Obudziłam się, ale tym razem zastałam jeszcze słodko
śpiącego blondyna. Wyglądał tak uroczo, że szkoda było go budzić, więc leżałam
dalej wtulona w niego i rozmyślałam. Po kilku minutach chłopak się obudził.
Przywitałam go szerokim uśmiechem i delikatnym buziakiem. Wstał pierwszy, wziął
szybki prysznic i zaczął coś przeglądać w telefonie. Ja w tym czasie wyjęłam z
walizki czarną koszulkę i jeansy w kwiatki, po czym poszłam wziąć prysznic.
Odświeżyłam się, włosy związałam w luźny kok, rzęsy pomalowałam tuszem i
ubrałam się w przygotowane rzeczy. Wróciłam do pokoju, naszykowałam sobie na
później białą marynarkę, czarne szpilki i okulary przeciwsłoneczne, bo dziś
strasznie prażyło, położyłam wszystkie rzeczy na walizce i usiadłam na łóżku
obok Niallera. Przeglądaliśmy jakieś stronki i natrafiliśmy na nasze zdjęcie
jak mokrzy całujemy się przed domem. Spojrzeliśmy na nie i zaczęliśmy się
śmiać, gdy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
- Halo? – powiedziałam do słuchawki włączając głośnomówiący.
- Hej Kat, jak się bawicie, bo z tego co widzieliśmy w Internecie to całkiem
dobrze – usłyszałam śmiech Louisa.
- Czyli dobrze widzicie. Jest naprawdę cudownie – również się zaśmiałam.
- Kiedy do nas wrócicie? Tak bardzo tęsknimy – usłyszałam udawany płacz
Harrego.
- Już to widzę.
- Naprawdę, nie ma mnie kto przytulić.
- A ja to co?! – wtrącił Lou, a ja wybuchłam śmiechem.
- Hazz, wyjdź na ulicę, bardzo dużo osób chciałoby cię przytulić – powiedziałam
z uśmiechem.
- Ale ja chcę żebyś ty mnie przytuliła –
nadal udawał płacz. – Jeszcze jakbyś mnie pocałowała i takie tam to ja nie
miałbym nic przeciwko.
- Harry idioto! Ja wszystko słyszę! Policzymy się jak wrócę – udzielił się
nagle Niall i zaczął się śmiać.
- Zamknij się Niall, ja rozmawiam z Kat, nie z tobą!
Mniej więcej tak przebiegła dalsza część rozmowy, a trwała ona około 20 minut.
Cały czas się śmiałam. Uwielbiałam z nimi gadać. Nie ma nas tam 2 dni, a ja już
tęsknie za tym ich głupim gadaniem. Skończyliśmy rozmowę i poszliśmy na dół, na
śniadanie, była dopiero 10:00, a my już byliśmy ubrani i naszykowani na
śniadanie, co jak na nas jest dziwne. Maura przygotowała dla nas wielki talerz
kanapek z serem, które szybko skonsumowaliśmy. Później usiedliśmy ze wszystkimi
przed telewizorem i zaczęliśmy rozmawiać. O 14:00 Niall stwierdził, że
powinniśmy już wyjść, więc poszłam na górę po okulary, buty i marynarkę, po
czym zbiegłam na dół i wyszliśmy z dołu. Szliśmy ulicami, cały czas ktoś nas
zaczepiał i prosił o autografy, co było trochę denerwujące, ale jakimś cudem
udało nam się dostać w końcu na miejsce. Staliśmy przed jakąś drogom restauracją.
- Chyba sobie żartujesz – spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Tu jest zdecydowanie za drogo, chodźmy gdzieś indziej.
- Ty jesteś warta wszystkich pieniędzy świata, poza tym już wszystko załatwione
– powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
Podszedł ze mną do drzwi, w których z uśmiechem mnie przepuścił. Doszliśmy do
stołu, na którym była kartka z nazwiskiem mojego partnera. Wszystko oczywiście
idealnie zaplanowane. Zjedliśmy i wypiliśmy po kieliszku białego wina. Cały
czas się śmialiśmy i wszyscy dookoła posyłali nam dziwne spojrzenia. Wyszliśmy z
lokalu i Niall oprowadzał mnie po swoim, rodzinnym mieście. Cudownie się
bawiłam. Do domu wróciliśmy chwilę przed 22:00. Spakowaliśmy dokładnie
wszystkie rzeczy i zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy akurat siadali do kolacji przygotowanej
przez panią domu. Danie było naprawdę przepyszne. Następnie zaczęliśmy oglądać
jakiś film, na którym zasnęłam. Obudziły mnie delikatne pocałunki.
- Przepraszam, że cię budzę skarnie, ale musimy jechać, jeżeli chcemy zdążyć na
samolot.
- Tak, tak. Już wstaje – przeciągnęłam się.
