wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 20.


- Ty jesteś Niall Horan – mówiła mała brunetka trzymając starszą kobietę za rękę.
- Tak, jestem Niall, a ty? – zapytałem kucając obok niej.
- Jestem Kate – odpowiedział z uśmiechem podając mi małą rączkę.
- Miło cię poznać Kate – uścisnąłem delikatnie jej malutką dłoń.
Była bardzo podobna do Katrin. Miała tak samo jasne oczy i delikatnie kręcone włosy do ramion. Cały czas się uśmiechała, była rozkoszna.
- Ile masz lat Kate? – zapytałem widząc jej uśmiech.
- Siedem.
- Bardzo przypominasz mi Kat – powiedziałem patrząc w jej brązowe oczy.
- Naprawdę? Kat jest bardzo ładna, chciałabym być taka jak ona.
Gdy to powiedziała moje oczy się zaszkliły, była taka kochana. Dziewczynka to zauważyła, bo puściła rękę starszej blondynki i mnie przytuliła. Była taka słodka, kobieta widząc to delikatnie się uśmiechnęła. Najwyraźniej była dumna z wyczynu dziecka. Na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Puściła mnie i przyjrzała mi się uważnie.
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? – zapytałem dziewczynkę, a ona spojrzała na blondynkę. – Czy nie ma pani nic przeciwko temu?
- Oczywiście, że nie. Poza tym ona bardzo chciałaby mieć z tobą zdjęcie - uśmiechnąłem się słysząc słowa kobiety.
Uśmiechnąłem się. Podałem kobiecie swój telefon i wstałem biorąc dziewczynkę na ręce, na co ona tylko uroczo zachichotała. Kobieta zrobiła jedno zdjęcie swoim, a drugie moim telefonem.
- A możesz jeszcze dać mi autograf? – zapytała Kate, gdy ją postawiłem.
- Oczywiście, że tak.

Kobieta wyjęła z torebki różowy notesik i podała mi go. Podpisałem jej go i z uśmiechem pożegnałem się z dziewczynką oraz kobietą. Była 10:19, więc postanowiłem, że czas wracać. Na lotnisku mieliśmy być o 13:00, więc trzeba było wrócić i obudzić Katrin, która pewnie jeszcze spała. Po 10 minutach byłem już w hotelu. Wszedłem do naszego pokoju i miałem racje, ona jeszcze spała.
- Katrin – szepnąłem pochylając się nad nią. – Kochanie, czas wstawać.
- Mamo, przestań. Dziś nie idę do szkoły – odpowiedziała zaspana nie otwierając oczu.
- Kotku, ja nie jestem kobietą, a tym bardziej twoją matką – odpowiedziałem śmiejąc się.

- Daj spokój, ja śpię.
- Więc się obudź.
- Ale ja nie chcę.
- Kat, trzeba iść na śniadanie i jeszcze się spakować – powiedziałem stanowczo.
- No dobra, już wstaje – powiedziała otwierając oczy. – Chłopaki jeszcze śpią?
- Pewnie tak, idę ich obudzić, a ty masz wstawać – pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju.

*perspektywa Katrin*



Z szerokim uśmiechem, ale nadal leniwie ściągnęłam swoje senne ciało z łóżka. Wyciągnęłam z walizki sweter oraz spódnicę i poszłam się ubrać. Wzięłam prysznic, ubrałam się, włosy związałam w wysoki kucyk, a rzęsy pomalowałam tuszem. Wróciłam do pokoju, Niall właśnie próbował dopiąć swoją walizkę.
- Kotku, mogłabyś? – zapytał z uśmiechem.
- Jasne – odpowiedziałam i usiadłam na walizce, która pod moim ciężarem od razu łatwo się dopięła.
- Dziękuję, jesteś kochana. Idziemy na śniadanie?
- Tak. Umieram z głodu.
Podał mi dłoń, abym wstała z jego bagażu i wyszliśmy z pokoju. Najpierw zapukaliśmy do pokoju Zayna, Harrego i Louisa. Hazza szukał spodni po całym pokoju, Malik koszulki, a Lou siedział na ich rzeczach i próbował opanować śmiech.
- Tommo – zaczęłam przez śmiech. – Oddaj im ubrania i chodźcie na śniadanie.
Zayn i Harry zmierzyli Tomlinsona groźnym spojrzeniem, a my wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do pokoju Dana, Josha i Liama. Oczywiście rzeczy mojego braciszka zakrywały całą hotelową podłogę ich pokoju, na co zareagowałam śmiechem, ale na nich przynajmniej nie trzeba było czekać, bo byli już gotowi. Po chwili oczekiwania na Stylesa oraz Malika zeszliśmy na dół i zasiedliśmy przy stoliku, oczekując na posiłek. Po chwili przynieśli go dwaj kelnerzy. Jeden z nich, szatyn z zielonymi oczami podając mi talerz szeroko się uśmiechnął, na co Niall spiorunował go wzrokiem. Przy stole poinformowałam chłopaków, że zostało im 30 minut na spakowanie, na co zareagowali paniką. Szybko dokończyli posiłek i po kolei odbiegali do swoich pokoi. Przy stoliku zostałam w końcu sama z blondynem, gdy wstawaliśmy zadzwonił jego telefon.
- Przepraszam na chwilkę – powiedział i odszedł kawałek, by odebrać.
Stałam chwilę przy stoliku, bransoletka spadła mi na ziemię z ręki, więc kucnęłam, podniosłam ją i udałam się wolnym krokiem w stronę wyjścia z hotelowej restauracji. Szłam kawałek i nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Ku mojemu zdziwieniu to był kelner.
- Cześć jestem Jakson, a ty? – zapytał nerwowo się uśmiechając.
- Jestem Katrin.
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny, miło cię poznać – powiedział i ucałował moją dłoń, na co ja zrobiłam jakąś głupią minę, co on w średniowieczu żyje.
- Mi również miło, ale chyba powinnam już wracać.
- Zaczekaj, chciałem zapytać czy masz może czas dziś wieczorem?
- Ona jest zajęta kolego – powiedział Nialler obejmując mnie ramieniem i nie dając dojść do słowa.
- Przepraszam, nie wiedziałem – powiedział spoglądając na Horana. – Ale i tak miło było poznać.
- Ta. Mi również.

Blondyn splótł nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę wyjścia zostawiając lekko zmieszanego szatyna w samotności z myślami. Niall był wyraźnie dumny z siebie, a jednocześnie zaimponował mi tym, co zrobił. Wróciliśmy do pokoju i szybko wrzuciłam swoje rzeczy do walizki i blondyn pomógł mi ją zapiąć. Następnie wyszliśmy z pokoju zamykając drzwi, co również robili już pozostali. Znieśliśmy klucze do recepcji, w której dziewczyna znowu przeraźliwie piszczała. Co było z nią nie tak? Wszystko, zdecydowanie taka jest moja odpowiedź. Na zewnątrz czekała już na nas śliczna, czarna limuzyna z przyciemnianymi szybami. Wpakowaliśmy się do środka, w którym było bardzo dużo miejsca oraz bardzo wygodnie, ale podróż nie trwała zbyt długo. Na lotnisku było mnóstwo fanek, ale chłopcy nie rozdawali autografów, bo bardzo nam się śmieszyło. Jak najszybciej szliśmy na odprawę. Z Berlina do Paryża. Cudownie. Nie mogłam się doczekać końca podróży, dlatego nie spałam całą drogę, co było dość dziwne jak na mnie. Kilkugodzinny lot, piękne widoki i śpiący mi na ramieniu blondyn, czego chcieć więcej? W Paryżu również, pomimo później godziny, było mnóstwo fanek. Miały cudowny akcent. Zazdrościłam im tego. Stwierdziliśmy, że nie mamy nic do stracenia, więc chłopcy zaczęli rozdawać autografy. Przez cały czas Nialler nie puszczał mojej ręki. To było dość dziwne, bo przecież było mu niewygodnie. Te dziewczyny wydawały się o wiele sympatyczniejsze niż te w Niemczech. Większość z obecnych tam fanów mówiło po angielsku, więc można było z nim chociaż chwile porozmawiać.
- Jak poznałaś Nialla? – zapytała mnie blondynka, gdy chłopak dawał jej autograf.
- Zamieszkałam z nimi, brat mnie zapoznał – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Szczęściara – powiedziała biorąc od chłopaka notes. – Mogę z wami zdjęcie?
- Daj zrobię je – uśmiechnęłam się do blondynki.
- Ale z tobą też, o ile to nie problem.
- Jeżeli chcesz.
Zrobiliśmy sobie z nią zdjęcie, nawet mnie przytuliła, była bardzo miła. Kilka jeszcze takich, całkiem sympatycznych dziewczyn się znalazło, a nawet kilku chłopców. Uroczy ludzie, zrobili na mnie ogromne wrażenie. Samochód oczekujący na nas zaczął trąbić dając nam sygnał, że jeżeli chcemy dotrzeć do hotelu to mamy wsiadać. Widziałam wyraźnie, że blondyna coś trapi, ale stwierdziłam, że podejmę się tematu, gdy będziemy sami. Po kilku minutach byliśmy pod hotelem. Nie chcieliśmy powtórki z Berlina i ogromnego pisku, więc ustaliliśmy, że idę sama po klucze. W recepcji przywitała mnie bardzo młoda brunetka.

- Dużo o pani czytałam – powiedziała wręczając mi jeden z trzech kluczy.
- Doprawdy? – zapytałam zdziwiona.
- Tak, Można teraz dowiedzieć się o pani wiele ciekawostek.
- Katrin, nie pani. Nie jestem, aż taka stara – uśmiechnęłam się do niej.
- Tak wiem, masz dopiero 16 lat, a za miesiąc będzie 17. Jestem Amber – powiedziała podając mi drugie klucze.
- Skąd to wszystko wiesz?
- Jak już mówiłam, można się wiele o tobie dowiedzieć. Ludzie, którzy cię znają chwalą się tym w sieci. W Internecie jest mnóstwo ciekawostek, a tak poza tym to uwielbiam Natrin, sądzę, że jesteście dla siebie stworzeni.
- To miłe z twojej strony, nie każdy tak sądzi – spojrzałam w jej błękitne tęczówki.
- Zazdroszczą ci – współczująco się uśmiechnęła. – Nie bierz sobie do serca tego, co mówią. Naprawdę tworzycie świetną parę.
- To bardzo miłe, co mówisz.
- A co najważniejsze, całkowicie szczere. 10 piętro, wasze pokoje są obok siebie. Chciałabym ich kiedyś poznać.
- Dzięki, za słowa otuchy. Może poznasz. Pracujesz jutro?
- Tak, od 14:00.
- Czyli na pewno ich poznasz. Ściągnę ich trochę wcześniej przed wyjazdem na koncert i będziesz mogła z nimi pogadać, ale proszę cię, nie piszcz. Miło było cię poznać, Amber.
- Nie będę. Mi również, jesteś cudowna.
Z uśmiechem wróciłam do chłopaków. W windzie opowiedziałam i o Amber i wspólnie ustaliliśmy, że wychodzimy o 30 minut wcześniej, żeby z nią pogadać. Niall szczególnie ucieszył się, gdy opowiadałam o słowach brunetki. Zadziwiał mnie swoim, dzisiejszym zachowaniem. Na górze wszyscy rozeszliśmy się do pokoju.
- Niall – zaczęłam patrząc w okno. – Musimy pogadać.
____________________________________________

na dziś to już wszystko. :))
miłego czytania. ;3

5 komentarzy:

  1. jak zwykle przerwałaś w takim momencie :D
    ale rozdział świetny (;

    you-are-mine-i-am-yours.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu przerywasz w takim momencie :(
    Rozdział bardzo fajny :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń