wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 96.

KONieCZNIE PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
~następnego dnia~

*perspektywa Katrin*


Światło wpadające do pomieszczenia wybudziło mnie z jakże pięknego snu. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po sali, by napotkać uśmiechniętego blondyna. Popatrzyłam na niego nieco zdziwiona wczesnym pojawieniem się i lekko się uśmiechnęłam.
- Dzień dobry, księżniczko – wyszeptał.
- Cześć – powiedziałam cicho. – Co tu robisz, tak wcześnie?
- Zabieram cię do domu.
- Już?
- No niekoniecznie – zaśmiał się. – Chyba nie pojedziesz w tej piżamie, prawda?
- Och, no faktycznie, chyba nie.
- Proszę – podał mi ubrania i wyszczerzył się. – Ubierz się i wracamy do domu.
Skinęłam głową i podniosłam się leniwie z łóżka. Razem z rzeczami, które dał mi Horan
powędrowałam do łazienki. Szybko się odświeżyłam, po czym założyłam zestaw, który dostałam. Z pewnością wybierała go Alex. Uśmiechnęłam się na tę myśl i rozczesałam włosy, po czym zostawiłam je rozpuszczone i założyłam czapkę. Umalowałam rzęsy tuszem, który po chwili wylądował na dnie torebki, tak samo jak inne rzeczy, które należały do mnie. Gdy byłam już gotowa opuściłam łazienkę i wróciłam do pokoju, gdzie zastałam Nialla oraz Josha, którzy rozmawiali z lekarzem. Blondyn na mój widok zostawił ich i szedł w moją stronę, ale kilka kroków przede mną jakby się zawahał. Wiedziałam, że chciał mnie przytulić, ale nie wiedział, czy nie mam nic przeciwko temu. Uśmiechnęłam się lekko i rozłożyłam ręce, na co na twarzy chłopaka pojawił się ogromny uśmiech, a chwilę później byłam już w jego ramionach. Objęłam rękoma jego kark i mocniej przyciągnęłam do siebie. Tak, tego zdecydowanie mi brakowało. Josh widząc nas razem uśmiechnął się szeroko i pomachał do mnie jakąś karteczką, czyli jak mniemam wypisem.
- Wszystko dobrze, Katrin? – zapytał doktor, gdy odsunęłam się trochę od Horana.
Skinęłam głową, na co on uśmiechnął się lekko i podając jeszcze jedną kartkę mojemu bratu, pożegnał nas i razem z nami opuścił salę, którą do tej pory zajmowałam. Ruszyliśmy w stronę wyjścia ze szpitala, żegnając po drodze siedzące pielęgniarki oraz Mię.
- Masz – zwrócił się do mnie Josh podając mi w windzie okulary przeciwsłoneczne.
- Po co?
- Zaraz zobaczysz.
Zmarszczyłam brwi, ale założyłam na nas okulary, a po chwili to samo zrobili chłopcy. Niall
splótł ze sobą nasze dłonie i już po chwili wychodziliśmy z budynku. Teraz wiedziałam, po co dał mi okulary. Przed budynkiem było mnóstwo fanek z różnymi transparentami, ale tuż przed nimi byli fotoreporterzy. Wszyscy przekrzykiwali siebie wzajemnie zadając mi pytania, których przez krzyk nie byłam w stanie zrozumieć. Horan szedł jako pierwszy nie puszczając mojej ręki, a tuż za mną szedł Josh, który wszystkich odganiał. Po chwili, która jak dla mnie była zdecydowanie zbyt długa, znaleźliśmy się w aucie. Mój brat usiadł za kierownicą, a blondyn razem ze mną z tyłu.
- Czym mi machałeś w szpitalu? – zapytałam, gdy odjechaliśmy.
- List do ciebie – poinformował. – Później sobie odczytasz.
- Jasne – mruknęłam.
- Ej, wszystko w porządku? – zapytał cicho Niall.
- Tak. Jest dobrze – uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił.
- Chcesz coś zobaczyć?
- Co takiego?
Blondyn wyjął telefon i włączył Twittera pokazując mi wszystkie wpisy od fanów oraz trendy. Wszędzie pisali o mnie. "Zdrowiej Katrin!"; "Katrin, jesteśmy z Tobą." i inne, tego typu, tweety. To było cudowne wszyscy się o mnie martwili i pisali różne miłe rzeczy.
- Niesamowite – wyszeptałam.
- Zgadzam się. To wspaniałe. Od kilkunastu dni tak piszą.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, na co jego uśmiech zrobił się jeszcze szerszy. Wzięłam od niego telefon i zaczęłam robić nam różne zdjęcia. Zaczęliśmy od normalnego, a później robiliśmy głupie miny i śmialiśmy się przy tym. Gdy już prawie byliśmy pod domem, dodałam zdjęcie, które najbardziej mi się podobało i oddałam blondynowi telefon, na co on się zaśmiał. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy, do których dołączał się Josh. Naszą ożywioną rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu. Wygrzebałam go z torebki i nie patrząc, kto dzwoni odebrałam.
- Słucham?
- Kat! Tak się cieszę, że cię słyszę. Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłam. Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Jesteś już w domu? – zostałam zasypana lawiną pytań, przez znane mi blond tornado.
- Pezz, spokojnie. Powoli. Też się cieszę, że cię słyszę. Wszystko dobrze, a co do domu, to właśnie jadę.
- No to dobrze. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo chciałabym tam być.
- Daj spokój. Pewnie i tak niedługo się zobaczymy.
- Mam taką nadzieję. Ugh. Muszę kończyć. Kat, zadzwonię później.
- Och, no skoro musisz. Super, będę czekała na telefon.
- Trzymaj się, Kat!
- Pa, Pezz.
Rozłączyłam się akurat, gdy Josh zaparkował pod naszym mieszkaniem. Schowałam telefon i wysiedliśmy z auta. Niall znowu splótł nasze dłonie, na co uśmiech sam wcisnął się na moją twarz i razem z nimi weszłam do mieszkania.
- NIESPODZIANKA! – usłyszałam krzyk, gdy tylko przekroczyłam próg salonu.
W pomieszczeniu byli moi rodzice, Alex, Eryk. Harry, Zayn, Louis i Liam, a wokół nich dużo, kolorowych balonów. Spojrzałam na nich zdezorientowana, na co wszyscy się wyszczerzyli, a po chwili podbiegła do mnie mama i zaczęła mnie tulić.
- Tak się cieszę, że jesteś cała, kochanie – wyszeptała głosem nabrzmiałym od powstrzymywanych łez.
Gdy ona skończyła mnie przytulać, to samo zrobił tata, a później wszyscy po kolei zaczęli mnie witać szepcząc różne miłe słowa. Czułam się niesamowicie. Jakąś godzinę po całym powitaniu moi rodzice zostawili nas samych i zaczęła się mini impreza powitalna. Było wesoło. W międzyczasie zadzwoniła jeszcze Eleanor, z którą rozmawiałam przez około dwie godziny o wszystkim i o niczym, kilka minut po niej zadzwoniła Danielle, z którą gadałam trochę krócej, ale na szczęście chodź trochę poplotkowałyśmy. Niestety nie doczekałam się telefonu od Perrie, ale miałam nadzieję, że jednak się odezwie. Żałowałam, że żadnej z nich nie było, tęskniłam za nimi, ale miałam nadzieję, że niedługo się z nimi zobaczę.
______________________________

Jak pewnie wiecie zostało już tylko cztery rozdziały. Jakoś dziwnie się z tym czuję, ale na szczęście mam jeszcze inne blogi. No i co do tych innych blogów, to chcę wam pokazać pewien zwiastun:
Jest to zwiastun nowego opowiadania, które będę pisała razem z Klaudią, na blogu this-dark-time.blogspot.com. Już jutro pojawi się tam prolog, a bohaterowie są już dodani.
No i jeszcze założyłam (również z Klaudią) ocenialnie: Klinika Uzależnień.
Serdecznie zapraszamy!
Miłego czytania. ;3

2 komentarze:

  1. świetny! Wreszcie Kat już wyszła ze szpitalaaa <3 Kocham cię normalnie kobieto :D
    to takie słoodkie !
    trochę smutniasto że tylko 4 rozdziały ale są właśnie też inne twoje blogi.. ale z tym to się zżyłam najbardziej! :)
    czekam na next <3
    pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie Kat wyszła ze szpitala!
    4 rozdziały :< To tak mało. Ale nowy blog mnie pociesza. ^^
    Jestem cholernie ciekawa co to za list i co się stanie na rozprawie.
    Jak dobrze, że czwartek nie jest tak bardzo daleko ♥
    Zapraszam też do siebie, na nowy/nie nowy rozdział: http://theway-i-feel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń