środa, 6 marca 2013

Rozdział 21.



- Więc rozmawiajmy spojrzał na mnie.
- Ale najpierw chodź na spacer.
- Teraz? Jest ciemno.
- To nic, chodź. Jeszcze nigdy nie byłam w Paryżu, a przecież to miasto miłości.
- Więc idziemy – powiedział z uśmiechem.
Wyszliśmy z pokoju i zjechaliśmy na dół. Wychodząc mijaliśmy uśmiechniętą Amber w recepcji. Była naprawdę niesamowita, a jej słowa podniosły mnie na duchu. Przechodziliśmy ulicami magicznego miasta cały czas trzymając się za ręce.
- Kochanie, dziwnie się zachowujesz – zaczęłam i wbiłam w niego wzrok.
- Co masz na myśli? – zapytał.
- Trzymałeś mnie za rękę przy fanach, mimo że wcale nie było ci wygodnie rozdawać autografy jedną ręką. Poza tym widzę, że coś cię gryzie.
- Nie wcale nie.
- Kotku, nie oszukasz mnie. Mi możesz powiedzieć wszystko, pamiętaj o tym.
- No dobrze. Widzisz, chodzi o to, że jesteś dla mnie naprawdę ważna i chcę, żeby fani cię zaakceptowali, a tylko niektórzy to robią.
- To nie ma znaczenia. Pamiętaj, że dla mnie zdanie innych wcale nie jest ważne. Najważniejsze jest to, co my sami myślimy – spojrzałam w jego rozświetlone oczy.
- Pokażę ci coś – wyjął telefon z kieszeni i włączył zdjęcie. – To jest Kate, ma 7 lat. Fanka naszego zespołu i dziewczynka, która sądzi, ż jesteś bardzo ładna i masz wielkie szczęście i chciałaby być na twoim miejscu. Spotkałem ją dzisiaj rano, gdy ty spałaś, ja byłem an spacerze.
- Jest urocza i taka malutka.
- I tak bardzo podobna do ciebie – powiedział i musnął moje usta. – Kocham cię Kat, mimo wszystko i na zawsze.

- Ja ciebie też, mimo wszystko i na zawsze – powtórzyłam i pocałowałam go wplatając swoje palce w jego włosy.
- Patrz to Natrin! – krzyknął ktoś za moimi plecami.
Odwróciłam się i zobaczyłam dwóch chłopaków, obydwaj mieli około 14 lat. Z uśmiechem patrzyli w naszą stronę. Spojrzeliśmy na nich dokładnie, uśmiechnęliśmy się szeroko i wróciliśmy do tego, na czym skończyliśmy. Pochodziliśmy jeszcze trochę i zmęczeni wróciliśmy do hotelu. Wzięłam prysznic, a Niall zaraz po mnie. Położyliśmy się spać i zasnęliśmy wtuleni w siebie.

*perspektywa Zayna*

Obudziłem się w środku nocy, nie mogłem spać. Kręciłem się na łóżku, którego sprężyny skrzypiały przy każdym moim poruszeniu się. Jesteśmy w Paryżu, już dziś będziemy grali koncert, a mi humor zbytnio nie dopisuje. Dzwoniłem do Pezz, rozmawiałem z nią, niestety tylko chwilę, bo miała próbę z zespołem. Tak bardzo za nią tęsknię. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić, jeszcze jak widzę Nialla i Katrin to strasznie im zazdroszczę, że mają siebie tuż obok. Wszyscy zaczęli się ostatnio dziwnie zachowywać w stosunku do Kat. Ciekawi mnie tylko, dlaczego?

