- Ty jesteś Niall Horan –
mówiła mała brunetka trzymając starszą kobietę za rękę.
- Tak, jestem Niall, a ty? – zapytałem kucając obok niej.
- Jestem Kate – odpowiedział z uśmiechem podając mi małą rączkę.
- Miło cię poznać Kate – uścisnąłem delikatnie jej malutką dłoń.
Była bardzo podobna do Katrin. Miała tak samo jasne oczy i delikatnie kręcone
włosy do ramion. Cały czas się uśmiechała, była rozkoszna.
- Ile masz lat Kate? – zapytałem widząc jej uśmiech.
- Siedem.
- Bardzo przypominasz mi Kat – powiedziałem patrząc w jej brązowe oczy.
- Naprawdę? Kat jest bardzo ładna, chciałabym być taka jak ona.
Gdy to powiedziała moje oczy się zaszkliły, była taka kochana. Dziewczynka to
zauważyła, bo puściła rękę starszej blondynki i mnie przytuliła. Była taka
słodka, kobieta widząc to delikatnie się uśmiechnęła. Najwyraźniej była dumna z
wyczynu dziecka. Na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Puściła mnie i
przyjrzała mi się uważnie.
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? – zapytałem dziewczynkę, a ona spojrzała na
blondynkę. – Czy nie ma pani nic przeciwko temu?
- Oczywiście, że nie. Poza tym ona bardzo chciałaby mieć z tobą zdjęcie - uśmiechnąłem się słysząc słowa kobiety.
Uśmiechnąłem się. Podałem kobiecie swój telefon i wstałem biorąc dziewczynkę na
ręce, na co ona tylko uroczo zachichotała. Kobieta zrobiła jedno zdjęcie swoim,
a drugie moim telefonem.
- A możesz jeszcze dać mi autograf? – zapytała Kate, gdy ją postawiłem.
- Oczywiście, że tak.
Kobieta wyjęła z torebki
różowy notesik i podała mi go. Podpisałem jej go i z uśmiechem pożegnałem się z
dziewczynką oraz kobietą. Była 10:19, więc postanowiłem, że czas wracać. Na lotnisku
mieliśmy być o 13:00, więc trzeba było wrócić i obudzić Katrin, która pewnie
jeszcze spała. Po 10 minutach byłem już w hotelu. Wszedłem do naszego pokoju i
miałem racje, ona jeszcze spała.
- Katrin – szepnąłem pochylając się nad nią. – Kochanie, czas wstawać.
- Mamo, przestań. Dziś nie idę do szkoły – odpowiedziała zaspana nie otwierając
oczu.
- Kotku, ja nie jestem kobietą, a tym bardziej twoją matką – odpowiedziałem śmiejąc
się.
- Daj spokój, ja śpię.
- Więc się obudź.
- Ale ja nie chcę.
- Kat, trzeba iść na śniadanie i jeszcze się spakować – powiedziałem stanowczo.
- No dobra, już wstaje – powiedziała otwierając oczy. – Chłopaki jeszcze śpią?
- Pewnie tak, idę ich obudzić, a ty masz wstawać – pocałowałem ją w czoło i
wyszedłem z pokoju.
*perspektywa
Katrin*
Z szerokim
uśmiechem, ale nadal leniwie ściągnęłam swoje senne ciało z łóżka. Wyciągnęłam z
walizki sweter oraz spódnicę i poszłam się ubrać. Wzięłam prysznic, ubrałam
się, włosy związałam w wysoki kucyk, a rzęsy pomalowałam tuszem. Wróciłam do
pokoju, Niall właśnie próbował dopiąć swoją walizkę.
- Kotku, mogłabyś? – zapytał z uśmiechem.
- Jasne – odpowiedziałam i usiadłam na walizce, która pod moim ciężarem od razu
łatwo się dopięła.
- Dziękuję, jesteś kochana. Idziemy na śniadanie?
- Tak. Umieram z głodu.
Podał mi dłoń, abym wstała z jego bagażu i wyszliśmy z pokoju. Najpierw zapukaliśmy
do pokoju Zayna, Harrego i Louisa. Hazza szukał spodni po całym pokoju, Malik koszulki,
a Lou siedział na ich rzeczach i próbował opanować śmiech.
- Tommo – zaczęłam przez śmiech. – Oddaj im ubrania i chodźcie na śniadanie.
Zayn i Harry zmierzyli Tomlinsona groźnym spojrzeniem, a my wyszliśmy z pokoju
i poszliśmy do pokoju Dana, Josha i Liama. Oczywiście rzeczy mojego braciszka
zakrywały całą hotelową podłogę ich pokoju, na co zareagowałam śmiechem, ale na
nich przynajmniej nie trzeba było czekać, bo byli już gotowi. Po chwili oczekiwania
na Stylesa oraz Malika zeszliśmy na dół i zasiedliśmy przy stoliku, oczekując
na posiłek. Po chwili przynieśli go dwaj kelnerzy. Jeden z nich, szatyn z
zielonymi oczami podając mi talerz szeroko się uśmiechnął, na co Niall spiorunował
go wzrokiem. Przy stole poinformowałam chłopaków, że zostało im 30 minut na
spakowanie, na co zareagowali paniką. Szybko dokończyli posiłek i po kolei
odbiegali do swoich pokoi. Przy stoliku zostałam w końcu sama z blondynem, gdy
wstawaliśmy zadzwonił jego telefon.
- Przepraszam na chwilkę – powiedział i odszedł kawałek, by odebrać.
Stałam chwilę przy stoliku, bransoletka spadła mi na ziemię z ręki, więc
kucnęłam, podniosłam ją i udałam się wolnym krokiem w stronę wyjścia z
hotelowej restauracji. Szłam kawałek i nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Ku
mojemu zdziwieniu to był kelner.
- Cześć jestem Jakson, a ty? – zapytał nerwowo się uśmiechając.
- Jestem Katrin.
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny, miło cię poznać – powiedział i ucałował
moją dłoń, na co ja zrobiłam jakąś głupią minę, co on w średniowieczu żyje.
- Mi również miło, ale chyba powinnam już wracać.
- Zaczekaj, chciałem zapytać czy masz może czas dziś wieczorem?
- Ona jest zajęta kolego – powiedział Nialler obejmując mnie ramieniem i nie
dając dojść do słowa.
- Przepraszam, nie wiedziałem – powiedział spoglądając na Horana. – Ale i tak
miło było poznać.
- Ta. Mi również.
Blondyn splótł nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę wyjścia zostawiając lekko zmieszanego szatyna w samotności
z myślami. Niall był wyraźnie dumny z siebie, a jednocześnie zaimponował mi
tym, co zrobił. Wróciliśmy do pokoju i szybko wrzuciłam swoje rzeczy do walizki
i blondyn pomógł mi ją zapiąć. Następnie wyszliśmy z pokoju zamykając drzwi, co
również robili już pozostali. Znieśliśmy klucze do recepcji, w której
dziewczyna znowu przeraźliwie piszczała. Co było z nią nie tak? Wszystko, zdecydowanie
taka jest moja odpowiedź. Na zewnątrz czekała już na nas śliczna, czarna
limuzyna z przyciemnianymi szybami. Wpakowaliśmy się do środka, w którym było
bardzo dużo miejsca oraz bardzo wygodnie, ale podróż nie trwała zbyt długo. Na lotnisku
było mnóstwo fanek, ale chłopcy nie rozdawali autografów, bo bardzo nam się
śmieszyło. Jak najszybciej szliśmy na odprawę. Z Berlina do Paryża. Cudownie. Nie
mogłam się doczekać końca podróży, dlatego nie spałam całą drogę, co było dość
dziwne jak na mnie. Kilkugodzinny lot, piękne widoki i śpiący mi na ramieniu
blondyn, czego chcieć więcej? W Paryżu również, pomimo później godziny, było
mnóstwo fanek. Miały cudowny akcent. Zazdrościłam im tego. Stwierdziliśmy, że
nie mamy nic do stracenia, więc chłopcy zaczęli rozdawać autografy. Przez cały
czas Nialler nie puszczał mojej ręki. To było dość dziwne, bo przecież było mu
niewygodnie. Te dziewczyny wydawały się o wiele sympatyczniejsze niż te w Niemczech.
Większość z obecnych tam fanów mówiło po angielsku, więc można było z nim
chociaż chwile porozmawiać.
- Jak poznałaś Nialla? – zapytała mnie blondynka, gdy chłopak dawał jej
autograf.
- Zamieszkałam z nimi, brat mnie zapoznał – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Szczęściara – powiedziała biorąc od chłopaka notes. – Mogę z wami zdjęcie?
- Daj zrobię je – uśmiechnęłam się do blondynki.
- Ale z tobą też, o ile to nie problem.
- Jeżeli chcesz.
Zrobiliśmy sobie z nią zdjęcie, nawet mnie przytuliła, była bardzo miła. Kilka jeszcze
takich, całkiem sympatycznych dziewczyn się znalazło, a nawet kilku chłopców. Uroczy
ludzie, zrobili na mnie ogromne wrażenie. Samochód oczekujący na nas zaczął trąbić
dając nam sygnał, że jeżeli chcemy dotrzeć do hotelu to mamy wsiadać. Widziałam
wyraźnie, że blondyna coś trapi, ale stwierdziłam, że podejmę się tematu, gdy
będziemy sami. Po kilku minutach byliśmy pod hotelem. Nie chcieliśmy powtórki z
Berlina i ogromnego pisku, więc ustaliliśmy, że idę sama po klucze. W recepcji
przywitała mnie bardzo młoda brunetka.
- Dużo o pani czytałam – powiedziała wręczając mi jeden z trzech kluczy.
- Doprawdy? – zapytałam zdziwiona.
- Tak, Można teraz dowiedzieć się o pani wiele ciekawostek.
- Katrin, nie pani. Nie jestem, aż taka stara – uśmiechnęłam się do niej.
- Tak wiem, masz dopiero 16 lat, a za miesiąc będzie 17. Jestem Amber –
powiedziała podając mi drugie klucze.
- Skąd to wszystko wiesz?
- Jak już mówiłam, można się wiele o tobie dowiedzieć. Ludzie, którzy cię znają
chwalą się tym w sieci. W Internecie jest mnóstwo ciekawostek, a tak poza tym
to uwielbiam Natrin, sądzę, że jesteście dla siebie stworzeni.
- To miłe z twojej strony, nie każdy tak sądzi – spojrzałam w jej błękitne tęczówki.
- Zazdroszczą ci – współczująco się uśmiechnęła. – Nie bierz sobie do serca
tego, co mówią. Naprawdę tworzycie świetną parę.
- To bardzo miłe, co mówisz.
- A co najważniejsze, całkowicie szczere. 10 piętro, wasze pokoje są obok
siebie. Chciałabym ich kiedyś poznać.
- Dzięki, za słowa otuchy. Może poznasz. Pracujesz jutro?
- Tak, od 14:00.
- Czyli na pewno ich poznasz. Ściągnę ich trochę wcześniej przed wyjazdem na
koncert i będziesz mogła z nimi pogadać, ale proszę cię, nie piszcz. Miło było
cię poznać, Amber.
- Nie będę. Mi również, jesteś cudowna.
Z uśmiechem wróciłam do chłopaków. W windzie opowiedziałam i o Amber i wspólnie
ustaliliśmy, że wychodzimy o 30 minut wcześniej, żeby z nią pogadać. Niall szczególnie
ucieszył się, gdy opowiadałam o słowach brunetki. Zadziwiał mnie swoim,
dzisiejszym zachowaniem. Na górze wszyscy rozeszliśmy się do pokoju.
- Niall – zaczęłam patrząc w okno. – Musimy pogadać.
____________________________________________
na dziś to już wszystko. :))
miłego czytania. ;3
jak zwykle przerwałaś w takim momencie :D
OdpowiedzUsuńale rozdział świetny (;
you-are-mine-i-am-yours.blogspot.com
Boskie ;D
OdpowiedzUsuńboskie<3
OdpowiedzUsuńCUDO :*
OdpowiedzUsuńZnowu przerywasz w takim momencie :(
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny <3