poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 7.

*perspektywa Josha*


- Katrin, dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego nie zadzwoniłaś? – pytałem ze łzami w oczach.
Nie dopuszczałem do siebie myśli, że ona naprawdę przez to wszystko przeszła i w dodatku ja nic o tym nie wiedziałem. Nie byłem przy niej w tak trudnych dla niej chwilach. Co ze mnie za brat?! Jak mogłem ją zostawić samą?! Jestem idiotą. Moja, biedna, mała i bezbronna siostrzyczka przeszła przez takie piekło. Nie potrafię sobie wybaczyć tego, że się z nią nie kontaktowałem. To okropne.
- Bałam się powiedzieć, a co do dzwonienia to sądziłam, że rodzice ci powiedzieli, że wynajmują codziennie innego psychologa, bo żaden nie potrafi mi pomóc – wykrztusiła w końcu.
- Nie miałem pojęcia. Przysięgam nic nie wiedziałem.
- Spokojnie – przerwała mi. – Oni nie maja pojęcia, przez co przeszłam.
- Jest jeszcze jedna sprawa – spojrzał na mnie Niall.
- Co takiego? – ledwo wydusił z siebie głos przerażony Hazza.
- Ten chłopak, on jest w Londynie i groził dziś, Katrinie.
- Jak to?! – krzyknąłem zgodnie z chłopkami i wszystkie spojrzenia powędrowała na blondyna.
- Byliśmy na spacerze, wpadła na niego przy parku. Na początku jej nie poznał, ale że jest ładna to się przyczepił…
- Poznałam jego głos w jednym, charakterystycznym zdaniu – przerwała mu Kat. – Gdy na niego spojrzałam, rozpoznał mnie i już nie chciał odpuścić. W końcu dał spokój. Kiedy już odchodził, powiedział, że to jeszcze nie koniec i ja jeszcze do niego wrócę. Boję się, tak bardzo się go boję.
Rozpłakała się, widać było, że jest przerażona. Cały czas siedziała wtulona w Nialla, a po policzkach spływała jej słona ciesz z czarnym, już rozmazanym, tuszem do rzęs.
- Teraz masz nas. Wszystko będzie dobrze – powiedział Zayn.
- Nie wiecie, do czego on jest zdolny, pobił chłopaka na ulicy tylko, dlatego, że się do mnie uśmiechnął i chciał pobić Niallera w parku. Gdyby nie było tam ludzi, to bez wahania by go pobił.  Nie chcę, żeby przeze mnie coś wam się stało, nie powinnam tu przyjeżdżać – płakała jeszcze bardziej, a ja wstałem z fotela, podszedłem i przykucnąłem przy niej.


- Zrozum jesteś dla nas wszystkich naprawdę ważna i nie pozwolimy, by ktokolwiek cię skrzywdził siostrzyczko – wydusiłem z siebie i na chwilę przerwałem, a ona wpatrywała się we mnie uważnie słuchając, co mówię. – Przepraszam, że wyjechałem i przestałem się do ciebie odzywać, ale bałem się odezwać, bo sądziłem, że przez rodziców mnie nienawidzisz. Gdybym wiedział ściągnąłbym cię tu dużo wcześniej. Bardzo tęskniłem, ale bałem się, że powiesz, że nie chcesz mnie znać. Dokładnie tak jak powiedział mi ojciec.
Jej oczy zrobiły się większe, tak jakby nie wiedziała o tym, co się stało, a moje się zaszkliły. Najwyraźniej to zauważyła, bo pochyliła się w moją stronę i mocno mnie do siebie przytuliła. Tak bardzo mi jej brakowało, była, jest i będzie dla mnie bardzo ważną osobą.
- Nigdy bym tak nie powiedziała, kocham cię. Ucieszyłam się po raz pierwszy do dłuższego czasy, gdy się dowiedziałam, że chcesz abym przyjechała. Myślałam, że już mnie nie chcesz znać. Odrzuciłeś mnie, wyjechałeś tak nagle i nawet się ze mną nie pożegnałeś…
- Nie rozumiesz. Chciałem, ale mi nie pozwolili, kazali mi się wynosić.
- Co?! Jak to?! Jak mogli wyrzucić własnego syna z domu? Co takiego zrobiłeś? Przecież nic nie może być, aż tak straszne, żeby posuwać się do konieczności wyrzucenia własnego dziecka.
- Nic nie wiesz? – zapytałem zdziwiony.
- Nie – odpowiedziała z grymasem.
- Kat, bo ja – nie wiedziałem jak ona zareaguje, ale musiałem jej to powiedzieć. – Ja jestem homo.

