wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 35

- Nie – popatrzyłam prosto w jego oczy. – To gitara Alex. Jej mama nie zgadza się na to, aby zajmowała się muzyką, a ona to kocha, więc przetrzymuję jej gitarę. Zawsze kiedy przychodzi to gra, chwilami nawet śpiewa coś swojego. Przyjemnie się na nią patrzy, gdy tak odpływa. Poza tym, moim zdaniem, pisze wspaniałe piosenki.
- Myślałem, że to twoja – zaśmiał się. – A rysunki?
- Tamte? – wskazałam na biurko, a on skinął głową. – To moje bazgroły. Wiesz takie z nudów.
- Są cudowne. Dlaczego nie wspominałaś, że rysujesz?
- Bo nie rysuje. To tylko takie oderwanie od rzeczywistości.
Rozmawialiśmy z Niallem bardzo długo, cały czas próbował przekonywać mnie, że to co robię jest cudowne, ale dla mnie to tylko chwila odetchnienia. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.

*perspektywa Harrego*

- Louis, idioto! Oddaj moje spodnie! – krzyczałem próbując go dogonić.
- Możesz pomarzyć – usłyszałem jego śmiech, a po chwili zrobił głupią minę.
- Cicho bądźcie! Nasze słodziaki są w telewizji – krzyknął Liam, a ja od razu rzuciłem się na kanapę.
Prezenterka zaczęła opowiadać o związku, zwanym Natrin. Mówiła rzeczy typu, że to już chyba poważny związek. Do tego na ekranie pojawiały się ich zdjęcia z pobytu w Irlandii i po przyjeździe do Polski. Swoją drogą chciałbym kiedyś odwiedzić ten kraj, może w końcu uda nam się wywalczyć jakiś koncert. Dostajemy bardzo dużo wiadomości od tamtejszych fanów, więc czemu by nie? Nagle usłyszałem dość dziwne słowa wypowiedziane przez reporterkę.
- Dowiedzieliśmy się, że dziewczyna Nialla Horana ma dopiero 16 lat. Czyżby zamierzała rzucić szkołę dla ukochanego? Może przeprowadzi się na stałe do willi chłopaków? Na wszystkie nurtujące pytania odpowiedzą nam członkowie One Direction w niedzielnym wywiadzie, w którym to wy, fani, będziecie zadawać im pytania – mówiła, a w tle pojawiały się zdjęcia Kat i Nialla.
- Fani będą nam zadawać pytania? – mówił zaskoczony Zayn. – Czy nie wystarczy, że te hieny chodzą za nami krok w krok? Teraz jeszcze pytania od fanów? Nie miałbym nic przeciwko, gdyby oni lubili Katrin, a chyba wszyscy wiemy, że tak nie jest.
- Tak. Pamiętam jak dziewczyna w Berlinie chciała się na nią rzucić. Później ta recepcjonistka i mnóstwo innych przykrych wydarzeń – dokończył Li.
- Szczerze mówiąc to boję się reakcji Kat na te pytania – wtrąciłem.
- Josh i Dan będą oglądali razem z nią i w razie potrzeby uratują sytuację – odezwał się Lou. – Prawda Dan?
- No niekoniecznie. Mam coś do załatwienia, więc Kat zostaje sama z Joshem – poinformował nas Dan z przepraszającym uśmiechem.
Gdy to mówił usłyszeliśmy cichy skrzyp otwieranych drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie i odwróciliśmy się, by zobaczyć kto wtargnął do naszego mieszkania. Ostatnio dość często nachodzi nas ten cały Ashton, a nawet kilka razy był Dylan. Oczywiście przegoniliśmy go, ale twierdzi, że i tak z nim nie wygramy. W salonie pojawiła się dobrze znana nam sylwetka.
- Josh! – krzyknęliśmy wszyscy i rzuciliśmy się w jego stronę.
- Też się cieszę, że was widzę – mówił przez śmiech. – Gołąbeczki zostały zaakceptowane przez obie rodziny.
- No to świetnie! – wykrzyczał z entuzjazmem Lou.
Minęło tylko cztery dni, a ja naprawdę stęskniłem się za Joshem, tak samo jak za Niallem. Tego jak stęskniłem się za Kat, to chyba żadnymi słowami nie da się opisać. Brakuje mi jej na każdym kroku, strasznie się do niej przywiązałem. Poza tym chętnie bym z nią wyszedł na spacer i porozmawiał, tak jak zawsze. Tak, w rozmowach to ona jest najlepsza. Zawsze mówi szczerze, co myśli, a na końcu przytuli. Jest taka urocza. Tylko cztery dni, a ja czuję jakby minęło już kilka miesięcy.
- Harry! Harry! Mówimy do ciebie – krzyczał Lou.
- Co? Sorry, zamyśliłem się – spojrzałem na nich.
- Możemy pogadać? – zapytał Liam.
- Jasne, ale teraz?
- Tak teraz, w moim pokoju. Już!
- Okey, spokojnie.
Wstałem i już byłem przy schodach, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Spojrzałem na chłopaków. Nikogo, oprócz Josha, się nie spodziewaliśmy. Westchnąłem i poszedłem otworzyć drzwi. Stał w nich nie kto inny jak Dylan. Rzygałem jego widokiem.
- Czego chcesz? – zapytałem oschle.
- Katrin – wyszczerzył się. – Zawołaj ją.
- Nie ma jej.
- Nie uda wam się jej wiecznie ukrywać.
Gdy to mówił w drzwiach obok mnie stanął Josh. Zmierzył chłopaka wzrokiem. Nigdy go nie widział, a z racji, że dopiero przyszedł jeszcze mu nie powiedzieliśmy, że on cały czas przychodzi.
- Harry – spojrzał na mnie, a później na chłopaka. – Kto to jest?
- Nie wiem, czy chcesz wiedzieć – wywróciłem oczami.
No to będzie ciekawie – pomyślałem i spojrzałem jak Josh uważnie przygląda się szatynowi.
- Znasz go? – znowu zadał mi pytanie.
- Osobiście nie i wcale nie żałuję.
- To czemu  z nim gadasz?
- Bo tu cały czas przyłazi – wyjaśniłem znudzony całą sytuację i zwróciłem się do obserwującego sytuację szatyna. – Wypad. Nie chcemy cię tu widzieć.
- Przyszedłem do Kitty, nie do was.
I po co to powiedziałeś? Co za idiota – pomyślałem.
- Znasz Kat? – zmierzył go wzrokiem Josh. – Kim jesteś?
- Jestem Dylan i jestem jej chłopakiem.
Josh stanął jak wryty. Wiedziałem, że teraz dosłownie się w nim gotuje.
- Dylan, powiadasz? – zaczął spokojnie, ale nie na długo. – Śmiesz się nazywać jej chłopakiem?! Masz czelność przychodzić tu i wypytywać się o nią?!
- A kto mi zabroni? – zaśmiał się głupio. – Ty czy reszta tych lalusiów?
- Josh, wejdź do domu. Nie warto – próbowałem go uspokoić.
- Ja ci zabronię – podszedł do niego i uderzył go, aż Dylan upadł. – Spróbuj tylko dotknąć moją siostrzyczkę, a wiesz mi, że tego pożałujesz?
- Siostrzyczkę? – zapytał zdezorientowany ocierając krew z nosa.
- Josh! Daj spokój – złapałem go za ramię i odciągnąłem. – Nie warto. Zostaw go, wracaj do domu.
Rzucił jeszcze złowrogie spojrzenie szatynowi i wszedł, wyraźnie zdenerwowany do domu. Ten natomiast podniósł się z ziemi i zmierzył mnie wzrokiem. Nadal był zaskoczony i zdezorientowany. Odwrócił się i opuścił granice naszej posesji, a ja wszedłem do domu, a następnie skierowałem się do pokoju Liama, w którym na mnie czekał.
- Myślisz o niej, prawda? – zapytał, gdy tylko zamknąłem drzwi.
- Może trochę.
- Nie zamierzasz jej odbić.
- Nie, znaczy, no może trochę, dość często o tym myślę.
- Nie możesz.
- Dlaczego?
- Ostatnio miewam dziwne sny.
- Ale co to ma do rzeczy?
- Dużo, bo są one o Kat…

*perspektywa Katrin*

Obudziły mnie dziwne odgłosy dobiegające z mojego brzucha. Niechętnie podniosłam powieki, ale już po chwili nie żałowałam, że to zrobiłam. Moim oczom ukazał się Niall, słodko śpiący i tylko mój. Spałam na jego torsie. Powoli i delikatnie zeszłam z łóżka, wzięłam z walizki ubranie i poszłam pod prysznic. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, związałam włosy i zeszłam na dół, żeby zrobić śniadanie. Było dość wcześnie, bo dopiero 10:00, więc postanowiłam zrobić tosty z serem i szynką. Gdy zaczęłam do kuchni wszedł tata i przywitał mnie szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry – powiedział.
- Cześć tatku – odpowiedziałam z uśmiechem.
Robiłam tosty, a tata uważnie mnie obserwował. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Coś nie tak? – pytałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Jeszcze nigdy nie widziałem cię, tak szczęśliwej.
- To dlatego, że jeszcze nigdy nie byłam, tak szczęśliwa.
- Czyli jednak ten wyjazd dobrze ci zrobił. Dużo o nim myśleliśmy. Nie wiedzieliśmy, czy będzie dobrze dla ciebie zamieszkać z Joshem.
- Oraz sześcioma innymi chłopakami – zaśmiałam się.
- Akurat o tym nic nie wiedzieliśmy.
- Spójrz na to z innej strony, tato. Oni są teraz dla mnie częścią rodziny i sąd la mnie tak bliscy jak babcia.
- Cieszę się słonko, ale strasznie za tobą tęsknimy.
- Przecież już niedługo wracam.
- To cały miesiąc.
- Ale na pewno wrócę. Zostało mi teraz liceum. 3 lata, musze je ukończyć.
- Wiem i bardzo mnie to cieszy, że szkoła jest dla ciebie ważna.
W trakcie naszej rozmowy na dół zeszła mam i od razu się do nas przyłączyła, a na samym końcu przyszedł, już ubrany blondyn. Przywitałam go buziakiem w policzek i usiedliśmy przy stole zajadając się tostami. Później siedzieliśmy przed telewizorem.

*perspektywa Alex*

- Wstawaj! Mamy tylko 4 godziny na przygotowanie domu! – wrzeszczałam bijąc Eryka poduszką.
- Dziewczyno! Czy ty spać nie możesz?
- Ty chyba możesz za długo. Jest 14:00!
- Trudno.
- Trudno?! Trudno?! Jaja sobie człowieku robisz! Dzisiaj impreza! Rusz te swoją dupę!
- Dobra, już wstaje, ale zostaw tą poduszkę – przestałam go bić i usiadłam na fotelu patrząc jak leniwie się podnosi. – Swoją drogą mogłabyś zakupić miększe poduszki.
- Grabisz sobie Nowak, oj grabisz. Za 5 minut jak nie będziesz na śniadaniu, to go dzisiaj nie zjesz – wystawiłam mu język i zeszłam na dół.
Zbiegł o dziwo nawet minutę przed czasem. Zjedliśmy szybko kanapki, które przygotowała przed wyjściem moja mama i wzięliśmy się za ogarnianie domu. Zadzwoniłam szybko do pizzerii i zamówiłam kilka pudełek na wieczór. Następnie do sklepu, gdzie pracował mój wujek i poprosiłam, żeby któryś z jego pracowników przywiózł nam zakupy. Na szczęście wujek się zgodził i po 40 minutach przyjechały ciastka, napoje, kilka piw, a do wszystkiego chipsy. Przygotowaliśmy wszystko, nawet wyrobiliśmy się godzinę przed czasem. Szybko poszłam się szykować. Wyjęłam z szafy sukienkę, a do niej czarne szpilki. Zrobiłam lekki makijaż i zbiegłam na dół, bo słyszałam już pierwszy dzwonek do drzwi. Witałam gości. Swoją drogą trochę ich było. Zaprosiłam chyba większą połowę szkoły. Dobrze, że miałam duży dom.

*perspektywa Katrin*

Dochodziła 17:00, szybko powiedziałam chłopakowi, że musze się przebrać i zostawiłam go przed telewizorem. Wyjęłam z walizki sukienkę i poszłam wziąć prysznic. Gdy skończyłam, ubrałam się i umalowałam rzęsy tuszem. Wróciłam do Niallera, gdy mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję – powiedziałam i musnęłam jego usta.
Zadzwoniłam po taksówkę. Horan cały czas pytał gdzie jedziemy, a ja mówiłam, że zaraz zobaczy. Co prawda do domu Alex było niedaleko, ale nie było już czasu, a poza tym nie chciało mi się iść. Podjechaliśmy więc w miarę szybko pod jej dom, zapłaciłam kierowcy i z uśmiechem zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, w których po chwili pojawiła się blondynka.
- Kitty! – rozdarła się przytulając mnie.
- Hej Alex – krzyknęłam ucieszona, a  gdy mnie puściła dokończyłam. – Pamiętasz chyba Nialla?
- Pewnie, że pamiętam. Dobrze cię widzieć – przytuliła chłopaka.
- Ciebie również – zaśmiał się. – Zdecydowanie wolę, gdy nie piszczysz na mój widok.
Weszliśmy do środka w środku było cichu, zbyt cicho jak na imprezę. Alex zaprowadziła nas do salonu, który miał dwa wejścia po przeciwnych stronach, zawsze lubiłam bawić się w jej domu w chowanego przez te wejścia.
- Ludzie! Kitty i Niall już są! – rozdarła się i z przeciwnego wejścia wybiegło mnóstwo osób.
____________________________________

Miłego czytania. ;3

6 komentarzy:

  1. W takim momencie ?? :D ♥ Prrroszę next !! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. znów skończyłaś w takim momencie! To nie fajne. ;)
    Jestem ciekawa jak potoczy się sprawa z Dylanem. No i co się stanie na imprezie. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww <3
    Super rozdział :) Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam nn <33
    Zapraszam do mnie :) Właśnie pojawił się 8 rozdział :P
    Liczę na komentarz :)
    http://one-direction-story-by-my.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń