niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 33.

*perspektywa Katrin*

Obudziłam się, ale tym razem zastałam jeszcze słodko śpiącego blondyna. Wyglądał tak uroczo, że szkoda było go budzić, więc leżałam dalej wtulona w niego i rozmyślałam. Po kilku minutach chłopak się obudził. Przywitałam go szerokim uśmiechem i delikatnym buziakiem. Wstał pierwszy, wziął szybki prysznic i zaczął coś przeglądać w telefonie. Ja w tym czasie wyjęłam z walizki czarną koszulkę i jeansy w kwiatki, po czym poszłam wziąć prysznic. Odświeżyłam się, włosy związałam w luźny kok, rzęsy pomalowałam tuszem i ubrałam się w przygotowane rzeczy. Wróciłam do pokoju, naszykowałam sobie na później białą marynarkę, czarne szpilki i okulary przeciwsłoneczne, bo dziś strasznie prażyło, położyłam wszystkie rzeczy na walizce i usiadłam na łóżku obok Niallera. Przeglądaliśmy jakieś stronki i natrafiliśmy na nasze zdjęcie jak mokrzy całujemy się przed domem. Spojrzeliśmy na nie i zaczęliśmy się śmiać, gdy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
- Halo? – powiedziałam do słuchawki włączając głośnomówiący.
- Hej Kat, jak się bawicie, bo z tego co widzieliśmy w Internecie to całkiem dobrze – usłyszałam śmiech Louisa.
- Czyli dobrze widzicie. Jest naprawdę cudownie – również się zaśmiałam.
- Kiedy do nas wrócicie? Tak bardzo tęsknimy – usłyszałam udawany płacz Harrego.
- Już to widzę.
- Naprawdę, nie ma mnie kto przytulić.
- A ja to co?! – wtrącił Lou, a ja wybuchłam śmiechem.
- Hazz, wyjdź na ulicę, bardzo dużo osób chciałoby cię przytulić – powiedziałam z uśmiechem.
- Ale ja chcę żebyś ty mnie przytuliła  – nadal udawał płacz. – Jeszcze jakbyś mnie pocałowała i takie tam to ja nie miałbym nic przeciwko.
- Harry idioto! Ja wszystko słyszę! Policzymy się jak wrócę – udzielił się nagle Niall i zaczął się śmiać.
- Zamknij się Niall, ja rozmawiam z Kat, nie z tobą!
Mniej więcej tak przebiegła dalsza część rozmowy, a trwała ona około 20 minut. Cały czas się śmiałam. Uwielbiałam z nimi gadać. Nie ma nas tam 2 dni, a ja już tęsknie za tym ich głupim gadaniem. Skończyliśmy rozmowę i poszliśmy na dół, na śniadanie, była dopiero 10:00, a my już byliśmy ubrani i naszykowani na śniadanie, co jak na nas jest dziwne. Maura przygotowała dla nas wielki talerz kanapek z serem, które szybko skonsumowaliśmy. Później usiedliśmy ze wszystkimi przed telewizorem i zaczęliśmy rozmawiać. O 14:00 Niall stwierdził, że powinniśmy już wyjść, więc poszłam na górę po okulary, buty i marynarkę, po czym zbiegłam na dół i wyszliśmy z dołu. Szliśmy ulicami, cały czas ktoś nas zaczepiał i prosił o autografy, co było trochę denerwujące, ale jakimś cudem udało nam się dostać w końcu na miejsce. Staliśmy przed jakąś drogom restauracją.
- Chyba sobie żartujesz – spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Tu jest zdecydowanie za drogo, chodźmy gdzieś indziej.
- Ty jesteś warta wszystkich pieniędzy świata, poza tym już wszystko załatwione – powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
Podszedł ze mną do drzwi, w których z uśmiechem mnie przepuścił. Doszliśmy do stołu, na którym była kartka z nazwiskiem mojego partnera. Wszystko oczywiście idealnie zaplanowane. Zjedliśmy i wypiliśmy po kieliszku białego wina. Cały czas się śmialiśmy i wszyscy dookoła posyłali nam dziwne spojrzenia. Wyszliśmy z lokalu i Niall oprowadzał mnie po swoim, rodzinnym mieście. Cudownie się bawiłam. Do domu wróciliśmy chwilę przed 22:00. Spakowaliśmy dokładnie wszystkie rzeczy i zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy akurat siadali do kolacji przygotowanej przez panią domu. Danie było naprawdę przepyszne. Następnie zaczęliśmy oglądać jakiś film, na którym zasnęłam. Obudziły mnie delikatne pocałunki.
- Przepraszam, że cię budzę skarnie, ale musimy jechać, jeżeli chcemy zdążyć na samolot.
- Tak, tak. Już wstaje – przeciągnęłam się.
Niall wziął prysznic pierwszy, bo ja musiałam chwilę dojść do siebie. Gdy wrócił ja szybko poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie ubrałam się w przygotowany, wygodny zestaw, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Wróciłam do pokoju, spakowałam ostatnie rzeczy i zapięłam walizkę. Niall szybko chwycił obie i zbiegł na dół, a ja za nim. Pożegnał się z rodzicami i poszedł z Gregiem wpakować walizki do samochodu. Ja w tym czasie pożegnałam się z Maurą i Chrisem delikatnym uściskiem, dodatkowo od kobiety dostałam buziaka w policzek. Życzyli nam wszystkiego dobrego i mówili, żebyśmy jeszcze ich odwiedzili, po czym odjechaliśmy. Na lotnisku pożegnaliśmy się z bratem blondyna i pognaliśmy na odprawę, która przeszła dość sprawnie. W samolocie Niall zasnął mi na ramieniu, a ja oparłam swoją głowę na jego ramieniu i również zasnęłam.

*perspektywa Alex*

- Eryk – zaczęłam łagodnie patrząc na chłopaka. – Wypad! Ja chcę spać!
- Bardzo zabawne – mówił przez śmiech. – I tak nie pójdę. Chociaż nie, albo. Sam już nie wiem.
Nasze rozmowy zawsze tak wyglądają, do tego wszystkiego jeszcze zazwyczaj dołącza się Kat, ale teraz jej nie ma. Jesteśmy jak rodzeństwo, więc mówimy sobie prosto z mostu o co chodzi zamiast owijać w bawełnę, bo to nie miałoby sensu.
- Pamiętasz, że Kat przyjeżdża? Trzeba przyszykować wszystko na melanż.
- Ale to jutro naszykujemy, idioto! Zacząłbyś myśleć, nie zaszkodziłoby.
- Dobra, dobra. Czepiasz się. Rozesłałaś zaproszenia?
- Pewnie! Nie jestem głupia!
- Alexandro Johnson i Eryku Nowaku – usłyszałam moją rodzicielkę, która właśnie weszła do salonu. – Jeżeli za chwilę się nie uciszycie, to nie dożyjecie do przyjazdu Katriny.
- Mamo, przestań, robisz obciach – powiedziałam od razu patrząc na kobietę. – Pamiętasz, że w piątek cię tu nie ma?
- Co? Pierwsze słyszę.
- Mówiłam ci. Nie kłam.
- Przyjęcie powitalne?
- Dokładnie tak.
- To pamiętam, spokojnie. Ale naprawdę uciszcie się, bo zagłuszacie mi telewizor!
Wyszła z salonu, a mu spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Mama zawsze wie kiedy wkroczyć do akcji. To trzeba jej przyznać. Przyjęcie powitalne było już prawie przygotowane.
- Jutro zostajesz u mnie na noc, bo sama tego nie ogarnę – powiedziałam stanowczo do chłopaka.
- Co? A po co ja?
- Bo ja tam mówię i koniec. Naprawdę nie będę sama latał a dekoracjami i przekąskami i wszystkim innym, jasne?
- No dobra, dobra. Ale wisisz mi przysługę – zaczął z głupim uśmieszkiem.
- No tak, bo przecież ty nie możesz bezinteresownie komuś pomóc. Czego chcesz?
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyśle.
Już się bałam. On ma naprawdę głupie pomysły, dlatego lepiej nie wchodzić z nim w takie rzeczy, ale to akurat tego wymagało.

*perspektywa Katrin*

Zdążyliśmy wyjść z samolotu i zaczęliśmy zmagać się z tłumem krzyczących ludzi. No tak Polish Directioners jednak trochę jest, ale żeby od razu tak się rzucali i krzyczeli. No błagam, opanujmy się. Jakimś cudem udało nam się dotrzeć do postoju taksówek i szybko jedną zatrzymaliśmy. Oczywiście przez przypadek zaczęłam podawać adres po angielsku, przez co zostałam dziwnie zmierzona wzrokiem przez kierowcę. Od razu się poprawiłam i po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Podzelowaliśmy, zapłaciliśmy i stanęliśmy przed drzwiami do mojego, rodzinnego domku. Szybko wygrzebałam klucze i otworzyłam drzwi. Postawiliśmy walizki w przedpokoju i powędrowaliśmy do kuchni. Była dopiero 9:00 i wszyscy spali. W moim domu każdy ma twardy sen, w dodatku sypialnie są na piętrze, więc nikt nie usłyszał, że przybyliśmy. Wyciągnęłam z szafki dwie szklanki i wstawiłam wodę. Musieliśmy się obudzić, więc zrobiłam nam kawę. Niall oparł się o blat i przyglądał mi się uważnie, gdy robiłam picie. Wiedziałam, że się patrzy, więc gdy skończyłam odwróciłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję, a po chwili złączyłam nasze usta.
- Widzę, że już jesteście – usłyszałam charakterystyczny śmiech za plecami. – Brakowało mi tej, waszej słodkości.
Rozłożył ręce czekając, aż się do niego przytulę. Bez wahania i z szerokim uśmiechem rzuciłam się w objęcia brata. Następnie Josh uściskał Nialla i razem siedzieliśmy w kuchni głośno się śmiejąc.
- Josh! Co ci tak wesoło z samego rana? – usłyszałam głos mamy, która po chwili pojawiła się w pomieszczeniu.
- Mama – wyszeptałam i podbiegłam do niej mocno ją przytulając.
- NIESPODZIANKA – krzyknęli Josh i Niall, a ja się zaśmiałam.
- Mamo, to jest Niall, mój chłopak – przedstawiłam ich sobie.
- Miło mi panią poznać – wystawił do niej rękę, a ona go przytuliła.
- Mi również miło poznać osobę, która uszczęśliwia moją córeczkę.
- Mamo – wywróciłam oczami.
Stałam w wejściu do kuchni i oparta o futrynę patrzyłam jak mama przytula mojego chłopaka.
- Co wy się rak drzecie z samego ra… – tata urwał, gdy mnie zobaczył, a po chwili wyszeptał radośnie. – Katrin.
- Hej tato – rzuciłam się w jego objęcia.
- Ale co ty tu robisz?
- Przyjechałam razem z Niallem na kilka dni – powiedziałam z szerokim uśmiechem, a chłopak wynurzył się z kuchni i stanął obok mnie z uśmiechem.
- Bardzo miło mi pana poznać – podał dłoń mojemu tacie.
- Mi ciebie również, synu – odpowiedział uśmiechnięty tata i uścisnął jego dłoń.
Syna, tata zawsze tak mówił do chłopaków. Nieważne czy to mój kolega, czy chłopak, tata i tak powie do niego synu. Było to dość zabawne, ale zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Najwyraźniej Nialler od razu oczarował ich swoją osobą, ponieważ uśmiech nie schodził im z twarzy. Weszliśmy z powrotem do kuchni. Horan stanął oparty tyłem o blat i przytulał mnie od tyłu do siebie. Josh siedział na jednej z szafek, a rodzice naprzeciwko nas na krzesłach. Kuchnia nie należała do największych, ale była przytulna.
- To skąd wracacie? – zapytała nagle mama.
- Od moich rodziców – odpowiedział Niall.
- Właśnie i jak wrażenia? – zapytał Josh spoglądając na mnie.
- Było naprawdę cudownie – odpowiedziałam.
- Josh – zaczął tata. – To ty wiedziałeś?
- Oczywiście, że tak. Dlatego kazałem wam wziąć cały tydzień urlopu.
- Sprytnie – powiedziała mama.
- Byłeś u babci? – zapytałam nagle brata.
- Tak, byłem.
- Jak się czuje?
- Całkiem dobrze. Nic się nie zmieniła. Mówiła, że bardzo za mną tęskniła i że tęskni też za tobą, ale cieszy się, że wreszcie jesteś szczęśliwa – cały czas patrzył mi w oczy. – Po tym wszystkim.
- Też za nią tęsknie – nagle posmutniałam.
- Kotku – zaczął Nialler. – Możemy ją odwiedzić, jeżeli chcesz.
- Chcę, kochany jesteś – powiedziałam i ucałowałam chłopaka w policzek na co wszyscy się zaśmiali.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy, aż przerwał nam dzwonek do drzwi.
__________________________________

mamy już 33 i jest dłuższy, sukces. :):):):) dzięki za komentarze i oglądalność. *,*
miłego czytania. ;3

5 komentarzy:

  1. Kto przyszedł? :D Pewnie Alex i Eryk. Pisz dalej! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo :*
    Ale nie powinno się przerywać w takim momencie! Czekaj! W ogóle nie powinno się przerywać ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3
    Czyli szykuje się imprezka ;D
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba lubisz przerywać w takich momentach? Zawsze potem siedzę i myślę co będzie, mimo że powinnam robić inne rzeczy. ;) Kat i Niall są słodcy ♥ Fajnie byłoby naprawdę mieć takiego chłopaka. A już tym bardziej takiego Niall'a. Ale dobra, rozmarzyłam się. Rozdział boski. :D Czekam na następny. ;>


    http://theway-i-feel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń