sobota, 4 maja 2013

Rozdział 71.

- Nie będę śpiewała! Koniec! – wrzasnęła blondynka, a ja tylko się wyszczerzyłam.
- Alex – zaczęłam próbując się nie roześmiać na samo wspomnienie. – A pamiętasz tę historię, jak razem z Erykiem poszliśmy do tej nowo otworzonej knajpki i...
- Kitty! Nie zrobisz tego!
- A zaśpiewasz?
- Nie!
- No więc słuchajcie wszyscy...
- Dobra, już śpiewam.
Johnson posłała mi tylko złowrogie spojrzenie i zaczęła wpatrywać się w ognisko, a po chwili zaczęła grać na gitarze. Po kilku minutach, w których najprawdopodobniej składała cały tekst, zaczęła śpiewać.



*perspektywa Alex*

I krew wyschnie
Pod moimi paznokciami
I wiatr wzrośnie
Wypełniając moje żagle
Więc możesz wątpić
I możesz nienawidzić
Ale ja wiem, bez względu na konsekwencje

Ja wracam do domu
Ja wracam do domu
Powiedz światu, ja wracam do domu
Niech deszcz zmyje
Cały wczorajszy ból
Wiem, że moje królestwo czeka
I oni przebaczą moje błędy
Ja wracam do domu
Ja wracam do domu
Powiedz światu, ja wracam

Jeszcze daleko
Skąd należałam
Ale zawsze najciemniejsze
Przed świtem
Więc możesz wątpić
I możesz nienawidzić
Ale ja wiem, bez względu na to co będzie

Ja wracam do domu...

Sama nie wierzyłam, że tak szybko stworzę coś nowego. Jednak przyszło mi to z taką łatwością. Jedyny kto do tej pory słyszał mój śpiew to Kitty i czasami Eryk. Do tej pory próbują namówić mnie na casting do X Factora. Nigdy się na to nie zgodzę. Tam idą ludzie, którzy mają talent... Wielki talent! Słyszał mnie jeszcze wczoraj Harry. Jak ci ludzie na mnie działali?! Najpierw wygadałam się ze wszystkiego dziewczynom, a teraz tak po prostu przed nimi śpiewam. Co ja wyprawiam?! I dlaczego moje wewnętrzne hamulce nagle odpuściły? Alex, do cholery! Otrząśnij się...

*perspektywa Katrin*

Każdy wgapiał się w śpiewającą blondynkę z szerokimi oczami. Nie wiedzieli przecież, że ma tak cudowny głos. Ja jedynie się uśmiechałam, bo znowu mogłam patrzeć jak Alexandra wczuwa się w muzykę. Kolejny wielki hit mojej przyjaciółki. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w czystą barwę głosu dziewczyny, przez który nagle do głowy wpadło mi jedno wspomnienie.

Siedziałam w pokoju i wpatrywałam się w obraz za oknem. Znowu pada, deszcz który bezczelnie obija
się o mój parapet oraz szybę za którą jestem. Robi to coraz mocniej tak jakby chciał mnie zobaczyć. Bezczelnie wybija rytm na szkle, próbując je zbić i być jak najbliżej mnie. Tylko on tu teraz jest. On i ja... nic niewarta, zużyta, sponiewierana, zapomniana. Nagle w całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Błagam, oby to nie byli znowu rodzice... Ci sami, którzy zapomnieli o mnie. Ci sami, którzy nie zauważyli, że ich dziecka nie ma w domu przez ponad 2 tygodnie. To są rodzice? Błagam. Rodzice to ludzie, którzy widzą, że ich dziecko cierpi. Zauważają ich podbite i opuchnięte oczy, zadrapania na ciele, albo siniaki na rękach. Rodzice... Znaczenie w moim słowniku - obcy ludzie.
- Kitty – usłyszałam łagodny, męski głos. – Znowu płaczesz.
Nie odpowiedziałam. Nawet nie zorientowałam się, że płaczę, ale najwyraźniej robiłam to razem z niebem. Może ono też zostało skrzywdzone? Nawet jeżeli to na pewno nie tak bardzo jak ja.
- Kochanie, nie możesz tak – tym razem damski głos.
Rozpoznałam oba i odetchnęłam z ulgą. Alex oraz Eryk... Tylko oni są przy mnie.
- Pada – powiedziałam cicho, nie patrząc na przyjaciół. – Tak jakby niebo chciało powiedzieć mi, że cierpi razem ze mną. Tylko, że ja cierpię mocniej.
- Wiemy skarbie – odezwał się chłopak. – Ale nie możesz odcinać się od świata. To już cały miesiąc... Minął miesiąc odkąd policja cię znalazła i jesteś w domu.
- Nie chce wychodzić. On mnie znajdzie.
- Posłuchaj – zaczęła blondynka, a ja podniosłam na nią wzrok. – Dylan...
- Nie wypowiadaj tego imienia, proszę.
- Przepraszam. Więc zabrała go policja. On już więcej nic ci nie zrobi.
- Ucieknie. Wszędzie mnie znajdzie... Sam mi to powiedział.
- Nie wierz mu, mała – przytulił mnie Nowak.
- Alex – zaczęłam cicho spoglądając na gitarę przy ścianie. – Zagrasz coś?
Dziewczyna pokiwała głową i po chwili siedziała naprzeciwko mnie z gitarą w ręce. Po krótkim nastrojeniu jej zaczęła grać nieznane mi dźwięki, które oznaczały nową piosenkę.
 
Znowu pada
Powiedz mi coś, czego nie wiem.
To miejsce cię odurza
Słodkie marzenia nigdy nie dławią.
Spaceruję po linii mety
Uwierzysz?
Jeśli masz ochotę
Będę z tobą do końca
To wszystko czego chcę.
Do końca
To wszystko czego chcę.

- Dziewczyno to było wspaniałe – skomentował Zayn wybudzając mnie z otchłani wspomnień.
- Ale ty masz głos! – dodała Pezz.
- Sama to napisałaś? – zapytał Liam.
- Śpiewałam to, co mi przyszło do głowy – wyjaśniła.
- Stworzyłaś to teraz?! – niedowierzał Lou.
- Pewnie, że tak – odpowiedziałam za nią. – Alex zawsze tak tworzy piosenki.
- Czyli masz ich więcej? – upewniał się Dan.
- Trochę ich jest – zaśmiała się.
- Jeżeli wszystkie są tak cudne jak ta, to zyskałaś właśnie pierwszą fankę – mówiła z powagą Dani.
- Raczej drugą.
- Kto jest pierwszą? – zapytała El.
- Ja – powiedziałam śmiejąc się. – Jestem najwierniejszą fanką! Znam wszystkie hity.
- Są takie dobre jak ten? – pytał Niall.
- Pewnie, że tak! Wszystkie są wspaniałe.
- Dziewczyno masz wielki talent – zaczął Harry.
- Ogromny – wychwalał blondynkę Josh.
Po długim wychwalaniu przyjaciółki zaśpiewaliśmy jeszcze wspólnie parę kawałków. Następnie przyszedł czas na STRASZNE HOSTORIE. Moja ulubiona pora. Oczywiście chciałam opowiadać pierwsza, ale nie zdążyłam, ponieważ wyrwał się Harry, następnie zaklepał sobie Josh, później Eleanor, a po niej Zayn, więc byłam piątka i ostatnia w kolejności. Może to i dobrze? Najlepsze na koniec...

*perspektywa Perrie*

Harry jako pierwszy zaczął swoją opowieść, podczas której cały czas tuliłam się do Zayna, a Katrin śmiała się jak opętana w czasie gdy wszyscy inni drżeli ze strachu. Co z tą dziewczyną jest nie tak? Styles zaczął opowiadać jakieś, podobno prawdziwe legendy o duchach, których strasznie się bałam. Zayn cały czas mnie uspokajał i szeptał, że to nie prawda, ale ja nie potrafiłam się opanować. To było naprawdę STRASZNE! Później nadeszła kolej Josha, który opowiedział jeszcze gorszą historię niż Harold. W dodatku w opowieści perkusisty były hektolitry krwi, co sprawiało, ze na samą myśl się trzęsłam.

*perspektywa Alex*


Tak naprawdę dotychczasowe opowieści nie były straszne. Najbardziej bałam się tego, co wymyśli Kitty. Ona jeżeli chodzi o takie rzeczy to jest niezwykle przerażająca. Jedynie historia Zayna mnie trochę przestraszyła, przez co siedziałam między nogami loczka wtulona w niego. Dlaczego akurat w Harrego? To dość oczywiste... Czuję się w jego ramionach niezwykle bezpiecznie, poza tym nikogo innego nie było. Josh siedział na drugim końcu ogniska i nie było obok niego miejsca, a Dan... Dan przytulał swoją gitarę. Na początku robiłam to, co on, ale ona nie zapewniała mi takiego bezpieczeństwa jak Styles. Gdy Malik skończył swoją opowieść odetchnęłam z ulgą, ale już po chwili zadrżałam. Czas na Kitty. ZGROZA NORMALNIE!

*perspektywa Katrin*

Gdy wreszcie wszystkie (strasznie, ale śmieszne) historie dobiegły końca, postanowiłam nastraszyć moich przyjaciół, więc zaczęłam swoją "mrożącą krew w żyłach" opowieść.
- Pewnej nocy rodzina mieszkająca w domku, w środku lasu, zorganizowała sobie wieczorną grę w karty – mówiłam strasznym głosem, co chwila robiąc mroczne przerwy. – Rodzice, 15-letnia dziewczyna oraz 8-letni chłopiec skierowali się na piętro swojego domu i zajęli jeden z pokoi. Po jakimś czasie z dołu można było usłyszeć przerażające skrzypienie i... kapanie.
- O nie! To pewnie krew! – przerażona Alex tuliła się do Harrego.
- Alex, nie przerywaj – mówiła z grymasem Danielle. – Kat, kontynuuj.
- Ojciec, jako głowa rodziny kazał reszcie zostać, a sam poszedł sprawdzić co się dzieje. Po kilku minutach z dołu dobiegł trzask. Wszyscy go zignorowali i dokańczali swoją grę. Mężczyzna długo nie wracał, więc jego żona postanowiła, że sprawdzi co się stało. Kazała dzieciom zostać na górze, a sama wyszła.
- Ona teraz zginie! – histeryzowała Perrie, a ja miałam niezły ubaw.
- Pezz, teraz ty?! – wywrócił oczami Louis. – Kat, dokończ.
- Dzieci posłusznie zostały i czekały na swoich rodziców, którzy bardzo długo nie wracali do pokoju. Kapanie natomiast się nasiliło. Chłopczyk zaczął się obawiać, więc jego siostra postanowiła udowodnić mu, że wszystko jest w porządku. Obiecała młodszemu, że za chwileczkę do niego wróci, razem z rodzicami, po czym zniknęła za drzwiami. Chwilę po wyjściu dziewczyny, mały usłyszał przerażająco głośny trzask. Przestraszył się jeszcze bardziej, ale cierpliwie czekał na swoją siostrę...
- Która już nie żyje – dokończyła przerażona Eleanor.
- El! No błagam! – narzekał Hazz. – Dalej, co było dalej?
- Chłopczyk po długim czasie nieobecności dziewczyny przełamał się i sam poszedł sprawdzić, czemu nikt nie wrócił. Ściskał w swojej, małej rączce kochanego misia i powoli schodził po schodach. Cały czas towarzyszył mu odgłos kapania. Dzieciak był przerażony, ale nie dał doprowadzić do stanu, w którym strach by całkowicie go sparaliżował. Gdy był na dole zastał pustą przestrzeń. Postanowił, że sprawdzi w pomieszczeniu, z którego dobiega dźwięk kapania, powoli i niepewnie ruszył. Stanął w progu kuchni i...
- I?! – krzyknęli wszyscy (swoją drogą byli mega wystraszeni).
- Stanął w progu kuchni i zobaczył swoją rodzinę, która...
- Która?! – znowu wszyscy.
- Jak nie będziecie mi przerywać to się dowiecie!
- Przepraszamy.
- Więc... Stanął w progu kuchni i zobaczył swoją rodzinę, która... kran naprawia.
Wzruszyłam obojętnie ramionami kończąc wypowiedź i obserwowałam jak miny moich przyjaciół się zmieniają. Z przerażenia ich mimika twarzy przechodziła w coś typu 'poker face', a następnie wszyscy równo wybuchli śmiechem, co zrobiłam również ja. Śmialiśmy się jak opętani przez przynajmniej 10 minut, a niektórzy ze śmiechu nawet się popłakali.
- To nas nastraszyłaś – kręcił głową Dan.
- Spodziewaliście się zabitej rodziny, prawda? – zaśmiałam się głośno.
- Tak! – odpowiedzieli zgodnie.
- Ale czegoś nie rozumiem – wyznał Zayn.
- Czego? – zapytałam.
- Co to był za pierwszy trzask jak ojciec wyszedł?
- Poślizgnął się na mokrej, przez popsuty kran, podłodze.
- A ten głośny jak dziewczyna wyszła? – dopytywała Dani.
- Spadła ze schodów – wzruszyłam ramionami.
- Dobre – przyznał Josh.
- Wiem!
Znowu wszyscy głośno się zaśmialiśmy, gdy nagle z małego lasu za nami usłyszeliśmy głośny szelest, który na pewno nie był sprawką wiatru...
__________________________________________________

jest dłuższy, tak jak obiecałam.
na moim drugim blogu pojawili się bohaterowie.
miłego czytania. ;3

5 komentarzy:

  1. Straszna historia Kat - hahahahhaha.
    Alex z Harry'm są słodcy. Takie oooo...
    Mam nadzieję, że to coś co jest w krzakach to tylko wiatr, chodź napisałaś, że to nie wiatr... No, ale czekam na następny. :>
    Przepraszam, że ten komentarz jest taki bez ładu i składu, ale jestem praktycznie nieprzytomna, bo spałam tylko kilka godzin.;>
    Ale rozdział świetny. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie ;D Hahahahaha fajna opowieść ;D Pisz kolejne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział ? Bomba !! :D ♥ tylko co ty wymyśliłaś z tymi krzakami ? ;O Hahaha :D ;*
    No nie mogę się doczekać ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. nie ogarniam troche tych krzakow... ale ogolem rozdzial bomba :D
    *spam* wiem ostatni rozdzial spieprzylam za przeproszeniem, ale tak wyszlo. Ten rozdzial moim zdaniem mi wyszedl czekam na opinie http://bond-blood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. CZEKAM NA NEXT
    Zapraszam do mnie http://muzyka-moim-hobby-one-direction.blog.pl/
    xDDDDd

    OdpowiedzUsuń