sobota, 16 marca 2013

Rozdział 32.

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Chciałam przytulić się do Nialla i spać dalej, ale miejsce obok mnie było puste. Leniwie wstałam z łóżka i się przeciągnęłam. Nadal nie wiedziałam, co mamy dziś robić, ale postanowiłam, że ubiorę się jakoś wygodnie. Chwyciłam wybrane rzeczy z walizki i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umalowałam rzęsy tuszem, ubrałam się, a włosy związałam w wysoki kucyk. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, gdzie przywitały mnie wspaniałe uśmiechy zgromadzonych tam osób.
- Dzień dobry - powiedziałam wesoło.
- Witaj skarbie - powiedział blondyn i cmoknął mnie w policzek. - Śniadanie zaraz będzie, więc usiądź sobie i zaczekaj chwilkę.
- Jesteś kochany - uśmiechnęłam się i powędrowałam na wolne miejsce naprzeciwko Maury.
Wszyscy rozmawiali, a po chwili ja również do nich dołączyłam. Cały czas wszyscy zasypywali mnie różnymi pytaniami, na wszystkie odpowiadałam z szerokim uśmiechem. Nialler zrobił dla nas jajecznicę z bekonem. Podczas rozmowy podsunął mi talerz i usiadł obok mnie. Po zjedzonym posiłku Maura chciała pozmywać nasze talerze, ale jej nie pozwoliłam, bo sądziłam, że skoro to my je pobrudziliśmy to my powinniśmy je umyć, więc razem z blondynem wzięłam się za zmywaniem, a po chwili dostałam pianą w nos. Od razu zareagowałam i blondyn również był w pianie, przez co zaczęła się "wojna". Ganiał mnie po całym domu z garnkiem wody, bo ja oblałam go podczas zmywania.
- Teraz rozumiem dlaczego chcieli zmywać - zaśmiał się Greg.
- Niall, nie! - krzyczałam przez śmiech uciekając przed nim.
Wybiegłam do ogrodu, bo już nie miałam gdzie przed nim uciec. Po chwili zorientowałam się, że to najgorsze co mogłam zrobić... Gdy już myślałam, że odpuścił ten wyskoczył zza rogu domu z wężem ogrodowym i po chwili byłam cała mokra.
- Szykuj się na zemstę - śmiałam się odgarniając mokry kosmyk włosów z twarzy.
- Mówiłem ci już, że jesteś piękniejsza, gdy jesteś mokra? - zaśmiał się.
- Raz się zdarzyło, a wiesz co było po tych słowach? - zapytałam podnosząc jedną brew ku górze z zadziornym uśmieszkiem, a on bez słowa podszedł bliżej mnie.
- Przypomnisz mi, bo nie pamiętam.
- Mogę ci przypomnieć - powiedziałam i chwyciłam jego rękę, w której trzymał węża ogrodowego. - Ale wolę rozegrać to inaczej.
Odkręciłam wodę i zaczęłam nią lać chłopaka, który chwilę później ociekał wodą tak samo jak ja. Zakręciłam wodę i cały czas się śmiejąc odłożyłam "narzędzie zbrodni" na ziemię, po czym podeszłam do Horana, nie mógł opanować śmiechu, tak samo jak i ja. Staliśmy bardzo blisko siebie i powoli opanowywaliśmy śmiech. Chłopak złapał mnie w talii, a ja zarzuciłam mu swoje ręce na szyję.
- Teraz mogę ci przypomnieć - wyszeptałam i złączyłam nasze usta.
Trwaliśmy tak dość długo, spokojną ciszę przerwał nam błysk flesza za ogrodzeniem. Przeklęłam w duchu tego fotografa i spojrzałam prosto w błękitne tęczówki mojego partnera, które tak cudownie błyszczały. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, podobnie jak mi. Ponownie złączył nasze usta, ale tym razem nie zwracaliśmy uwagi na nic dookoła, najważniejsze, że byliśmy my.
- Chodź, musimy się wysuszyć - splótł nasze dłonie i po chwili byliśmy w mieszkaniu.
- Ładnie się dzieci bawią - skomentował z szerokim uśmiechem Greg, na co my wybuchliśmy śmiechem.

*perspektywa Liama*

Byłem w trakcie uciekania przed Louisem, który przez to, że zjadłem jego marchewki ganiał mnie z ŁYŻECZKAMI po całym domu. Jak tak można? Gonitwę przerwał dzwonek do drzwi. Nikt nie poszedł otworzyć, więc zrezygnowany Lou się ruszył. Rzucił po drodze łyżeczki na fotel i otworzył drzwi. Stanął przed nimi z dziwną miną i wcale się nie odzywał. Podszedłem do niego, by sprawdzić, co się dzieje. Przed drzwiami zobaczyłem blondyna. Skądś go kojarzyłem, ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd. Mierzył dokładnie wzrokiem Louisa, a gdy spojrzał na mnie od razu wiedziałem kim on jest. To ten sam chłopak, od którego Kat dostała naszyjnik i dziwny liścik przed wyjazdem do Berlina. Tylko dlaczego on tu przyszedł?
- W czymś ci pomóc? - zapytałem po chwili milczenia.
- Dokąd wyjechała Katrin?
- Czego do niej chcesz? - zapytał oschle Tommo.
- To nie twoja sprawa. To gdzie?
- Nieważne. Powiedz po co o nią pytasz?
- Po prostu muszę z nią pogadać.
- Ale o czym? - wtrąciłem.
- Nie musicie wiedzieć.
- W takim razie, żegnamy powiedziałem szybko i chciałem zamknąć drzwi, ale je zatrzymał.
- Mów gdzie ona jest - wrzasnął odpychając drzwi.
- Tam gdzie na pewno jej nie znajdziesz.
- Pożałujecie tego - zmierzył nas złowrogo wzrokiem i odszedł zdenerwowany.
Zamknąłem drzwi i razem z Tomlinsonem udałem się do salonu, gdzie siedziała reszta. Zayn akurat szykował się do jakiegoś wyjścia, więc szybko go zatrzymałem. Wyjaśniłem wszystko chłopakom. Zauważyłem, że lekko to nimi wstrząsnęło i wcale się nie dziwiłem, bo mną również.
- Ona nie może dowiedzieć się, że Ashton tu był - powiedział stanowczo Lou.
- Ashton? - zapytaliśmy wszyscy lekko zdezorientowani.
- No ten chłopak, to jest Ashton. Zaczepił Kat, gdy byliśmy na zakupach i nalegał, żeby poszła z nim na spacer, ale ona się nie zgodziła. Później przyszedłem ja i on sobie poszedł.
- Dlaczego wcześniej o tym nie mówiłeś? - zapytał Hazz.
- Sądziłem, że to nie ma znaczenia.
- Teraz to już nieważne - wtrącił Dan. - Najważniejsze, żeby Katrin się nie dowiedziała, bo pewnie zacznie się zamartwiać.
- Popieram - udzielił się nagle Zayn. - Pogadamy o tym później, ok? Pezz na mnie czeka.
- Przyjdziesz z nią do nas? - zapytał Lou.
- Tak, chciałem, żeby przenocowała u nas. Nie macie nic przeciwko?
- Pewnie, że nie - zapewniłem go. - Dawno jej nie widzieliśmy, niech przyjdzie.
Rozluźniliśmy trochę atmosferę, po czym Zayn nas opuścił i zostaliśmy sami w domu.

*perspektywa Katrin*

Wzięłam się za prostowanie moich niezwykle długich włosów. Tak, zdecydowanie włosy to, to co najbardziej w sobie kocham. Niczego innego nie lubię, ale nieważne. Niall powiedział, że idziemy na imprezę, gdzie poznam jego znajomych, więc naszykowałam sobie sukienkę. Gdy skończyłam wreszcie prostować włosy, zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam się w przygotowany zestaw. Nawet nie było tak źle. Dochodziła już 18:00, więc zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie blondyn. Ubrany był w białą koszulkę i czarne rurki, a do tego swoje ulubione białe adidasy, a włosy miał ułożone na żel. Wyglądał niesamowicie, jak zawsze. Delikatnie musnął moje usta i z uśmiechem splótł nasze dłonie. Gdy wychodziliśmy z domu słyszeliśmy jak wszyscy życzą nam dobrej zabawy. Mijaliśmy spokojnym krokiem przeróżne mieszkania. Po drodze chłopak cały czas powtarzał, że wyglądam niesamowicie oraz że bardzo mnie kocha. Powtórzył to bardzo dużo razy, przez co uśmiech nie schodził mi z twarzy. Był taki kochany. Po kilku minutach staliśmy przed wielkim brązowym domem, do którego Horan zadzwonił dzwonkiem. W drzwiach pojawiła się wysoka, długowłosa blondynka, która z uśmiechem przytuliła blondyna mówiąc mu, że strasznie tęskniła, a następnie cały czas się uśmiechając zwróciła się do mnie.
- Jestem Emily - lekko mnie przytuliła.
- A ja...
- Wiem kim jesteś, nie musisz się przedstawiać. Miło cię wreszcie poznać.
Zaprosiła nas do środka, było jasno, w dodatku po lewej stronie salonu były przyczepione kolorowe światła. Weszliśmy jeszcze dalej i Emily pociągnęła mnie w stronę jakichś dziewczyn.
- To jest Katrin - oznajmiła z uśmiechem.
- Miło wreszcie poznać osobę, o której Niall cały czas mówi - zwróciła się do mnie dziewczyna z długimi, czarnymi włosami. - Jestem Aby.
- A ja jestem Zoe - zwróciła się do mnie blondynka w krótkich włosach. - I wcale się nie cieszę, że cię poznaję.
- Zoe! Uspokój się - szturchnęła ją Aby, a ja patrzyłam na nią zaskoczona.
Na szczęście podszedł do nas Niall z kubeczkiem napoju, który mi podał. Nie wiem, co by było gdyby nie on. Wypiłam duszkiem zawartość kubeczka i chłopak wyciągnął mnie do tańca. Przetańczyłam z nim dwie piosenki.
- Odbijany - usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam Zoe, z uśmiechem odstąpiłam jej taniec z moim partnerem, a sama poszłam po coś do picia. Stanęłam przy stole i chwyciłam jeden ze stojących kubeczków.
- Cześć - usłyszałam obok siebie męski głos. - Jestem Tom, a ty?
- Katrin - z uśmiechem uścisnęłam jego dłoń.
- Dlaczego stoisz tu sama?
- Chciałam się czegoś napić - zaśmiałam się. - A ty skąd się tu nagle wziąłeś?
- Zobaczyłem tak ładną dziewczynę to podszedłem - odpowiedział z szerokim uśmiechem, a ja poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii i kładzie głowę na moim ramieniu.
- Siema Tom - usłyszałam kochany przeze mnie, melodyjny głos. - Poznałeś już MOJĄ dziewczynę, Katrin?
- Poznałem, sorry, nie wiedziałem - zaśmiał się. - Na żywo jest o wiele ładniejsza niż w tych gazetach, dlatego jej nie poznałem.
- Nic się nie stało. Przynajmniej poznałam jakiegoś jego kolegę - wtrąciłam z uśmiechem.
Porozmawialiśmy z nim jeszcze chwilę, a następnie dołączyli się ich znajomi, którzy przyglądali się całej sytuacji. Wszyscy byli bardzo mili, nie licząc faktu, że Zoe cały czas posyłała mi złowrogie spojrzenia to cała impreza przebiegła wspaniale. Wyszliśmy z niej chwilę po północy. Wracaliśmy spokojnymi ulicami cały czas trzymając się za ręce i rozmawiając. Po kilkunastu minutach byliśmy już w rodzinnym domu Niallera, w którym panowała grobowa cisza. Wszyscy spali. Minęły już dwa i został nam ostatni dzień w Mullingar. Niall mówił, że przygotował coś wyjątkowego na ten ostatni dzień. Byłam strasznie ciekawa, co takiego wymyślił, ale nie chciał mi powiedzieć. Zostało mi jedynie oczekiwanie. Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać, jednak gdzieś w połowie naszej rozmowy zasnęłam.

*perspektywa Josha*

Wziąłem prysznic i wróciłem do swojego, dawnego pokoju. Nic się w nim nie zmieniło. Zajrzałem na chwilę do pokoju Katrin. Chciałem zobaczyć jak wiele się tam zmieniło. Wszedłem i zobaczyłem te same błękitne ściany i gwiazdki na granatowym suficie, które kiedyś z tatą namalowałem. Nad jej łóżkiem było dużo zdjęć. Na większości byłem z nią ja. Uśmiech momentalnie pojawił się na mojej twarzy i przejechałem dłonią po zdjęciu, na którym byłem z siostrzyczką w piaskownicy.

- Zróbmy zamek, proosze - cały czas powtarzała Kat.
- Ale ja nie chcę. Codziennie to robimy.
- No proszę cię. Uwielbiam robić z tobą zamki. Nikt nie jest w tym lepszy od ciebie braciszku.
- Ale później zagramy w piłkę?
- Tak, ale najpierw zamek, dobrze?
- Dobrze! - powiedziałem z entuzjazmem.
Między mną, a Kat jest 4 lata różnicy wiekowej. Wtedy miała 5 lat, a ja 9. To było w piaskownicy, którą tata z wujkiem zrobili nam przy ścianie bocznej naszego mieszkania. Codziennie Katrin prosiła bym robił z nią zamki. Później udawaliśmy, że jesteśmy królem i królową, a następnie graliśmy razem w piłkę. Gdy przychodzili jeszcze Alex i Eryk najczęściej graliśmy w kolory, albo pluskaliśmy się w basenie, który zawsze stał na naszym podwórku.
- Josh, ale ten zamek musi być wyjątkowy. Co my zrobimy? - powiedziała nagle Kat, gdy kończyliśmy budowę.
- Może zrobimy czarny dach i obok duży ogród?- zaproponowałem.
- Tak, a czarny piasek weźmiemy - dziewczyna rozejrzała się po ogrodzie i wskazała palcem na ogródek mamy. - Stamtąd!
- Nie, to chyba nie jest dobry pomysł.
- Tylko troszkę, żeby było ładnie.
- No dobra, ale troszkę.
Dokończyliśmy budowę i pobiegliśmy po cichutku do ogródka pełnego kwiatów. Były wszędzie. Katrin w końcu się zdenerwowała i dźgnęła łopatka część ogródka, żeby nabrać odrobinę piasku. Niestety pech chciał, że trafiła akurat część z rozrośniętym korzeniem ulubionego kwiatka naszej rodzicielki takim sposobem wyrywając go z ogródka. Spojrzeliśmy na siebie i Kat przerażona wrzuciła wszystko z powrotem do ogródka, w tym samym czasie z mieszkania wyszła mama. Od razu zauważyła, że coś jest nie tak i podeszła bliżej. Spojrzała na nas lekko zdenerwowana.
- Kto to zrobił? - zapytała z grymasem, a ja spojrzałem na dziewczynę.
- Ja - powiedziałem szybko. - Ale naprawdę przepraszam, chciałem tylko trochę piasku.
- No dobrze, nie gniewam się, ale mogłeś mi powiedzieć i ja bym wam troszkę wybrała, ale nic się nie stało.
Mama wsadziła z powrotem kwiatka, a Katrina spojrzała na mnie z iskierkami w oczach i przytuliła mnie do siebie mocno dziękując za to, co zrobiłem.

W moim oku stanęła łza. Odszedłem o krok od tablicy ze zdjęciami i odwróciłem się. Na biurku leżały cudowne rysunki. Zastanawiałem się, czy Kat to narysowała. Zawsze lubiła coś tam mazać, ale nigdy nie chciała nikomu tego pokazać. Tylko raz pokazała mi swój rysunek, wtedy narysowała mój portret, który był cudowny. Mimo, że miała wtedy dopiero 13 lat, to cudownie wykonała mój portret. Postanowiłem pogadać z rodzicami jutro i dowiedzieć się, czy Kat rysuje.
____________________________________________

na dziś to tyle. ładna oglądalność dziś. dzięki, dzięki. *,*
miłego czytania. ;3

5 komentarzy: