Dotarliśmy do stolika z
napojami w oddzielnej części samolotu. Mogliśmy spokojnie rozmawiać i nikt na
pewno by nas nie usłyszał. Liam spojrzał na mnie pytająco, a ja udawałem, że
tego nie widzę.
- Myślisz o nie, prawda? – powiedział nagle pewny siebie.
- Nie, co ty – starałem się go przekonać, ale raczej się nie udało.
- Ja też – wyznał, a ja od razu przeniosłem wzrok na niego.
- Naprawdę?
- Tak, cały czas.
- Co zamierzasz z tym zrobić?
- Nic, kocham Danielle, ale myślę o Katrinie. Mam nadzieję, że to przejdzie. W
końcu musi, prawda? Tylko potrzebuję czasu.
- No tak, ty masz Danielle.
- Harry – zaczął Li i dokładnie mi się przyjrzał. – Chyba mu tego nie zrobisz?
- Nie mogę, przecież to mój przyjaciel, ufa mi, ale – zawahałem się. – Liam, ja
boję się, że ją kocham.
- Jak się czujesz, gdy jest obok?
- Wprost wspaniale. Jeszcze nikt nie dawał mi tyle szczęścia ile ona, gdy
chociażby na mnie spojrzy, czuję się jakbym znał ją wieki, a gdy mnie przytula,
przechodzą mnie takie miłe dreszcze. Gdy jest obok nie liczy się nic więcej.
Czuje przepełniające mnie uczucie euforii, jest tak wielkie jakby miało mnie za
chwilę rozsadzić.
- Czyli nie jest najlepiej – skomentował krótko, a ja znowu na niego
spojrzałem.
*perspektywa Zayna*
Otworzyłem oczy, a na
siedzeniu obok nie było Harrego. Zachciało mi się pić, więc stwierdziłem, że
pójdę po wodę. Leniwie się przeciągnąłem i podniosłem z siedzenia.
- Zayn – usłyszałem Kat. – Gdzie idziesz?
- Idę się napić, chcesz coś może? – zapytałem widząc śpiącego na jej ramieniu
chłopaka.
- Jeżeli możesz to przynieś mi wodę – uśmiechnęła się.
- Ok, zaraz przyniosę.
Mimowolnie się uśmiechnąłem. Chyba na każdego tak działała. Gdy tylko się na
nią spojrzy nie da się nie uśmiechnąć. Poszedłem szybkim krokiem po dwie
butelki z wodą. Przy stoliku zobaczyłem Liama i Harrego.
- O czym tak gadacie? – zapytałem spoglądając na nich.
- O kotach – odpowiedział Hazza.
- O żółwiach – odpowiedział razem z nim Liam.
- To o czym w końcu? – zapytałem podejrzliwie.
- O zwierzętach – wyratował ich dziwną sytuację Li.
- A ty nie śpisz? – wtrącił nagle Harry.
- Spałem, ale pić mi się zachciało – wziąłem butelkę z wodą i już miałem
wychodzić. – Zapomniałbym o Kat.
- Co? – zapytał od razu Liam.
- Poprosiła, abym jej przyniósł wodę – wyjaśniłem. – Zostajecie tu?
- Zaraz wrócimy – odpowiedział loczek unikając mojego wzroku.
Zachowywali się dziwnie, nawet jak na nich. Zastanawiało mnie to, o czym
rozmawiali.
*perspektywa Katrin*
- Dzięki – powiedziałam z
uśmiechem i wzięłam od Zayna butelkę wody, którą mi dawał.
- Nie ma, za co – odpowiedział również szeroko się uśmiechając.
- Gdzie Hazz? – zapytałam, gdy usiadł.
- Rozmawia z Liamem – spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Aha.
Napiłam się wody i z powrotem zasnęłam, ale niestety nie na długo, bo po chwili
lądowaliśmy. Obudziłam Horana, tak słodko całą drogę spał, że aż szkoda było go
ruszać. Wszyscy razem ruszyliśmy na lotnisko pełne fanów. Na szczęście chłopcy
nie rozdawali autografów, to dobrze, bo byłam strasznie zmęczona. Resztę dnia
spędziliśmy na kanapie przed telewizorem, nawet nie rozpakowaliśmy swoich
bagaży. W pewnej chwili oglądania jakiegoś, dennego romansidła zasnęłam. Kolejny dzień – niedziela. Chyba najgorsze, co może być, siedzisz w domu i nic
nie robisz, bo przecież wszystko dookoła jest zamknięte. Otworzyłam leniwie
oczy i spojrzałam na zegarek. Dopiero 12:00. Odwróciłam głowę na drugi bok i
mimowolnie się uśmiechnęłam widząc wpatrzonego we mnie blondaska.
- Znowu usnęłam ci na kolanach – zaśmiałam się.
- Kocham kiedy na nich zasypiasz, wyglądasz wtedy tak słodko – mówił z szerokim
uśmiechem.
- W takim razie musze to robić częściej.
Poleżeliśmy chwilę, następnie nasze brzuchy zaczęły domagać się jedzenia, więc
leniwie się podnieśliśmy. Poszłam się ubrać, tak samo jak blondyn. Poszłam
wziąć prysznic. Włosy związałam w koka, a rzęsy umalowałam tuszem i zeszłam na
śniadanie. Wpadłam do pustej kuchni. No tak, czego ja się spodziewałam? Pewnie
wszyscy jeszcze śpią. Po chwili do kuchni zszedł Niall i przygotowaliśmy sobie
po talerzu płatek śniadaniowych z mlekiem. Najlepsze śniadanie pod słońcem.
Siedzieliśmy i zajadaliśmy, a do pomieszczenia po kolei wpadali chłopcy.
Następnie wszyscy poszliśmy i zasiedliśmy na kanapie. Dokładnie tak minął nam
cały dzień. Wpatrywaliśmy się w telewizor, zwany również pożeraczem czasu.
Chwilami gadaliśmy, śmialiśmy się, albo robiliśmy przerwy na przekąski. Ogólnie
bardzo nudny dzień. Około 23:00 stwierdziłam, że idę spać i po krótkim
prysznicu dość szybko zasnęłam czekając na blondyna. Obudziły mnie delikatne
promienie słoneczne wpadające przez okno. Pierwsze spojrzenie powędrowało na
zegarek, którego tarcza wskazywała 11:00, odwróciłam się, Nialler jeszcze spał.
Ucałowałam delikatnie jego policzek i po cichu wymknęłam się z pokoju. Mój
kucyk był na skraju rozpadu, więc schodząc po schodach go poprawiałam. Weszłam
do kuchni, gdzie siedział Harry pijąc kawę.
- Dzień dobry – powiedziałam z uśmiechem.
- Dzień dobry – z jeszcze większym uśmiechem niż mój przeniósł na mnie wzrok. –
Chyba musze częściej wstawać wcześniej niż ty.
- Bardzo zabawne – skomentowałam ironicznie.
Wyjęłam chleb i zaczęłam robić kanapki z nutellą, cały czas czułam na sobie
wzrok mojego rozmówcy, ale starałam się to ignorować.
- Dzień dobry – rozdarł się blondyn wpadając do kuchni i całując mnie w
policzek.
- Myślałam, ze znowu będę musiała zmagać się z budzeniem cię – podałam mu
talerz z jego kanapkami. – Smacznego, jutro ty robisz śniadanie.
- Schodzę sobie, zrobić śniadanie. O nie, ja wcale nie kłamię. Chcę mi się
spać, ale głodny jestem – usłyszeliśmy śpiewającego Lou. – Więc chyba zjem
sobie…
Przerwał, bo akurat wszedł do kuchni i zauważył, że wszyscy się na niego
patrzymy. Stał w progu lekko zdezorientowany, a ja, blondyn i loczek
wybuchliśmy śmiechem. Niall dosłownie tarzał się po podłodze ze śmiechu.
- Świetna piosenka Tommo – skomentowałam cały czas się śmiejąc.
- Dzięki, ma się ten talent – odpowiedział i znowu wszyscy zaczęliśmy się
śmiać.?
- Boże, ludzie. Co tu tak głośno? – zobaczyliśmy w progu zaspanego Zayna.
- Louis trochę sobie śpiewał z rana – wyjaśnił mu Hazz śmiejąc się.
- Stary, znowu? – zapytał i zwrócił się do mnie. – Ostatnio dość często mu się
to zdarzało.
Wszedł i zaczął robić sobie płatki, a my dalej się śmialiśmy. Gdy już prawie
przestaliśmy wystarczyło spojrzeć tylko na Tomlinsona i zaczynał się kolejny
napad śmiechu. Byłam ciekawa, co jeszcze wydarzy się w te wakacje. Jak na razie
było interesująco.
- Dzień dobry! Co dziś robimy? – tym razem w kuchni pojawił się, już ubrany,
Liam.
- Zakupy! – odpowiedziałam szybko.
- Nie – równie szybko powiedział Zayn.
- Oj, no weź.
- Ja go popieram – wtrącił Lou.
- To tylko małe zakupy.
- Danielle ostatnio też tak mówiła – skomentował Li.
- Oj, no proooosze – spojrzałam na wszystkich błagalnym wzrokiem i cały czas
przeciągałam słowo.
- No dobra, niech ci będzie – powiedział Niall. – Chłopaki, to nie ma sensu,
ona tak może długo.
- Super. Trzeba obudzić Josha i Dana – zerwałam się z miejsca.
- Powodzenia – usłyszałam za sobą śmiech loczka.
Wbiegłam na górę i wpadłam najpierw do pokoju Dana. Rzuciłam się na łóżko i
zaczęłam okładać chłopaka poduszką, przez co po chwili poddał się i wstał.
Łatwo poszło. Z Joshem będzie trudniej. Weszłam do jego pokoju i zobaczyłam go
śpiącego w bardzo dziwnej pozycji.
- Josh, wstawaj! – rozdarłam się rzucając na łóżko.
- Nie – usłyszałam od razu.
- Tak! Podnoś się!
- Daj spokój, idę spać.
- Nie idziesz spać tylko idziesz z nami na zakupy! – cały czas biłam go
poduszką.
- Kat, ja śpię.
- Josh, bo zaraz pójdę po wiadro z wodą!
Kiedyś, jak jeszcze mieszkał w Warszawie, zawsze wylewałam na niego wodę, bo
nigdy nie chciał wstać po dobroci i po prostu musiałam go do tego zmuszać.
- Nie idź. Już wstaje – wymamrotał i zaczął się podnosić.
Ja natomiast z uśmiechem, dumna z siebie, wyszłam z jego pokoju i poszłam po
jakieś ubrania do swojego. Szybko wybrałam rzeczy na dziś i ruszyłam do
łazienki pod prysznic. Wzięłam szybko prysznic, włosy zostawiłam rozpuszczone,
oczy lekko podkreśliłam kredką i zeszłam na dół gotowa do wyjścia. Na dole
siedzieli już wszyscy oprócz Zayna, a ten gdzie się podział?
- Ej, chłopaki, gdzie jest Zayn? – podeszłam do kanapy, na której siedzieli.
________________________________________
Dziś dzień kobiet, najlepszego dziewczyny. <3
Dziękowanie za odwiedziny i komentarze stało się chyba moją tradycją. xd
No, ale i tak wam dziękuję. *,*
miłego czytania. ;3
A Zayna gdzie wcięło? :d Pisz dalej ;P
OdpowiedzUsuńCudo <3 pisz dalej :*
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny <3