niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 54.

Harry próbował się całkowicie za mną schować, a blondynka cały czas kierowała się prosto w moją stronę. Przez chwilę nawet ja się przestraszyłam. Gdyby jej oczy miały jakąś magiczną moc byłoby to morderstwo. Żądza krwi buzowała z jej oczu. Zayn widząc całe zdarzenie chciał złapać Alex, ale to nie był najlepszy pomysł gdyż zaszedł ją od tyłu, co nie było zbyt przemyślane.
- Zayn, nie! – rozdarłam się, ale było już za późno.
Więc zacznijmy od powodu zaczęcie przygody z karate przez Alexandrę. Otóż kiedyś w parku napadł ją jakiś facet. Złapał ją za lewe ramie i z wielką siłą pociągnął do siebie. Zaczął się do niej dobierać, a ona była bezbronna. Gdyby nie patrol policji przemierzający w tej samej chwili alejki pobliskiego parku to pewnie nie skończyłoby się to najlepiej. Wtedy dziewczyna zdecydowała, że nie pozwoli na to nigdy więcej. Gdy wyjaśniła rodzicom sytuację, dlaczego policja przyprowadza ją do domu po godzinie 21:00, ci szybko obdzwonili kursy różnych walk. Alex wybrała karate i licząc od tamtego zdarzenie trenuje już 5 lat i ma czarny pas. Zayn popełnił najgorszy błąd jaki tylko mógł zrobić. Złapał ją za lewe ramię i próbował pociągnąć w swoją stronę, ale blondynka była szybsza i chwytając za dłoń przerzuciła jego ciężar ciała tak, że mulat wylądował tuż przed nami. Na szczęście wylądował na pośladkach, więc pewnie obeszło się bez żadnych urazów. Danielle od razu przykucnęła obok chłopaka, a ten nadal w szoku spojrzał na nią.
- Jak ty to? – zapytał zdezorientowany Liam. – Przecież jesteś od niego przynajmniej dwa razy lżejsza, a ty go tak bez problemu...
- Wszystko dobrze? – zapytałam patrząc na Malika.
- Tak, jest ok – odpowiedział podnosząc się.
- Boże, Zayn przepraszam, nie chciałam. Tylko ty mnie... Nie podchodzi się do mnie od tyłu no i ja naprawdę. Przepraszam – próbowała blondynka.
- Spokojnie. Nic się nie stało, tylko byłem trochę zdzwiony. No i mam trochę obolały tyłek – zwrócił się do niej z lekkim uśmiechem, a później masując pośladki do chłopaków. – Wiecie co, trzeba tu kupić jakiś dywanik. Zbyt twardo tu jest.
- Alex, jak ty to zrobiłaś? – tym razem Dan.
- Dylana lepiej urządziła – zaśmiał się Niall, a wszyscy spojrzeli na niego zdezorientowani. – No, że jak broniła Kat to trochę skopała tyłek Dylanowi.
Po jego słowach musiał wyjaśniać wszystko dokładnie, a ja nie mogłam ruszyć się z miejsca, ponieważ loczek ciągle się za mną chował. Nagle poczułam wibrację telefonu, która zwiastowała nadejście wiadomości tekstowej. Szybko wyjęłam komórkę i odpisałam.

Może skype? <3

Wyszczerzyłam się jak głupia, a Styles posłał mi pytające spojrzenie. Zignorowałam je i odpisałam na wiadomość.
Pewnie. Będziemy za 5 minut. xx

Schowałam telefon i podeszłam do blondynki. Zamknęłam jej nadgarstek w szczelnym uścisku i pociągnęłam za sobą. Cały czas jak głupia się uśmiechałam. Wpadłam do swojego pokoju i wzięłam z półki laptopa. Alex od razu usiadła obok mnie i chyba próbowała się zorientować, o co chodzi, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Szybko zalogowałam się w komunikatorze i już po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk, co oznaczało, że ktoś dzwoni.
- Kitty, Alex – usłyszałam ten kochany głos, za którym tęskniłam.
- Eryk! – wydarłyśmy się obie, a później wybuchłyśmy śmiechem.
- Też się cieszę, że was widzę – zaśmiał się.
- No już sobie nie pochlebiaj – zgasiła jego entuzjazm blondynka.
- Jak u ciebie? Pewnie nudzisz się bez nas – wtrąciłam.
- Daję radę. Często gram z chłopakami w piłkę i już mi się treningi zaczęły, więc nie mam kiedy się nudzić.
- Wiszą już w szkole listy nowych osób? – zapytała Alex.
- Nie wiem, a co?
- Bo podobno do waszej klasy mają dojść dwie osoby i do mojej jedna.
- Naprawdę? – wypowiedziałam razem z chłopakiem.
- No tak. Nie wiedzieliście?
- Nie – nadal mówiliśmy razem, przez co całą trójką wybuchliśmy śmiechem.
- Alex – zaczął Eryk powstrzymując śmiech. – Nie zabiłaś jeszcze Harrego?
- Jeszcze nie, ale było blisko – poinformowałam przyjaciela.
- Naprawdę chciała go zabić?! – nagle spoważniał, a ja spojrzałam na blondynkę wzrokiem typu "możesz zacząć się tłumaczyć, też chętnie posłucham".
- No, ale to on zaczął!
- W jaki sposób? – pytałam.
- No wylał na mnie swoją kawę, a później bezczelnie mówił, że jak dla niego to lepiej wyglądam w mokrej koszulce – wyjaśniła, a ja uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło, co również uczynił nasz przyjaciel.
- Alex. Ty mu się podobasz! Głupia jesteś, on na ciebie leci – mówił Eryk.
- Zamknij się idioto! Ja mu się nie podobam! A on jest jeszcze gorszym idiotą niż ty!
- O mój Boże! On jej się podoba! – wrzeszczał jak opętany.
- Chyba cię Bóg opuścił kretynie!
- Spokój – wtrąciłam w ich beznadziejną kłótnię.
- Mów, co chcesz, ja wiem swoje. Musze kończyć. Kocham was.
- My ciebie też – odpowiedziałyśmy razem.
- Ale to nie zmienia faktu, że jesteś idiotą! – dodała blondynka.
- Pa – krzyknął przez śmiech.
- Pa – odpowiedziałyśmy i rozłączyłyśmy połączenie.
- Mam pewne pytanie – zaczęłam patrząc na dziewczynę. – Jako, że jesteś mega fanką chłopaków to pewnie wiesz kim jest tamta dziewczyna z dołu, prawda?
- No wiem, ale o co chodzi?
- To kim ona jest?
- To Danielle.
- Tyle to ja wiem. Alex, skąd oni ją znają?
- Kitty – spojrzała na mnie z głupim uśmiechem. – Ty jesteś zazdrosna!
- Cicho bądź. Wcale nie jestem.
- Czyli jesteś, a wiesz co jest lepsze? – pokiwałam przecząco głową, a ona się roześmiała. – Jesteś zazdrosna o dziewczynę Liama.
- Ona jest jego dziewczyną? – pytałam zaskoczona.
- Tak! Zaraz ci pokażę jacy są słodcy!
Wzięła ode mnie laptopa i zaczęła szperać w internecie. Weszła na jakąś stronę poświęconą One Direction i włączyła jedno ze zdjęć. Muszę przyznać, że było cudowne i nagle zrobiło mi się głupio, że byłam o nią zazdrosna, ale to jak się przywitali trochę mnie zaskoczyło. Alex przeglądała jeszcze różne newsy z szerokim uśmiechem, a następnie zeszłyśmy na dół i usiadłyśmy na kanapie ze wszystkimi. Oczywiście, gdy Alex zobaczyła, że jest tylko jedno wolne miejsce to szybko się na nie rzuciła, przez co siedziałam na kolanach Niallera przez cały film, który nawet nie wiem o czym był, bo cały czas chichotałam ze słów Horana szeptanych prosto do mojego ucha, albo ciągłego delikatnego łaskotania po plecach. Po filmie chwilę pogadaliśmy wszyscy razem, a następnie jako, że było już grupo po północy poszliśmy spać. To znaczy taki był plan, ale jak tylko położyłam się tuż obok Nialla to zaczęliśmy rozmawiać. Jak tylko zaczęliśmy jakiś temat to rozwijaliśmy go najbardziej jak się tylko dało. Co jeszcze lepsze, tematy wcale nam się nie kończyły, a cały czas przybywały. Leżeliśmy i rozmawialiśmy chyba cała noc. Rano zostaliśmy bezczelnie obudzeni przez śmiechy dochodzące z dołu. No tak, bo oni to mogą, ale jakbyśmy my się śmiali z samego rana na cały dom to zaraz by marudzili, że swoją słodkością im spać nie dajemy. Leniwie ściągnęłam się z łóżka i poszłam pod prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju.
Wybrałam luźne ubrania, bo zamierzałam dziś pojeździć na Benie. Wybrałam, więc szybko zestaw (bez słuchawek), ubrałam się, a włosy związałam w wysoki kucyk. Zbiegłam na dół i przywitałam się z każdym. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam razem z przyjaciółmi przy stole, byli wszyscy oprócz dziewczyn.
- Co dziś robimy? – wyrwał się Harry.
- Ja idę pojeździć – wyszczerzyłam się i dalej zajadałam płatkami.
- Nie możesz – powiedział Niall, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Masz dziś spotkanie z szefem studia. Pamiętasz? Rozmawialiśmy o tym.
- To dziś?
- Tak, dziś.
- O której?
- O 15:00.
- Spokojnie. Jest dopiero 11:00. Powiedz mi gdzie i będę dokładnie na 15:00 w umówionym miejscu.
- W Starbucksie.
- Dobra, no to Kat odpada, a reszta?
- Ja idę z Kat, jeżeli nie masz nic przeciwko – spojrzał na mnie Zayn.
- To ty jeździsz?
- Powiedzmy – zaśmiał się. – To jak?
- Jasne! Jeżeli chcesz to możesz iść ze mną.
- Ja muszę coś załatwić z Joshem – odpowiedział Niall.
- Mam już pewne plany – wyszczerzył się Dan.
- Ja spędzam dzień z Dani – dokończył Liam.
- A ja muszę zadzwonić do El, bo mam pewną sprawę – szybko dodał Lou.
- Zaraz – zaczął Hazz rozglądając się po wszystkich. – Czyli, że zostaję sam w domu z... Alex?
- Na to wychodzi – odpowiedział obojętnie mulat.
- Nie prowokuj jej, bo to się źle skończy – pogroziłam mu palcem i w tej chwili to jadalni wpadła Alex razem z Dalnielle.
- Co się źle skończy? – zapytała blondynka.
- Nic – odpowiedzieliśmy wszyscy, a ona wzruszyła ramionami i dosiadła się do stołu.
Dokończyłam szybko swoje płatki i odłożyłam talerz do zlewu. Weszłam na górę i wyjęłam z szafy Bena, po czym z szerokim uśmiechem wpadłam z powrotem do kuchni.
- Zayn. Idziesz? – zapytałam.
- Jasne, daj mi chwilę.
- Tylko błagam, szybko.
Już po kilku minutach Zayn był z powrotem na dole, a w ręce trzymał deskorolkę. Przyznam, że strasznie mi się spodobała i pasowała do jego stroju, ale nieważne. Wyszliśmy z domu. Patrzyłam jak twarz mulata się zmienia i nie powstrzymałam się przed zadaniem pytania.
- Jesteś pewny, że umiesz jeździć?
- Ani trochę – odpowiedział, a ja zrobiłam wielkie oczy.
- Jak to? Przecież mówiłeś, że...
- Kiedyś jeździłem, ale to było bardzo dawno temu no i...
- Boisz się – powiedziałam pewnie, a on zmierzył mnie wzrokiem.
- Wcale nie!
- A jednak się boisz. Spokojnie. Jak się przewrócisz to pomogę ci wstać. Tego się nie zapomina, jeżeli kiedyś umiałeś to szybko z powrotem to opanujesz tylko trochę pewności siebie – uśmiechnęłam się i stanęłam na swojej desce. – To jak? Jedziemy?
- Pewnie.
Malik jak na razie przyswajał sobie podstawy, więc nie zostawiałam go tylko jechałam tuż obok. Gdy dotarliśmy do skateparku było tam bardzo dużo osób. Jednak jedna, niższa rampa była wolna, więc szybko do niej podjechaliśmy. Zaczęłam od czegoś protego, żeby Zayn zaczął od podstaw przypominać sobie tajniki jazdy. Stał i przyglądał się, co robię. Następnie on powtarzał moje ruchy. Przyznam, że wychodziło mu genialnie i byłam pod wielkim wrażeniem jak szybko sobie wszystko przypomina. Jednak nie było nam dane zbyt długo pojeździć, ponieważ podeszła do nas jakaś grupka dresów. Zmierzyli nas wrogim spojrzeniem, na co odpowiedziałam tym samym. Jeden z nich widząc moją pewność siebie głupio się wyszczerzył, a cała reszta nie zareagowała. Jednak przenieśli wzrok ze mnie na mojego towarzysza, najwyraźniej go rozpoznali. Co było gorsze? To, że nie byli to jego fani... Wręcz przeciwnie. Nie zapowiadało się najlepiej.
- Nie wiesz, że pedałom wstęp wzbroniony? Dawno ci ktoś gęby nie obił? – odezwał się umięśniony blondyn stojący na czele całej grupy i posłał mu kpiące spojrzenie.
__________________________________________

tak, więc na dziś to by było tyle, gdyż mam randkę z historią...
znowu. -.-' zaczęłam około 2 godziny temu i jeszcze nic nie umiem, ale mam już dość. ;//
ale musze się tego nauczyć. niestety.
a i dziękuję za prawie 5000 wyświetleń. *,*
miłego czytania. ;3

2 komentarze:

  1. Jesteś GENIUSZEM♥
    Dawaj next!!! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. MMM..:D Mam tylko nadzieje ,że Alex w domu nie zabije biednego Harrego :D Pisz nexta szybko !! :D

    OdpowiedzUsuń