piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 65.

- No, bo ja już go nie rozumiem – wyrzucała z siebie zdenerwowana blondynka wyjmując z kieszeni papierosy. – Najpierw mówi, że mu zależy, a później mnie ignoruje. Mam go dosyć!
- Nie pal – powiedziałem stanowczo.
- Muszę Eryk, zrozum.
- Alex – zacząłem spokojnie. – Jesteś głupia...
- Dzięki – prychnęła. – Nie ma to jak wsparcie przyjaciela. Pomogłeś idioto, naprawdę! Świetnie.
- Błagam! Chociaż raz mi nie przerywaj – skinęła głową, więc kontynuowałem. – Jesteś głupia, bo nie potrafisz go docenić. On się naprawdę stara, a ty cały czas go krytykujesz. Wcale cię nie ignoruje tylko po prostu się zamyślił, a ty się wielce obraziłaś. Zobacz, że jak wyszłaś z pokoju to od razu za tobą poszedł. Nie wiem o co poszło w kuchni, że krzyczeliście na siebie aż tak głośno przez ponad godzinę i szczerze to sam nie wiem czy chcę się o tym dowiedzieć. Po prostu chcę, żebyś zobaczyła, że jemu naprawdę na tobie zależy.
- Ale mi nie zależy na nim.
- Wmawiaj to dalej. Może sama w to kiedyś uwierzysz.

*perspektywa Katrin*

- Hazz – zaczęłam spokojnie, chociaż moja cierpliwość się kończyła. – Chodzimy już przez 30 minut, a ty dalej milczysz.
- Co ja mam ci powiedzieć, Kat? Sam już kompletnie nic nie wiem. Już nic...
- O czym ty do cholery mówisz? Jaśniej proszę i od początku jeśli możesz.
- Dobra, dobra. Już wyjaśniam. Siedzieliśmy Wszyscy w salonie i oglądaliśmy jakiś film. W sumie to nikt go nie oglądał, ale on leciał w tle, To było o...
- Proszę cię. Nie skupiaj się teraz na filmie.

- Tak, przepraszam. Więc wszyscy rozmawiali, a ja rozmyślałem. Próbuję zrozumieć dlaczego Alex mnie odrzuca. Raz jest dla mnie miła, a raz chamska. Nie mogę zrozumieć dlaczego ona nie chce mi dać szansy i próbowałem znaleźć na to jakieś logiczne wytłumaczenie. wtedy ona coś do mnie powiedziała...
- Czekaj. Kto powiedział?
- Alex.
- Teraz rozumiem. Kontynuuj.
- Ale, że ja rozmyślałem to tego nie usłyszałem i ona strzeliła focha. Jak wyszła z salonu to od razu za nią pobiegłem i znaleźliśmy się w kuchni. Chciałem się dowiedzieć o co chodziło, ale mnie ignorowała, więc podszedłem bliżej, żeby zwróciła na mnie uwagę. Wtedy zaczęła krzyczeć, że "naruszam jej przestrzeń osobistą" no to ja powiedziałem, że jakoś wczoraj jej to nie przeszkadzało i po moich słowach zaczęła na mnie krzyczeć. Po niektórych słowach nie wytrzymałem i też zacząłem krzyczeć. Później przyszłaś ty i resztę już znasz.
- Wiesz, że to nie ma sensu?
Nie odpowiedział tylko pokiwał twierdząco głową. Widziałam jego emocje, gdy to wszystko opowiadał. Kocham Alex, jest dla mnie jak siostra, ale nie mogę patrzeć na to, jak Harry prze nią cierpi. Nie zasłużył na takie traktowanie. Patrzyłam na roztrzęsionego loczka i bez zbędnych słów mocno go przytuliłam. Stał wtulony we mnie i wcale się nie odzywał. Martwiłam się o niego.
- Hazzuś, skarbie – mówiłam zabawnym tonem, żeby rozweselić chłopaka. – No już, głowa do góry. Proszę, Hazz. Nie lubię, gdy jesteś smutny.
- Przepraszam Kat. Dzięki, że jesteś.
- Nie przepraszaj i nie dziękuj. Zawsze będę. Mogę ci coś powiedzieć? – zapytałam, a on lekko się odsunął i spojrzał mi w oczy.
- Jasne, mów – uśmiechnął się sztucznie.
- Sądzę, że im bardziej zbliżasz się do Alex tym bardziej cierpisz.
- Co masz na myśli?
- Chcę twojego dobra. Nie będę ci mówiła, co masz robić, ale sądzę, że lepiej jeżeli odpuścisz.
- Może masz rację, ale nie wiem, czy będę potrafił.
- Postaraj się.
- Dobrze – uśmiechnął się lekko. – Wracajmy już. Jesteś wykończona.
Skinęłam głową z szerokim uśmiechem i wróciliśmy do domu. Alex i Eryka jeszcze nie było, a widok uśmiechniętego loczka wszystkich wyraźnie zdziwił. Gdy tylko pojawiłam się w salonie zauważyłam sztuczny uśmiech blondyna. Coś go gryzło. Usiadłam obok niego, a on bez słowa się we mnie wtulił. Zdezorientowana na początku nie odwzajemniałam uścisku, ale po chwili objęłam chłopaka. Spojrzałam jeszcze pytająco na Pezz, Dani i El, a one bezdźwięcznie wymówiły krótkie "tęsknił". Trochę to wszystko dziwne.
- Chodźmy do pokoju – szepnęłam do chłopaka.
On tylko (nadal sztucznie) się uśmiechnął, wstał i pociągnął mnie za rękę na górę. Krzyknęliśmy jeszcze krótkie "dobranoc" i wpadliśmy do pokoju, gdzie na moim łóżku spał Sky. Usiedliśmy obok pieska. Niall unikał mojego wzroku. Zastanawiałam się o co może chodzić, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
- Kotku – powiedziałam cicho i chłopak wreszcie na mnie spojrzał. – Co się dzieje?
- Nic takiego – odpowiedział prawie niesłyszalnie.
- No przecież widzę. Powiedz mi.
- Mamy dla siebie coraz mniej czasu – mówił smutnym tonem.
- Wcale nie. Jesteśmy tutaj, teraz, tylko my...
- I Sky – zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
- No tak, ale najważniejsze, że jesteśmy my.
Po moich słowach chłopak (wreszcie szczerze) szeroko się uśmiechnął i zbliżył do mnie. Nasze twarze dzieliły milimetry i wtedy zaczął mnie łaskotać. Krzyczałam przez śmiech, ale on nie przestawał. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły i wpadli przez nie nasi współlokatorzy. Zdziwił mnie fakt, że byli przestraszeni i mieli przy sobie dziwne rzeczy. Pierwszy w drzwiach (lekko zgarbiony) był Zayn z nożem w ręku, a obok niego Perrie z wielką, drewnianą łyżką (ym.. ok?). Za nimi był Lou z kijem bejsbolowym obok którego była przestraszona Elka z wałkiem. Natomiast za Elounor była Alex z lokówką (też interesująco), a obok niej Harry z maszybką do golenia (wtf?!). Eryk ze... STANIKIEM NA GŁOWIE?! (najprawdopodobniej to stanik Alex, ale dlaczego on go miał na głowie?!) oraz wałkiem w ręce. Za nim stał przerażony Josh z patelnią i z tym samym narzędziem, co mój brat stał Dan. Natomiast za wszystkimi (jako chyba jedyni normalni) stali Liam z Dani i kiwali głowami z dezaprobatą. Widząc nas całych odetchnęli z ulgą, a my wybuchliśmy śmiechem. Wszyscy stali nadal w progu z dziwnymi minami, co sprawiało, że jeszcze bardziej chciało mi się śmiać. Gdy w końcu przestaliśmy się śmiać popatrzyliśmy na przyjaciół.
- Co z wami? – zapytałam próbując się nie śmiać.
- No wiesz... – zaczął Zayn.
- My ten... – jąkał się Harry.
- No i... – próbował Dan.
Słysząc ich wypowiedzi znowu razem z blondynem wybuchliśmy śmiechem.
- Nieważne – uśmiechnęła się Alex.
- Ci idioci myśleli, że ktoś was napadł! – krzyknęła Danielle.
- Serio? – spojrzał na nich z politowaniem Horan. – Myśleliście, że nas napadli i wpadliście tutaj z lokówką, maszynką do golenia, wałkami, patelniami, drewnianą łyżką i stanikiem?!
___________________________________________

od razu PRZEPRASZAM za to, że wczoraj nic nie dodałam. i wiem, że to jest krótkie.
mam karę na kompa i szybko teraz wpadłam, żeby dodać i się wytłumaczyć.
jako, że za kilka dni mam egzaminy dostałam przypał, że mam się uczyć, co oznacza, że rozdziału na razie nie dodam. strasznie przepraszam.
dodam w poniedziałek coś dłuższego. na 100%.
i to by było na tyle. ;///
miłego czytania. ;3
kocham was. *,*

4 komentarze:

  1. Hhahahahahahhahaha zabijasz dziewczyno!! ;D :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia na egzaminach kochana <3
    Rozdział jak zawsze boski <33 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały ! < 3
    Kocham to opowiadanie ! ; *
    Czekam na następny ; )
    iiii powodzenia na egzaminach ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przejmuj się! Rozdział krótki lecz bardzo ciekawy. Moim zdaniem piszesz bardzo ciekawie... Tak w ogóle kocham CIĘ♥ i oczywiście twoje opowiadanieeee. Mam prośbę założyłam bloga chciała bym dojsć z nim tak daleko jak ty ze swoim... Zareklamujesz mi go lub chociaż zaczniesz czytać? Tu link http://i-love-your-story.crazylife.pl/

    OdpowiedzUsuń