Niall wziął prysznic pierwszy, bo ja musiałam chwilę dojść do siebie. Gdy wrócił
ja szybko poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie ubrałam się
w przygotowany, wygodny zestaw, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Wróciłam do
pokoju, spakowałam ostatnie rzeczy i zapięłam walizkę. Niall szybko chwycił
obie i zbiegł na dół, a ja za nim. Pożegnał się z rodzicami i poszedł z Gregiem
wpakować walizki do samochodu. Ja w tym czasie pożegnałam się z Maurą i Chrisem
delikatnym uściskiem, dodatkowo od kobiety dostałam buziaka w policzek. Życzyli
nam wszystkiego dobrego i mówili, żebyśmy jeszcze ich odwiedzili, po czym
odjechaliśmy. Na lotnisku pożegnaliśmy się z bratem blondyna i pognaliśmy na
odprawę, która przeszła dość sprawnie. W samolocie Niall zasnął mi na ramieniu,
a ja oparłam swoją głowę na jego ramieniu i również zasnęłam.
*perspektywa Alex*
- Eryk – zaczęłam łagodnie patrząc na chłopaka. – Wypad! Ja
chcę spać!
- Bardzo zabawne – mówił przez śmiech. – I tak nie pójdę. Chociaż nie, albo. Sam
już nie wiem.
Nasze rozmowy zawsze tak wyglądają, do tego wszystkiego jeszcze zazwyczaj
dołącza się Kat, ale teraz jej nie ma. Jesteśmy jak rodzeństwo, więc mówimy
sobie prosto z mostu o co chodzi zamiast owijać w bawełnę, bo to nie miałoby
sensu.
- Pamiętasz, że Kat przyjeżdża? Trzeba przyszykować wszystko na melanż.
- Ale to jutro naszykujemy, idioto! Zacząłbyś myśleć, nie zaszkodziłoby.
- Dobra, dobra. Czepiasz się. Rozesłałaś zaproszenia?
- Pewnie! Nie jestem głupia!
- Alexandro Johnson i Eryku Nowaku – usłyszałam moją rodzicielkę, która właśnie
weszła do salonu. – Jeżeli za chwilę się nie uciszycie, to nie dożyjecie do
przyjazdu Katriny.
- Mamo, przestań, robisz obciach – powiedziałam od razu patrząc na kobietę. –
Pamiętasz, że w piątek cię tu nie ma?
- Co? Pierwsze słyszę.
- Mówiłam ci. Nie kłam.
- Przyjęcie powitalne?
- Dokładnie tak.
- To pamiętam, spokojnie. Ale naprawdę uciszcie się, bo zagłuszacie mi
telewizor!
Wyszła z salonu, a mu spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Mama zawsze
wie kiedy wkroczyć do akcji. To trzeba jej przyznać. Przyjęcie powitalne było
już prawie przygotowane.
- Jutro zostajesz u mnie na noc, bo sama tego nie ogarnę – powiedziałam stanowczo
do chłopaka.
- Co? A po co ja?
- Bo ja tam mówię i koniec. Naprawdę nie będę sama latał a dekoracjami i
przekąskami i wszystkim innym, jasne?
- No dobra, dobra. Ale wisisz mi przysługę – zaczął z głupim uśmieszkiem.
- No tak, bo przecież ty nie możesz bezinteresownie komuś pomóc. Czego chcesz?
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyśle.
Już się bałam. On ma naprawdę głupie pomysły, dlatego lepiej nie wchodzić z nim
w takie rzeczy, ale to akurat tego wymagało.
*perspektywa Katrin*
Zdążyliśmy wyjść z samolotu i zaczęliśmy zmagać się z tłumem
krzyczących ludzi. No tak Polish Directioners jednak trochę jest, ale żeby od
razu tak się rzucali i krzyczeli. No błagam, opanujmy się. Jakimś cudem udało
nam się dotrzeć do postoju taksówek i szybko jedną zatrzymaliśmy. Oczywiście przez
przypadek zaczęłam podawać adres po angielsku, przez co zostałam dziwnie
zmierzona wzrokiem przez kierowcę. Od razu się poprawiłam i po 10 minutach
byliśmy już na miejscu. Podzelowaliśmy, zapłaciliśmy i stanęliśmy przed
drzwiami do mojego, rodzinnego domku. Szybko wygrzebałam klucze i otworzyłam drzwi.
Postawiliśmy walizki w przedpokoju i powędrowaliśmy do kuchni. Była dopiero
9:00 i wszyscy spali. W moim domu każdy ma twardy sen, w dodatku sypialnie są
na piętrze, więc nikt nie usłyszał, że przybyliśmy. Wyciągnęłam z szafki dwie
szklanki i wstawiłam wodę. Musieliśmy się obudzić, więc zrobiłam nam kawę. Niall
oparł się o blat i przyglądał mi się uważnie, gdy robiłam picie. Wiedziałam, że
się patrzy, więc gdy skończyłam odwróciłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na
szyję, a po chwili złączyłam nasze usta.
- Widzę, że już jesteście – usłyszałam charakterystyczny śmiech za plecami. –
Brakowało mi tej, waszej słodkości.
Rozłożył ręce czekając, aż się do niego przytulę. Bez wahania i z szerokim uśmiechem
rzuciłam się w objęcia brata. Następnie Josh uściskał Nialla i razem
siedzieliśmy w kuchni głośno się śmiejąc.
- Josh! Co ci tak wesoło z samego rana? – usłyszałam głos mamy, która po chwili
pojawiła się w pomieszczeniu.
- Mama – wyszeptałam i podbiegłam do niej mocno ją przytulając.
- NIESPODZIANKA – krzyknęli Josh i Niall, a ja się zaśmiałam.
- Mamo, to jest Niall, mój chłopak – przedstawiłam ich sobie.
- Miło mi panią poznać – wystawił do niej rękę, a ona go przytuliła.
- Mi również miło poznać osobę, która uszczęśliwia moją córeczkę.
- Mamo – wywróciłam oczami.
Stałam w wejściu do kuchni i oparta o futrynę patrzyłam jak mama przytula
mojego chłopaka.
- Co wy się rak drzecie z samego ra… – tata urwał, gdy mnie zobaczył, a po
chwili wyszeptał radośnie. – Katrin.
- Hej tato – rzuciłam się w jego objęcia.
- Ale co ty tu robisz?
- Przyjechałam razem z Niallem na kilka dni – powiedziałam z szerokim
uśmiechem, a chłopak wynurzył się z kuchni i stanął obok mnie z uśmiechem.
- Bardzo miło mi pana poznać – podał dłoń mojemu tacie.
- Mi ciebie również, synu – odpowiedział uśmiechnięty tata i uścisnął jego
dłoń.
Syna, tata zawsze tak mówił do chłopaków. Nieważne czy to mój kolega, czy
chłopak, tata i tak powie do niego synu. Było to dość zabawne, ale zdążyłam
się do tego przyzwyczaić. Najwyraźniej Nialler od razu oczarował ich swoją
osobą, ponieważ uśmiech nie schodził im z twarzy. Weszliśmy z powrotem do
kuchni. Horan stanął oparty tyłem o blat i przytulał mnie od tyłu do siebie. Josh
siedział na jednej z szafek, a rodzice naprzeciwko nas na krzesłach. Kuchnia nie
należała do największych, ale była przytulna.
- To skąd wracacie? – zapytała nagle mama.
- Od moich rodziców – odpowiedział Niall.
- Właśnie i jak wrażenia? – zapytał Josh spoglądając na mnie.
- Było naprawdę cudownie – odpowiedziałam.
- Josh – zaczął tata. – To ty wiedziałeś?
- Oczywiście, że tak. Dlatego kazałem wam wziąć cały tydzień urlopu.
- Sprytnie – powiedziała mama.
- Byłeś u babci? – zapytałam nagle brata.
- Tak, byłem.
- Jak się czuje?
- Całkiem dobrze. Nic się nie zmieniła. Mówiła, że bardzo za mną tęskniła i że tęskni
też za tobą, ale cieszy się, że wreszcie jesteś szczęśliwa – cały czas patrzył
mi w oczy. – Po tym wszystkim.
- Też za nią tęsknie – nagle posmutniałam.
- Kotku – zaczął Nialler. – Możemy ją odwiedzić, jeżeli chcesz.
- Chcę, kochany jesteś – powiedziałam i ucałowałam chłopaka w policzek na co
wszyscy się zaśmiali.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy, aż przerwał nam dzwonek do drzwi.
__________________________________
mamy już 33 i jest dłuższy, sukces. :):):):) dzięki za komentarze i oglądalność. *,*
miłego czytania. ;3
Kto przyszedł? :D Pewnie Alex i Eryk. Pisz dalej! ;*
OdpowiedzUsuńCudo :*
OdpowiedzUsuńAle nie powinno się przerywać w takim momencie! Czekaj! W ogóle nie powinno się przerywać ^^
♥
super
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńCzyli szykuje się imprezka ;D
Czekam na następny ;)
Chyba lubisz przerywać w takich momentach? Zawsze potem siedzę i myślę co będzie, mimo że powinnam robić inne rzeczy. ;) Kat i Niall są słodcy ♥ Fajnie byłoby naprawdę mieć takiego chłopaka. A już tym bardziej takiego Niall'a. Ale dobra, rozmarzyłam się. Rozdział boski. :D Czekam na następny. ;>
OdpowiedzUsuńhttp://theway-i-feel.blogspot.com/