piątek, 8 marca 2013

Rozdział 23.



Dotarliśmy do stolika z napojami w oddzielnej części samolotu. Mogliśmy spokojnie rozmawiać i nikt na pewno by nas nie usłyszał. Liam spojrzał na mnie pytająco, a ja udawałem, że tego nie widzę.
- Myślisz o nie, prawda? – powiedział nagle pewny siebie.
- Nie, co ty – starałem się go przekonać, ale raczej się nie udało.
- Ja też – wyznał, a ja od razu przeniosłem wzrok na niego.
- Naprawdę?
- Tak, cały czas.
- Co zamierzasz z tym zrobić?
- Nic, kocham Danielle, ale myślę o Katrinie. Mam nadzieję, że to przejdzie. W końcu musi, prawda? Tylko potrzebuję czasu.
- No tak, ty masz Danielle.

- Harry – zaczął Li i dokładnie mi się przyjrzał. – Chyba mu tego nie zrobisz?
- Nie mogę, przecież to mój przyjaciel, ufa mi, ale – zawahałem się. – Liam, ja boję się, że ją kocham.
- Jak się czujesz, gdy jest obok?
- Wprost wspaniale. Jeszcze nikt nie dawał mi tyle szczęścia ile ona, gdy chociażby na mnie spojrzy, czuję się jakbym znał ją wieki, a gdy mnie przytula, przechodzą mnie takie miłe dreszcze. Gdy jest obok nie liczy się nic więcej. Czuje przepełniające mnie uczucie euforii, jest tak wielkie jakby miało mnie za chwilę rozsadzić.
- Czyli nie jest najlepiej – skomentował krótko, a ja znowu na niego spojrzałem.

*perspektywa Zayna*


Otworzyłem oczy, a na siedzeniu obok nie było Harrego. Zachciało mi się pić, więc stwierdziłem, że pójdę po wodę. Leniwie się przeciągnąłem i podniosłem z siedzenia.
- Zayn – usłyszałem Kat. – Gdzie idziesz?
- Idę się napić, chcesz coś może? – zapytałem widząc śpiącego na jej ramieniu chłopaka.
- Jeżeli możesz to przynieś mi wodę – uśmiechnęła się.
- Ok, zaraz przyniosę.
Mimowolnie się uśmiechnąłem. Chyba na każdego tak działała. Gdy tylko się na nią spojrzy nie da się nie uśmiechnąć. Poszedłem szybkim krokiem po dwie butelki z wodą. Przy stoliku zobaczyłem Liama i Harrego.
- O czym tak gadacie? – zapytałem spoglądając na nich.
- O kotach – odpowiedział Hazza.
- O żółwiach – odpowiedział razem z nim Liam.
- To o czym w końcu? – zapytałem podejrzliwie.
- O zwierzętach – wyratował ich dziwną sytuację Li.
- A ty nie śpisz? – wtrącił nagle Harry.
- Spałem, ale pić mi się zachciało – wziąłem butelkę z wodą i już miałem wychodzić. – Zapomniałbym o Kat.
- Co? – zapytał od razu Liam.
- Poprosiła, abym jej przyniósł wodę – wyjaśniłem. – Zostajecie tu?
- Zaraz wrócimy – odpowiedział loczek unikając mojego wzroku.
Zachowywali się dziwnie, nawet jak na nich. Zastanawiało mnie to, o czym rozmawiali.

*perspektywa Katrin*


- Dzięki – powiedziałam z uśmiechem i wzięłam od Zayna butelkę wody, którą mi dawał.
- Nie ma, za co – odpowiedział również szeroko się uśmiechając.
- Gdzie Hazz? – zapytałam, gdy usiadł.
- Rozmawia z Liamem – spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Aha.
Napiłam się wody i z powrotem zasnęłam, ale niestety nie na długo, bo po chwili lądowaliśmy. Obudziłam Horana, tak słodko całą drogę spał, że aż szkoda było go ruszać. Wszyscy razem ruszyliśmy na lotnisko pełne fanów. Na szczęście chłopcy nie rozdawali autografów, to dobrze, bo byłam strasznie zmęczona. Resztę dnia spędziliśmy na kanapie przed telewizorem, nawet nie rozpakowaliśmy swoich bagaży. W pewnej chwili oglądania jakiegoś, dennego romansidła zasnęłam. Kolejny dzień – niedziela. Chyba najgorsze, co może być, siedzisz w domu i nic nie robisz, bo przecież wszystko dookoła jest zamknięte. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na zegarek. Dopiero 12:00. Odwróciłam głowę na drugi bok i mimowolnie się uśmiechnęłam widząc wpatrzonego we mnie blondaska.

- Znowu usnęłam ci na kolanach – zaśmiałam się.
- Kocham kiedy na nich zasypiasz, wyglądasz wtedy tak słodko – mówił z szerokim uśmiechem.
- W takim razie musze to robić częściej.

Poleżeliśmy chwilę, następnie nasze brzuchy zaczęły domagać się jedzenia, więc leniwie się podnieśliśmy. Poszłam się ubrać, tak samo jak blondyn. Poszłam wziąć prysznic. Włosy związałam w koka, a rzęsy umalowałam tuszem i zeszłam na śniadanie. Wpadłam do pustej kuchni. No tak, czego ja się spodziewałam? Pewnie wszyscy jeszcze śpią. Po chwili do kuchni zszedł Niall i przygotowaliśmy sobie po talerzu płatek śniadaniowych z mlekiem. Najlepsze śniadanie pod słońcem. Siedzieliśmy i zajadaliśmy, a do pomieszczenia po kolei wpadali chłopcy. Następnie wszyscy poszliśmy i zasiedliśmy na kanapie. Dokładnie tak minął nam cały dzień. Wpatrywaliśmy się w telewizor, zwany również pożeraczem czasu. Chwilami gadaliśmy, śmialiśmy się, albo robiliśmy przerwy na przekąski. Ogólnie bardzo nudny dzień. Około 23:00 stwierdziłam, że idę spać i po krótkim prysznicu dość szybko zasnęłam czekając na blondyna. Obudziły mnie delikatne promienie słoneczne wpadające przez okno. Pierwsze spojrzenie powędrowało na zegarek, którego tarcza wskazywała 11:00, odwróciłam się, Nialler jeszcze spał. Ucałowałam delikatnie jego policzek i po cichu wymknęłam się z pokoju. Mój kucyk był na skraju rozpadu, więc schodząc po schodach go poprawiałam. Weszłam do kuchni, gdzie siedział Harry pijąc kawę.
- Dzień dobry – powiedziałam z uśmiechem.
- Dzień dobry – z jeszcze większym uśmiechem niż mój przeniósł na mnie wzrok. – Chyba musze częściej wstawać wcześniej niż ty.
- Bardzo zabawne – skomentowałam ironicznie.
Wyjęłam chleb i zaczęłam robić kanapki z nutellą, cały czas czułam na sobie wzrok mojego rozmówcy, ale starałam się to ignorować. 
- Dzień dobry – rozdarł się blondyn wpadając do kuchni i całując mnie w policzek.
- Myślałam, ze znowu będę musiała zmagać się z budzeniem cię – podałam mu talerz z jego kanapkami. – Smacznego, jutro ty robisz śniadanie.
- Schodzę sobie, zrobić śniadanie. O nie, ja wcale nie kłamię. Chcę mi się spać, ale głodny jestem – usłyszeliśmy śpiewającego Lou. – Więc chyba zjem sobie…

Przerwał, bo akurat wszedł do kuchni i zauważył, że wszyscy się na niego patrzymy. Stał w progu lekko zdezorientowany, a ja, blondyn i loczek wybuchliśmy śmiechem. Niall dosłownie tarzał się po podłodze ze śmiechu.
- Świetna piosenka Tommo – skomentowałam cały czas się śmiejąc.
- Dzięki, ma się ten talent – odpowiedział i znowu wszyscy zaczęliśmy się śmiać.?
- Boże, ludzie. Co tu tak głośno? – zobaczyliśmy w progu zaspanego Zayna.
- Louis trochę sobie śpiewał z rana – wyjaśnił mu Hazz śmiejąc się.
- Stary, znowu? – zapytał i zwrócił się do mnie. – Ostatnio dość często mu się to zdarzało.
Wszedł i zaczął robić sobie płatki, a my dalej się śmialiśmy. Gdy już prawie przestaliśmy wystarczyło spojrzeć tylko na Tomlinsona i zaczynał się kolejny napad śmiechu. Byłam ciekawa, co jeszcze wydarzy się w te wakacje. Jak na razie było interesująco.
- Dzień dobry! Co dziś robimy? – tym razem w kuchni pojawił się, już ubrany, Liam.
- Zakupy! – odpowiedziałam szybko.
- Nie – równie szybko powiedział Zayn.
- Oj, no weź.
- Ja go popieram – wtrącił Lou.
- To tylko małe zakupy.
- Danielle ostatnio też tak mówiła – skomentował Li.
- Oj, no proooosze – spojrzałam na wszystkich błagalnym wzrokiem i cały czas przeciągałam słowo.
- No dobra, niech ci będzie – powiedział Niall. – Chłopaki, to nie ma sensu, ona tak może długo.
- Super. Trzeba obudzić Josha i Dana – zerwałam się z miejsca.
- Powodzenia – usłyszałam za sobą śmiech loczka.
Wbiegłam na górę i wpadłam najpierw do pokoju Dana. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam okładać chłopaka poduszką, przez co po chwili poddał się i wstał. Łatwo poszło. Z Joshem będzie trudniej. Weszłam do jego pokoju i zobaczyłam go śpiącego w bardzo dziwnej pozycji.
- Josh, wstawaj! – rozdarłam się rzucając na łóżko.
- Nie – usłyszałam od razu.
- Tak! Podnoś się!
- Daj spokój, idę spać.
- Nie idziesz spać tylko idziesz z nami na zakupy! – cały czas biłam go poduszką.
- Kat, ja śpię.
- Josh, bo zaraz pójdę po wiadro z wodą!
Kiedyś, jak jeszcze mieszkał w Warszawie, zawsze wylewałam na niego wodę, bo nigdy nie chciał wstać po dobroci i po prostu musiałam go do tego zmuszać.
- Nie idź. Już wstaje – wymamrotał i zaczął się podnosić.

Ja natomiast z uśmiechem, dumna z siebie, wyszłam z jego pokoju i poszłam po jakieś ubrania do swojego. Szybko wybrałam rzeczy na dziś i ruszyłam do łazienki pod prysznic. Wzięłam szybko prysznic, włosy zostawiłam rozpuszczone, oczy lekko podkreśliłam kredką i zeszłam na dół gotowa do wyjścia. Na dole siedzieli już wszyscy oprócz Zayna, a ten gdzie się podział?
- Ej, chłopaki, gdzie jest Zayn? – podeszłam do kanapy, na której siedzieli.
________________________________________


Dziś dzień kobiet, najlepszego dziewczyny. <3
Dziękowanie za odwiedziny i komentarze stało się chyba moją tradycją. xd
No, ale i tak wam dziękuję. *,*
miłego czytania. ;3

3 komentarze: