piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 59.

- Widzisz, bo...
- Cześć dziewczyny! – do kuchni wpadli chłopcy, a za nimi Danielle.
- No cześć – uśmiechnęła się blondynka.
- I tak to z ciebie wyciągnę – szepnęłam upijając łyk już chłodnego napoju.
Chłopcy zaczęli robić sobie śniadania, a Alexandra pobiegła na górę się ubrać. Usiadłam z Dani przy stole i zaczęłyśmy rozmawiać. Polubiłam ją i świetnie się z nią dogadywałam. Buzie nam się nie zamykały. Po chwili dołączyła do nas, już ubrana, Alex.
- Dobra, zbieramy się! – krzyknął Liam podając Danielle rękę, którą ona po chwili chwyciła.
Udaliśmy się do limuzyny, która już czekała pod domem. Całą drogę przegadaliśmy o różnych rzeczach i cały czas się śmialiśmy. W końcu udało nam się dojechać do studia radiowego, bo dzisiejszy wywiad jest dla radia. Oczywiście, gdy tylko wysiedliśmy ogarnął nas pisk fanek, które stały przy naszej limuzynie. Po chwili ochroniarze odgrodzili dla nas przejście i weszliśmy do budynku. Od razu chłopcy zostali zawołani do pomieszczenia, gdzie odbywał się wywiad, a ja z dziewczynami patrzyłam na nich przez przeszkloną ścianę. Słuchałam treści wywiadu, która była strasznie nudna, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odsunęłam się na kawałek od dziewczyn i spojrzałam kto dzwoni - Eleanor. <3
- Słucham? – powiedziałam radośnie do telefonu.
- Hej Kat – usłyszałam chichot dziewczyny. – Jak tam?
- W sumie jest dobrze, akurat jestem z dziewczynami na wywiadzie chłopaków.
Porozmawiałam z nią chwilę, a następnie kończąc rozmowę schowałam telefon i wróciłam do dziewczyn. Przekazałam Dani pozdrowienia, z których ucieszyła się jak małe dziecko, z czego wywnioskowałam, że one się przyjaźnią. Kilkanaście minut później wywiad się skończył. Dwie godziny durnych pytań i pakowania się w prywatność w końcu się skończyły. Wróciliśmy do domu i resztę dnia spędziliśmy przed telewizorem. Niedziela minęła nam tak samo jak sobota, oprócz wywiadu. Cały dzień wpatrywaliśmy się w czarną plazmę. Tyle, ze była jeszcze Pezz. Wszyscy długo rozmawialiśmy. Około północy zachciało mi się spać, ale nie dali mi sobie pójść. Miałam dziwne wrażenie, że oni specjalnie chcą mnie zmęczyć, ale pewnie tylko mi się wydawało. Około 3:00 wreszcie pozwolili mi iść spać i sami również to zrobili.

*perspektywa Alex*

Wyjątkowy dzień czas zacząć. Budzik - godzina 9:00. Wszystko pod kontrolą. Wzięłam szybki prysznic i założyłam przygotowany zestaw. Włosy związałam w wysokiego kucyka, bo i tak później będę je kręciła, a na razie będą mi tylko przeszkadzały. Zeszłam szybko na dół, wszyscy już na mnie czekali.
- Dłużej się nie dało – skomentował Zayn.
- Cicho, bo ją obudzisz – szepnęłam.
Wszyscy wyszliśmy na zewnątrz i tam wsiedliśmy do rozdzielonych aut, bo każdy miał już przydzielonego partnera i zadanie. Ja, na moje nieszczęście, miałam Harrego, ale przynajmniej zadanie nie było jakieś długie. No cóż, kierunek - lotnisko. Eryk i Eleanor mają być o tej samej godzinie na lotnisku, więc przynajmniej nie trzeba jeździć dwa razy. Byliśmy na miejscu już po kilku minutach. Na dzisiejszy dzień jako, że urodziny Kitty zawarliśmy rozejm. Staliśmy przed samochodem i rozglądaliśmy się w poszukiwaniu znajomych. Po chwili zobaczyłam chłopaka, który zmierzał z szerokim uśmiechem w naszą stronę.

*perspektywa Harrego*

- Eryk! – krzyknęła nagle blondynka i pobiegła do chłopaka, który ją przytulił i okręcił wokół własnej osi.
Czy byłem zazdrosny? Może to dziwne, ale tak i to cholernie. Niby go poznałem, ale wiem tylko, co go łączy z Kat, a nie mam pojęcia, co łączy dwójkę, którą właśnie obserwuję. Gdy dziewczyna już go puściła podszedł do mnie i się przywitał. Schowaliśmy jego bagaż i wypatrywaliśmy w tłumie El. Po chwili ją zobaczyłem. Rozglądała się dookoła.
- Eleanor! – krzyknąłem i pobiegłem ją przytulić.
Okręciłem ją wokół siebie, na co ona słodko się zaśmiała. Lubiłem ją i to bardzo, była dla mnie jak siostra. Puściłem ją i chwyciłem jej bagaż. Po chwili staliśmy już naprzeciwko pozostałych przyjaciół. Alex dziwnie wszystko obserwowała. Widziałem w jej oczach zdezorientowanie oraz coś w rodzaju... złości?
- Alex, Eryk to Eleanor, Eleanor to Alex i Eryk – powiedziałem z uśmiechem i gdy oni się witali ja schowałem walizkę dziewczyny.
Następnie El i Er wsiedli na tył auta, a ja otworzyłem blondynce przód, na co ona cudownie się uśmiechnęła i wsiadła do środka. Po chwili siedziałem tuż obok niej i odpalałem samochód kierując się w kolejne miejsce na naszej liście...

*perspektywa Katrin*


Przeciągnęłam się delikatnie i zaczęłam powoli otwierać zaspane oczy. Spojrzałam na miejsce obok i zauważyłam, że jest ono puste. Podniosłam się na łokciach i zerknęłam na zegarek 12:00. Podniosłam się i skierowałam do szafki. Wyjęłam z niej zestaw, związałam włosy w wysokiego kucyka i powoli zeszłam na dół, gdzie było cicho... zbyt cicho jak na mieszkańców tego domu. Weszłam do kuchni, kuchenny blat wyłożony był bukietami róż. Czerwone, moje ulubione kwiaty. Podeszłam bliżej i zaciągnęłam się ich zapachem, wtedy ujrzałam białą karteczkę. Podniosłam ją i zaczęłam czytać.

Skoro to czytasz, to pewnie już nie śpisz. Stara się robisz Kitty...

- Mam pewność, że pisała to Alex – skomentowałam i zaczęłam czytać jeszcze raz.

Skoro to czytasz, to pewnie już nie śpisz. Stara się robisz Kitty, ale i tak Cię kochamy. Niestety coś ważnego nam wyskoczyło, a tak słodko spałaś, że nie chcieliśmy cię budzić. Dziś Twój dzień. Widzimy się o 13:00 w Starbucksie. NIE JEDZ ŚNIADANIA!
                                                                                                                  Kochamy Cię. xx
                                                                                                                       Przyjaciele.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Ciekawe, co takiego mieli załatwić. Spojrzałam na zegarek - 12:48. Trzeba się zbierać. Wbiegłam na górę i założyłam buty. Chwyciłam klucze z wieszaczka w przedpokoju i wyszłam. Zamknęłam drzwi i udałam się w miejsce spotkania. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, co było trochę dziwne. Miałam wrażenie, że Alex coś wymyśliła. Weszłam do Starbucksa i rozejrzałam się. Przyjaciół nie było, ale nad jednym stolikiem pod ścianą wisiała wielka kartka z moim imieniem i nazwiskiem i strzałką skierowaną na stolik. Usiadłam i po chwili podeszła do mnie młoda brunetka.
- Katrin Devine? – zapytała przyjaznym tonem, a ja skinęłam głową. – Poczekaj chwilkę, zaraz wracam.
- No dobrze – uśmiechnęłam się delikatnie i odprowadziłam ją wzrokiem.
- Proszę – podała mi tacę z cudownymi ciasteczkami, a do tego moją ulubioną kawę obok, której leżała kolejna biała karteczka. – Wszystkiego najlepszego!
- Dziękuję – uśmiechnęłam się. – Ile...
- Nie, nie. To na koszt firmy – posłała mi kolejny uśmiech i odeszła.
Popatrzyłam na całość i wzięłam jedno z ciasteczek. Były przepyszne. Gdy jadłam trzecie z kolei postanowiłam otworzyć karteczkę. To samo pismo, co na poprzedniej, co oznaczało, że znowu pisała to blondynka.

Smacznego głodomorze! Razem z Niallem wybieraliśmy i mamy nadzieję, że równie dobrze smakują, co wyglądają. Wiem, że myślałaś, że my tu będziemy, ale to pomyłka! Mam tylko nadzieję, że założyłaś wygodne buty. Jak skończysz jeść to idź do zegarmistrza. Pan, który tam pracuje od razu będzie wiedział kim jesteś. Nie śpiesz się. Jeszcze raz smacznego.
                                                                                                                 Kochamy cię. xx
                                                                                                                 Alex i reszta.
 
No tak. Mogłam się domyślić, że blondynka coś wykombinuje i że wciągnie w to wszystkich pozostałych. Jestem tylko ciekawa, kiedy oni to wszystko przygotowali? Posiedziałam jeszcze chwilę w Starbucksie i dokończyłam ciastka, po czym wypiłam kawę i udałam się w stronę zegarmistrza. Ciekawe, dlaczego akurat tam. Szłam przed siebie sprawdzając facebooka w telefonie, gdy nagle na kogoś wpadłam i wylądowałam na chodniku.
- Przepraszam – powiedziałam.
- Nie to ja przepraszam, nie patrzyłem i... Kat? – zapytał chłopak, a ja podniosłam wzrok.
- David? – pytałam podając rękę chłopakowi, który po chwili pomógł mi wstać.
- Co ty tu robisz?
- Idę w stronę zegarmistrza – zaśmiałam się. – A ty gdzie się tak śpieszysz?
- Siostra na mnie czeka i jak mnie nie będzie za 5 minut to mnie udusi.
- To ja cię już nie zatrzymuję, leć.
- Idę, idę. Do zobaczenia w środę – przytulił mnie lekko.
- No cześć.

Poszłam dalej i po chwili byłam przed budynkiem. Lekko pchnęłam duże drzwi i weszłam do środka. Dostrzegł mnie starszy mężczyzna i podszedł do mnie ze złotym pudełeczkiem.
- Katrin?
- Tak – odpowiedziałam posyłając mężczyźnie uśmiech.
- To dla ciebie – podał mi pudełeczko. – Wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję. Miłego dnia.
- Wzajemnie.
Wyszłam z budynku i otworzyłam pudełko. Moim oczom ukazał się piękny złoty zegarek. Uśmiech sam wcisnął mi się na twarz. Pod zegarkiem była kolejna karteczka. Patrzyłam jeszcze przez chwilę na cudowny prezent, który mienił się w słońcu i otworzyłam kartkę. Nie znałam pisma, którym napisany był liścik.

Mam nadzieję, że Ci się podoba. Zawsze spóźniasz się na nasze spotkanie, więc postanowiłam, że ten prezent będzie idealny. Swoją drogą trzeba powtórzyć ostatnie zakupy, bo mało rzeczy kupiłam. Co do zegarka, to sądzę, że jest dla Ciebie idealny. To jeszcze nie koniec Twojej wycieczki - kieruj się do jubilera Kat. Jeszcze dużo przed Tobą.
                                                                                                          Kochamy Cię. xx
                                                                                                          Pezz i reszta.
Czyli ten kto podpisze się na dole, to znaczy, że prezent jest od niego. Genialnie! Musze podziękować później blondynce, ale co do zakupów to na razie mam dość. Uśmiechnęłam się pod nosem i ucieszyłam, że wzięłam ze sobą torbę, bo musiałabym chodzić z pudełeczkiem w ręku, a to nie byłoby wygodne. Schowałam prezent i kierowałam się dwie ulice dalej, gdzie znajdował się jubiler, ciekawe, co teraz. Chwilę później byłam już w pięknym pomieszczeniu i podziwiałam różne świecidełka. Od zawsze uwielbiałam dodatki, w dodatku takie błyszczące.

- W czymś pomóc? – zapytała starsza pani.
- Właściwie to znajomi napisali mi, żebym tu przyszła i...
- Och, Katrin? – zapytała, a ja skinęłam głową. – Nie poznałam cię. Dobrze, że przyszłaś, myślałam, że będziesz później. Proszę, do dla ciebie. Wszystkiego najlepszego!
- Dziękuję bardzo. Do widzenia.
- Miłego dnia!
Wyszłam na zewnątrz i wyjęłam z torebeczki tym razem niebieskie pudełeczko. W środku znajdowała się bransoletka oraz oczywiście liścik. Wpatrywałam się jak zaczarowana w śliczną bransoletkę z wieżą Eiffla i delikatnie się uśmiechnęłam. Chwilę jeszcze wpatrywałam się w nią przypominając sobie pobyt w Paryżu z chłopakami i postanowiłam w końcu odczytać liścik.

Hej Kat! Zapamiętaliśmy jak się ucieszyłąś z wyjazdu do Paryża i chcieliśmy dać Ci coś, co zawsze by Ci o tym przypominało. Mamy nadzieję, że Ci się spodoba. Długo męczyliśmy się nad wyborem, ale myślimy, że warto było. Kolejny punkt na Twojej liście to biuro podróży.
                                                                                                             Kochamy Cię. xx
                                                                                                             Lilo i reszta.
 
- Cudowna – powiedziałam cicho i jeszcze raz spojrzałam na dodatek.
Biuro podróży? Dlaczego tam? Co oni mi każą gdzieś wyjechać? Chcą się mnie pozbyć? Za dużo pytań. Rozejrzałam się na jakiej ulicy jestem i zorientowałam się, że mam przynajmniej 40 minut drogi do kolejnego miejsca. Dobrze, że zdecydowałam się na trampki, a nie szpilki, bo chyba bym umarła. Przemierzałam ulice Londynu ignorując spojrzenia ludzi. Szłam z szerokim uśmiechem przed siebie. W końcu doszłam do celu. Niepewnie otworzyłam drzwi i przede mną pojawił się młody i wysoki blondyn.
- Cześć – powiedziałam niepewnie.
- Witaj Katrin – zaśmiał się. – Dziwne, że jesteś punktualnie.
- Punktualnie?
- Twoi znajomi sądzili, że właśnie o tej godzinie powinnaś tu być. Więc to dla ciebie – podał mi duża kopertę. – Wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego i wyszłam.
Wpatrywałam się w kopertę i zastanawiałam się, czy powinnam ją otwierać. Postanowiłam, że jednak spróbuję. Zdziwiłam się, że w kopercie nie było, żadnych biletów lotniczych. Natomiast wyciągnęłam z niej dwa bilety na koncert zespołu Room 94. Otworzyłam szerzej oczy widząc, że są to wejściówki VIP. Szybko otworzyłam karteczkę, żeby dowiedzieć się kto wpadł na tak genialny pomysł.
 
Podoba się? Wiemy, że tak! Przepraszamy, że grzebaliśmy w Twoim telefonie, ale musieliśmy dowiedzieć się jakiej muzyki słuchasz. Mamy nadzieję, że ucieszysz się i wybaczysz za "naruszenie prywatności". Do kwiaciarni Kat!
                                                                                            Kochamy Cię. xx
                                                                                            Dan, Zayn i reszta.
 
Chyba pierwszy raz wybaczę komuś, że bez mojej wiedzy tykał mój telefon. Mój Boże, kocham ich. Wyściskam ich chyba na śmierć dziś. No cóż. Kwiaciarnia. O, jest tuż obok. Dobrze się składa, bo nie chciało mi się iść gdzieś dalej. Weszłam do pomieszczenia pełnego cudnych kwiatów, które nieziemsko pachniały. Chwilę później blondynka z szerokim uśmiechem i czerwoną różą w ręku podeszła do mnie.

- Witaj Katrin, cieszę się, że tak szybko przyszłaś. Wszystkiego najlepszego – podała mi róże i z uśmiechem się oddaliła.
- Dziękuję! – krzyknęłam za nią.
Okręciłam róże, żeby dokładnie się jej przyjrzeć i zauważyłam, że jest do niej przyczepiona malutka koperta. Uśmiechnęłam się na jej widok i otworzyłam. Wyleciała z niej karteczka i pierścionek. Był to śliczny kotek z niebieskimi oczkami., przez którego od razu przypomniał mi się kot mojej sąsiadki z Polski. W środku, czyli od strony palca, był grawer "Josh&Hazz". Uśmiechnęłam się na ten widok i otworzyłam karteczkę.

Josh uparł się, żeby to był kot, a wiesz, że ja je kocham, więc nie miałem nic przeciwko. Twój brat sądzi, że ma Ci on przypominać nas oraz dzieciństwo, gdy zawsze ganialiście kota jakiejś sąsiadki. Zabawna historia! Oby zawsze przypominał Ci o nas. Teraz do Croppa Kat.
                                                                                                          Kochamy Cię. xx
                                                                                                          Josh, Hazz i reszta.
 
Jakie to słodkie. Tylko dlaczego Cropp? Chyba żadne z nich nie przepada za tym sklepem. Zaraz. Dostałam już prezent od Dana, Zayn, Josha, Harrego, Alex i Perrie. Jeżeli każdy ma zamiar mi coś wręczyć to został tylko Niall i Danielle. Super, czyli tylko dwa miejsca i mogę zakończyć swoją wyprawę. Ruszyłam w stronę sklepu. Dziś był w nim dość spory ruch i nikt mnie nie zauważył tak jak to było w poprzednich sklepach. Podeszłam do kasy i spojrzałam na stojącego za nią szatyna.
- Cześć – zaczęłam patrząc jak mierzy mnie wzrokiem. – Jestem...
- Katrin Devine – wyszczerzył się. – Wiem. Dobrze, że tu przyszłaś, bo nigdy bym cię nie znalazł, to dla ciebie. Wszystkiego najlepszego – powiedział i dał mi zielone pudełko przewiązane biała wstążką.
- Dziękuję.
Wyszłam ze sklepu i usiadłam na ławce rozpakowując pakunek. Moim oczom ukazał się wymarzony full cap, którego ostatnio w Polsce nie zdążyłam kupić. Uśmiechnęłam się szeroko i wyjęłam kartkę, by dowiedzieć się kto go dla mnie kupił.
 

Hej Kitty! Podoba się? Mam nadzieję. Wykupiłem ostatni i jeszcze musiałem o to błagać jakąś blondynkę i gdy jej powiedziałem dokładnie o co chodzi dopiero mi go oddała, razem ze swoim numerem. Ma się ten wdzięk, co nie? Szkoda, że nie mogę być teraz przy Tobie. Wszystkie urodziny spędzaliśmy we trójkę, ale jak widać czasy się zmieniają. Fryzjer Kitty. <3
                                                                                                            Kochamy Cię. xx
                                                                                                           Eryk i reszta.
 
Eryk?! Mój Boże, on to dla mnie... Naprawdę żałuję, że go tu nie ma. Bardzo chciałabym, żeby był. No ale niestety. Nadrobimy to, gdy tylko wrócę. Mam nadzieję, że to nadrobimy. Fryzjer? Dlaczego fryzjer? Chyba nie chcą mi ściąć moich, kochanych włosów?! Ech... Zaraz się dowiem. Szybko pokierowałam się do lokalu tuż obok sklepu, w którym jeszcze przed chwilą byłam. Przede mną stanęły dwie dziewczyny. Bliźniaczki z cudnym uśmiechem.

- Cześć Katrin – powiedziała jedna.
- To jest Twój liścik – dała mi kartkę druga.
- Mamy cię zrobić na bóstwo.
- Tak nam kazały Perrie Edwards, Danielle Peazer, Eleanor Calder oraz...
- Alex Johnson.
- Gotowa?
- Ale na co? – zapytałam zdziwiona.
- Na przygotowanie do niespodzianki.
- Ale nie zetniecie mi włosów? – pytałam przerażona, a one wybuchły śmiechem.
- Pewnie, że nie – odpowiedziały razem. – Siadaj.
Usiadłam i zaczęły mnie czesać malować i wybierać jakąś sukienkę, a ja w tym czasie otworzyłam kolejną kopertę, w której była bransoletka BFF oraz list.

Zaraz będziesz wyglądała cudownie, chociaż ty zawsze tak wyglądasz, ale nieważne. Mamy nadzieję, że spodobała Ci się bransoletka. Były robione na zamówienie, żebyśmy tylko my w piątkę takie miały. Pewnie jesteś już zmęczona. Gdy Jess i Anna skończą wyjdź przed drzwi. Będzie czekała na Ciebie biała limuzyna. Tam też będzie na Ciebie czekało. Rozpoznasz, że czeka na Ciebie, bo przed autem ma stać Bob, jego już znasz. Do zobaczenia niebawem.
                                                                                         Kochamy Cię. xx
                                                                                         El, Dani, Alex, Pezz.
 
Jakie one są kochane. Schowałam wszystko do torby i po kilkunastu minutach dziewczęta kazały mni się przejrzeć wstałam i przyjrzałam się sobie dokładnie. Nie wierząc w to, co widzę. Włosy były zakręcone w idealne sprężynki, który delikatnie opadały na moje ramiona. Biała sukienka z jasnoróżową wstążką idealnie do mnie pasowała. Jedynie, co mnie przeraziło to wysokie szpilki w kolorze kokardy z sukienki. Aż tak mnie kochają, że chcą bym się w nich zabiła? Przyglądałam się sobie z szerokim uśmiechem. Jeszcze nigdy nie podobałam się sobie, a teraz? Jest idealnie. Make-up to jedynie kreski oraz tusz, co bardzo mi się spodobało, bo nie nienawidzę dużej ilości makijażu. Spojrzałam na zadowolone z efektu dziewczęta i mocno je do siebie przytuliłam.
- Dziękuję. Jesteście niesamowite – powiedziałam do nich.
- Nie musisz dziękować – odpowiedziała jedna.
- Muszę. Nigdy nie wyglądałam równie wspaniale i to wszystko dzięki wam.
- Wydaje ci się. Jesteś śliczna i bez tego wszystkiego – dodała druga.
- To słodkie, ale naprawdę jesteście cudowne.
- Miło – odpowiedziały razem z szerokim uśmiechem.
- Katrin – zawahała się pierwsza. – Mogłybyśmy zrobić sobie z tobą zdjęcie.
- Pewnie, że tak – powiedziałam i od razu je zrobiłyśmy.
- Twój transport czeka – zaśmiała się druga. – Baw się dobrze.
- Jeszcze raz dzięki. Miło było was poznać. Cześć.
- Cześć – krzyknęły razem i wyszłam.
Spojrzałam na długą, białą limuzynę z przyciemnianymi szybami i po chwili zobaczyłam opartego o nią Boba. Uśmiechnęłam się do niego, co on odwzajemnił.
- Cześć Bob – powiedziałam podchodząc bliżej.
- Witaj Katrin, wyglądasz niesamowicie.
- Dziękuję – spuściłam głowę, bo poczułam jak się rumienie.
Otworzył mi drzwi i szybko wsiadłam do środka i ujrzałam siedzącą na tapicerce naprzeciwko mnie małą, białą kuleczkę. Przyjrzałam się bliżej. PIESEK! Mój Boże, jaki cudowny. Patrzył się na mnie lekko przekrzywiając główkę, na co ja się zaśmiałam. Usiadłam obok niego. Na szyi miał zawiązaną cieloną wstążeczkę, a obok stworzonka leżała koperta. Wzięłam ją do ręki i pogłaskałam pieska. Szybko otworzyłam kopertę i wypadł z niej srebrny wisiorek z sercem. Po jednej stronie było wysadzane diamencikami, a na drugiej był wygrawerowany napis "Natrin. <3". Uśmiechnęłam się na widok tego i wzięłam do ręki liścik. Po piśmie poznałam, że to od Nialla.

Cześć skarbie. Chciałem dać Ci coś oryginalnego. Wisiorek miałem schowany już od miesiąca, ale osobiście sądzę, że to oklepany prezent. Chciałem, żebyś przypominała sobie o tym, że Cię kocham i ogólnie o mnie za każdym razem, gdy zobaczysz mój prezent, więc piesek siedzący zapewne obok Ciebie jest Twój. Nazwiesz go jak będziesz chciała. Ja jedynie chcę byś przypominała sobie o mnie ilekroć na niego spojrzysz.
                                                                                   Kocham Cię. xx
                                                                                  Twój Niall.
 
- Sky – spojrzałam w iskrzące oczka piska. – Twoje oczy przypominają gwiazdy, w które uwielbiam patrzeć maluchu. Nazywasz się Sky.
Mówiłam biorąc pieska na kolana i głaszcząc. Najwyraźniej mnie polubił, bo uroczo merdał ogonkiem. Był taki słodki. Miałam tylko nadzieję, że gdy już wrócę do Polski to rodzice nie będą mieli nic przeciwko małemu. Byłam tylko ciekawa skąd wiedział, że kocham psy. Pewnie Alex mu powiedziała, albo rozmawiał z Erykiem. Tak, czy siak, prezent bardzo mi się podoba. Założyłam jeszcze naszyjnik od niego, a list z kopertą schowałam do torby obok mnie. Postanowiłam zostawić ją w samochodzie.
- Katrin, już jesteśmy – usłyszałam Boba, gdy drzwi się otworzyły.
Zostawiłam pieska i moje rzeczy w limuzynie, bo Bob miał je zawieźć moje rzeczy do domu. Zdziwił mnie fakt, że było cicho i ciemno. Nie widziałam kompletnie nic w dodatku ktoś zasłonił mi oczy dłońmi, gdy tylko dałam krok w przód.
_______________________________________________
sądzę, że to najdłuższy rozdział jaki napisałam kiedykolwiek. xd
osobiście ten podoba mi się najbardziej ze wszystkich.
miłego czytania. ;3

6 komentarzy:

  1. Mi się podoba. Fajny pomysł z tymi prezentami. Też bym tak chciała! xD
    Jestem ciekawa co wymyślili teraz. Czekam na następny i mam nadzieję, że znajdę chwilę w weekend żeby przeczytać. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. genialne. świetny pomysł! czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. BOOOOOOOOOOOOOOOSKIE. <3 szybko next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział♥♥♥ Cudo :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko ! Wspaniałe *.* Błagam next szybko , bo nie wytrzymam !! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, to jest fenomenalne :) Coś ostatnio nadużywam tego słowa, ale nie umiem znaleźć innego określenia do twojego bloga ;3

    http://i-am-katina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń