sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 68.

*perspektywa Nialla*

Odchodziłem od zmysłów. Nie wiedziałem, co się dzieje. Od afery o owym "zniknięciu" Hazzy dziewczyny siedzą na górze i uspokajają Alex, która strasznie się tym przejęła. Ja natomiast siedzę w salonie razem z chłopakami. Tyle, że moje myśli ani na chwilę nie opuszczają Kat. Martwię się. Ponad 2 godziny temu skończyła pracę i jeszcze jej nie ma...
- Niall? – usłyszałem nagle głos jak przez mgłę, ale całkowicie go zignorowałem. – Niall!
- Co? Wołaliście mnie? – zapytałem widząc wbity we mnie wzrok towarzyszy.
- Tak? – odpowiedział pytająco Zayn.
- Nie zamartwiaj się tak – powiedział Liam.
- Niall, możemy pogadać? – zapytał nagle Eryk.
- My? Ym, tak jasne – mówiłem trochę zdziwiony propozycją z jego strony. – Chodź na górę.
Weszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do mojego pokoju. Usiadłem na łóżku i patrzyłem pytająco i jednocześnie wyczekująco na chłopaka.
- Jeszcze nie wiedziałem, żeby ktokolwiek się tak martwił – zaczął. – Poza Alex, ale ona to ona. Tylko powiedz... Musiało się coś stać, że zawsze się o nią tak boisz. Mogę wiedzieć, co takiego?
- Ten jej były, jak on...
- Dylan?
- Tak, dokładnie. Ten psychopata jest wszędzie. Cholernie się o nią boję. Nie chcę jej stracić.

*perspektywa Katrin*

- Jesteśmy! – rozdarłam się wchodząc do mieszkania.
- Katrin!
- Harry!
Usłyszałam równy krzyk i po chwili trzask oznaczające zbieganie po schodach. W przedpokoju po chwili pojawiła się Alex, która rzuciła się na loczka oraz Niall, który rzucił się na mnie. Wymieniłam z Hazzą zdezorientowane spojrzenia i nie zwracając uwagi na zbiegających przyjaciół wtuliłam się w tors blondyna ponownie czując się bezpiecznie. Brakowało mi tego. Jeszcze przed chwilą trzęsłam się ze strachu. Może coś wyjaśnię... Wracając do domu mieliśmy małe spotkanie z moją przeszłością, którą loczek skutecznie pogonił i mocno mnie przytulił. Jednak w objęciach Stylesa nie czułam się tak bezpiecznie jak wtedy, gdy przytula mnie Horan.
- Drżysz – szepnął tak, żebym tylko ja to usłyszała.
- Wydaje ci się – odpowiedziałam szeptem.
- Czuję – powiedział nieco głośniej. – Co się stało?
- Nic.
Wspominałam już, że nie potrafię kłamać? Jeżeli nie to właśnie o tym informuję.
- Kłamiesz – oderwał ode mnie wzrok i spojrzał na wtulonego w blondynkę Harolda. – Harry. Mów!
- Co mam ci powiedzieć? – zapytał zdezorientowany.
- Co się do cholery stało?!
Wszyscy w skupieniu patrzyli na mnie, na Nialla i na Harrego. Loczek spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem i powiedział o tym, że w parku, przez przypadek, spotkaliśmy się z Dylanem.
- Groził jej? – zareagował od razu Horan, a ja złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie i przytuliłam najmocniej jak tylko potrafię, aby się uspokoił.
- Kotku, proszę. Uspokój się – wyszeptałam.
- Jak mam być spokojny, kiedy on się cały czas gdzieś czai?!
- Już jest dobrze. Hazz go pogonił.
- Naprawdę?
- Tak, nawet mnie nie dotknął.
- To dobrze – odetchnął z ulgą i zwrócił się do loczka. – Dzięki Hazza.
- Polecam się na przyszłość – zaśmiał się chłopak.
Po chwili Niall się uspokoił, więc wypuściłam go ze swoich objęć w tym samym czasie, gdy Harry został puszczony przez Alex. Usiedliśmy wszyscy przed telewizorem i rozmawialiśmy o różnych drobiazgach.
- Słuchajcie – wtrącił nagle Eryk. – Wszystko świetnie, ale kto mnie jutro podrzuci na lotnisko?
- Na lotnisko, a po co? – pytałam zdezorientowana.
- No jak to po co? Wracam do domu.
- Tak szybko? – udzielił się Lou.
- Musze wracać. Ściągnęliście mnie tu przecież tylko na urodziny Kitty.
- To nie oznacza, że nie możesz zostać – wyszczerzyła się Dani.
- Niestety, ale nie mogę.
- Na pewno nie? – pytał Zayn.
- Chciałbym, ale naprawdę muszę wracać.
- W takim razie, o której masz lot? – zapytał Li.
- O 11:00.
- Jedziemy wszyscy – oznajmiła Alex.
- No pewnie – poparła ją Pezz.
Wszystko związane z jutrzejszym wyjazdem Eryka zostało szybko omówione. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i rozeszliśmy się do pokoi, bo przecież trzeba wcześniej wstać. Po szybkim prysznicu, przejrzeniu stron internetowych i przyjściu Horana, po jego krótkiej kąpieli wtulona w chłopaka zasnęłam.

Impreza. Wieczór, kolorowe światła, dom jednego z moich znajomych, jego urodziny. Wszyscy świetnie się bawią. Zmęczona kilkoma tańcami naraz podeszłam do stolika z napojami i wzięłam jeden z plastikowych kubeczków wypełniony sokiem pomarańczowym. Chciałam oprzeć się tyłem o stolik i wyszukać w tłumie przyjaciół, z którymi przyszłam, ale gdy się odwracałam ktoś stał zbyt blisko i zawartość mojego kubeczka wylądowała na nim.
- Strasznie przepraszam, nie chciałam – mówiłam patrząc na białą, zalaną koszulkę chłopaka.
- Spokojnie, to moja wina, stanąłem zbyt blisko.
Po tym słowach podniosłam wzrok i ujrzałam jego ciemne włosy i cudowne, czarujące oczy. Po chwili jego twarz przyozdobił uśmiech ukazujący jego równiutkie, białe ząbki.
- Tak właściwie to jestem Dylan – powiedział podając mi swoją dłoń.
- A ja Katrin – uścisnęłam delikatnie jego rękę.
- Piękne imię, miło cię poznać, tylko szkoda, że w takich okolicznościach – zaśmiał się.
- Mi również miło. Naprawdę przepraszam, mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Nie będę, jeżeli ty nie będziesz o to.
Po tych słowach zbliżył się do mnie i ujmując moją twarz w dłonie pocałował mnie.

Szybko otworzyłam oczy. Dochodziła 8:00, czyli nie jest najgorzej. Paskudny sen przypominający
jak cała historia z tym idiotą się zaczęła. Gdybym wtedy się odsunęła. Ech... Czasu nie cofnę, niestety. Delikatnie zsunęłam się z łóżka i podeszłam do szafy wyjmując z niej strój na dzisiaj. Po naszykowaniu luźnej koszulki, dżinsów i vansów poszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu założyłam wybrany zestaw, włosy związałam w wysokiego kucyka i umalowałam rzęsy. Następnie obudziłam Niallera, żeby zaczął się szykować, bo się spóźnimy. Oczywiście po kilku próbach udało mi się sprawić by wstał. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawę. W kuchni siedział już Harry, Zayn i Liam oraz powoli zbiegała się cała reszta.

*perspektywa Harrego*

- Wszyscy gotowi? – zapytał Li.
- Nie ma jeszcze Alex – oznajmiła Kat.
- Pójdę po nią – zareagowałem i szybko wstałem z krzesła.
Udałem się prosto do pokoju blondynki. Jako jedyna nie zeszła na dół od rana. Przyznam, że trochę mnie to zdziwiło. Jeżeli śpi to będzie interesująco. Stanąłem pod drzwiami dziewczyny. Były niedomknięte. Miałem je pchnąć, gdy usłyszałem dźwięk gitary i cudowny głos w niesamowitym utworze*.

Zaraz postradam zmysły
Nie ma cię tak długo,
kończy mi się czas.
Potrzebuję lekarza, zadzwońcie po lekarza
Potrzebuję lekarza, lekarza
by przywrócił mnie do życia.

Napawałem się delikatnością oraz czystością głosu dziewczyny. Barwa była tak niespotykana, że
czyniła blondynkę jeszcze bardziej wyjątkową w moich oczach. Nie wiedziałem, że potrafi śpiewać. Nie miałem czasu na dalsze słuchanie jej, choć z przyjemnością bym dalej to robił, niestety musiałem zawołać dziewczynę, bo wszyscy już czekali. Pchnąłem drzwi i ujrzałem siedzącą na łóżku Alexandrę. Delikatnie się uśmiechnąłem, a ona spojrzała na mnie pytająco i jakby z lekkim... przerażeniem? Tak, to chyba było to, ale nie jestem pewien.
- Idziesz? – zapytałem po chwili. – Wszyscy już czekają.
- Tak, już idę – powiedziała odkładając gitarę.
- Nie wiedziałem, że śpiewasz.
- Bo nie śpiewam.
- Słyszałem.
- Podsłuchiwałeś? – zapytała zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Powiedzmy. Sama to napisałaś?
- Tak. Wiem, nie jest najlepsze.
- Żartujesz? To było niesamowite. Masz cudowny głos.
- Dziękuję – powiedziała i zawstydzona spuściła głowę.
- Chodźmy już, bo zaraz będą krzyczeć – zaśmiałem się, a dziewczyna mi zawtórowała.
Zeszliśmy na dół z szerokimi uśmiechami, które po chwili zniknęły, bo jeden z naszych nowych przyjaciół ma dziś nas opuścić. Wszyscy już czekali tylko na naszą dwójkę. Wyszliśmy na zewnątrz. Schowałem walizki Eryka do bagażnika i sam wślizgnąłem się do przyjaciół siedzących w vanie. Siedziałem przy oknie tuż obok Alex, a naprzeciwko mnie siedziała Kat. W sumie całkiem ciekawe miejsce. Na lotnisku byliśmy po 10 minutach jazdy, w trakcie której cały czas się z czegoś śmialiśmy. Niestety nadszedł czas pożegnania. Po przytuleniu każdego z Erykiem zrobiliśmy wielkiego, grupowego miśka, po czym patrzyliśmy jak nasz przyjaciel odchodzi. Gdy zobaczyliśmy biegnącą w naszą stronę grupę dziewczyn szybko wpakowaliśmy się do samochodu i czym prędzej odjechaliśmy.

*perspektywa Katrin*

- To już nasz ostatni weekend z wami – zaczęłam, gdy siedzieliśmy w vanie. – Jak to szybko zleciało.
- Jak to ostatni? – zapytał zdziwiony Lou.
- W przyszły piątek wylatujemy.
- Tak szybko?! – pytała El.
- Niestety tak.
- Nie! Błagam nie jedź! – krzyczała Perrie.
- Spokojnie. Damy radę. Chyba nie zerwiemy kontaktu przez odległość, prawda?
- Pewnie, że nie – zapewnił Hazz.
- Trzymam cię za słowo – zaśmiałam się.
- Może skoro to ostatni weekend to jedźmy jutro jakoś koło 18:00 nad wodę i zostańmy tam przy ognisku na cała noc. Co wy na to? – zaproponowała Alex.
- Genialny pomysł – oznajmiłam, a blondynka się wyszczerzyła.
- Ale co my tam będziemy robili? – zapytał Zayn.
- Jak to co? – zapytała z uśmiechem Johnson. – Jedziemy nad wodę, możemy pojechać wcześniej, żeby posiedzieć trochę w wodzie. Wiecie wrzucanie innych i tak dalej. Później rozpalimy ognisko, będą kiełbaski, śpiewanie piosenek i opowiadanie strasznych historii, to ulubiona część Katrin, później Kitty będzie nas straszyła, kolejne piosenki i tym podobne.
- Ja ją popieram! To może być świetna noc – powiedziała z entuzjazmem Dani i wszyscy przyznaliśmy jej rację.
Omówiliśmy jeszcze różne sprawy dotyczące jutrzejszego wyjazdu i dojechaliśmy do domu. Szybko z niego wysiedliśmy i weszliśmy do domu. Wszyscy rozeszli się po domu. Jedni udali się do kuchni, inni do salonu, a pozostali do swoich pokoi. Ja jestem jedną z tych pozostałych. Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Chciałam przejrzeć różne strony oraz dawno nie odwiedzanego facebooka. Zalogowałam się i uderzyła mnie wielka liczba powiadomień, wiadomości i zaproszeń. Tych pierwszych było 56, drugich 184, a ostatnich 98. Świetnie. Oczywiście przejrzenie wiadomości, czy nie ma czegoś od znajomych, ale nie. Wszystkie od nieznajomych. No trudno. Oczywiście 345678 różnych farmazonów na temat chłopców, ale także mój. Przyzwyczaiłam się. Gdy przeglądałam nowe zdjęcia drzwi do pokoju się otworzyły. Oderwałam wzrok od laptopa i ujrzałam Nialla. Od razu mimowolnie się uśmiechnęłam. Chłopak był jakiś zestresowany. Usiadł obok i lekko się uśmiechnął.
- Mam pewną sprawę – zaczął.
- Powinnam się bać?
- Nie. Chyba. Nie wiem.
- Nieważne – zaśmiałam się widząc jak plącze się w swoich słowach. – Więc jaka to sprawa?
- Bo widzisz...
____________________________________________________

*na potrzeby opowiadania Skylar Grey nie istnieje, a Alex ma jej głos, oczywiście utwory Skylar to w opowiadania utwory Alex. Jestem wielką fanką Skylar i kocham jej głos, dlatego wybrałam ją.

BUM. wpadam z 68 rozdziałem kochani.
następny (jak było ustalone w informacji) pojawi się we wtorek.
miłego czytania. ;3

6 komentarzy:

  1. Ty chyba lubisz kończyć w takich momentach, że potem się siedzi i zastanawia "co to będzie dalej"..
    Ale rozdział świetny.
    Jestem cholernie ciekawa co Niall chce powiedzieć Kat. No i oczywiście co się wydarzy nad wodą :D
    Ta piosenkę, której kawałek napisałaś ubóstwiam. :D
    Rozumiem Cię, że nie możesz dodawać codziennie. Wiem jak to jest. Ja czasami się nie wyrabiam, żeby raz na tydzień coś napisać. ;> Ale trzymam kciuki, żeby Ci się udało poprawić oceny!


    http://theway-i-feel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm..:D i jak zwykle ta niepewność :D Czekam z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja ci kiedyś nie mówiłam co myślę o takich zakończeniach???
    Mówiłam!!
    Ale wiedzę że nie pamiętasz! Wiec powtórzę!
    NIE PRZERYWA SIĘ W TAKICH MOMENTACH!!!
    A rozdział boski <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialnie jak zwykle ;D Pisz dalej ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham ! < 3
    Czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  6. no wiec rozdział jest swietny.
    Harry,nie lubie cie ale ty wez,bo ja licze ze cos ten tego z Alex,kocham wariatke.
    a i wgl'e to nie moge wbic sie na moje konto,ktos mi zmienil calkowicie wyglad.
    o nie.
    a co do pomyslu Horana to mam pewne podejrzenia.
    a i jakby co to pisała to wspaniałomyślna,genialana i przecudowna Klaudia (taka wampirka,co odkryła Amerykę i znała Michaela Jacksona)

    OdpowiedzUsuń