sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 83.

*perspektywa Alex*

- No chodź już, błagam – marudził Harry patrząc jak biegam po pokoju. – Przecież to tylko spacer.
- No tak, wiem, ale jeszcze się nie umalowałam – powiedziałam z grymasem i złapałam tusz do rzęs.
- Wiesz, że nie musisz się malować? – zapytał, co ja skomentowałam salwą śmiechu, którą zagłuszył dźwięk telefonu.
- No odbierz – ponagliłam go i zaczęłam malować rzęsy.

*perspektywa Harrego*

- Słucham? – powiedziałem radośnie.
- No witamy! – usłyszałem Liama. – Weź na głośnomówiący, bo pewnie Alex jest obok.
- Już biorę.
- SZCZĘŚCIA! – wrzasnęli wszyscy, gdy tylko nacisnąłem odpowiedni przycisk.
- Nawet nie wiecie jak długo na to czekaliśmy – dodał Josh.
- Dziękujemy – odpowiedzieliśmy razem, przez co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Rozmawialiśmy z nimi dobre 40 minut w trakcie, których blondynka się umalowała i teraz stała przed szafą szukając jakichś ubrań. Pokiwałem tylko głową widząc jak znowu poszukuje czegoś po całym pokoju i wróciłem do rozmowy. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, czyli tak jak zwykle.
- Czemu Niall się wcale nie odzywa? – zapytała nagle Alex.
- No, bo jego tak trochę nie ma, ale też wam życzy szczęścia – powiedział Zayn.
- Gdzie się szlaja?
- Nie wiemy.
- Dobra, co się stało? – wtrąciłem.
- Jakaś laska dodała zdjęcie Kat i jakiegoś kolesia na TT i Niall to zobaczył i się zdenerwował i powiedział, że musi się na czymś wyżyć i wyszedł – wyjaśnił Lou.
- Już to sprawdzam.
Dziewczyna chwilę później wyciągała telefon spod łóżka, na co ja spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, a ona tylko machnęła ręką. Można i tak. Rozmawiałem dalej z chłopakami, a blondynka szukała zdjęcia. Najwyraźniej nie było to trudne, bo gdy tylko się zalogowała je znalazła.
- Patryk ma przesrane – skomentowała szeptem.
- Co za Pat... Boże, co to za imię?!
- Kolega z klasy Kitty, daje jej korki z matmy. Patrz. Pewnie o to zdjęcie chodziło – mówiła, a ja wpatrywałem się w ekran. – Przecież ich łączy tylko znajomość, nawet nie przyjaźń.
- To sobie wyjaśnią pewnie dzisiaj wieczorem jak będą rozmawiali.
Wymieniłem się z dziewczyną telefonami i przeglądałem tweety. Nie było to zbyt ciekawe i faktycznie ten cały kolega ma teraz spore kłopoty. Cały TT został załadowany hejtami kierowanymi w jego stronę. Został osądzony o to, że próbuję zniszczyć Natrin, które fani przecież kochają. No to ładnie. Zauważyłem, że odkąd Alex zobaczyła tego tweeta nieźle się zdenerwowała. Nie chciałbym być na miejscu dziewczyny, która go opublikowała...

*perspektywa Katrin*

W-F. Jako iż mamy dziś ładną pogodę siedzimy na dworze. Miałam ćwiczyć, ale mamy zastępstwo, więc siedzę sobie na murku w takim samym gronie jak przy obiedzie. Do pełni towarzystwa brakowało tylko Alex, a akurat dziś mamy W-F z jej klasą. Jadłam czekoladę i rozmawiałam ze znajomymi. Całkiem miło, tylko nie mogłam się pozbyć myśli o blondynie. Gdzie wyszedł? Czy nic mu nie jest? Jak bardzo go to zdenerwowało? Czy mi uwierzy? Te pytania zaśmiecały moją głowę. Oczywiście Carmen wyjęła aparat i zaczęła robić nam zdjęcia. To jest jej pasja. Chodzi na różne
sesje z różnymi dziewczynami i czasami pomaga swojej mamie, która ma własne studio. Zauważyłam, że Eryk jest ubrudzony czekoladą, co oczywiście najpierw skomentowałam śmiechem, a później pomogłam wyczyścić się przyjacielowi. Oczywiście, gdy oczyszczałam jego policzek Car strzeliła nam fotkę, co ja skomentowałam ogromnym grymasem.
- Nie rób nam zdjęć – powiedziałam błagalnym głosem.
- No przepraszam, ale uwielbiam was – odpowiedziała chichocząc.
- Zdecydowanie – poparła ją Amelka. – Jesteście najlepszym dowodem na istnienie przyjaźni damsko-męskiej.
- A ty i Nick? – uniosłam jedną brew i widziałam zmieszanie dziewczyny.
- Ale my nie jesteśmy tak zżyci jak wy – wyjaśniła szybko.
Ona kręci... Czyżby Nick jej się podobał? Ciekawie, ciekawie. Moje rozmyślania na temat nowych, chociaż już wcale nie takich nowych przerwał mój telefon. Szybko wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Nie ukrywałam zdziwienia, co zainteresowało moich znajomych.
- Słucham? – powiedziałam naciskając zieloną słuchawkę.
- Cześć Kat – usłyszałam głos Christophera.
- Hej Chris, co jest? Prace nie doszły na czas?
- Nie, nie. Wszystko jest dobrze, tylko... Jakby ci to powiedzieć...
- Najlepiej wprost – zaśmiałam się, ale po chwili spoważniałam. – Tylko nie mów, że wylatuję.
- Nie, nie! Oczywiście, że nie! Zwariowałaś?!
- To ty mnie straszysz – wytłumaczyłam szybko. – Dobra, skoro to nie zwolnienie to wal wprost.
- Musisz być w Londynie w czwartek.
- Co? Jak to?
- Ja wszystko opłacę, tylko musisz tutaj być.
- Nie interesują mnie koszty, Chris i nie będziesz mi niczego opłacał. Powiedz mi po co.
- Kojarzysz kogoś takiego jak Philip Jones?
- Pewnie, że tak! Kto by go nie kojarzył?! Przecież to jest artysta!
- Tak, tak, a teraz słuchaj uważnie. Sam artysta przyjedzie do Londynu w czwartek, żeby poznać... Uwaga, uwaga! Ciebie KAT! Stwierdził, że masz niesamowity talent i jesteś najlepsza z całej naszej firmy. Twierdzi, że masz zadatki na bycie kimś, a skoro on tak mówi to znaczy, że to dla ciebie ogromna szansa i nie możesz jej zmarnować. ON CHCE CIĘ POZNAĆ! OSOBIŚCIE!
- Zaczekaj chwilę – powiedziałam ledwo nabierając oddech.
Znajomi patrzyli na mnie jak na kogoś, kto ma za chwilę zemdleć. Wyobrażałam sobie jak musze wyglądać. Ledwo, co oddychałam przez tę wiadomość. Zatkałam ręką głośnik telefonu i zaczęłam piszczeć. Co z tego, że wszyscy się na mnie gapili? PHILIP JONES TWIERDZI, ŻE MAM TALENT! To chyba jakieś żarty. Gdy zabrakło mi tchu w płucach przestałam piszczeć, wzięłam głęboki oddech i wróciłam do rozmowy.
- Oczywiście, że będę. Nie przegapię tego. O której?
- Czwartek, w naszym biurze, o... 13:00.
- Będę. Do zobaczenia Chris!
- Pa Kat!
- Devine, co się stało?! – usłyszałam nad sobą przerażoną bibliotekarkę.
- Nic takiego proszę pani, przypływ euforii, tyle – uśmiechnęłam się do niej.
- Dziecko jesteś blada jak ściana.
- Nic mi nie jest, naprawdę.
Pokiwała tylko głową i zostawiła mnie z przyjaciółmi. Oczywiście pytali, co się stało, więc wszystko im wyjaśniłam i cieszyli się razem ze mną, chociaż musiałam im wyjaśniać kim jest wielki Jones. Błagam, jak można go nie znać?! Jego prace są w każdej galerii sztuki! To była nasza ostatnia lekcja, więc gdy usłyszeliśmy dzwonek każdy pobiegł do szatni, wziął swoje rzeczy i po chwili opuszczaliśmy mury znienawidzonej szkoły. Oczywiście zaciągnęłam Patryka do mnie, a Eryk wyskoczył gdzieś jeszcze z Nick'iem i Amelką, więc pożegnałam się ze wszystkimi i razem z brunetem ruszyłam do mojego domu. Oczywiście dużo rozmawialiśmy po drodze. Wszystko było dobrze dopóki nie zatrzymała nas duża grupa dziewczyn. Miały może po 12 lat, a jedna z nich około 6.
- Zrobisz sobie ze mną zdjęcie? – zapytała najmłodsza ze wszystkich blondynka.
- Oczywiście, skarbie – zaśmiałam się i przykucnęłam obok dziewczynki, która mocno mnie przytuliła.
Zrobiłam sobie z nią zdjęcie, a później jeszcze z innymi. Patryk po prostu usiadł na ławce obok i czekał aż skończę podpisywać dziewczynkom zeszyty. Były cudowne. Pytały o wiele rzeczy i rozśmieszały mnie. Jednak jedna z nich nie była przyjaźnie nastwiona... Dobrze, że tylko jedna.
- Dlaczego idziesz z tym chłopakiem? – zapytała, gdy podpisywałam jej zeszyt.
- Bo to mój kolega – odpowiedziałam jej przyjaźnie.
- Kolega? W internecie jest twoje zdjęcie z nim.
- A ty nie masz żadnych zdjęć z kolegami?
- Mam, ale ja nie mam chłopaka.
- A czy ja się z nim całuje na tym zdjęciu albo robię coś, co oznaczałoby, że z nim jesteś?
- Przytulasz go.
- Sugerujesz, że nie mogę się przytulić do kolegi, bo mam chłopaka?
- To nie wygląda jak normalne przytulenie.
- Nie muszę ci się tłumaczyć. Ważne, że ja wiem jak jest – po tych słowach odeszłam od grupki.
Nie chciałam się z nimi kłócić, a wiedziałam, że jeżeli zostanę z nimi dłużej to zacznę. Bez przesady. Przytulenie nie oznacza od razu zdrady albo zakochania, prawda?

*perspektywa Nialla*

- Jeszcze się nie zmęczyłeś? – usłyszałem za sobą dziewczęcy głos.
Nie odpowiedziałem. Odwróciłem się jedynie i spojrzałem z pogardą na dziewczynę, która mi przeszkodziła. Wyglądała na około 18 lat, miała długie i rude włosy związane w wysokiego kucyka. Niebieskie oczy, prawie tak intensywne jak moje i ładny uśmiech. Była ładna, trzeba jej to przyznać, ale ja nie miałem ochoty na rozmowę. Kolejny raz z całej siły uderzyłem worek treningowy. Z każdym ciosem, cała złość ze mnie upływała i mogłem racjonalnie myśleć. Jednak, gdy tylko zamknąłem oczy znowu miałem przed oczami to zdjęcie. Ufam jej, ale to nie oznacza, że nie wkurza mnie widok jej z innymi chłopakami. Zazdroszczę im. Tego, że mogą ją zobaczyć nie tylko na zdjęciach, czy ekranie laptopa. Mogą się do niej przytulić na powitanie i poczuć jej zapach. Mogą wszystko, w przeciwieństwie do mnie. Ja mogę jedynie usłyszeć jej głos i raz na jakiś czas zobaczyć ją w szybce laptopa. To nie fair.
- Nawalasz w ten worek od 6 godzin – znowu ten głos.
- Najwyraźniej mam taką potrzebę – odpowiedziałem obojętnie.
- Ty potrzebujesz wyjaśnień, a nie kolejnych godzin wyżywania się.
- Skąd możesz wiedzieć, czego ja potrzebuję? – zapytałem odwracając się do niej i widziałem, że nie wie, co odpowiedzieć. – Tak myślałem. Nie masz pojęcia, więc nie zabawiaj się w psychologa i zajmij się sobą.
Gwałtownie odwróciłem się i kolejny raz uderzyłem worek. Zdenerwowanie opadało, jednak za każdym razem, gdy zamknąłem oczy widziałem ją, ale z nim. Wiedziałem doskonale, że jeżeli wyszedłbym zdenerwowany to tylko bym się z nią pokłócił, a tego nie chcę, bo nasze relacje i tak już się psują przez to wszystko. Jeszcze kilka razy wykonałem ciosy, po czym zdjąłem rękawice i poszedłem po prysznic. Następnie przebrałem się w ubrania, w których przyjechałem i wyszedłem z siłowni. Wsiadłem w samochód i wróciłem do domu.
- Boże, gdzieś ty był tak długo? – zapytał Liam.
- Na siłowni – odpowiedziałem obojętnie i kierowałem się do schodów.
- Niall – usłyszałem krzyk Josha i wróciłem się do salonu. – Zadzwoń do niej.
- Męczy nas od jakiejś godziny – dodał Lou.
- Dzwoni, co pięć minut i pyta, czy już wróciłeś – wtrącił Zayn.
- Martwi się – zakończył Dan podając mi komórkę.
Skinąłem głową na znak, że zrozumiałem ich przesłanie i wbiegłem na górę. Chciałem mieć spokój rozmawiając z nią. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na telefon. Przejechałem palcem po ekranie sprawiając, że został on odblokowany i głośno odetchnąłem. Nadal byłem zdenerwowany. Mniej, ale jednak byłem. Wybrałem jej numer i przyłożyłem telefon do ucha. Pierwszy sygnał...
- Wrócił? – usłyszałem jej zdenerwowany głos.
No Horan, szykuj się na wykład o nazwie: "TELEFON SIĘ ZABIERA ZE SOBĄ IDIOTO! NIGDY WIĘCEJ GO NIE ZOSTAWIAJ, BO ZAWAŁU PRZEZ CIEBIE DOSTANĘ!"
- Ym.. Tak, wróciłem.
- Boże, Niall. Tak się martwiłam. Co ci przyszło do głowy, żeby nie zabrać ze sobą telefony?!
Tak myślałem...
- Po prostu go zapomniałem.
- Po prostu go zapomniałem – przedrzeźniała mnie.
- No tak.
- Przecież ja w to nie wątpię.
- Właśnie słyszę.
- Będziemy się kłócić?
- Ty zaczęłaś.
- A ty możesz skończyć.
- Ta rozmowa nie ma sensu.
- Brawa za spostrzegawczość.
- Kat.
- No co?
- Absolutnie nic.
- Nie chcę się kłócić.
- Sądzisz, że ja chcę?
- Nie wiem. Ty mi powiedz.
- Nie chcę, Kat, ale to mnie przerasta.
- Myślisz, że mi jest łatwo?
- Jak na razie to widzę, że świetnie bawisz się w towarzystwie znajomych.
- Tak, masz rację! Codziennie chodzę sobie do klubów i latam za każdym chłopakiem, bo wcale mnie nie interesujesz!
- Tego nie powiedziałem.
- Daj spokój, to nie ma sensu.
Rozłączyła się. Może to jednak racja - związki na odległość nie mają szans na przetrwanie.

*perspektywa Katrin*

- Damy radę. Zobaczysz. Nasza miłość przetrwa. Wszystko będzie dobrze – gadałam sama do siebie przedrzeźniając blondyna.
Telefon ponownie wibrował. Spojrzałam na wyświetlacz - Liam. Wywróciłam oczami i nacisnęłam przycisk - odrzuć. Nie miałam ochoty teraz z nikim rozmawiać. Siedziałam na kuchennym blacie popijając gorącą kawę. Wgapiałam się w ciemność panującą za oknem. Czego ja się spodziewam? Jest 4:30 w nocy, a ja siedzę i gapię się w okno. Harry jutro wyjeżdża, a ja jadę z nim, przynajmniej tak planowałam, ale nie wiem, czy chcę. Chociaż z drugiej strony już go o tym poinformowałam i on mi nie odpuści. Mogłam go nie informować. Wtedy miałabym spokój. Telefon ponownie dał o sobie znać - sms. Numer nieznany. Odetchnęłam i otworzyłam wiadomość.
Zdziwiona treścią wiadomości spojrzałam za okno. Ciemność. Nic. Otarłam mokre policzki, jednak moje starania poszły na marne, ponieważ kolejna porcja łez po chwili opuściła moje oczy. Jeszcze raz przeczytałam wiadomość i zmarszczyłam brwi. Nikt nie wie, że płaczę. Poza tym treść jest po polsku. Nie rozmyślając więcej nad tym szybko wystukałam odpowiedz.
Jeszcze tego mi brakuje. Odłożyłam telefon i zamoczyłam usta w gorącej cieszy. Znowu otarłam policzki rękawem bluzy, ponownie na nic. Nawet przez chwilę nie zostały one suche. Kolejny raz telefon zaczął wibrować. Znowu sms, znowu - numer nieznany.
Ok, to już się robi przerażające. Usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi. Najprawdopodobniej
dochodzący z sypialni rodziców. Nie myliłam się. Już po chwili w progu kuchni pojawiła się mama. Nie zwróciłam na nią jednak większej uwagi i z powrotem przeniosłam wzrok na okno.
- Co się stało? – zapytała zaspana kobieta.
- Nic – odpowiedziałam szlochając i kolejny raz próbowałam otrzeć policzki.
- Widzę.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo telefon ponownie zaczął wibrować. Z myślą, że to znowu któryś z chłopaków wywróciłam oczami. Jednak czekała mnie miła niespodzianka - Perrie. Szybko zeskoczyłam z blatu i wbiegłam na górę, po czym odebrałam telefon.
- Słucham?
- Dziewczyno! Czemu ty nie odbierasz telefonów?!
- Przecież nie dzwoniłaś – wychlipałam.
- Ale chłopaki dzwonili. Nieważne. Ty płaczesz?
- Nie, wydaje ci się.
- Jasne. Ej, co się stało.
- On mi nie ufa, Pezz. To nie ma sensu. Związek bez zaufania to nie związek tylko jedno, wielkie nieporozumienie – powiedziałam, co chwilę szlochając.
- Spokojnie Kat. On ci ufa, na pewno.
- Nie Pezz. Zdenerwował się o jedno zdjęcie. Rozumiesz? Jedno zdjęcie z moim kolegą. Więc co ja mam powiedzieć? Codziennie oglądam jego zdjęcia z fankami, które go przytulają, a nawet niektóre całują w policzek. Co ja mam powiedzieć widząc takie coś?
- Kat! Po pierwsze uspokój się. Postaraj się to z nim wyjaśnić i wszystko będzie dobrze.
- Nie. Nic nie będzie dobrze. Może to jest znak? Może po prostu tak miało być?
- Do czego ty zmierzasz?
- Do tego, że może będzie lepiej jeżeli to wszystko się skończy.
____________________________________________________

DZIŚ DZIEŃ DZIECKA! *,*
pochwalcie się, co dostaliście?

no to ja tak startując z dniem dziecka założyłam kolejnego bloga.
Dacie wiarę? to już trzeci.
oczywiście serdecznie was na niego zapraszam --> truth-can-be-cruel.blogspot.com
pojawili się już bohaterowie, zwiastun, a także króciutki prolog.
mam nadzieję, że zajrzycie.

no i na drugim blogu też pojawił się kolejny rozdział.

no, a teraz kontynuując, co do tego dnia. oczywiście życzę wam WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, KOCHANI. <3
uwielbiam was, wiecie?
jak nie to właśnie się dowiedzieliście. xd

macie rozdzialik.
pewne zamieszanie.
miłego czytania. ;3

4 komentarze:

  1. Tylko nie rozstanie ; ((( !!!!!!!!!!!
    Rozdział super jak zawsze ; ))) < 3
    Pozdrawiam i całuje < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tobie również życzę Wszystkiego naj naj z okazji dni dziecka! <3 I jak zwykle genialny rozdział. Szybko dodaj kolejny!! <3 ;* oraz zapraszam Cię do mnie http://onelovedaga69cw.blogspot.com/2013/01/bohaterowie.html
    nigdy tego nie pisałam, ale miło by było gdybyś zajrzała. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. no w końcu koniec sielanki!
    yeeeeeah.
    ale ja tam i tak wierze,że się nie rozstaną.
    a ty wiesz,że rozmowa Niall'a i Kat była naprawdę bardzo interesująca.
    prawie tak genialna jak te nasze,co nie?
    Blondyn zaczął pakować,może mu to choć troszkę,tak minimalnie pomoże (ach,ta moja wredna natura).
    jaki prezencik na dzień dziecka,oł yeeah.
    ej,ja tez zrobie taki sam.
    ej,to aż u mnie 3 rozdziały,hahah..wgl'e czy ty to widzisz
    obie mamy po 3 bieżące blogi.
    łuuuhuuu.
    dobra,koniec słodkosci,.
    ale może nie.
    uwielbiam tego Eryka,on jest taki..no po prostu jest.wielbie jego postac.
    co nie znaczy,ze innych nie lubie.
    dobra juz ci tu nie spamuje.
    ale podoba mi sie,wiesz?
    Wiesz,wiesz.
    weeeeeny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju !!! Nie nie nie nie nie !! :( tylko nie ta para :( błagam żeby jak pojedzie do Londynu to się jakos dogadają !:(
    Chyba tego normalnie nie przeżyje :/
    Teraz tylko czekać do wtorku !! ;D
    Oby szybko zleciało ;)

    OdpowiedzUsuń