*perspektywa Katrin*


Reakcja – szok. Jednak szybko na jego miejsce wkradła się złość. Nie na niego, ale na rodziców. Dlatego, że wyrzucili go z domu z tak błahego powodu jak homoseksualizm. To przecież nie jego wina, taki już jest i powinni go zaakceptować.
- To, dlatego kazali ci się wynieść? – zapytałam.
- Tak – odpowiedział wbijając wzrok w ziemię.
- Co za idioci – przytuliłam go. – Dla mnie to niczego nie zmienia. Nadal jesteś moim bratem i kocham cię oraz w pełni wszystko akceptuje.
Josh odetchnął z ulgą i szeroko się uśmiechnął. Całkiem szalony dzień. Pogadaliśmy jeszcze trochę. Dochodziła godzina 20:00. Chłopaki poszli zrobić coś do jedzenia, a ja pobiegłam na górę. Wzięłam swojego laptopa, którego pierwszego dnia położyłam na biurku i usiadłam z nim na łóżku.
- Trzeba odwiedzić facebooka – pomyślałam. – Dawno mnie tam nie było.
Otworzyłam stronę, zalogowałam się i odczytałam nową wiadomość. Była od Eryka. Wysłał mi jakiś link, który szybko otworzyłam z ciekawości. Wyświetliła mi się strona „One Direction Polska”, a dokładniej jeden z jej postów. Udostępniły link do artykułu o nazwie: „Niall Horan walczy o dziewczynę w parku! Jest tego warta?”. Szybko otworzyłam, żeby przeczytać, to była czysta ciekawość, chciałam wiedzieć, co oni tam wypisywali. W artykule była opisana kłótnia Dylana ze mną i blondynkiem, a na końcu dwa interesujące zdania: „Wiadomo również, że to nowa dziewczyna piosenkarza. Co o niej sądzicie, myślicie, że warto o nią walczyć?”. Oczywiście mnóstwo komentarzy od fanów. Pisali różne rzeczy – te miłe, jak i te wredne. Niektóre były tak mocne, że aż trochę bolało czytanie ich. Nagle do pokoju wszedł, Nialler z dwoma miseczkami płatków czekoladowych. Szybko zamknęłam laptopa, ale on podał mi jedną z misek, usiadł obok i z powrotem go otworzył. Od razu pojawiła się strona, którą przeglądałam. Chłopak jadł i równocześnie czytał reportaż. Gdy skończył czytać spojrzał na mnie pytającym wzrokiem z łyżką w ustach, co bardzo mnie rozbawiło.
- Nie przejmuję się tym – powiedziałam szybko.
- To dobrze. Niedługo wszystko ucichnie, ale na razie jesteśmy newsem, więc cieszę się, że to cie nie rusza. Jutro mamy wywiad, pewnie będzie parę pytań o ciebie.
- Nie lubię jak o mnie gadają.
- Przyzwyczaisz się – powiedział i szeroko się uśmiechnął. – Wywiad jest o 18:00 i będzie trwał około godziny, może trochę dłużej. Może później gdzieś wyjdziemy? Ty i ja? Nasza pierwsza randka?
Mówiąc trzy ostatnie zdania śmiesznie poruszał brwiami, co bardzo mnie rozśmieszyło.
- Oczywiście. Nie mogę się już doczekać.
Dokończyłam płatki, wzięłam od blondyna miseczkę oraz łyżkę i dałam mu buziaka. Zniosłam talerze na dół i wróciłam do swojego pokoju, gdzie już rozgościł się Horan. Usiadłam obok niego, by zobaczyć, co robi. Twittował do fanów.
- Może pierwsze, wspólne zdjęcie? – zapytał nagle.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo chłopak już włączył program i cmoknął mnie w policzek, przez co na mojej twarzy wymalował się szeroki uśmiech.
- Jak ci się podoba? – zapytał klikając na zrobione zdjęcie i zaczął poprawiać kontrast.
- W sumie może być.
- Też uważam, ze jest cudowne.
Zapisał zdjęcie i po chwili opublikował je na swoim TT z podpisem „Mam nadzieję, że pokochacie ją tak mocno jak ja. <3”. Od razu pojawiło się mnóstwo komentarzy. Przeczytaliśmy pierwsze trzy komentarze, które brzmiały:
 1. „Szczęściara. słodko razem wyglądacie. :D :D”
 2. „Szczęścia życzę, Katrin jest śliczna. :)”
 3. „Ona mi się nie podoba, ale jeżeli jesteś szczęśliwy to i ja się cieszę.”
Mieliśmy czytać dalej, ale do pokoju wbiegł Dan. 
- Oglądamy film, idziecie? – zapytał.
- Jasne, już idziemy – powiedziałam i zamknęłam blondasowi laptopa.
Dan zaśmiał się i spojrzał na mnie, następnie na Nialla i wyszedł z pokoju. Nialler w tym czasie patrzył na mnie wzrokiem typu „nie powinnaś tego robić” i zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się na cały dom. Po chwili wyrwałam się i biegłam w stronę drzwi cały czas się śmiejąc. Niall zablokował mi wyjście, więc wybiegłam na balkon, a on zaraz za mną. Obydwoje nie mogliśmy opanować śmiechu. Odwróciłam się przodem i złapałam się barierki balkonu patrząc w gwiazdy.

*perspektywa Nialla*


Stanęła przy balkonie i patrzyła w niebo. Bez wahanie podszedłem bliżej i przytuliłem ją od tyłu. Wtulałem się w nią i czułem jej cudowny zapach. Cały czas się śmiała, podobnie jak ja. To była wspaniała chwila, tak jak wszystkie spędzone z nią. Jest niesamowita. Inna niż wszystkie, wyjątkowa, ale jednocześnie ma za sobą ciężką przeszłość, której stara się nie pokazywać. Na zewnątrz jest silna, ale w środku pewnie się rozsypuje. Chyba każdy ma czasem takie sytuacje, które atakują go od środka, ale stara się to ukrywać, by nie martwić najbliższych. Ona właśnie to robi. Nie chce pokazywać tego, co ma za sobą. Stara się żyć chwilą, ma swoje słabości, jak każdy człowiek. Wskazałem jej jedną z gwiazd, którą właśnie zauważyłem. Lśniła mocniej niż pozostałe. Była piękniejsza od innych i jedyna w swoim rodzaju.
- Wiesz jak nazwę tą gwiazdę? – zapytałem ją szeptem.
- Nie wiem, powiesz mi? – również szepnęła.
- Nazwę ją Katrin, na cześć pewnej wyjątkowej dziewczyny, która podobnie jak ta mocno błyszcząca gwiazda na niebie jest niepowtarzalna i kochana.
Zachichotała cichutko i nadal podziwiała niebo, a ja razem z nią. Było cicho, ta wspaniała cisza dookoła nas wprawiała romantyczny nastrój. Byliśmy tylko my, nikt więcej, a przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nie pojawili się paparazzi i nie zaczęli robić nam zdjęć. Zepsuli tak wspaniałą chwilę.

*perspektywa Katrin*

- Chodźmy stąd – powiedziałam do blondyna.

On jednak mnie nie posłuchał i nadal delikatnie się we mnie wtulał. Niesamowite uczucie, czuć jego oddech na swojej szyi i słuchać jak cichutko śpiewa, tylko dla mnie. Jego głos był melodią dla moich uszu. Tak cudowny głos, pożądany przez miliony dziewczyn na świecie, ale nie mogłam skupić się na jego słowach, które wyśpiewywał, bo na dole był już spory tłum.
- Nie przejmuj się nimi, zaraz sobie pójdą – powiedział wyczuwając, że przez nich robię się spięta. – Rozkoszuj się przepiękną nocą i tą równie wspaniałą chwilą. Spójrz w niebo, na te gwiazdy, które tak magicznie świecą…
Po chwili się wyłączyłam, a on nadal szeptał. Skupiłam się na tym niesamowitym niebie. Głęboko wpatrzyłam się w gwiazdy. Nie mogłam uwierzyć w to, jak wielkie szczęście daje mi ten chłopak, wiedziałam, że właśnie w tej chwili jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.  Fotografów cały czas przybywało, a my staliśmy ciągle w tej samej pozycji. Robiło się już zimno i chłodny wiatr otulał nasze ciała. To był wspaniały moment, który został przerwany przez dźwięk telefonu Niallera. Cały czas dzwonił, a on próbował go ignorować.

____________________________________

dziękuję za tak dużą ilość wejść oraz wszystkie komentarze. ^^
jak myślicie, kto dzwoni do Nialla? ;>
spędziłam 4 godziny u lekarza, tragedia.
za to siedząc tam, napisałam około 5 rozdziałów, więc będziecie mieli, co czytać. xd
a jak wam minął dzień? :):)

2 komentarze: