czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 22.

- Kitty, jak słodko – usłyszałam Alex. – Zaczekaj połączę z Erykiem.

- Okey – rzuciłam i dalej patrzyłam na chłopaków.
- Już. 
- To co jest takie słodkie?
- Chyba nie sądzisz, że nie oglądamy?! – skomentował Eryk.
- Ale o czym wy mówicie? Nie rozumiem was – powiedziałam, na znak, że się poddaję.
- Koncert i to, co zrobił Nialler przed chwilą, to było takie słodkie – mówiła podekscytowana Alex.
- Przestań, nie zachwycaj się tak – przygasił jej entuzjazm Eryk.
- No przestań, pasują do siebie.
- Przestaniecie?! – zapytałam zdenerwowana.
- Sorki – powiedzieli razem.
- Dziękuję – powiedziałam i zrobiłam głupią minę wywracając oczami.
- Kitty nie rób takich min – skomentowała od razu dziewczyna.
- Ej, a skąd wiesz, że zrobiłam minę?
- Doskonale cię widzimy – wyjaśnił Eryk.
- Rozmawiasz z nami, a tak naprawdę czekasz, aż on znowu się odwróci – dodała Alex.
- Ja też to widzę.
- Nawet nie wiecie jak bardzo, chciałabym tam teraz wejść i się do niego przytulić –wyznałam.
- Kitty, a pomyślałaś o tym, co będzie jak już wyjedziesz? – zapytała przyjaciółka.
- Nie, ale wiem, że będę tęskniła. Nie chcę teraz o tym myśleć.
- Wyobrażam sobie tę tęsknotę – skomentował chłopak.
- Dzięki, ty to potrafisz wesprzeć człowieka.
- Kitty, jeszcze raz przepraszam za Rose.
- Spokojnie, nie gniewam się na ciebie.
- O mój Boże – przerwała nam podekscytowana Alex. – Śpiewają WMYB!
Rozmawiałam z nimi jeszcze kilka minut, aż w końcu koncert powoli dobiegał końca, więc pożegnałam się z moimi przyjaciółmi i czekałam niecierpliwie na koniec. Wreszcie chłopcy stanęli na środku i ukłonili się, ale ze sceny zaczął schodzić sam Harry, zastanawiałam się, o co chodzi i dlaczego nie idą inni.
- Chodź – powiedział z uśmiechem podając mi dłoń.
- O, nie! Ja tu zostaję – odpowiedziałam stanowczo.
- Ja się nie pytam, czy chcesz iść.
- Hazz, ja tam nie wyjdę.
- Skoro tak sądzisz – powiedział z głupim uśmiechem i przerzucił mnie przez ramię.
- Harry, weź mnie puść! Co ty wyprawiasz do cholery?!
Wyszedł na sam środek sceny i postawił mnie między sobą, a blondynem. Najwyraźniej wszystko było zaplanowane. Miałam ochotę ich tam wszystkich udusić. Wszyscy się na nich patrzyli, a przez to, ze stałam z nimi, na mnie również.
- Pewnie znacie Katrinę – zaczął Harry. – Przywitacie ją w Paryżu?
Rozległ się wielki krzyk, uśmiech sam wymalował mi się na twarzy. To było niesamowite.
- Lubicie Kat? - zapytał Louis i znowu usłyszeliśmy wielki krzyk.
- Tak słabo? – skomentował Liam i wszyscy krzyczeli jeszcze głośniej.
- To było coś – dodał Zayn z szerokim uśmiechem.

- Rozumiemy was. Też ją kochamy – powiedział Niall i pocałował mnie w policzek.
Wszyscy zaczęli bić brawa i krzyczeć „Natrin”. To było urocze i sprawiło mi wielką radość. W takiej atmosferze zeszliśmy ze sceny. To było wspaniałe. Odczytałam sms’y, które dostałam stojąc na scenie. Jeden był od Alex o treści „Natrin 4ever. <3” i o tej samej treści od Eryka. Zaśmiałam się i pokazałam blondynowi sms’y, od razu zareagował tak jak ja. Wyszliśmy z koncertu z „drobną” pomocą ochrony i poszliśmy na pizze. Zjedliśmy, o dziwo w spokoju i wróciliśmy do hotelu. Zmęczeni rozeszliśmy się do pokoi i po krótkim prysznicu poszliśmy spać. Samolot mieliśmy o 13:00 następnego dnia. Zasnęliśmy z Niallerem około 1:00 wtuleni w siebie. Tej nocy nic mi się nie śniło, przez co całą noc spokojnie spałam. Obudził mnie przeraźliwy krzyk. Kobieta, najprawdopodobniej mieszkająca pod nami bardzo krzyczała. Wstałam, założyłam jeansy, bluzę i buty i zeszłam na dół. Chciałam zapytać, czy nie mogłaby być trochę ciszej. Zapukałam i pisk ucichł, ale zamienił się w cichy szloch. Miałam się wycofać, zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam przychodząc tu, a może po prostu powinnam to zignorować. Otworzyła mi drzwi dziewczyna, którą widziałam poprzedniego dnia przy podpisywaniu płyt. Miała długie, proste, rude włosy i… rozciętą wargę. Płakała.
- Wszystko w porządku? – zapytałam widząc jej stan.
- Tak, mogę w czymś pomóc?
- Jesteś pewna? Krew ci leci.
- Tak jestem pewna – uważnie zmierzyła mnie wzrokiem. – Ty jesteś Katrin? Katrin Devine?
- Tak to ja, ale właściwie to…
- Kevin, chodź szybko, to Katrin! – rozdarła się dziewczyna przerywając mi.
- Kto? – usłyszałam gruby głos i po chwili w drzwiach pojawił się umięśniony brunet. – Faktycznie to ty.
- Znamy się? – zapytałam widząc jak chłopak mi się przygląda.
- Jesteśmy przyjaciółmi Dylana.
- Nie znam żadnego Dylana – powiedziałam szybko. – Musieliście mnie z kimś pomylić. Chciałam tylko prosić, żebyście byli trochę ciszej i już sobie idę.

Odwróciłam się i szybko pognałam na górę. Weszłam do pokoju, Niall jeszcze spał. Wyjęłam z walizki czarne rurki, sweter i conversy i poszłam wziąć prysznic. Po skończonym prysznicu wysuszyłam włosy i związałam je w wysokiego kucyka. Wyszłam z łazienki, blondyn już nie spał tylko leżał i najwyraźniej an mnie czekał. Uśmiechnęłam się szeroko na jego widok.
- Cześć kotku – powiedziałam z szerokim uśmiechem i podeszłam do niego.
- Cześć skarbie – odpowiedział i mnie pocałował.
W trakcie naszego pocałunku do pokoju wbiegł Harry. Od razu spojrzeliśmy na niego pytająco, a on tylko szeroko się wyszczerzył.
- Co ty tu robisz? – zapytałam podejrzliwie.
- Ja nic, przyszedłem tak sobie.
- Hazza, co jest? – wtrącił Niall.
- Miałem pilnować, żeby Kat siedziała w pokoju, bo jakiś koleś jej szuka – powiedział szybko i walnął się w głowę jakby wydał jakiś sekret. – Jestem idiotą.
- Trochę tak, ale za to cię lubię – wyminęłam go w drzwiach i wyszłam.
Na korytarzu zobaczyłam jak Josh kłóci się z tym Kevinem, z którym miałam styczność na dole.
- Ej, zostaw go – powiedziałam od razu i podeszłam do chłopaka.
Odwrócił się i spojrzał mi prosto w oczy, przeszedł mnie dreszcz, coś w środku kazało mi uciekać stamtąd jak najszybciej, ale wiedziałam, że to nie jest wyjście. Uważnie wpatrywał się prosto w moje oczy jakby w nich utonął.

*perspektywa Kevina*


Odwróciłem się, bo usłyszałem jej głos. Przyszedłem tu tylko z nią chwilę pogadać. Nie chciałem doprowadzić do kłótni. Spojrzałem w jej jasnobrązowe tęczówki. Wyrażały tak wiele emocji, ale też jakby prosiły, żeby jej nie skrzywdzić. Była inna niż wszystkie dziewczyny, miała w sobie coś, co przyciągało do niej. Stałem bardzo blisko niej i patrzyłem dokładnie w jej oczy.
- Teraz wiem dlaczego on się tak uwziął – powiedziałem tak, żeby tylko ona to usłyszała.
- Dlaczego? Nie rozumiem dlaczego.
- Jesteś wyjątkowa, taka tajemnicza i taka śliczna. Nigdy nie miał tak ładnej dziewczyny, dlatego się uparł – wyszeptałem.
- Nie odpuści? – zapytała, a jej oczy się zaszkliły, a ja usłyszałem jakieś kroki za sobą. – Niall, zostaw! Tylko rozmawiamy, jest dobrze.
- Przepraszam, za to całe zajście – nadal szeptałem. – Chciałem cię tylko ostrzec.
- Ostrzec?
- Wiem, że dziś wracasz do Londynu. Uważaj na siebie, tam nie jesteś bezpieczna.

*perspektywa Katrin*


Po tych słowach dotknął delikatnie mojego policzka, odwrócił się i tak po prostu odszedł, a ja jeszcze chwilę stałam na samym środku hotelowego korytarza i próbowałam sobie uświadomić to, co on przed chwilą powiedział, a to wcale nie było łatwe. Zastanawiałam się tylko dlaczego jeden z kolegów Dylana mnie przed nim ostrzega. Wszystko było dziwne. Czułam, że mam łzy w oczach. Josh podszedł i bez słowa mnie przytulił.
- Wszystko dobrze? – zapytał z troską Liam.
- Tak, on nic złego nie chciał zrobić.
- Co on ci powiedział? – wtrącił Harry.
- Chodźcie do pokoju – powiedziałam i wszyscy poszli za mną.
Weszliśmy do pokoju i opowiedziałam im wszystko. Stwierdzili, że nawet nie dadzą mu się do mnie zbliżyć, więc nie mam się czego obawiać. Ufałam im i wierzyłam w każde ich słowa. Zeszliśmy na śniadanie, szybko skonsumowaliśmy posiłek, co nie było zbyt łatwo, gdy siedzi się przy stoliku, gdzie jeżeli nie uważasz to możesz dostać ziemniakiem w głowę, tak jak Dan i udaliśmy się do pokoju, żeby się spakować, bo zostało nam mało czasu. Szybko dopakowaliśmy walizki i wybiegliśmy z pokoi. Oddaliśmy klucze i wyszliśmy z hotelu gdzie czekała już na nas, tym razem biała, limuzyna. Dojechaliśmy na lotnisko. Fani byli wszędzie. Jakimś cudem udało nam się dostać do samolotu.

*perspektywa Harrego*


Siedziałem tuż obok naszej sławnej pary i nie mogłem sobie wybaczyć tego, że o nią nie walczyłem, że tak po prostu odpuściłem tak wspaniałą dziewczynę. Niall jest moim przyjacielem, ale przecież mieliśmy te same szanse, a ja tak po prostu się poddałem. Byłem głupi, a teraz tego żałuję.
- Hazz, wszystko w porządku? – usłyszałem jej głos, dzieliło mnie od niej tylko przejście.
- Co? Ja? Tak wszystko ok – wydukałem.
- Przecież widzę, że nie jest – powiedziała, a głowa blondyna spadła na jej ramię, prze co na jej twarzy wymalował się cudowny uśmiech.
- Po prostu chce mi się spać – skłamałem.
- To, na co czekasz? Idź spać – powiedziała z uśmiechem.
Zaśmiałem się i już nic nie odpowiedziałem. Nie poszedłem spać, chyba jako jedyny w samolocie. Po około godzinie spojrzałem na nią, spała. Głowa Nialla była oparta na jej ramieniu, a jej na jego głowie. Pomyśleć, że gdybym się z nią umówił to teraz może ja siedziałbym na jego miejscu.
- Co z tobą? – Liam przyłapał mnie, gdy wpatrywałem się w Kat.
- Ze mną? Nic – spojrzałem na niego, a on wstał z miejsca.
- Chodź – pociągnął mnie za rękaw, wstałem i ruszyłem za nim.
__________________________________________

wow. wchodzę sobie tutaj dzisiaj, a tu prawie 1300 wyświetleń. *,*
dziękuję bardzo, no i za wszystkie komentarze też. :))
miłego czytania. ;3

4 komentarze: