piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 5.


*perspektywa Louisa*


Usiadłem obok niej. Nie wiedziałem jak mam zacząć. Chciałem jej wytłumaczyć, że nie można niczego rozpamiętywać, ale nie wiedziałem jak mogę to zacząć, żeby jej nie urazić. Wziąłem głęboki oddech.
- Po pierwsze to, dlaczego Kitty? – zapytałem zdziwiony, chciałem żeby atmosfera była luźna.
- Znajomi z Polski tak do mnie mówią – odpowiedziała z uśmiechem. – Ale chyba nie o tym chciałeś pogadać, prawda?
- No w sumie to tak, ale chciałem wiedzieć. Kat posłuchaj, wszyscy się o ciebie martwimy.
- Nie musicie, jest dobrze – spuściła wzrok i wbiła go w podłogę.
- Widzę, że nie jest. Posłuchaj – zacząłem. – Czasami jest tak, że w życiu spotka nas cos, co nigdy nie powinno się wydarzyć, ale musimy sobie z tym poradzić, nie możemy ciągle wspominać najgorszych i najstraszniejszych chwil…
- Nic nie rozumiesz – szepnęła przerywając mi. – Ja tego nie wspominam, nie chcę tego wspominać, to samo wraca.
- Więc z tym walcz, jesteś silna.
- Byłam silna, kiedyś Lou.
- Co się takiego stało? Przez co przestałaś być silna?
Zaskoczyłem ją, podniosła głowę i wbiła we mnie swój wzrok. Zobaczyłem w jej zaszklonych oczach ból, smutek, przerażenie i lekką złość, ale zdecydowanie to strach dominował w jej ciele.
- Coś strasznego. Coś, co zmieniło całe moje życie – powiedziała, a pojedyncza łza wyrzeźbiła wilgotny strumyk na jej policzku.
- Louis! El przyszła i na ciebie czeka! – usłyszeliśmy krzyk Dana.
- El? – zapytała zdziwiona.
- Eleanor, moja dziewczyna – powiedziałem i objąłem ją ramieniem. – Jeżeli będziesz chciała pogadać to na mnie zawsze możesz liczyć.
- Dzięki Lou, ale chyba nie jestem jeszcze na to gotowa.
- Dobrze, więc ja już ci nie przeszkadzam, dokończ to swoje śniadanie. Smacznego.
Stanąłem przy drzwiach i posłałem jej delikatny uśmiech, a ona to odwzajemniła. Wyszedłem i zszedłem na dół, gdzie Eleanor siedziała z chłopakami.
- Gadałeś z nią? – zapytał z troską Niall.
- Tak.
- I co? – dołączył się Josh.
- Nic szczególnego. Wiem tylko, ze zdarzyło się coś, co odmieniło je Zycie, ale chyba jeszcze nie jest gotowa, by opowiedzieć, przez co przeszła.
- Ciekawe, co to było – zamyślił się Harry.
- Nie wiem, ale ona cały czas odczuwa przez to strach, widać to bardzo dobrze. Nie może sobie z tym poradzić. Stara się to ukryć, ale to jest silniejsze – opowiedziałem im.
- Ile ona ma lat? – zapytała El.
- 16, w sierpniu będzie miała 17 – odpowiedział jej Josh.
- Biedna dziewczyna – skomentowała.
- Może sama w końcu odważy się i opowie wszystko. Dajmy je czas – powiedziałem do nich i zwróciłem się do dziewczyny. – Idziemy?
- Tak, oczywiście – wstała i chwyciła moją rękę. – Pa chłopcy.
- Cześć El – odpowiedzieli razem.



*perspektywa Katrin*

Siedziałam dalej na łóżku i dokańczałam ostatnią kanapkę, następnie wypiłam sok i łapiąc talerz oraz szklankę, zeszłam na dół. Odłożyłam talerz do zlewu i chciałam nalać sobie soku, gdy nagle poczułam czyjeś ręce w granicach mojej talii. Stanęłam jak wryta, zalała mnie fala wspomnień i wypuściłam szklankę, która robiła się na malutkie kawałeczki, wtedy poczułam jak ktoś gwałtownie zabrał swoje ręce. Bałam się odwrócić, bałam się, że zobaczę Dylana, ale zobaczyłam blondyna patrzącego na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy ja tylko wlepiłam w niego swoje smutne oczy.
 

- Przepraszam – wyszeptałam i kucnęłam na podłodze, by pozbierać szkło, zauważyłam, że nie dość mocno zdziwiło go moje zachowanie, ale po chwili on kucnął naprzeciwko mnie.

- Możemy porozmawiać? – zapytał.
Pokiwałam twierdząco głową. Pomógł mi zebrać szkło i poszliśmy założyć buty, a do tego okulary przeciwsłoneczne. Niall wbiegł jeszcze na chwilę na górę, a po chwili stał tuż obok mnie.



*perspektywa Nialla*

- Josh, Kat wychodzi ze mną – krzyknąłem. – Nie martw się.
Spojrzałem na nią, wpatrywała się w podłogę, a gdy krzyknąłem drgnęła. Wydawała się być przestraszona, ale nie mogłem się domyślić, czym, przecież w pierwszym dniu, czy nawet drugim dniu jej pobytu była całkiem inna.
- Boisz się krzyku? – zapytałem ciszej.
Pokiwała tylko głową, na znak, że się boi. Zaskoczyła mnie tym, to znaczy, że ktoś na nią krzyczał. Musiałem się dowiedzieć, co z nią jest. Josh zawsze nam opowiadał, że bardzo lubi się śmiać i nigdy nie jest smutna, a jeżeli jest to nie daje tego po sobie poznać, a dziś dawała i to bardzo. Otworzyłem drzwi i przepuściłem ją, jako pierwszą. Szliśmy powoli ulicami, a ona wydawała się być całkiem inną osobą. Nie rozumiałem tego, przecież tyle o niej wysłuchałem i tak dużo sama mi opowiedziała i nie wyczułem w tym nic złego, była taka radosna pierwszego dnia, a dziś? Dziś była wrakiem, cieniem człowieka. Tego, co się z nią działo nie dało się opisać słowami. Praktycznie nie rozmawialiśmy, a jeżeli tak to ja cos mówiłem, a ona słuchała. Była bardzo cicha, nie tak rozgadana jak dwa dni temu. Zmierzaliśmy w stronę parku i nagle stanęła i znowu na jej twarzy wymalował się strach. Nie wiedziałem, co się dzieje, a ona nagle szybko cofnęła się do tyłu wpadając na jakiegoś chłopka, który od razu ją złapał i delikatnie objął, co ani trochę mi się nie podobało. Nawet go nie widziała, bo stała tyłem do niego, ale gdyby nie on to leżałaby teraz na chodniku. Wyrwała się od niego jak poparzona i podbiegła do mnie przytulając mnie mocno. Objąłem ją delikatnie i zacząłem gładzić jej włosy oraz szeptać, że już wszystko jest dobrze. Byłem od niej wyższy o głowę, więc mogło spokojnie wtulić się w moją klatkę piersiową, a chłopak, na którego wpadła cały czas nas obserwował i nagle podszedł bliżej.
- Ej, laleczko – powiedział grubym, zachrypniętym głosem. – Chodź, przytul się do prawdziwego mężczyzny.
Złapał ją za ramię i próbował ode mnie odciągnąć, ale poczułem, że przywarła do mnie jeszcze mocniej, a koleś nie dawał za wygraną. Zaczął mnie irytować.
- Masz jakiś problem? – zapytałem zdenerwowany. – Daj jej spokój!


*perspektywa Katrin*


Byłam pod wrażeniem, że Niall mnie bronił, ale chłopak się nie poddawał. Zaczynałam się zastanawiać, czy już kiedyś nie słyszałam tego grubego głosu. Cały czas się kłócili.
- Oo.… Jaki odważny. Chyba trzeba z tobą inaczej porozmawiać – odezwał się nagle swoim grubym głosem i usłyszałam jak kostki w ręce mu strzeliły.
Teraz doskonale poznałam ten głos, te słowa, które wryły mi się mocno w pamięć. Oderwałam się od Nialla, który był gotowy wdać się w bójkę z chłopakiem i zdjęłam okulary. Odwróciłam się, by spojrzeć na chłopaka, który stał tuż za mną. Od razu go poznałam i niestety on mnie również.
- Katrin – znowu się szczerzy, ale był wyraźnie zaskoczony. – Tak dawno cię nie widziałem. Kotku, chodź do mnie.
Jednak ja tylko się cofnęłam, nie chciałam stać tak blisko niego. Patrzyłam na niego przerażona, jego wzrok mnie sparaliżował, wszystko wróciło. Stałam twarzą w twarz z moim najgorszym lękiem, z moim koszmarem. Chciałam zacząć krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku.
- Nic nie powiesz? Uciekłaś bez słowa, a teraz nie masz mi nic do powiedzenia?! –krzyczał, a ja drżałam ze strachu.
Złapał mnie za nadgarstek i zaczął szarpać za sobą. Dookoła było już pełno ludzi, w szczególności z kamerami lub aparatami, a ja na darmo próbowałam się wyrwać z jego mocnego uścisku. Nialler nie wiedział, co się dzieje, jednak cały czas stawał w mojej obronie, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
- Puść ją! – krzyknął nagle blondyn. – Nie rozumiesz?! Ona z tobą nigdzie nie idzie. Zostaje tutaj, ze mną!
Wypuścił moją rękę, a ja cofnęłam się i stałam tuż obok Horana. Widziałam złość w oczach Dylana. Wiedziałam, że nie odpuści. Spojrzałam z wdzięcznością na mojego obrońcę, ale nadal się nie odzywałam, nie byłam w stanie niczego powiedzieć.
- To jeszcze nie koniec! – krzyczał mój koszmar. – Znajdę cię Kitty! Jeszcze do mnie wrócisz!
Powiedział to i odszedł przepychając się przez tłum. Jego ostatnie słowa dzwoniły mi w uszach. Upadłam na ziemię i schowałam twarz w dłoniach płacząc.

4 komentarze:

  1. genialne *.* czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam słów, żeby to opisać :)
    Na prawdę świetny.
    Czekam nn :D
    Nie zapominaj o mnie ♥
    Właśnie dodałam 3 rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra !! Czekam na next !! ;D

    OdpowiedzUsuń