niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 26.

*perspektywa Katrin*


Wróciłam do pokoju, Nialler akurat się budził, co wywołało na mojej twarzy mimowolny uśmiech.
- Cześć skarbie- powiedziałam widząc jak próbuje objąć puste miejsce obok siebie.
- To dlatego nie mogłem cię przytulić – podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Teraz możesz – szybko położyłam się obok z uśmiechem i delikatnie go pocałowałam.
- Kocham cię mała.
- Ja ciebie też.
Przeleżeliśmy tak z pół dnia. W końcu, o 16:22, postanowiliśmy wstać. Niall poszedł wziąć prysznic, a ja siedziałam z laptopem. Otworzyłam facebooka, miałam wiadomość od Alex, na co od razu się uśmiechnęłam.

Hej Kitty! Chciałam tylko zapytać, co do tego lotu, to ja mam załatwiony bilet, czy musze go dopiero kupić? No i jeszcze ile będę mogła u nich zostać? Tęsknię. xx

Czytając to mimowolnie się uśmiechnęłam. Oczywiście, że musze załatwić jej bilet, całkowicie o tym zapomniałam. Szybko wzięłam się za odpisywanie.

No cześć Alex! Więc tak, za chwilę załatwię ci bilet, bo całkowicie o tym zapomniałam, a kosztami się nie martw, ja wszystko ogarnę. Dam radę. Możesz zostać ile tylko chcesz. Ja będę wracała 3 dni przed rozpoczęciem roku szkolnego. Ja też tęsknię. xx


Weszłam na stronę lotniska i załatwiłam wszystkie sprawy dotyczące biletu, następnie przejrzałam jeszcze kilka stron internetowych. Polubiłam zdjęcia, które Eryk wrzucił na facebooka. Na jednym byłam ja i on, a na drugim wszyscy razem oprócz Rose, bo ona robiła to zdjęcia. Wszystkie były z naszego spotkania w Berlinie. Nawet mi się podobały. Oczywiście było mnóstwo komentarzy. Najdziwniejsze było to, że każdy pisał jak bardzo zazdrości mu, że zna mnie i zespół. Nagle ze zwykłej nastolatki stałam się kimś ważnym i musiałam się do tego przyzwyczaić, chociaż na pewno będzie to trudne, ale dla Niallera zrobię wszystko. Wyszedł akurat z łazienki, a ja przeglądałam na komputerze różne zdjęcia z ich występów oraz z fankami. Niektóre były naprawdę ładne, nagle przybył strach.
- Co się stało? – podszedł do mnie i spojrzał głęboko w oczy.
- Obiecaj, że zawsze będziesz – moje oczy mimowolnie się zaszkliły.
- Nigdzie się nie wybieram, a nawet jeżeli to nie bez ciebie – musnął delikatnie moje usta. – Teraz chodź, idziemy coś zjeść.
Zeszliśmy na dół. Chłopaki siedzieli przed telewizorem, co mnie raczej nie dziwiło, bo tak było codziennie. Są strasznie leniwi, gdyby mogli to przesiedzieliby przy nim całe życie. Blondyn poszedł zrobić coś do jedzenia, a ja usiadłam obok Harrego.
- Co oglądacie? – zapytałam z uśmiechem.

- Za chwilę będzie „Dirty Dancing” – odpowiedział również z uśmiechem Liam.
- Nic ciekawszego nie ma – skomentował Zayn.
- Co ty chcesz? – spojrzałam na mulata. – Kocham ten film, jest genialny.
- To tak jak ja – wyszczerzył się Hazz, a Li spiorunował go wzrokiem.
Nie odpowiedziałam już nic, jedyne się uśmiechnęłam i zastanawiałam, o co mogło chodzić Liamowi i po części Hazzie. Czyżby się pokłócili? Siedziałam i zerkałam badawczo raz na jednego, raz na drugiego, aż w końcu Niall wręczył mi talerz z kanapkami. Uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam się za konsumowanie posiłku. Obejrzeliśmy film. Oczywiście najlepsza z całego filmu jest jego końcówka, gdy tańczą na tej całej imprezie pożegnalnej. Siedziałam wpatrzona w ekran, tak samo jak pozostali tylko Hazz jakoś nie mógł się skupić. Później obejrzeliśmy jakiś wywiad, nawet nie pamiętam czyj. Ogólnie dość nudno minął nam cały dzień. Następnie zaczęliśmy opowiadać różne historie, aż na którejś z nich zasnęłam.

