sobota, 11 maja 2013

Rozdział 74.

- Z przyjemnością! – odpowiedziała radośnie.
Mam dość! Nie wytrzymałem. Zmierzyłem wzrokiem (od teraz) mojego, największego wroga morderczym spojrzeniem i wyszedłem z salonu, a następnie z domu trzaskając drzwiami.

*perspektywa Katrin*

Przyglądałam się całej sytuacji i wierzcie mi, że miałam ochotę udusić tego, całego Jake'a. Alex wcale nie zareagowała na wyjście Harrego, co dodatkowo mnie zdenerwowało. Co oni do cholery wyrabiają?!
- To my idziemy na górę – odezwała się nagle Johnson i pociągnęła za sobą blondyna.
- Kto to jest i skąd ona go zna? – wyrwała się El, gdy zniknęli z pola widzenia.
- Czy to ważne? Ty widziałaś jakie ona ciacho wyrwała – zaczęła Perrie. – Gdybym ja...
- Czy ty się oby nie zapominasz? – przerwał jej Zayn unosząc jedną brew, na co ja z dziewczynami wybuchłam śmiechem.
- Ja? Co ty? A ja coś mówiłam? – próbowała się wyratować posyłając nam złowrogie spojrzenie.
- Tłumacz się Pezz – ponownie się zaśmiałam. – Idę znaleźć Harrego.
- Jesteś blisko z Hazzą, prawda?
- Dani, do czego zmierzasz?
- No wiesz – wtrąciła Eleanor. – Skoro ty i...
- Nie! Hazz to przyjaciel! Wybijcie to sobie z głowy! Wychodzę!
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Co im przyszło do głowy, żeby myśleć, że ja i Haroldzik?! To tak jakbym była z Joshem. Błagam! Oszczędźcie mi tego. Rozejrzałam się dokładnie. Pozostało mi tylo jedno pytanie, a mianowicie: Gdzie on do cholery poszedł?!

*perspektywa Harrego*

Najlepsze miejsce na odreagowanie? Moja polana. Odizolowana od ludzi, piękna, zielona, pachnąca. Czego chcieć więcej? No tak. Jest coś takiego, ale nieważne. Można tu spokojnie przyjść i wszystko przemyśleć, a co najważniejsze... wypłakać się, a świat się o tym nie dowie. Jeszcze nigdy nikogo tu nie widziałem. Przyprowadziłem tu tylko jedną osobę i była to Katrin. Leżałem na trawie, w cieniu drzewa i patrzyłem w niebo, a z moich oczu równomiernie wypływały gorące łzy. Nie wiem jak długo tu siedziałem, ale niebo zaczęło powoli ściemniać swoją idealnie błękitną barwę, na inne, ciemniejsze odcienie niebieskiego. Nagle usłyszałem szelest i łamanie gałęzi. Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem w stronę, z której dochodził dźwięki i ujrzałem dziewczynę.
- Hazz! – krzyknęła.
Spojrzałem na nią zdezorientowany, a ona bez zbędnych słów podbiegła i mocno mnie przytuliła. Zdecydowanie teraz tego potrzebowałem. Nie wiem czy chodziło tylko o uścisk, czy może o jej obecność. Nie potrafię zdecydować, co dało mi większe ukojenie, ale wydaje mi się, że druga opcja: jej obecność. Bez słów wtuliłem się w nią i cicho łkałem. Wiedziałem, że przy niej mogę sobie na to pozwolić. Nic nie mówiła tylko gładziła dłonią moje plecy.
- Tak się martwiłam – wyszeptała dalej mnie tuląc.
- Długo mnie szukałaś?
- Prawie cztery godziny.
- Tak długo tu jestem?
- Najwyraźniej – powiedziała, a ja lekko się od niej odsunąłem i spojrzałem na jej twarz.
Jej oczy były zaczerwienione. Płakała. Co gorsze? Płakała, przeze mnie. To słodkie, że tak bardzo się o mnie martwiła, że aż się rozpłakała, ale z drugiej strony przeraża mnie fakt jak wielkiego strachu jej napędziłem. Biedactwo.
- Wyglądasz strasznie – skomentowała nagle.
- Ty nie lepiej – odparłem tym samym tonem.
- Też cię kocham – powiedziała i znowu mnie przytuliła. – Nie płacz, proszę.
- Prze...
- O nie! Za łzy się nie przeprasza. Głowa do góry, Hazz.
- Jesteś kochana.
- Miło słyszeć. Możemy wrócić już do domu?
- Tak, chodźmy.
Wstałem podając rękę dziewczynie, aby ona również się podniosła.

*perspektywa Katrin*

Droga do domu trwała około 30 minut, wracaliśmy powoli i cały czas rozmawialiśmy. Gdy weszliśmy do mieszkania nie było słychać niczego poza telewizorem. Udaliśmy się do salonu i zobaczyliśmy przyjaciół siedzących przed plazmą. Byli wszyscy... oprócz blondynki.
- Gdzie Alex? – zapytałam zwracając na nas uwagę.
- Szykuje się na koncert – odpowiedział Josh, na co Harry wciągnął ze świstem powietrze i wbiegł na górę.
- A temu co? – zapytał zdziwiony Lou.
Pokiwałam tylko przecząco głową, na znak, że nie mam zamiaru odpowiadać na to pytanie, po czym również wbiegłam po schodach. Nie biegłam do loczka, ale do blondynki. Weszłam do jej pokoju bez pukania, malowała rzęsy przed lusterkiem, a słysząc, że ktoś wpada do pokoju przez przypadek włożyła sobie szczoteczkę do oka, co ja skomentowałam wybuchem śmiechu.
- Śmiej się! Kiedyś też ci tak zrobię! – krzyczała odwracając się w moją stronę.
- Wow – wydusiłam przyglądając się jej. – Wyglądasz cudownie.
- Dzięki, starałam się.
- Serio idziesz z tym Jake'iem na koncert?
- Taaaaak – powiedziała tak, że dało wyczuć się w jej głosie niepewność.
- Alex! Coś ty wymyśliła?!
- Nic. Naprawdę. Znaczy... Och, to długa historia i nie mam czasu teraz jej opowiadać, ale obiecuję, ze wszystko ci wyjaśnię.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz, ale... Przynajmniej powiedz mi, skąd go znasz.
- Pamiętasz jak w zeszłym roku byłam u wujka w Lublinie na kilka dni na wakacjach? – zaczęła, a ja pokiwałam głową na znak, że pamiętam. – Wtedy go poznałam.
- Jesteś pewna, że koncert po tak krótkiej znajomości to dobry pomysł?
- Kitty, spokojnie. Nic mi nie będzie.
- Uważaj na siebie.
- Dobrze, mamo – przewróciła oczami, na co ja się zaśmiałam.
- Też cię kocham, ale wiesz, że musimy pogadać?
- Błagam! Kolejna szczera rozmowa?
- Tak, muszę ci coś wbić do głowy.
- To się tyczy jego prawda?
- Wow, geniuszu! Sama na to wpadłaś?
- Sarkazm? Serio Kitty? Stać cię na coś lepszego.

*perspektywa Alex*

Od kilku minut 'sprzeczałam się' z Kitty, gdy nagle mój ekran w telefonie zaświecił oznajmiając, że mam nową wiadomość. Szybko spojrzałam na ekran i od razu się uśmiechnęłam. Jake.

Czekam. xx

- Idę – oznajmiłam przerywając naszą sprzeczkę i wychodząc z pokoju.
- Nie rozrabiaj! – usłyszałam za sobą.
Zaśmiałam się cicho słysząc jak troskliwa jest moja przyjaciółka. Cieszyłam się, że ją mam. Jest wspaniała, ale chwilami przeraża mnie fakt jak ona mnie dobrze zna. Przeszłam obok przyjaciół, którzy krzyknęli krótkie "baw się dobrze" i już łapałam za klamkę, gdy usłyszałam za sobą charakterystyczne odchrząknięcie.
- A ty gdzie się wybierasz? – zapytał z cudowną chrypką.
Cudowną? Johnson ogarnij się! – skarciłam siebie w myślach.
- Przeważnie na koncert – odpowiedziałam chłodno.
- Nigdzie nie idziesz!
- Zabronisz mi?!
- Tak.
- Sądzisz, że cię posłucham.
- Sądzę, że tak.
- To jesteś głupszy niż myślałam – odpowiedziałam z wrednym uśmiechem i wyszłam z domu.
Trzasnęłam drzwiami i już chciałam odejść w stronę świateł samochodowych, które widziałam na podjeździe, ale poczułam ucisk na nadgarstku i ktoś pociągnął mnie w swoją stronę tak, że na niego wpadłam. Od razu rozpoznałam kto to. Te cudowne perfumy, przy których czuję, że się rozpływam.
Alex, co ty odwalasz?! – krzyczałam na siebie w myślach.
Szybko odsunęłam się od osobnika i zmierzyłam go morderczym wzrokiem, na co on cicho się zaśmiał.
- Z czego się cieszysz?!
- Z ciebie.
- Mam cię dość – powiedziałam krótko i chciałam się odwrócić, ale mnie zatrzymał.
- Nie idź – powiedział to taką czułością, że przez chwilę chciałam odpuścić.
- Daj mi spokój, idę na koncert!
- A wiesz, że ten twój zespół nie ma dziś koncertu?! – podniósł głos.
Cholera. Jake miał racje, jednak to sprawdził. Kombinuj Alex, kombinuj.
- Mylisz się Styles.
- Wiem, że mam rację, sprawdzałem.
- Najwyraźniej sprawdziłeś inny zespół.
- Daj spokój, dobrze wiesz, że mam rację. Chyba musimy pogadać.
- Naprawdę tak sądzisz? Bo ja uważam, że nie mamy o czym rozmawiać.
- Właśnie, że mamy.
- Nie mam teraz dla ciebie czasu Harold. Daj mi spokój.
Podkreśliłam uważnie każde słowo tak, żeby odpuścił. W końcu mi się udało i szybko ruszyłam w stronę auta, gdzie czekał na mnie blondyn. Wsiałam i pocałowałam go w policzek na powitanie, na co on słodko się uśmiechnął.
- Nie udało się, prawda? – zapytał.
- Udało, jest zazdrosny.
- To dobrze – ucieszył się. – Ale czemu tak długo cię zatrzymywał?
- Miałeś rację, sprawdził.
- Mówiłem.
- Ale wykręciłam się, powiedzmy.

*perspektywa Nialla*

Cholera. Zaczyna mnie to wszystko już denerwować. Cały dzień spędziła z Harrym. To jest mój przyjaciel i ufam mu, ale do cholery ileż można?! Teraz znowu siedzi z nim w pokoju i założę się, że o czymś rozmawiają albo ona go przytula, żeby go pocieszyć. Naprawdę mam już tego dość. Dobrze, że jutro wyjeżdżamy i wszystko sobie wyjaśnimy. Oby...
- Niall, o czym ty tak myślisz? – zapytała Danielle.
- O niczym szczególnym – odpowiedziałem i po chwili usłyszeliśmy trzask drzwi.
- Jestem – krzyk Alex rozniósł się po pomieszczeniu.
- I jak było? – zapytała od razu Perrie, na co Zayn posłał jej groźne spojrzenie.
- Świetnie – zaśmiała się pojawiając się w pomieszczeniu. – Pezz, Zayn chyba zaraz cię zje.
Słysząc jej komentarz wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
- Ej, ej – zaczęła Johnson. - A gdzie Kitty?
- Z Harrym u niego – odpowiedziała El.
- Znowu siedzi z nim? – zapytała znudzona, a po chwili oni pojawili się w salonie?
- Kto znowu siedzi z kim? – pytała Kat unosząc jedną brew.
- Nikt szczególny – odpowiedział z uśmiechem Lou.
- Czemu tak dużo czasu spędzacie razem? – zmierzyła ich wzrokiem Danielle.
- Dajcie spokój to beznadziejne – wtrąciłem, nim wyszłaby z tego niezła afera.
- Ale to prawda. Każdą wolną chwilę spędzają razem – dokończył Liam.
- Bo się przyjaźnimy? – spojrzał na wszystkich z niedowierzaniem Harry.
- Z nami też się przyjaźnicie – skomentowała El.
- Co wy sugerujecie? – dopytywała zdziwiona Katrin.
- Może wy jesteście razem? – powiedziała głośno Pezz.
- Żartujecie?! Podejrzewacie mnie o to, że zdradzam Nialla z jego przyjacielem?! Wy to przemyśleliście, bo mam wrażenie, że nie!
- Kat – spojrzałem na nią uspokajająco. – To nie...
- Dajcie mi wszyscy spokój! – krzyknęła i wybiegła z domu.
- Co wy do cholery wyprawiacie?! – rozdarł się Styles patrząc na całą sytuację.
- No wiesz – zaczął Dan. – My...
- Widzicie do czego doprowadziliście?! – teraz to on zdecydowanie wpadł w furię. – Jest grubo po północy, a Kat przez wasze GŁUPIE stwierdzenia wyszła! Jesteście świadomi tego jakie to może mieć konsekwencje?! Kocham ją... ALE DO CHOLERY JAK SIOSTRĘ! Młodszą siostrę, której nigdy nie miałem! Następnym razem zastanówcie się, co wy mówicie!
- W pełni się z nim zgadzam – wtrąciłem. – Mówiłem wam, ze to beznadziejne. Ufam jej. Lepiej chodźmy jej szukać zanim stanie się coś złego.
- Niall ma rację. Ruszcie się, to wasza wina – dokończył Josh.
Wszyscy wyszliśmy z domu i rozeszliśmy się poszukując dziewczyny.

*perspektywa Katrin*

Biegłam cały czas przed siebie. Nawet nie wiem gdzie. Droga była zamazana przez łzy, które wypływały z moich oczy i spływały po moich policzkach. Jak oni mogli wymyślić coś takiego? Moi przyjaciele. Biegłam cały czas dopóki na coś, a właściwie na kogoś nie wpadłam. Było ciemno, więc nie widziałam kto to jest. Usłyszałam cichy śmiech osoby, z którą się zderzyłam. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie była ona sama. Chyba wpadłam w spore kłopoty...
_________________________________________________

przepraszam, że tak późno, ale sprawy rodzinne.
zapraszam na drugiego bloga, gdzie pojawił się pierwszy rozdział.
miłego czytania. ;3

śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdzial .Jestes najlepsza ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć. :) Zostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły na moim blogu : http://happydayhappylovex.blogspot.com/ :)

    +świetny rozdział!
    czekam na next, ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że Kitty nic się nie stanie. Nic się jej NIE MOŻE stać.
    Coś Ci kiedyś zrobię, za takie zakończenia. :p
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne! Pisz kolejne, a ja czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdział. Tylko, kurcze czemu akurat w tym momencie skończyłaś? Pisz szybko następny. Zapraszam do mnie:
    real-life-sophie.blogspot.com
    alisononedirection.blogspot.com
    elisabethmonroe1995.blogspot.com
    Pozdrawiam :) xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz,że kocham tą scenkę z Pezz.
    Jasne,że wiesz.
    Mówiłam to już.
    A tak swoją drogą,to nieźle ją wymyśliłaś.ale nie,zaraz pomagałam ci.
    taaak,jeee.
    czyż nie jestem niesamowita.
    I'm Klaudia and i'm awesome.
    hahah.
    ale bzdury,nie?
    a wiesz ty co,mam pewne podejrzenia co do następnego rozdziału,ale wiesz cii..
    w końcu jestem świadkiem tworzenia story about Kitty.
    także,wiesz co myślę o tym rozdziale,a jak nie to mówię,jest ciekawie,nawet bardzo.
    pozdrawia wkurzona Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  8. o jeju ! mam nadzieję, że nic jej nie będzie !..
    i mam też nadzieję, że Alex będzie niedługo z Harrym :D
    Genialnie piszesz !!!! ♥♥ i czekam na nn :d

    OdpowiedzUsuń
  9. ojooj . ;) świetny rozdział. życzę weny w dlaszym pisaniu. Będę tu stałym gościem .

    http://keepcalmandlookatme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń