środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 50.

- To zależy ile już wiesz – zaśmiała się.
- Z tego, co zauważyłem to niewiele.
- To może zadawaj pytania.
- No dobra. Ulubiony film?
- "Trzy metry nad niebem".
- Od ilu jeździ na deskorolce?
- Coś około dwóch lat. Może trochę więcej.
- Co lubi robić?
- Rysować, jeździć na deskorolce i bmx'ie.
- Na bmx'ie też jeździ?
- Tak, ale jednak bardziej kocha deskę. Już jesteśmy, co oznacza, że nic więcej ci nie powiem – zaśmiała się i popatrzyła na mnie.
- Szkoda, bo widzę, że najlepszym chłopakiem to ja nie jestem.
- Jesteś. Ona po prostu nie lubi mówić o sobie.

*perspektywa Katrin*

Co do efektu mojego mini pakowania jestem bardzo zadowolona. Wzięłam ze sobą jeszcze parę fullcapów, deskorolkę, na której jeździłam cały dzień i gitarę Alex. Pewnie strasznie się ucieszy, gdy ją zobaczy. Swoją drogą trzeba znaleźć Nialla. Miał być na lotnisku, a nigdzie go nie widzę... Jest. O, nawet blondynka z nim przyjechała. Ruszyłam w ich stronę. Gdy mnie zauważyli obydwoje szeroko się uśmiechnęli. Podbiegli i mocno mnie uściskali.
- Cosmo! – rozdarła się Alexandra widząc pokrowiec z gitarą w mojej ręce.
- Wiedziałam, że się ucieszysz – zaśmiałam się podając jej rzecz i dalej ściskając mocno Niallerka.
- Tęskniłem – wyszeptał nadal wtulony we mnie.
- Ja też – odpowiedziałam równie cicho.
- Dobra, dobra. Jesteście zdecydowanie zbyt słodcy. Chodźcie już do tego domu, zanim zwymiotuje – skomentował, nie kto inny jak Alex.
- Tak, ja też za tobą tęskniłam Alexandro – powiedziałam z ironią.
Zaczęliśmy się śmiać i poszliśmy do auta. Blondynka usiadła na tyle i cały czas gadała ze swoją gitarą wyznając jej jak bardzo ją kocha i strasznie za nią tęskniła.
- Wiesz, co – zaczęłam odwracając się do dziewczyny z poważną miną. – Czasami mam wrażenie, że kochasz go bardziej ode mnie.
- Bo kocham – wystawiła mi język i wybuchła śmiechem, a ja zmierzyłam ją wrogim spojrzeniem.
Po kilku minutach w takiej atmosferze byliśmy już pod domem. Horan wziął ode mnie torbę, chociaż nie była ona ciężka bo były tam tylko fullcapy i deskorolka, ale on i tak się uparł, więc się nie kłóciłam. Gdy przekroczyłam próg mieszkania poczułam na sobie wielki ciężar i runęłam na ziemię, a sześć osób upadło na mnie. Oczywiście wszyscy wybuchli śmiechem, a później pomogli mi wstać, ale nie puścili mnie z niedźwiedziego uścisku.
- Widzę, że bardzo tęskniliście – zaśmiałam się, a oni ze mną.
Po chwili puścili mnie wszyscy oprócz Harrego. Co było dość dziwne, nawet jak na niego.
- Harry – próbował go odciągnąć Lou, ale na marne.
- Wystarczy – dołączył się Zayn.
- Nie umiecie, ja wam pokaże jak to się robi – zaśmiała się blondynka, a po chwili dodała słodkim głosikiem. – Harry, a do mnie się nie przytulisz?
- Pewnie, że tak – odskoczył ode mnie i rzucił się na Alex, która w ostatniej chwili się odsunęła i biedy Hazz wpadł na ścianę.
- Alex – powiedziałam błagalnym tonem i podałam rękę Loczkowi, żeby się podniósł.
- Jeszcze się odpłacę – dodał Loczek mierząc dziewczynę wzrokiem.
- Nie myśl, że się boję – wybuchła śmiechem dziewczyna.
- Kat, co masz w torbie? – zapytał Lou.
- Nic takiego – odpowiedziałam szybko z szerokim uśmiechem.
- Nie, błagam nie! – zawołała Alex, chyba się domyślając. – Nie zrobiłaś tego, prawda?
- Pewnie, że nie. No co ty – próbowałam ją jakoś oszukać, ale ona tylko pokiwała głową i rozpięła torbę, wyciągając z niej kilka czapek i deskę.
- Czyli jednak to zrobiłaś – mówiła z grymasem trzymając Bena.
Tak, moja deska, którą właśnie trzyma blondynka nazywa się Ben. Każda ma swoje imię. Ta, na której jeździł Eryk nazywa się Henry, no i jest jeszcze kilkanaście innych.
- Nie wymachuj nim tak – wzięłam od niej ukochanego i mocno przytuliłam. – On tak nie lubi.
- Zaczęło się – spuściła głowę i głośno westchnęła. – Za jakie grzechy?
- Kat, dlaczego nie mówiłaś, że jeździsz? – zapytał Dan, gdy siadaliśmy w salonie.
- Jakoś tak mi umknęło – zaśmiałam się.
- Jeździsz jeszcze na czymś? – zapytał Liam.
- Aktualnie jeszcze się uczę na bmx'ie.
- Ty to nazywasz nauką? – wtrąciła Alex. – Niektórzy profesjonaliści nie potrafią tyle co ty.
Ja tylko się zaśmiałam. Byłam strasznie zmęczona, więc po jakiejś godzinie poszłam spać, a razem ze mną Niall. Wreszcie mogłam zasnąć wtulona w niego. Uwielbiałam to. Czuć jego zapach przed snem, czuć jego obecności i słuchać tych słodkich słów, które cały czas szeptał. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jeszcze nikogo nie kochałam tak bardzo jak jego.

*perspektywa Alex*

- To, co oglądamy? – zapytałam, gdy zakochańce poszły na górę.
- Zaraz zobaczymy, co jest – odpowiedział Liam i zaczął szukać czegoś interesującego.
- Zostaw! – rozdarłam się widząc film z jakimś kotem.
- Tylko nie mów, że lubisz koty i filmy o nich – spojrzał na mnie Zayn.
- Lubię? Ja je kocham!
- Gdzie ty byłaś całe moje życie? – wypalił nagle Harry.
- Ukrywałam się przed tobą!'
Siedziałam wpatrzona w ekran i oglądałam w sumie całkiem intersujący film, a co najważniejsze, że głównym bohaterem był wielki KOT. W końcu moje zmęczenie dało się we znaki i usnęłam w fotelu, na którym siedziałam i oglądałam telewizję. Oddałam się do krainy, do której nie chciałam trafić.

(...)
- Naprawdę bardzo mi przykro...
Na dźwięk tych słów z moich ust wydobył się cichy jęk, który przerodził się w głośniejsze westchnienie, aż w końcu stał się głośnym krzykiem przez szloch. Wtedy poczułam jak ktoś mnie przytula. Nie miałam siły podnieść głowy. Nie chciałam, by ktokolwiek widział mnie w takim stanie.
- Alex, nie płacz już – usłyszałam kojący głos Kitty.
- Jesteśmy przy tobie – tym razem głos Eryka.

Znowu nerwowo otworzyłam oczy. Od razu mój wzrok powędrował na podświetlany zegarek. 5:05.
To są chyba jakieś żarty. Otarłam szybko policzki. Cholerne sny. Podeszłam do okna. Wreszcie było widać gwiazdy. Zachwycałam się ich widokiem.
- To już jutro – powiedziałam otwierając okno.
Usiadłam na parapecie i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Lubiłam tak siedzieć. Chłodny wiatr otulał moje ciało, a ja patrzyłam w rozświetlone niebo. Nagle usłyszałam jakby ktoś stał tuż za mną. Odwróciłam się, ale zobaczyłam tylko ciemny pokój. Znowu tak mam. Ostatnio często mi się to zdarza. Zeszłam z okna i wyjęłam gitarę z pokrowca. Z powrotem usiadłam na parapecie i zaczęłam grać patrząc w gwiazdy.

Przepraszam, że cię obwiniałam
za wszystko, czego nie potrafiłam zrobić
I skrzywdziłam siebie, krzywdząc ciebie
Są dni, kiedy jestem w rozsypce, ale nie przyznam tego
Czasami chcę się ukryć, bo za tobą tęsknię
I tak trudno jest powiedzieć żegnaj,
Kiedy sprowadza się to do tych zasad, yeah.
Powiedziałbyś mi, że się myliłam?
Pomógłbyś mi zrozumieć?
Czy gardzisz mną?
Czy jesteś dumny z tego kim jestem?
Nie ma nic, czego bym nie zrobiła
By dostać jeszcze jedną szansę
By spojrzeć w twoje oczy
I zobaczyć, że odwzajemniasz spojrzenie.

Z moich oczu popłynęło kilka łez. Tęskniłam, tak cholernie tęskniłam...

*perspektywa Katrin*

Przetarłam leniwie oczy. Miejsce obok mnie było puste, co mogło oznaczać tylko jedno. Pospałam sobie i to dość długo. Spojrzałam na zegarek i nie myliłam się. Była 12:14. Wstałam i zeszłam na dół, żeby zjeść śniadanie. Weszłam do kuchni i przywitały mnie uśmiechy mojej, kochanej siódemki. Odpowiedziałam im tym samym.
- Jak się spało? – zapytał blondyn całując mnie w policzek.
- Bardzo dobrze – odpowiedziałam z uśmiechem. – Alex jeszcze śpi?
- Chyba tak – odpowiedział Liam.
- To możecie zrobić śniadanie, a ja zaraz z nią zejdę – wyszłam z kuchni nie dając im szans na odpowiedź i krzyknęłam jeszcze, gdy wbiegałam po schodach. – Dziękuję!
Wpadłam do pokoju blondynki z szerokim uśmiechem, ale pierwsze, co ujrzałam to podwinięta kołdra, co oznaczało, że dziewczyna już nie śpi. Rozejrzałam się i mój wzrok przystał na oknie. Na parapecie siedziała moja przyjaciółka i śpiewała, ale poza śpiewaniem i grą na swojej, ukochanej gitarze robiła coś jeszcze. Płakała. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi opierając się o nie i słuchając kolejnego, cudownego kawałka, który pewnie dziewczyna sama stworzyła. Po chwili skończyła grać. Położyła Cosma na kolanach i oparła się o niego łokciami chowając twarz w dłoniach.
- Alex – wypowiedziałam cicho te słowa, żeby jej nie przestraszyć.
Szybko się odwróciła i popatrzyła na mnie. Zeszła z okna i odłożyła gitarę, a później stanęła blisko mnie. Popatrzyła na mnie prze chwilę, a później bez słowa się we mnie wtuliła. Gładziłam jej plecy, a ona powoli się uspokajała. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi, które po chwili się otworzyły.
- Śniadanie jest już goto...
- Styles, wyjdź – powiedziałam krótko, a on opuścił pokój. – Alex, co się stało?
- Kitty, śnił mi się.
- Zaczekaj, spokojnie. Chodź. Usiądziemy i wszystko mi opowiesz, albo zaśpiewasz. Jak wolisz.
- Wypadek Kitty.
- Wiem, że ci go brakuje, ale nie możesz cały czas o tym myśleć. Chodź, zjesz śniadanie.
- Nie mam ochoty, zostanę i trochę pogram.
- Mogę opowiedzieć chłopakom? Harry widział, pewnie się martwią.
- Mam z nimi mieszkać, więc chyba powinni wiedzieć.
- Na pewno nie chcesz nic zjeść? Mogę ci przynieść tutaj.
- Nie, ale dziękuję, jesteś kochana.
- Nie zadręczaj się. Swoją drogą to, to co śpiewałaś było cudowne. Sama napisałaś?
- Tak i dziękuję.
Przytuliłam ją i opuściłam jej pokój. Zaraz pewnie będę zmuszona opowiadać, co się stało, bo Harold pewnie powiedział, co zobaczył. No tak, cały on. Nie myliłam się. Od razu zostałam zmierzona znaczącymi spojrzeniami. Odetchnęłam głośno i jedząc naleśniki z nutellą zaczęłam opowiadać.
- Alex ma swoje chwile słabości.
- Dobra, ale powiedz, co się stało – wywrócił oczami Hazz.
- Chodzi o jej tatę. Nie przerywaj mi Harold – powiedziałam widząc, że już chce coś powiedzieć i dokończyłam swoją wypowiedź. – Jutro miną dwa lata od tego, gdy w swoje urodziny zabrał Alex nad morze. Jej mama też miała jechać, ale nie mogła ponieważ w ten dzień pracowała. Złożyła, więc mężowi życzenia i kazała mu się dobrze bawić. Alex miała wszystko przygotowane. Jej tata kochał grać na gitarze i komponować swoje piosenki. Kupiła mu jego wymarzoną gitarę, a nawet napisała dla niego utwór. Wszystko zrobiła dla niego, ale tego dnia pokłóciła się z nim, niby o szczegół, ale strasznie się pokłócili. Nie zagrała mu piosenki, którą stworzyła tylko po prostu dała mu gitarę i powiedziała beznamiętne "najlepszego". Po tym wracali do domu. Atmosfera w samochodzie była uciążliwa. Nie odzywali się do siebie. W całej kłótni chodziło o wyjazd Alex do Paryża. Miała się tam uczyć, chciała tego, ale jej tata się nie zgodził. Była na niego wściekła. W samochodzie powiedział jej tylko, że pod żadnym pozorem się na to nie zgodzi, wtedy odpowiedziała, że go nienawidzi. Dalszą część drogi się do siebie nie odzywali. Jechali w ciszy i wtedy jakiś pijany kierowca wyjechał z nimi na czołowe. Zderzyli się, a że samochód, który w nich wjechał nie był autem osobowym tylko czymś w rodzaju mini busa, uderzenie było mocne. Jej tata... Zginął na miejscu, a ona przeżyła z niewielkimi obrażeniami, tylko dlatego, że mężczyzna w ostatniej chwili skręcił sprawiając, że całe uderzenie odbiło się głównie na nim, ponieważ auto uderzyło od strony kierowcy. Do tej pory zadręcza się tym dniem i tym, że mimo, że strasznie go kochała to jej pożegnaniem były słowa "nienawidzę cię". A on poświęcił swoje życie, żeby nic jej się nie stało. Zadręcza się, ponieważ tym wyczynem pokazał jak bardzo ją kocha. Przecież mógł jechać prosto i wtedy obydwoje trafiliby do szpitala, może nawet obydwoje by przeżyli, ale on chciał ją ocalić. Dlatego to zrobił.
Po mojej opowieści spłynęło kilka łez. Nie tylko moich. Popłynęły też łzy Josha, Harrego i Nialla. Reszta starała się być twarda, ale też ledwo, co wytrzymywali.

*perspektywa Alex*

Poprawiałam już chyba po raz setny wers piosenki. Musiała być idealna, taka jakie zawsze tworzył on. Uwielbiałam siadać i słuchać jego utworów. Nauczył mnie grać, to było nasze hobby. Kiedy tylko
mieliśmy chwilę czasu siadaliśmy przy kominku i graliśmy, a mama z wielkim uśmiechem nas słuchała. Takie rodzinne wieczory. Zatracanie się w muzyce, coś co kocham. Siedziałam na łóżku i grałam. Nagle do pokoju weszła Kitty. Lekko się uśmiechnęłam i przerwałam grę patrząc na nią.
- Graj, od początku, chcę posłuchać – powiedziała siadając naprzeciwko z szerokim uśmiechem.

*perspektywa Harrego*

- Co dziś robimy? Trzeba jakoś rozweselić Alex – popatrzyłem na chłopaków.
- Harry – zaczął Josh. – Cokolwiek nie zrobisz i tak ją zdenerwujesz.
- Dzięki za wparcie.
- Haroldzik – spojrzał na mnie Lou i szeroko się wyszczerzył. – Chciałbyś zginąć z ręki takiej ślicznotki jaką jest Alex? Jesteś gotowy na śmierć?
- Nawet ty przeciwko mnie?!
- Czyżby ona ci się spodobała? – zmierzył mnie wzrokiem Zayn.
- Co? – przeciągałem wyraz z głupią miną. – Wydaje ci się.
- Tak, spodobała mu się – podsumował Dan.
- Robimy maraton filmowy, ale z samymi komediami – wymyśliłem.
- To w sumie dobre. To ja wybiorę filmy z półki, Zayn wygrzeb jedzenie z szafek, a ty, Harry idź po dziewczyny – podsumował Liam.
- To w szafkach jest jakieś jedzenie? – zapytał zdziwiony Niall.
- Tak, chowamy je przed tobą – zaśmiałem się wychodząc.
Poszedłem z szerokim uśmiechem na górę i usłyszałem jakieś dźwięki. Po chwili usłyszałem również czysty, jakże cudowny głos. Alex? To musiała być ona. Poprzez śpiew była taka delikatna, wrażliwa i taka słodka, a normalnie była... no cóż. Może po prostu lubiła mi dogryzać? Gdy dźwięki ucichły zapukałem i wszedłem do pokoju. Poinformowałem dziewczyny o maratonie. Kat zeszła na dół, a Alex chowała jeszcze gitarę. Uważnie jej się przyglądałem i wtedy ona podniosła wzrok. Nasze oczy się spotkały. Miała piękne, niebiesko-szare tęczówki, które teraz wypełniał smutek. Zawróciła mi w głowie. Przez zaledwie kilka dni, tak po prostu wywróciła wszystko do góry nogami. Czy ją kocham? Tego nie mogę potwierdzić, ale coś nie pozwala mi również zaprzeczyć. Po prostu mimo tego jaka dla mnie była, to coś mnie do niej cholernie ciągnęło.
- Naprawdę nie mam ochoty się dziś kłócić – powiedziała zrezygnowana.
- Ja też nie – odpowiedziałem po chwili.
- Więc nie patrz tak na mnie.
- Ale jak? – zapytałem, a ona zmniejszyła odległość między nami.
- Tak, jakby między nami mogło coś być – wyszeptała stojąc prę centymetrów ode mnie i wyminęła mnie w drzwiach schodząc na dół.



______________________________________

no to mamy już 50 rozdziałów. hoho. *,*
a teraz wybaczcie, ale HISTORIA MNIE WZYWA. grr. -,-'
miłego czytania. ;3

3 komentarze:

  1. Głupia Alex. Ale myślę, że się jeszcze przełamie co do Hazzy. No i czekam na następny.
    Powodzenia z historią!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Alex. W głębi jest wrażliwa na zewnątrz twarda.. Skąd to znam.. :/ Pisz dalej i bądź dzielna w walce z historią ;D xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo♥
    popłakałam się przez Ciebie!!!Ale i tak Cie kocham♥♥

    OdpowiedzUsuń