wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 78.

 ~kilka dni później, poniedziałek~

Denerwujący dźwięk budzika rozległ się po pokoju nie dając mi spać. Powinnam zacząć się do niego przyzwyczajać. Otworzyłam oczy i odruchowo spojrzałam w lewą stronę mając nadzieję, że zobaczę tam jego. Od dwóch dni to samo - pustka. Nie sądziłam, że przez te dwa miesiące aż tak się do niego przywiążę, a jednak... Brakuje mi wszystkiego. Tego zachrypniętego z rana głosu i blond włosów w nieładzie tuż po obudzeniu, niebieskich tęczówek wpatrzonych we mnie z miłością i cieniem troski, jego cudownego zapachu sprawiającego, że odpływam, jego delikatnego dotyku, śnieżnobiałego uśmiechu... Jego mi brakuje. Właściwie wpatrując się teraz w lewą stronę nie do końca widzę pustkę. Jest śnieżnobiała kuleczka, która na każdym kroku przypomina mi o nim. Gdy przyjechałam do domu z walizką i klatką podróżną w ręce, moi rodzice od razu mieli złe przeczucia i nie za bardzo im
się to podobało. Oczywiście po chwili zostałam zakopana lawiną pytań. Co masz w klatce? To jest pies? Twój? Skąd go masz? Od kogo dostałaś? Jak się nazywa? Od ilu go masz? Na szczęście, gdy wypuściłam pieska i odpowiedziałam na wszystkie pytanie rodzice byli nim oczarowani. Takim sposobem Sky jest ze mną. Rodzice pokochali tego malucha. Budzik drugi raz dał o sobie znać uświadamiając mi, że zamiast 'wyłącz' nacisnęłam 'drzemka'. Leniwie podniosłam się z łóżka, a po chwili piesek poszedł za mną w ślady. Poszłam do łazienki, w której wzięłam chłodny prysznic, by się obudzić. Wyszłam z niej owinięta ręcznikiem i usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. Wzięłam telefon z szafki nocnej i odczytałam wiadomość, która była od Alex.
- Ona sobie chyba żartuje – szepnęłam z nadzieją.
Rzuciłam telefon na łóżko i podeszłam do szafy próbując coś wybrać. Nie szło mi to zbyt dobrze. Już miałam wyciągać z szafki jakąś koszulkę , gdy przerwał mi kolejny SMS.
- Super – mruknęłam.
Założyłam na siebie bieliznę oraz szarą koszulkę i zeszłam na dół, by zjeść śniadanie. Zalałam płatki mlekiem i usiadłam na blacie konsumując je. Przeszkodził mi dźwięk dzwonka. Zeskoczyłam z mojego siedzenia i pobiegłam otworzyć drzwi.
- Czy ty zawsze w okresie szkoły musisz mnie witać z łyżką w buzi i miską w ręce? – zapytała moja kochana blondynka.
- Ciebie też miło widzieć – wymamrotałam niezrozumiale przez łyżkę.
Zostawiłam otwarte drzwi, by dziewczyna weszła, a sama wróciłam do kuchni, gdzie po chwili pojawiła się również Johnson. Wyglądała cudownie, mimo galowego stroju. Czarna spódnica do
połowy uda idealnie komponowała się z białą bluzką z czarnymi dodatkami, a całość cudownie podkreślała jej szczupłą sylwetkę, natomiast czarne buty na obcasie wydłużały jej szczupłe nogi, a czarna marynarka na ramionach dopełniała efekt. Nagle wyciągnęła z reklamówki, którą trzymała biała sukienkę. Była ładna, ale miałam nadzieję, że nie w to chce mnie wcisnąć, jednak widząc jej chytry uśmieszek zaczynałam w to wątpić.
- Powiedz, że to twój strój na zmianę – zaczęłam błagalnym głosem, na co ona wybuchła śmiechem.
- Nie. Dokończ śniadanie idę dobrać dodatki – wyszczerzyła się i pobiegła do mojego pokoju.
Gdy skończyłam jeść weszłam na górę i widziałam jak dziewczyna grzebie w mojej szafce. Jestem przyzwyczajona do takiego widoku. Często to robi.

*perspektywa Alex*

Gdy w końcu udało mi się wcisnąć Kitty w strój, który dla niej wybrałam wyszłyśmy z domu. Było dość chłodno dlatego dziewczyna również miała na sobie czarną marynarkę i powiem szczerze, że z nią całość wyglądała idealnie, ale weź przemów takiej Devine, że ładnie wygląda, a usłyszysz: Zamknij się! Jak komukolwiek może się podobać galowy strój! O zgrozo! Za jakie grzechy ja to muszę nosić?! Tak, tak. Cała Kitty. Podjechałyśmy pod Eryka, który szybko zajął miejsce z tyłu mojego samochodu i po chwili byliśmy pod szkołą. Naburmuszona dziewczyna szła ramie w ramie z nami próbując nawet jakkolwiek się za nami schować, by jak najmniej osób ją zobaczyło. Nie udało się. Pod szkołą zebrało się 47895345678765 reporterów, którzy marzyli by strzelić jej zdjęcie. Widziałam, że się zawahała, więc pociągnęłam ją za rękę i po długim przepychaniu się w końcu byłyśmy w budynku.
- Boże! Za co?! – zaczęła jęczeć.
- Kitty, zamknij się wreszcie. Apel już prawie się zaczął.
Nie słuchając więcej marudzenia moich towarzyszy wpadliśmy na salę gimnastyczną i dołączyliśmy do swoich klas. Od jutra miał dojść jakiś nowy uczeń do mojej klasy. Byłam strasznie ciekawa, kto to miał być. Przywitałam się z każdym i stanęłam oparta o ścianę słuchając jak nasz dyrektor - Bob Anders zaczyna swoją przemowę. Gdy w końcu skończył dostaliśmy plany lekcji i do końca dnia byliśmy wolni. Zgarnęłam przyjaciół. Pojechaliśmy najpierw do Eryka, który gdy tylko się przebrał jechał dalej z nami. Następnym z kolei był mój dom. Również szybko się przebrałam i pojechaliśmy do Kitty, gdzie nasza maruda w końcu przebrała się w swoje, męskie ubrania. Ta dziewczyna mnie chwilami załamuje. Do końca dnia siedzieliśmy we trójkę w domu Devine oglądając telewizję, rzucając się popcornem i śmiejąc się ze wszystkiego, co możliwe.

 ~następnego dnia~

*perspektywa Alex*

Kitty i Eryk mają dziś na 8:50, a ja na 8:00, co oznacza, że drogę do szkoły przebędę w samotności. Mama dzisiaj zabrała samochód, więc czeka mnie przyjemna wędrówka. Na szczęście to tylko 15
minut drogi. Założyłam słuchawki, włączyłam moich przyjaciół i ruszyłam. Po krótkim czasie, jak dla mnie zdecydowanie zbyt krótkim byłam w znienawidzonym przeze mnie budynku. Udałam się do szatni, gdzie spotkałam Carmen. Przywitałam się z nią, zmieniłam obuwie, bo szkolne szatniarki i tak mnie nienawidzą i nie chcę się bardziej narażać, po czym udałam się na pierwszą lekcję, którą była Matematyka. Nie dość, że dopiero zaczynamy naukę, to zaczynamy ją takim przedmiotem. Za co?! Szłam przed siebie napotykając dziwne spojrzenia pierwszoklasistów, które olewałam, a już po chwili byłam na odpowiednim piętrze. Spojrzałam przed siebie, gdzie stała już większa połowa mojej klasy, a wśród niej wysoki blondyn. Mimo, że stał tyłem do mnie dobrze wiedziałam kim on jest. Burza włosów w nieładzie i tatuaż na ręce go zdradziły. Z szerokim uśmiechem pobiegłam i rzuciłam się na chłopaka, który ledwo utrzymał równowagę.
- Jake! – krzyknęłam radosnym głosem.
- Lexi?! – zapytał zdziwiony i odwrócił się do mnie, gdy już z niego zeskoczyłam.
- We własnej osobie – zaśmiałam się. – Co ty tu robisz?
- Sądzę, ze stoję, oddycham...
- Ej! Kradniesz moje odzywki!
- Wiem, a tak poważnie to mam się tu uczyć.
- Czekaj.... Która klasa?
- 3c.
- Jesteś ze mną w klasie!
- Naprawdę?
- Tak!
- O matko, ale się cieszę!
Krzyknął po czym znowu mnie przytulił.

*perspektywa Katrin*

Co dziwne. Wstałam dziś wcześniej i jestem gotowa do szkoły. Naprawdę bardzo przeraża mnie ten
fakt. Jedyne, przez co jeszcze nie byłam w drodze do szkoły to fakt, że czekałam na Eryka, który już jest spóźniony 2 minuty. Uduszę... Nagle usłyszałam dzwonek. Założyłam plecak i pobiegłam do drzwi, po czym zakluczyłam je i udałam się do szkoły. Całą drogę oczywiście rozmawialiśmy. W szkole widząc natarczywe spojrzenie wszystkich uczniów strasznie się denerwowałam. Nie lubię być w centrum.
- Cześć Katrin – usłyszałam jakiś piskliwy głosik, którego właścicielką była niska blondynka.
- Els, ja ją znam? – zapytałam szeptem, na co chłopak zmierzył dziewczynę wzrokiem.
- Podlizuje się – powiedział i pociągnął mnie do szatni. – Teraz tak będzie ciągle.
- Oby nie – odparłam zmieniając buty.
Gdy obydwoje już zmieniliśmy obuwie ruszyliśmy pod naszą salę do języka angielskiego, bo jest on dziś naszą pierwszą lekcją. Szybko doszliśmy pod salę, gdzie akurat wszyscy wchodzili. Posłałam nauczycielce uśmiech, na co ona zmierzyła mnie wzrokiem. Ja wiem, że mnie nie lubi, ale bez przesady, tak? Siedzieliśmy, gadaliśmy i czekaliśmy, aż łaskawie pani Maria Kot sprawdzi listę. Gdy zaczęła akurat przy moim nazwisku przerwała, bo do sali wpadła dwójka najprawdopodobniej nowych uczniów. Niesamowicie ładna dziewczyna o rudych włosach oraz przystojny brunet.
- Przepraszamy za spóźnienie, ale nie mogliśmy znaleźć sali – powiedział chłopak.
Oderwałam od nich wzrok i całkowicie ignorując tłumaczenia nowych oraz złośliwe uwagi nauczycielki wróciłam do rozmowy z Erykiem.
- Nowak! Devine! Czy ja wam przeszkadzam?! – usłyszałam nagle złośliwy głos.
Chciałoby się odpowiedzieć nawet nie wie pani jak bardzo, ale kultura...
- Przepraszamy już nie będziemy – powiedział szybko Eryk.
- I tak wam nie wierzę – odpowiedziała i złośliwie się uśmiechnęła, wiedziałam, że coś kombinuje. – Skoro mamy dwoje nowych uczniów i was jest dwoje to przez cały tydzień oprowadzacie ich po szkole i pilnujecie, by się w niej nie zgubili.
- Jasne, chętnie zajmę się nową koleżanką – posłałam jej złośliwy uśmiech udając, że jej plan mi się podoba.
- Nie tak szybko Devine. Kto ci powiedział, że masz się zająć Amelią? Chodziło mi o Nick'a. A koleżankę oprowadzi szanowny pan Nowak.
- To już średnio mi się podoba – skomentowałam szeptem, ale usłyszała.
- Wiedziałam – skomentowała. – Devine rusz ten swój gwiazdorki tyłek i usiądź z kolegą.
- Z tego, co wiem to pani tu pracuje, a pani praca nie polega na obrażaniu uczniów tylko nauczaniu ich. Tak dla pani wiadomości, bo jak widać pani nie rozumie, ze kulturalniej jest jeżeli zwraca się do kogoś po imieniu – mówiłam z uśmiechem widząc, że doprowadzam kobietę do szału, a klasa oraz nowi nie mogą się powstrzymać od śmiechu.
- W tej chwili siadaj z Nick'iem!
- Już siadam. Po co te nerwy? – uśmiechnęłam się złośliwie i wstałam spoglądając na Nowaka, który ledwo powstrzymywał wybuch, postanowiłam doprowadzić go do śmiechu. – Żegnaj Eryku me serce krwawi naszą rozłąką, ale muszę odejść...
- De... Katrin nie rób scen – skomentowała nauczycielka kiwając z politowaniem głową.
Teraz to już wszyscy wybuchli śmiechem.
_________________________________________________

no i mamy 78. takie wprowadzenie do życia szkolnego. ;)
dostałam pytanie o tym ile będzie rozdziałów. mam zaplanowaną jeszcze długo akcję opowiadania i nie mam pojęcia ile jeszcze do końca, ale wierzcie mi, że dużo.
jak pewnie zauważyliście dodana jest zakładka bohaterowie.
cały czas będą się tam pojawiali nowi, jeżeli będzie o nich wspomnienie w opowiadaniu.
miłego czytania. ;3

6 komentarzy:

  1. jeeeeestem pierwsza.
    no ileż można czekać?
    a tak wgl'e to jak przetranspotrowali tego psa do Polski,bo nie było chyba wspomniane? a może się myle?
    Rozdział mi się bardzo podoba,taaaak Jake.
    łuuhuhuhu.
    interesujące.
    ej,a ty wiesz co te gadki Kiity,że te męskie ciuchy i o tym stroju galowym,to mi kogoś przypominaja.
    jak sie nie domyślasz mówie o tobie.
    takze tyle chyba.
    i błagam oszczedź mi w szkole twoich śpiewów.
    wykańczasz. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahaha Katrin pokazuje pazurki ;D Dobrze! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. MMM rozdział BOSKI ! Widzę nowi bohaterzy ...czyli szykujesz dla nas coś FAjowego ;D Nie wiem czy się bać czy cieszyć ;p Na 100 % wymyślisz coś boskiego ! ;D I już nie mogę się tego doczekać ! ;D
    Cudo cudo cudo cudo !!!! ;D
    Czekam na n ;D ;**
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. taka Katrin jest fajna.
    Jestem ciekawa co jeszcze wymyślisz na ten czas gdy oni są od siebie daleko. Czekam na następny. :>

    OdpowiedzUsuń
  5. awwwwwwwwwww czekam na kolejny. miałąm informować, jest rozdział www.luvmyhoran.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie fajna jest Katrin w tym rozdziale :) . Dział jest bardzo fajny ,czekam na next akcje . Widzę , że pojawiają się nowi , więc pewnie będzie bardzo ciekawie :) !

    OdpowiedzUsuń