*pespektywa Dana*

Jestem w jakiejś kawiarni, obok mnie siedzi Katrin i rozmawiamy. Jest bardzo miła i pomocna, a jej pozytywna energia potrafi rozweselić każdego. Nie zakochałem się w niej, ale sądzę, że nie tylko blondyn żywi do niej coś głębszego. Ja jedynie zazdroszczę jej Joshowi jako siostry. Też chciałbym taką mieć. Jest cudowna, potrafi słuchać, ale także dużo mówić. Nigdy nie krzyczy, nie wyobrażam jej sobie krzyczącej, to wcale nie byłoby do niej podobne. Jest taka spokojna i stara się cieszyć dosłownie ze wszystkiego. Mimo wszystko stara się być zawsze uśmiechnięta. Rozmawiamy na różne tematy chodząc ulicami nieznanego mi miasta. Nie wiem gdzie jestem, ale jestem z nią, czyli się nie zgubiłem. Wtedy przychodzą chłopaki i cały czas rozmawiamy, śmiejemy się, żartujemy. Idziemy dalej. Wtedy jesteśmy na jakiejś ciemnej ulicy i...


- Ała – wrzasnąłem podnosząc głowę, bo dostałem poduszką. – Josh idioto! Są inne metody budzenia człowieka!
- Dan, zamknij się, ja tu śpię! – wymamrotał Liam.
- To lepiej wstawaj, bo dostaniesz poduszką, a one wcale miękkie nie są – podniosłem się do poziomu siedzącego i rozejrzałem po pokoju. – Josh, przyjechaliśmy tu wczoraj, a już wszędzie walają się twoje rzeczy.
- Wiem, szukałem jakichś ubrań – powiedział z uśmiechem. – Liam, wstawaj! Jest 11:00, idziemy coś zjeść.

*perspektywa Katrin*


Otworzyłam oczy i leniwie się przeciągnęłam spoglądając na miejsce obok, które było… PUSTE?! Przecież powinien tu spać Niall. Szybko podniosłam się i siedząc na łóżku zobaczyłam światło w łazience. No tak, kąpie się. Moja panika była genialna. Położyłam się z powrotem i po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc z uśmiechem na nie spojrzałam i zobaczyłam Niallera, która akurat zakładał koszulkę.
- Jak się spało? – zapytał z uśmiechem.
- Wprost cudownie, co tak wcześnie wstałeś?
- Obudziły mnie krzyki Dana z pokoju obok, aż się dziwię, że ciebie one nie obudziły.
- Wiesz, wychowywałam się przy Joshu, który zawsze w środku nocy budził się i wrzeszczał, więc się przyzwyczaiłam – odpowiedziałam śmiejąc się.
- Teraz rozumiem.
- Cieszy mnie to – wstałam i przywitałam się z nim buziakiem.

Następnie wyjęłam z walizki koszulę, marynarkę oraz spódnice i poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic. Włosy wyprostowałam, a oczy podkreśliłam kredką, pomalowałam rzęsy i wróciłam do pokoju, w którym już czekał na mnie zniecierpliwiony Horan, podobnie jak wszyscy inni. Z szerokimi uśmiechami zeszliśmy na śniadanie. Dość szybko zostało ono podane. Zjedliśmy i wyszliśmy wszyscy razem zwiedzić stolicę Francji. Było bardzo ciepło, co mnie cieszyło. Pochodziliśmy trochę i wróciliśmy do hotelu równo o 15:00, czyli tak jak wcześniej uzgodniliśmy mieliśmy godzinę na spakowanie rzeczy i zejście do recepcji, by jeszcze porozmawiać z Amber. Pakowanie poszło dość sprawnie i 10 minut przed 16:00 wszyscy zamykaliśmy pokoje. Z wielkimi uśmiechami na twarzy zeszliśmy do recepcji.
- Witaj Amber – powiedziałam pierwsza. – Poznaj ekipę One Direction.
- Cześć Katrin – uśmiechnęła się do mnie. – No nie wierzę, to naprawdę wy.
- Nie piszczy, jest dobrze – skomentował Louis.
- Tak, to my – dodał Zayn.
- Miło nam cię poznać Amber. Piękne imię – no tak Harry już zaczynał swoje.
- Więc, jesteś Directionerką? – zapytał Dan.
- Tak – odpowiedziała z uśmiechem.
- Od ilu? – zapytał blondyn z głowa na moim ramieniu.
- Od 2 lat, moim marzeniem było was spotkać.
- Oo, jaka ona miła – wtrącił Lou.
- Możecie mi dać autografy?
- Jasne z przyjemnością – odparł Liam i sięgnął po długopis.
Porozmawialiśmy z dziewczyną. Dowiedzieliśmy się, że miała być na dzisiejszym koncercie, ale niestety musi pracować. Powiedziała nam również, że dość często jest w Londynie, a tutaj jest tylko przez jakiś czas u wujka. Wymieniłam się z nią numerem telefonu i powiedziałam, aby dzwoniła jeżeli będzie w pobliżu to się spotkamy. Była ucieszona, dosłownie skakała z radości. Rozmawialiśmy dopóki do hotelu nie weszło dwóch ochroniarzy, którzy kazali nam się zbierać, bo wóz już czekał. Pożegnaliśmy się z Amber i wyszliśmy. Chłopcy zaczęli o 17:00 podpisywanie płyt, a dosłownie 50 minut później stali już ze mną za sceną.
- Zostało 10 minut – spojrzał na zegarek Liam.
- Ile to będzie trwało? – zapytałam.
- 4 godziny. O 22:00 się skończy i koniecznie idziemy na pizze, bo umrę – powiedział z uśmiechem Nialler.
- Chłopaki 3 minuty – usłyszeliśmy krzyk jakiegoś gościa.
- Dobra, lećcie już do tych fanów – powiedziałam lekko się uśmiechając.
Oni zaś z szerokimi uśmiechami wbiegli na scenę. Został ze mną tylko blondyn, który się we mnie wpatrywał. Spojrzałam na niego pytająco.
- Jak ja wytrzymam na tej scenie 4 godziny, bez ciebie? – spytał robiąc smutną minę.
- Dasz rade kotku, poza tym wystarczy, że się odwrócisz i mnie zobaczysz.
- Masz rację, będę się odwracał cały czas – pocałował mnie w czoło i wbiegł na scenę.
Rozległ się wielki krzyk. Patrzyłam jak bawią się na tej scenie i nie mogłam uwierzyć, że ktoś może się aż tak cieszyć ze swojej pracy. Zachowywali się jak małe dzieci, a mi czas strasznie się dłużył. W końcu nadszedł czas na „Little Things”. Zaczęli śpiewać, a wszyscy śpiewali razem z nimi. Magiczna chwila. Niall przez cały czas się odwracał, ale gdy on zaczął śpiewać swoją część nawet przez chwilę na mnie nie spojrzał. Dopiero gdy śpiewał ostatnie trzy słowa, odwrócił się tyłem do publiczności i wyśpiewał je prosto do mnie, an co ja bezgłośnie odpowiedziałam krótkie „kocham cię”, a on z szerokim uśmiechem odwrócił się do fanów. Łzy stanęły mi w oczach, a uśmiech sam cisnął się na twarz. Gdy się odwróci poczułam wibrację swojego telefonu. Nie zauważyłam kto dzwoni, ale szybko odebrałam.
- Słucham? – powiedziałam niepewnie.
_____________________________________________


przepraszam, że tak późno dziś, ale niestety tylko tyle dzisiaj będzie.
mam drobne problemy... tak, sądzę, że można to tak ująć. nieważne.
dziękuję na oglądalność i że to w ogóle ktokolwiek czyta.
miłego czytania. ;3

6 komentarzy:

  1. Świetne, no ale w sumie jak zawsze ;D Pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra ;D Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. awwww.... to takie słodkie. Lubię tą dwójką. I Zayn i Perrie. Dodaj ich do opowiadania. :D Pisz, pisz dalej. :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierze znalazlam dzisiaj twoje opowiadanie i przeczytalam cale :OO. chyba z 3 godziny mi to zajęło . A tak po za tym to KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE *.*

    OdpowiedzUsuń