czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 76.

*perspektywa Katrin*

Po około godzinie błądzenia w końcu dotarłyśmy do domu. Była godzina 3:00 w nocy. Pięknie. W mieszkaniu nie było nikogo, co Alex wyjaśniła mi tym, że każdy pobiegł mnie szukać. Ja natomiast stwierdziłam, że nie mam ani siły ani ochoty, żeby na nich czekać, więc poszłam do pokoju, gdzie położyłam się na łóżku i odpłynęłam.

*perspektywa Nialla*

Byłem już chyba w każdym możliwym miejscy, a nadal jej nie znalazłem. W dodatku nikt nie dzwonił, co oznaczało, że nikt jej jeszcze nie znalazł. Zrezygnowany przebiegałem po alejkach parku, gdy poczułam wibrację w mojej kieszeni. Wyjąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz - Alex.
- Znalazłaś ją? – zapytałem odbierając.
- Tak, spokojnie. Jesteśmy już w domu.
- Boże, Alex jesteś cudowna. Zaraz będę.
Rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź ze strony dziewczyny i pobiegłem do domu. Po drodze jeszcze wszedłem na TT w telefonie i dodałem tweet. (tł: nigdy więcej tego nie rób, proszę. xx) Wpadłem do domu tak szybko, że o mało co nie przewróciłem się w przedpokoju, na co blondynka widząc całą sytuację głośno się roześmiała.
- Naprawdę bardzo zabawne – skomentowałem. – Gdzie reszta?
- Dzwoniłam do wszystkich i już wracając. Znaczy... prawie do wszystkich.
- Jak to prawie?
- Nie mogę się dodzwonić do Harrego. Mam złe przeczucia.
- Spokojnie. Zaraz ja spróbuję, ale najpierw Kat. Gdzie jest?
- Była zmęczona, poszła spać.
- Gdzie ją znalazłaś?
- W jakichś ciemnych uliczkach w nieznanej mi części Londynu.
- Dzięki Alex. Jesteś cudowna.
- Miło słyszeć – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem przykładając telefon do ucha.


*perspektywa Alex*

Dzwoniłam już chyba po raz setny. Zrezygnowana miałam się rozłączać, gdy odebrał.
- Harry? – zapytałam z ulgą.
- Nie, ksiądz. Pewnie, że ja. Gdzie jesteście?
- Już w domu, wracaj.
- Zaraz będę.
Rozłączył się. Ta rozmowa była jakaś taka... chłodna? Sądzę, że to dobre określenie. Nagle usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi i w salonie pojawiły się dziewczyny.
- Co z nią?! – zapytały razem.
- Ciszej. Wszystko dobrze, śpi.
Rozmawiałam z nimi, gdy usłyszałyśmy skrzyp, po którym nastąpił wielki huk i nagle do salonu wparował Harry, który odetchnął jakby z ulgą i rzucił się na mnie mocno mnie przytulając.
- Alex – powiedział spokojnie i patrzył na mnie, a dziewczyny z szerokimi uśmiechami i głupimi gestami opuściły pokój. – Zwariowałaś?!
- Nie krzycz, Kitty śpi. O co chodzi?
- Jak mogłaś sama chodzić po takich miejscach?
- Wybacz, ale gdyby mnie tam nie było to z nią byłoby naprawdę źle.
- To nie zmienia faktu, że byłaś SAMA w takich miejscach! Mogło ci się coś stać.
- Ale się nie stało. Nie panikuj.
- Jak mam nie panikować?! Jak... Chyba musimy pogadać.
- Nie dziś, jestem zmęczona. Dobranoc Harry.
- Dobrze, nie dziś. Słodkich snów Alex – powiedział i pocałował mnie w czoło, po czym wyszedł do kuchni.
Stałam tam jeszcze chwilę i patrzyłam na miejsce, w którym zniknął z pola mojego widzenia. Patrzyłam w nie i uśmiechałam się pod nosem. Słodko. Jednak wolę na razie z nim nie rozmawiać... Bo niby, co miałabym mu powiedzieć?! Tak Harry, miałeś rację. Nie byłam na żadnym koncercie i siedziałam z Jake'iem u niego w domu, żebyś był zazdrosny. Błagam, bez przesady. Nawet nie chciało mi się spać. Wzięłam ze stolika swoją gorącą czekoladę, którą zrobiłam, gdy wróciłam do domu i usiadłam na parapecie w swoim pokoju. Ech, co ja robię ze swoim życiem? Siedziałam i patrzyłam w niebo. Piękne niebo z iskrzącymi gwiazdami. Uwielbiam tak przesiadywać. Wpatrywałam się w iskierki, gdy poczułam wibrację telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Słucham?
- Cześć Alex – usłyszałam znajomy, radosny głos.
- Cześć.
- Co się stało?
- Dlaczego sądzisz, że coś się stało?
- Nie nazwałaś mnie idiotą, debilem, kretynem, ani niczym innym.
- No tak, zapomniałam.
- Więc mów.
- Nie ma co mówić.
- Alexandro Katarzyno Johnson. Za długi cię znam. Gadaj!
- Więc Eryku Jasonie Nowaku. Źle ze mną.

*perspektywa Katrin*

Denerwujący dźwięk mojego budzika rozległ się po pokoju. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz blondyna. Sama delikatnie się uśmiechnęłam i wyłączyłam urządzenie.
- Witaj skarbie – powiedział i delikatnie musnął mój policzek, na co ja się uśmiechnęłam. – Co zjesz na śniadanie?
- Raczej nic, nie jestem głodna.
- O nie! Sam ci coś wybiorę, ale wstawaj już, bo musimy jechać.
- Dobra, dobra. Już wstaję.
Po moich słowach posłał mi cudowny uśmiech i wyszedł. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej odpowiednie do pogody ubrania. Za oknem były ciemne chmury i wiał silny wiatr, więc zdecydowałam się na białą bokserkę, koszulę w niebiesko-czarną kratę oraz dżinsy, a do tego niebieskie converse. Z wybranymi rzeczami poszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam się, wysuszyłam i wyprostowałam włosy, a rzęsy umalowałam czarnym tuszem. Gdy skończyłam zeszłam na dół. Byłam szczerze zaskoczona widząc, że wszyscy siedzą przy stole. Posłałam Harremu oraz Alex uśmiech i bez słowa usiadłam obok loczka zostawiając obok wolne miejsce dla blondyna, który po chwili podstawił mi talerz z naleśnikami i zajął swoje miejsce. Podziękowałam mu promiennym uśmiechem i zaczęłam jeść. Panująca w pomieszczeniu cisza była tak uciążliwa, że nie dawało się wytrzymać. Widziałam jak co chwila ktoś otwierał buzię, żeby coś powiedzieć, ale po chwili ją zamykał wcale się nie odzywając.
- Dobra mam dość! – krzyknęła Perrie.
- Ja też... Kat, Harry przepraszamy was – dodała Danielle.
- Nie powinniśmy was tak bezpodstawnie oskarżać – dokończyła Eleanor.
- Ale byliśmy trochę... zazdrośni – zakończył Zayn.
- Zazdrośni? O co? – zapytał zdezorientowany Hazz.
- O to, że cały czas siedzieliście razem i nie spędzaliście ostatnich wspólnych chwil z nami – wyjaśnił Liam.
- Nie gniewacie się? – zapytał z nutką nadziei Lou.
- Teraz już nie – powiedziałam z lekkim uśmiechem, na co wszyscy odetchnęli z ulgą, a loczek posłał mi cudowny uśmiech.
Po krótkiej rozmowie przyjaciele pożegnali się ze mną i blondynem, po czym wyszliśmy. Naszą cudowną podróż czas zacząć!

~2 dni później~

*perspektywa Alex*

2 dni. Cholera, jak długo jeszcze?! Gdyby mi na nim nie zależało to już dawno bym go udusiła. ZARAZ. Johnson idiotko! O CZYM TY MYŚLISZ?! Nie zależy mi na nim, nie zależy mi na nim, NIE ZALEŻY. Wczoraj widziałam się z Jake'iem. Niestety ostatni raz, bo dziś rano wyjechał. Pewnie znowu zobaczymy się za rok albo nawet więcej. Gdy byłam z Jake'iem przynajmniej nie byłam męczona przez Niego. Cały czas dręczy mnie naszą, zaległą rozmową. Dlaczego tak mu na tym zależy? Oczywiście on przerwał moje rozmyślania. Mój Harry schodzący po schodach i wpatrzony we mnie tymi zielonymi tęczówkami, które sprawiają, że odpływam.
- Alex? – wymówił moje imię z takim uczuciem, że czułam dziwny ucisk w żołądku. – Możemy w końcu porozmawiać?
_________________________________________________

no i mamy 76. *,*
dzięki za wszystkie komentarze i odwiedziny.
oczywiście zapraszam na drugiego bloga, gdzie pojawił się drugi rozdział. ;)
miłego czytania. ;3

5 komentarzy:

  1. kocham! ♥
    czekam na next :P
    pozdrawiam, Magda. xx ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne!
    Jak dobrze, że się pogodzili.
    I nie mogę się już doczekać, jak Alex porozmawia z Harry'm. JEstem cholernie ciekawa co z tego wyjdzie.
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Johnson.. prosimy przestać zbywać pana Stylesa ;D xdd Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. no proszę niech ona wreszcie z nim porozmawia ! chłopak się tak stara no ! :D Mam nadzieję , że to w końcu nastąpi ;D
    Cieszę się, że się już pogodzili i że Katrin i Niall w końcu mają czas dla siebie ;D są taką przesłodką parą ;D
    No oczywiście czekam na nn :d ;**
    ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnyy rozdziałek , szybko go dodałaś , aż nie dowierzam , że w 2 dni napisałaś taki długi i świetny rozdział . Czyli next będzie za 18 - bo co 2 dni dodajesz , czy JUTRO ?! xD hahah Moje małe takie myślonko :D . Super, że wszysstko się tak dobrze skończyło . TAK JESZCZE TYLKO 2 DNI I WYJEżDżAJą ! :c . Co będzie dalej ? :D . CIEKAWE .

    OdpowiedzUsuń