*perspektywa Liama*


Siedzieliśmy do później godziny wysłuchując różnych opowieści. W końcu zorientowałem się, że Kat zasnęła. Chyba tylko ja to zauważyłem. Spała słodko wtulona w Nialla, a ten był wsłuchany w opowieść Zayna, tak jak pozostali. Gdy Zayn skończył mówić rozległ się śmiech chłopaków.
- Cicho – powiedziałem od razu. – Katrin zasnęła.
Wszystkie oczy nagle skierowały się na dziewczynę i na twarzy każdego pojawił się delikatny uśmiech.
- Niall, zaniesiesz ją? – zapytał Josh.
- Jasne, że tak – odpowiedział i zaczął delikatnie podnosić dziewczynę.
- Tylko wróć jeszcze do nas – w porę się odezwałem. – Mamy coś do omówienia.
wszyscy spojrzeli na mnie pytająco, a ja nie zwracałem na to uwagi. Moje myśli znowu krążyły tylko wokół dziewczyny. To wszystko jest dziwne, bo gdy Danielle jest przy mnie to jakoś nie myślę o Kat, ale gdy tylko zakończymy nasze spotkanie to w mojej głowie siedzi tylko ona. Po chwili Niall zbiegł do nas i z powrotem usiadł na swoim miejscu, a wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
- Zbliżają się jej urodziny – wskazałem oczami na piętro. – Wymyśliliście coś?
- Ja coś mam – rozdarł się Lou.
- Ale ciszej, bo ją obudził – upomniał go Dan.
Louis opowiedział swój pomysł, w sumie był całkiem dobry. Następnie każdy podał jakieś poprawki w nim i w sumie wszystko było już ustalone, zostało tylko go wykonać. Nic trudnego dla nas. Omówiliśmy wszystko i rozeszliśmy się do pokoi. Porozmawiałem jeszcze z Danielle na skype, bo strasznie się za nią stęskniłem an szczęście niedługo przyjedzie. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać. Zasnąłem niemalże od razu.

Leniwie wstaję z łóżka. Środek nocy, gwiazdy iskrzą na niebie, a mnie obudził jakiś dziwny dźwięk dochodzący z dołu. Jakby ktoś rzucił szklanką o ścianę, a ta roztrzaskałaby się na milion drobnych kawałeczków i każdy z tych kawałeczków wołał o pomoc. Zszedłem na dół, żeby zobaczyć co się stało, ale to co tam zobaczyłem wbiło mnie w ziemię. Nie mogę uwierzyć własnym oczom. W kuchni jest Harry… z Katrin. Całują się, ale co tym razem? Gdzie Niall? Nagle obydwoje patrzą w moją stronę, a ja nadal jestem w szoku, więc nie potrafię nawet zadać im pytania, czy są razem, a chciałbym, bo to dość dziwne.

- Nie mów nic Niallowi – pierwszy odezwał się Harry.
- To… to wy razem? – udało mi się w końcu odezwać.
- Tak – odpowiedziała zawstydzona dziewczyna.
- Od ilu?
- Od tygodnia.
- Jesteś jednocześnie z Niallem i z Harrym? – pytałem dalej.
- Można tak powiedzieć.
W tym momencie do kuchni wszedł blondyn. Nie rzucił się na Harrego, nie zaczął krzyczeć, jedyne co zaczął robić to… to płakać. Płakał jak małe dziecko, a ja na marne próbowałem go pocieszyć. Nic nie skutkowało.
- Harry – wyszeptał przez łzy. – Jak mogłeś mi to zrobić? Miałem cię za przyjaciela, nie mogłem się bardziej pomylić.
Pobiegł na górę, a po chwili zbiegł ubrany i po prostu wybiegł z domu, bez słowa, trzasnął drzwiami. Szybko wybiegłem za nim. Goniłem go, ale on mnie nie słuchał, tylko nadal biegł. Zmierzał w stronę, wysokiego klifu… ale dlaczego?
- Niall, nie rób niczego głupiego! – krzyczałem goniąc go.

Nie odpowiedział biegł dalej. Doszedł do krawędzi i odwrócił się twarzą do mnie. Teraz dokładnie widziałem jak zapłakany był. Jakby zawalił mu się cały świat i dokładnie tak było. Jego światem była Kat, była, jest i będzie. Spojrzał na mnie, a z jego oczu nadal leciały łzy.
- Powiedz jej, że strasznie ją kocham – wyszeptał i rzucił się w przepaść.

Zerwałem się szybko z łóżka, próbując opanować swój przyśpieszony oddech. Rozejrzałem się – mój pokój, to był tylko sen. Och, jak dobrze, że to tylko głupi sen. Tylko dlaczego akurat ja mam takie sny?! Dlaczego?! Musze koniecznie pogadać z Harrym. Spojrzałem na zegarek, była dopiero 9:19. Nalałem sobie do szklanki wody i oparłem się o blat rozmyślając…

*perspektywa Katrin*


Obudziły mnie promyki słońca wpadające przez okno. Rozejrzałam się, blondasek jeszcze spał, ale co się dziwić. On zawsze śpi dłużej niż ja. Spojrzałam na tarczę zegara, dopiero 10:10. Leniwie się przeciągnęłam i podniosłam z łóżka. Zeszłam na dół, bo byłam trochę głodna. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam na blacie, tak pusto i cicho. Tak.. dziwnie. Przyzwyczaiłam się do tych moich wariatów, którzy cały czas krzyczą i biegają po domu. Nudziłam się sama, więc żeby zabić czas poszłam się wykąpać. Wzięłam prysznic i ubrałam się w białoszare rurki i białą koszulkę na ramiączka, włosy zostawiłam rozpuszczone, a rzęsy umalowałam tuszem. Zeszłam na dół. Nadal nikogo nie było. Zaczęłam się nudzić, więc zrobiłam muffinki. Czekoladowe, moje ulubione. Wyszło ich w sumie bardzo dużo, wstawiłam je do piekarnika i po kilku minutach po domu rozległ się ich cudowny zapach. Gdy były już gotowe wyjęłam je i położyłam na parapecie, żeby wystygły. Zrobiłam jeszcze kanapki, bo w sumie z tej całej pracy trochę zgłodniałam, gdy akurat kończyłam do kuchni wszedł Horan.
- Ale coś ładnie pachnie – powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Zapewne muffinki – odpowiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na niego. – Już ubrany? Cóż za miła odmiana.

Zajadaliśmy się zrobionymi przeze mnie kanapkami z nutellą i cały czas rozmawialiśmy. Kocham takie momenty. Tylko ja, on i magia unosząca się wśród nas, ale jak zwykle ktoś ją przerwał.
- No cześć, świetny mamy dzień, nieprawdaż? – krzyknął Louis wpadając do kuchni.
- Louis, a ty co taki wesoły? – zapytałam spoglądając na niego.
- Po prostu sądzę, że ten dzień będzie dobry – poruszał zabawnie brwiami.
- Okey… Chwilami ani trochę go nie rozumiem – zwróciłam się do blondyna.
- Nie tylko ty – zaśmiał się.
- Co dziś robimy?
- Idziemy do kina.
- W sumie całkiem dobry pomysł.
- Świetnie, to seans mamy o 16:00.
- Czyli zostały nam tylko 2 godziny i 20 minut – musnęłam delikatnie jego usta i poszłam na górę.
Do mojego obecnego stroju wyjęłam jeszcze z szafy czarną marynarkę i szpilki tego samego koloru. Poszłam do łazienki i umyłam zęby, a następnie wyprostowałam swoje długie włosy. Wróciłam do pokoju, miałam jeszcze prawie 2 godziny. Weszłam na facebooka i przeglądałam różne strony. Przejrzałam też plotki o Natrin, czytając jedną zadzwonił mój telefon. Dzwoniła mama.
- Hej mamo – odebrałam i radośnie ją przywitałam.
- Część słonko, dawno nie słyszałam u ciebie takiej radości.
- Doprawdy? Tu uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
- Cieszę się, ale chciałabym poznać osobę, która do tego doprowadziła.
- Może niedługo ci się to uda.
- Mam taką nadzieję.
- Nadzieja matką głupich – zaśmiałam się, ona zawsze mi tak mówiła. – Jak u was?
- Jest całkiem dobrze, obydwoje pracujemy, ale mniej niż poprzednio, bo chcemy spędzić też trochę czasu razem.
- Wreszcie.
- Bardzo zabawne – zaśmiała się. – Kiedy do nas wrócisz?
- Mamo jeszcze ponad miesiąc.
- A czuję jakby to miała być wieczność.
- Mamo, na pewno wrócę, o to się nie martw. Mimo iż ciężko będzie mi zostawić chłopaków.
- Wyobrażam sobie słonko. Na zdjęciach, które widziałam zauważyłam, że bardzo się z nimi zżyłaś.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo.
Rozmawiałam z mamą, aż do pokoju wpadł blondyn. Z uśmiechem na mnie popatrzył, a ja nie wiedząc o co chodzi popatrzyłam an niego pytającym wzrokiem.
- Już czas wychodzić skarbie, chyba, że chcesz jechać samochodem – szepnął, a ja pokiwałam przecząco głową.
- Mamo musze kończyć, bo wychodzę z Niallem.
-Rozumiem, baw się dobrze.
- Może chcesz pogadać z Joshem?
- A jest gdzieś obok?
- Pewnie siedzi przed telewizorem, więc jeżeli chcesz to zaraz mu dam telefon.
- Ja – zawahała się. – Jeżeli on też chce to tak.
- To zaczekaj chwilkę idę go znaleźć – wyszłam z salonu i krzyknęłam. – Josh! Gdzie jesteś?
- W salonie – usłyszałam odpowiedź.
- No tak, czego ja się spodziewałam – mówiłam, a blondyn się śmiał. – Josh, mama dzwoni. Masz ochotę z nią pogadać? Bo ona z Toba tak.
Byłam ciekawa jak zareaguje Josh i czy będzie chciał porozmawiać z mamą, a on tylko tępo patrzył na mnie jakby w środku walczył sam ze sobą, czy powinien, czy lepiej będzie jeżeli nie będzie z nią rozmawiał...
_____________________________________________

mamy już 26 rozdziałów, a oglądalność nadal mnie zaskakuje. prawie 1700. *,*
dziękuję. :):) tak patrzę i ten rozdział jest chyba najdłuższy ze wszystkich, ale niech będzie.xd
miłego czytania. ;3

4 komentarze: