sobota, 2 marca 2013

Rozdział 15.

- Kochasz Nialla? – pierwsza zapytała mała blondynka.

- Oczywiście i to bardzo.
- Jak się mieszka z chłopakami? – zapytała tym razem ruda dziewczyna.
- Zabawnie. Bardzo dużo czasu spędzamy razem i jest bardzo dużo śmiechu – starłam się być miła.
- Louis często je marchewki? – zapytał malutki chłopczyk, wyglądał na około 8 lat.
- Ciągle. Ostatnio jak się skończyły to zaczął krzyczeć na cały dom.
Wszyscy zaczęli się śmiać, gdy to powiedziałam. Lou śmiał się najgłośniej ze wszystkich. Gdy wszyscy ucichli, pytania szły dalej.
- Jesteś bardzo ładna, nie bałaś się związku z gwiazdą? – zapytał tym razem starszy chłopak, może około 16 lat.
- Dziękuję, to miłe. Na początku się bałam, ale to normalne. Każdy ma swoje obawy, jednak czasem warto zaryzykować – powiedziałam z uśmiechem, a Niall jeszcze mocniej ścisnął moją dłoń.
- Niall – zaczęła jakaś nastolatka. – Czy kiedykolwiek zostawisz Katrin?
- Nie chcę. Bardzo ją kocham i nie chcę jej stracić – odpowiedział szybko, a po twarzy dziewczyny spłynęło kilka łez, wszyscy byliśmy lekko zdezorientowani i zauważyłam jak twarz Horana się zmienia, on jest bardzo wrażliwy, więc zwrócił się do dziewczyny. – Nie płacz, bo ja też będę.
- Nie lubię jej, jest beznadziejna – zabolało, dziewczyna była wściekła, a mnie zraniły jej słowa.
- Nawet jej nie znasz – odezwał się jakiś blondyn na tyłach, wyglądał na około 17, może 18 lat. – Nie mów tak o niej. Ja ich nie lubię i przyszedłem tu tylko dla niej, a właściwie to, żeby się jej o coś zapytać, bo ona jest inna niż oni.
- Ej, nie kłóćcie się – uspokoił ich Liam.?
- Więc, o co chciałeś zapytać Kat? – zwrócił się do niego Lou.
- Katrin – zaczął niepewnie. – Czy kochasz go tylko dlatego, że jest sławny?
- Nie, pokochałam go za to, jaki jest.
- Jak się w nim zakochałaś? – ciągnął dalej. – Czy mogłabyś się w nim zakochać, gdyby był takim normalnym i przeciętnym chłopakiem jak ja?
- Oczywiście, że mogłabym. Powiem szczerze, że gdy zobaczyłam ich na lotnisku nawet nie wiedziałam, że oni są sławni. Spojrzałam na nich i pomyślałam „o, wyglądają na całkiem interesujących”, ale od razu moją uwagę przykuł Nialler. Nie potrafię tego opisać, ale czułam się przy nim niesamowicie. Znałam ich zespół tylko z opowieści przyjaciółki, która ich uwielbia, ale nigdy nie przeglądałam ich zdjęć, ani jakoś szczególnie nie słuchałam ich piosenek, więc nie zorientowałam się, że mam styczność z kimś sławnym. Później jak pewnie wiecie było wydarzenie w parku, przez co uświadomiłam sobie, że on jest dla mnie naprawdę ważną osobą i zależy mi na nim – opowiadałam z uśmiechem, a blondyn się we mnie wpatrywał.
- Jak słodko – skomentowała jakaś nastolatka, a chłopak, który zadawał pytania cały czas się na mnie patrzył, co chyba zaczęło irytować mojego chłopaka.


- Czy chcesz ją o coś jeszcze zapytać? – mówił do chłopaka Horan.
- Nie, ale jeżeli mogę, to chciałbym jej coś dać.
- Jasne, proszę.
Wszyscy się odsunęli robiąc mu przejście, teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Był mojego troszeczkę wyższy ode mnie, ubrany w białą koszulkę z mnóstwem kolorowych napisów i granatowe, obcisłe spodnie, a na głowie miał czarno granatowy full-cap, spod którego wystawała blond grzywka.

*perspektywa Nialla*


Podszedł do nas, spojrzał najpierw na mnie. Dokładnie zmierzył mnie wzrokiem i z delikatnym uśmiechem spojrzał na Kat wystawiając do niej swoją dłoń. Niepewnie wystawiła swoją rękę do niego, a on wręczył jej do ręki małe, jasnoróżowe pudełeczko z czarną wstążką i smutno się uśmiechnął.
- Zawartość jest ode mnie, a lis od mojego kolego – powiedział do niej i przeniósł swój wzrok na mnie dokładnie wypowiadając każde słowo w moją stronę. – Nie lubię waszej muzyki, ani waszego zespołu, ale masz przy sobie skarb i lepiej jej pilnuj, z resztą siebie też.
Mówiąc do mnie ściszył głos, tak żebym tylko ja i Katrin to usłyszał. Przestraszyły mnie trochę jego słowa, nie ze względu na mnie tylko ze względu na nią, a po jej wyrazie twarzy zauważyłem, że ma złe przeczucia, co do tego wszystkiego. Mówiąc ostatnie słowa dodatkowo poklepał mnie po ramieniu. Staliśmy i patrzyliśmy jak odchodzi i znika gdzieś w tłumie fanów. Obydwoje nie wiedzieliśmy, o co chodziło, ale również obydwoje byliśmy lekko przestraszeni. Miałem złe przeczucia, moje rozmyślania przerwał klakson czekającego już na nas czarnego busa. Wyszli z niego ochroniarze i poszli po nasze walizki, a my ruszyliśmy w jego stronę. Przeszliśmy między zgromadzonymi i wsiedliśmy do auta.

*perspektywa Katrin*


- Co wam powiedział ten chłopak? – zapytał Josh, gdy już odjechaliśmy.
- Powiedział, że mam przy sobie skarb i żebym lepiej na nią uważał i na siebie też – poinformował go Niall.
- Ciekawe, o co chodziło – zaczął zastanawiać się Liam.
- Co jest w pudełku? – zapytał Lou.
Otworzyłam pudełko i moim oczom ukazał się śliczny, srebrny naszyjnik z zielonym oczkiem, a pod nim zwinięta karteczka. Szybko odłożyłam naszyjnik i wzięłam do ręki karteczkę, chwilę na nią popatrzyłam, bałam się, co będzie w środku, ale po chwili ją otworzyłam i zaczęłam czytać w myślach.

„Słonko, naciesz się swoim chłopakiem, bo wypadki chodzą po ludziach.
Jestem pewien, że już się domyślasz kim jestem i masz rację. NIESPODZIANKA!
Ciesz się chwilami spędzonymi z nowymi przyjaciółmi, bo już niedługo będziesz ze mną
i lepiej, żeby nikt nie wszedł mi w drogę. Ludzie, którzy mi pomogą są wszędzie,
ale twoim kochasiem zajmę się osobiście. Twój D. xx”


Zamarłam. Loczek wziął ode mnie kartkę i zaczął czytać ją głośno, a ja dalej byłam w szoku. Dlaczego on się tak na mnie uwziął? Co ja takiego zrobiłam? Z rozmyślań wyrwał mnie głos blondyna.
- Kochanie, nie przejmuj się. Nikt cię już nigdy więcej nie skrzywdzi, obiecuję – powiedział tuląc mnie do siebie.
- Dziękuję – wyszeptałam tylko i mocno się w niego wtuliłam, a on pocałował mnie w głowę.
Nikt już się nie odzywał, a po chwili ciszy byliśmy już na miejscu. Udaliśmy się w stronę samolotu, oczywiście tu też pełno fanek.


- ONE SIĘ TELEPORTUJĄ! – krzyknął przerażony Lou poprawiając nam wszystkim humor.
Wyszliśmy z samochodu śmiejąc się na całe lotnisko, wszyscy się na nas patrzyli i to nie dlatego, że oni byli sławni, ale dlatego, że robiliśmy z siebie bandę idiotów. Na szczęście opinia publiczna nas nie obchodziła. Cały czas biegali dookoła nas paparazzi. W dodatku fani strasznie krzyczeli, chłopcy zaczęli robić sobie z nimi zdjęcia, ja też, bo niektóre mnie o to prosiły. Dziwiło mnie to, bo ja przecież nie jestem nikim ważnym, ale ok. Po godzinie siedzieliśmy już w samolocie. Nie mogłam doczekać się kiedy zobaczę Eryka, tak bardzo za nim tęskniłam, ale przynajmniej miałam obok Niallera. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

*perspektywa Eryka*


- Rose, daj spokój, przecież oni nie będą rozdawać autografów na lotnisku, po co chcesz tam iść?! – krzyczałem patrząc jak dziewczyna biega po domu.
- Będą! Oni zawsze je rozdają. Chodź, no proszę cię. Mama mnie tam samej nie puści, a to dla mnie wielka szansa. Samolot ląduje za godzinę, proszę chodź.
- No dobra, ale pod warunkiem, że przestaniesz mi piszczeć do ucha.
- Zgoda, jakoś przeżyję, bez tego.
Szybko złapała kurtkę i moje ramie i wybiegła z mieszkania. Nie miałem ochoty tam iść, chociaż miałem nadzieję, że przynajmniej zobaczę Kat, ale wątpiłem, żeby mnie zauważyła. Doszliśmy na lotnisko w 40 minut. Rozejrzałem się i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Tak wielu osób nie wiedziałem jeszcze nigdy w jednym miejscu. Wszystkie siedziały z jakimiś transparentami i rozmawiały oczekując na przyjazd swoich idoli. Po chwili samolot wylądował, a na lotnisku rozległ się pisk dziewczyn, ale również i chłopaków oczekujących na wyjście gwiazd z samolotu.

*perspektywa Katrin*


Obudziło mnie lekkie muśnięcie ciepłych ust, otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.
- Już jesteśmy kochanie – powiedział do mnie, nadal się uśmiechając.
- Naprawdę? To już?
- Tak, chodź, chłopaki już czekają.
Chwycił moją dłoń i podniósł mnie z siedzenia i delikatnie mnie pocałował.
- Jesteście obrzydliwi! – przerwał nam Harry. – No już! Czas wysiadać!
- No już idziemy – powiedziałam z uśmiechem.
Wstaliśmy i wyszliśmy za chłopakami z samolotu. Niall ścisnął mocniej moją dłoń i uśmiechnął się szeroko. Wyszliśmy i ujrzeliśmy gromadę fanów, od razu puściłam dłoń chłopaka, a on spojrzał na mnie pytająco.
- Idź do fanów – powiedziałam.
- Bez ciebie nie idę, jesteś moją dziewczyną i czy chcą, czy nie muszą cię zaakceptować – chwycił moją dłoń i pociągnął w tłum piszczących fanów.
- Nie zasługujesz na niego! – usłyszeliśmy krzyk za plecami.

_________________________________________


mamy 15. xd dziękuję za ponad 700 wyświetleń. *,*

miłego czytania. ;3

3 komentarze: