myślach – zasnęłam. Obudziłam
się rano, wtulona w blondyna, jak zasypiałam to go nie było, a teraz nagle spał
obok mnie. Moje kąciki ust mimowolnie się uniosły. Była dopiero 9:00, więc
jeszcze go nie budziłam, postanowiłam, że najpierw zrobię nam śniadanie. Zeszłam
do kuchni, w której wszyscy już siedzieli, co mnie bardzo zdziwiło.
- Co się stało, że już nie śpicie? – pytałam zaskoczona.
_______________________________________
mam 29 rozdziałów i prawie 2000 wejść. *,*
wielkie dzięki za wszystkie wejścia i komentarze. :)
miłego czytania. ;3
Cudo ♥
OdpowiedzUsuńKooocham to <3
OdpowiedzUsuńAlex i Harry, to może być interesujący wątek. Przez twoje zakupy Kat i Louis'a, zachciało mi się marchewek. A nie mam żadnych w domu. :(
OdpowiedzUsuńAle czekam na kolejny rozdział. :D