środa, 27 lutego 2013

Rozdział 11.

- Niall? – zapytałam z uśmiechem.

- Nie.
- Josh?
- Nie.
- Teraz to już nie wiem.
Ktoś zdjął mi ręce z oczu i zobaczyłam kawałek od siebie Hazze, który najwyraźniej nie wiedział, co się dzieje. Odwróciłam się z czystej ciekawości i automatycznie odskoczyłam jak oparzona, gdy zobaczyłam osobę stojącą tuż obok.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? – zapytał.
- Nie, ani trochę – mówiłam łamiącym się głosem cofając się w stronę Stylesa. 
- No chodź i przytul się do mnie, tak jak kiedyś.
Hazz tylko stał i przyglądał się całej sytuacji, nie wiedział o co chodzi. Spojrzałam na niego, bałam się. Harry najwyraźniej zauważył strach w moich oczach, bo rozłożył ręce czekając , aż się do niego przytulę. Bez wahania rzuciłam się w jego ramiona, a on mnie przytulił, poczułam się bezpiecznie. Teraz to ja go potrzebowałam.

*perspektywa Harrego*


Nie wiedziałem kim jest ten chłopak, ale Kat się go przestraszyła. Wszystko było trochę dziwne, ale to nie było ważne. Potrzebowała oparcia i to było oczywiste. Objąłem ją, a ona mocno się we mnie wtuliła.
- No co ty? Nie przytulisz się do mnie? Nie pamiętasz jak dobrze nam było razem? Gdyby nie ta policja bylibyśmy szczęśliwi – mówił chłopak, a mnie momentalnie olśniło, przypomniała mi się jej opowieść. 
- Ty jesteś Dylan? – chciałem się upewnić.
- O, widzę, że opowiadałaś o mnie znajomym – mówił najwyraźniej dumny z siebie.
- Tak, niestety opowiadała – powiedziałem spoglądając na niego. – Powinieneś już sobie iść.
- No nie wiem, może mnie zmusisz?
- Nie daj się sprowokować – szepnęła mocniej mnie przytulając.
- Pewnie bym to zrobił, ale nie w jej obecności,
- Dlaczego? Ona lubi patrzeć na takie rzeczy – powiedział głupio się uśmiechając, a Kat drgnęła.
- Chyba zbyt dobrze jej nie znasz.
- Próbujesz mi powiedzieć, że nie znam swojej dziewczyny?
- Stary, chyba byłej dziewczyny.
- Żadnej byłej. Ona jest moja.
- Ona nie jest rzeczą. Jest człowiekiem i może sama o sobie decydować – powiedziałem stanowczo. – Kat? Idziemy?
- Jasne – powiedział, puściła mnie i dała kilka kroków w przód nie odwracając się.
- Katrin! – krzyknął Dylan. – Masz zamiar iść z nim, a nie ze mną? Jesteś moją dziewczyną.
Ten chłopak zaczął mnie już irytować. Nie chciałem się z nim bić.
- Człowieku, nie czytasz gazet? Ona już kogoś ma, więc daj sobie spokój i nam wszystkim też.
Nie powiedział już nic, a ona mimo to była cała roztrzęsiona. Po drodze napisałem sms ’a do Nialla, o tym co się wydarzyło. Objąłem ją ramieniem i wróciliśmy do domu.

*perspektywa Katrin*

To było straszne. Czemu on mnie tak nęka? Co ja mu zrobiłam? Gdy byliśmy już prawie przy drzwiach one się otworzyły i stanął w nich Horan z rozłożonymi rękoma. Od razu podbiegłam do niego, a on mocno mnie przytulił i szeptał, że wszystko będzie dobrze. Był taki kochany. Poszliśmy na górę i położyliśmy się. Nie pytał, co się stało, więc podejrzewałam, że Harry jakoś ich poinformował. Byłam zmęczona tym wszystkim i mimo, iż wcale nie było późno zasnęłam.

*perspektywa Nialla*


Była godzina 19:03, a ona już spała. Bałem się o nią. Chwilami wydawała się być silna, ale chwilami była taka słaba. Dla mnie to wcale nie jest proste. Widze jak osoba, którą kocham cierpi, to cholernie trudne. Nie wiedziałem co mam zrobić, chciałem jej pomóc, ale nie wiedziałem, czy potrafię. Siedziałem z nią przez godzinę, ale spała, więc zszedłem na dół do chłopaków. Siedzieli przed telewizorem w salonie razem z Perrie.
- O, cześć Perrie – powiedziałem ze sztucznym uśmiechem.
- Hej Niall – odpowiedziała, ale jej uśmiech był bardziej szczery niż mój.
- Co z nią? – zapytał Liam.
- Zasnęła. Wystraszyła się, co dało się zauważyć.
- Nie ma, co się dziwić. Po tym wszystkim co jej zrobił – skomentował Harry.
- Da sobie radę, tylko potrzebuje czasu – powiedziała blondynka.
- Naprawdę tak sądzisz? – zapytałem z nadzieją.
- Tak. Gdy zobaczy, że przy was nie musi się niczego obawiać to przestanie się bać, zobaczysz.
Pomogły mi jej słowa, nawet bardzo. Miło z jej strony, że mnie wspierała.

*perspektywa Katrin*


Obudziła się, spojrzałam na zegarek, była 10:00. Leniwie wstałam z łóżka i poszłam zjeść śniadanie. Później oglądałam telewizje z chłopakami, czasami przychodziły też Perrie, Danielle i Eleanor. Następnie spędzałam czas z Niallerem i tak minął mi pierwszy tydzień wakacji. Poniedziałek, nowy tydzień, a już zaczyna się nienajlepiej. Obudziłam się z potwornym bólem brzucha, w dodatku o 6:00. Zazwyczaj śpię w za dużej koszulce i bieliźnie, tak samo było teraz, założyłam skarpetki i po cichu, aby nikogo nie obudzić zeszłam na dół. Wzięłam szklankę i nalałam sobie soku. Upiłam łyk i poczułam mocny ucisk w żołądku. Odłożyłam szklankę na stół i szybko pobiegłam do łazienki. Usiadłam nad toaletą i zaczęłam wymiotować. Było tak dobre 10 minut, następnie wstałam i wypłukałam sobie usta wodą. Udałam się do kuchni i zrobiłam sobie na śniadanie kanapki z dżemem truskawkowym i nagle ktoś mi jedną ukradł.
- Ej – udałam obrażoną.
- Oj, przepraszam, ale masz jeszcze dużo – odpowiedział Hazza.
- Ech. No niech ci będzie.
Zjadłam jedną kanapkę i nadgryzłam drugą, gdy znowu poczułam mocny ból. No i zaczęłam powtórkę z „rozrywki”. Przestraszony loczek pobiegł za mną.
- Harry, wyjdź. Nie chcę, żebyś na to patrzył.
Chwilę się ze mną sprzeczał, ale w końcu wyszedł. Jednak cały czas stał pod drzwiami i pytał czy już jest dobrze. Chłopaki chyba usłyszeli krzyki Hazzy, bo zaczęli zbiegać z dołu i pytać, co się stało. Rozpoznawałam każdy głos, a najbardziej zdenerwowanego Harrego, który opowiadał kilka razy, co się dokładnie stało. Po około 50 minutach sądziłam, że to już koniec. Wstałam i zaczęłam płukać usta. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że wszyscy na mnie czekali.
- Kat, co się z tobą dzieje? – spytał Liam.
- Sama chciałabym wiedzieć.
- Może coś ci zaszkodziło? Co dziś jadłaś? – pytał zaniepokojony Josh.
- Obudziłam się z bólem brzucha, napiłam się soku i wymiotowałam, później zjadłam kanapkę i od tamtej pory siedziałam w łazience.
- Ubieraj się – powiedział Niall. – Jedziemy do lekarza.
Spojrzałam na niego, miał rację, lepiej odwiedzić lekarza niż cały dzień wymiotować. Odwróciłam się i zaczęłam wchodzić po schodach.

- Uu, jaki tyłeczek. Prawie tak seksowny jak mój – krzyknął Tommo, a po chwili został prawie zabity spojrzeniem Niallera.
- Mój jest seksowniejszy Lou – odpowiedziałam wybuchając śmiechem.
Zaraz po mnie wszyscy zaczęli się śmiać. Szybko ubrałam się, uczesałam się w wysokiego kucyka i umyłam zęby. Schodząc na dół znowu poczułam bój i pobiegłam do łazienki.
- Boże, to chyba coś poważnego – powiedział brat odgarniając mi włosy.

- Josh, wyjdź.
- Dlaczego?
- Bo nie chcę, żebyś na mnie patrzył w takim stanie.
- Mała, dorastałem z tobą, widziałem cię w gorszym stanie.
- Skoro tak sądzisz, a mógłbyś przynieść mi wody?
- Jasne – wyszedł i po chwili wrócił z małą butelką niegazowanej wody. – Proszę.
- Dziękuję.
Znowu wypłukałam usta i z do połowy pełną butelką wyszłam z łazienki. 
- Gotowa? – zapytał Horan.
- Tak, możemy iść.
Wyszliśmy przed dom, samochód już czekał. Chłopak otworzył mi drzwi i odjechaliśmy. Szybko dotarliśmy do przychodni. W poczekalni było kilka osób, więc musieliśmy zaczekać.
- Pani Devine – wywołał mnie w końcu lekarz.
Wstała i weszłam do gabinetu, a Niall czekał na zewnątrz.
- Dzień dobry – przywitałam się.

- Jest pani sama? – zdziwił się lekarz.
- Sądziłem, że przyjdą z panią rodzice, bo nie mam pani dokumentów.
- Spokojnie, ja mam wszystkie. Moi rodzice są w Polsce – powiedziałam z uśmiechem.
- Nie mieli nic przeciwko tak dalekiej podróży?
- Nie, jestem tu u brata.
- Rozumiem – wziął ode mnie dokumenty i uważnie mi się przyjrzał. – Skądś panią kojarzę.
- Naprawdę? – zapytałam zdziwiona.
- Już wiem – krzyknął nagle. – Widziałem panią w gazecie. To pani mieszka w domu One Direction?
- Tak – uśmiechnęłam się do mężczyzny.
- Moja córka cały czas o pani mówi, chwilami mam dość.
- To słodkie, a ile ona ma lat?
- W tym roku będzie miała 8, ale już przejdźmy do powodu pani wizyty, co się dzieje?
- Sama chciałabym wiedzieć – odpowiedziałam z uśmiechem. – Od rana męczy mnie ogromny ból brzucha i wymioty.
- Dobrze, to jeszcze nic nam nie mówi – spojrzał na moją datę urodzenia. – Jest pani dziewicą?
- Skąd takie pytanie? – byłam zaskoczona.
- Pierwsze podejrzenie to ciąża.
- Zapewniam pana, że to nie ciąża, zostałam zgwałcona, ale to było ponad pół roku temu, więc już byłoby widać.
- Dobrze, przepraszam za takie pytanie, ale to są jej główne objawy, dlatego zapytałem.
- Nic nie szkodzi.
- Więc wypiszę pani skierowanie na badania i gdy się zakończą proszę do mnie wrócić – powiedział i podał mi karteczkę.
Wzięłam ją i wyszłam. Przeszłam przez szereg badać, blondyn cały czas był przy mnie, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Wróciłam do lekarza z różnymi wynikami. Tym razem Nialler wszedł ze mną, lekarz spojrzał na niego i na mnie, a następnie przejrzał wszystkie kartki i spojrzał na mnie poważnym wzrokiem, co mnie trochę przestraszyło.
________________________________________

Mamy 11 rozdziałów. <3 jutro kolejne 2 jeżeli mi się uda, a jeżeli nie to tylko 1. :))
co prawda mam już napisane do około 22, ale będę dodawała około 2 dziennie. ;3
Miłego czytania, i dziękuję za prawie 500 wejść. *,*

6 komentarzy:

  1. Kocham jak piszesz !! ♥.♥
    Masz świetne pomysły ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie *.* dawaj nexta bo nie mogę sie doczekać, żeby się dowiedzieć co jej jest xd

    you-are-mine-i-am-yours.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej! :)
    Miałam trochę do nadrobienia, ale się opłacało:D
    Rozdział jest genialny<3
    Dawno nie spotkałam sie z tak dobrym opowiadaniem. Potrafisz wprowadzić w świetny nastrój...no i utrzymać w lekkim napięciu;) Jednym słowem piszesz bardzo interesująco.
    Ja już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! :)
    Mam nadzieję, że szybko się pojawi<3
    Czeekam! :)

    Zapraszam także do mnie;
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/
    Mam nadzieję, ze wpadniesz i ocenisz;)
    A jeśli ci się spodoba nawet zaobserwujesz♥
    Całuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uzależnienie od soku...
    Zapraszam dwie-fikcyjne.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń